Porównanie trzech popularnych, chłodnych bronzerów – theBalm Bahama Mama, Inglot 505, Kobo Sahara Sand 308
Jeszcze do niedawna znalezienie chłodnego bronzera graniczyło z cudem. Stacjonarnie tym bardziej. Wszystkie dostępne propozycje były ciepłe, a w większości przypadków ceglaste i pomarańczowe. Na szczęście, obecnie coraz więcej marek wychodzi nam na przeciw i wprowadza do swej oferty odcienie chłodne, szarawe wręcz, które idealnie sprawdzają się w konturowaniu i modelowaniu twarzy. Ja pokażę Wam trzy najpopularniejsze, o których chyba najgłośniej w blogosferze. Na tapecie theBalm, Inglot i Kobo. Mam nadzieję, że dzisiejsze zestawienie ułatwi którejś z Was wybór. Zapraszam do dalszego czytania. :)
Mamuśka doczekała się osobnego wpisu w lipcu [KLIK] i od tamtej pory zdania na jej temat nie zmieniłam. To genialny bronzer w uroczym retro opakowaniu. Całkowicie matowy brąz bez pomarańczowych tonów. Na skórze nie daje jednak pudrowego, płaskiego wykończenia, bliżej mu do satyny. Jest średniej jasności, ładnie wygląda zarówno na ciemnejszych, jak i jasnych karnacjach. Niektórzy się jej boją, bo wygląda na ciemną. Też tak miałam, ale nauczona doświadczeniem wiem, że nie ma za ciemnych bronzerów, jest po prostu za ciężka ręka. Dlatego jeśli z BM nauczymy się pracować, posłuży nam przez cały rok. Sięgam po nią nawet teraz, gdy jestem blada jak ściana. Modeluję nią twarz na większe wyjścia lub delikatnie podkreślam policzki w ciągu dnia. Aplikacja jest łatwa, kosmetyk mimo dość mocnej pigmentacji bezproblemowo się rozciera i równomiernie rozkłada na skórze. Radziłabym jednak nie przesadzać z ilością nakładaną na pędzel. ;) Jeśli zależy mi nasubtelnym, dziennym efekcie, sięgam po większy pędzel. Trwałość oceniam na piątkę. Bahama Mama trzyma się cały dzień na mojej skórze, jedynie (czasami) pod wieczór, gdy np. w danym dniu długo i często rozmawiałam przez telefon, delikatnie się ściera. Robi to na szczęście równomiernie, bez plam. Nie zdarzyło mi się, by mnie zapchała, uczuliła, podrażniła. Co jeszcze? Na pochwałę zasługuje także aksamitna konsystencja, porządne sprasowanie i zmielenie oraz wysoka wydajność. Nie pozostaje mi nic innego, jak napisać, że polecam, Zresztą tak jak każdy kosmetyk marki. Przyczepić się mogę jedynie do opakowania, a raczej do tego, że szybko się brudzi i nie mogę go doczyścić, przez co wygląda, jak wygląda. Bronzer kosztuje 55,99zł/7,08g. Mój egzemplarz pochodzi z drogerii puderek.com.pl.
INGLOT, HD SCULPTING POWDER, PUDER HD DO MODELOWANIA 505
Bardzo często słyszałam/czytałam, że to delikatniejszy odpowiednik BM theBalm. Nie mogę się z tym zgodzić, gdyż kosmetyki mocno różnią się pod względem odcienia. Inglot to jasny brąz z dużą ilością szarych (ja tu nawet fiolet widzę) tonów. Jest najbardziej chłodnym bronzerem jaki posiadam i moim zdaniem nadaje się tylko do typowego konturowania twarzy. W przeciwnym wypadku mocno się skrzywdzimy. ;) Ma niezłą pigmentację, ale dzięki swej jasności sprawdzi się nawet na najbardziej jasnych karnacjach. Radzę go jednak nakładać lekką ręką, bo zbyt duża ilość może zafundować nam efekt brudnej, szarej twarzy. Przyjemnie się rozciera i aplikuje, nie tworzy plam. Pochwalić muszę też trwałość – utrzymuje się od rana do wieczora, pod koniec delikatnie tylko traci kolor, ale podczas demakijażu jest on nadal widoczny na płatku. Dostrzegam w nim maleńkie drobinki, ale na skórze kompletnie ich nie widać. Jego wykończenie nazwałabym aksamitnym matem. Jest też dość miękki, ale dobrze sprasowany. Lubię aplikować go pędzlem Zoeva nr 110 (face shape). Nie zauważyłam, by bronzer miał negatywny wpływ na moją skórę. Co do wydajności – uważam, że jest najmniej wydajny z całej trójki. Cena bronzera to 29zł/5,5g za wkład. Dodatkowo trzeba dokupić kasetkę – są jedynki z lusterkiem i pędzelekiem, ale ja zdecydowałam się na czwórkę, bo zamierzam dokupić inne odcienie oraz róż. Do kupienia w salonach Inglot.
KOBO PROFESSIONAL, MATT BRONZING & CONTOURING POWDER, 308 SAHARA SAND
Jest ze mną najkrócej, ale polubiłam go od pierwszego użycia. W jego przypadku bardziej pasuje stwierdzenie, że jest subtelniejszą wersją Mamuśki theBalm. Ma najjaśniejszy z całej trójki kolor i na policzkach wygląda pięknie. To chłodny, matowy brąz, bez czerwonych i zarazem bez szarych tonów, co czyni go kosmetykiem dość neutralnym. Prezentuje się bardzo naturalnie i do konturowania jest idealny. Trzeba przyznać, że marka Kobo wykonała kawał dobrej roboty. Ma dobrą, ale zarazem najlżejszą z całej trójki pigmentację, dlatego poleciłabym go początkującym dziewczynom. Efekt oczywiście można stopniować, dokładając produktu, ale istnieje tu najmniejsze ryzyko zrobienia sobie krzywdy. Nawet całkowicie nieprawiona ręka poradzi sobie z modelowaniem. To też dobra opcja dla bladziochów, bo nawet większa ilość kosmetyku nie zrobi nam plam i nie zafunduje karykaturalnego efektu. Banalnie się aplikuje i rozciera. Ma zbitą formułę i jedwabistą, lekko mokrą konsystencję. Pod względem trwałości także jest dobrze – ostatnio przetrwał nawet drzemkę (śpię na boku ;)). Nie zapycha mnie i nie uczula, jest wydajny i zarazem najtańszy z dzisiejszego trio. Kosztuje 19,99zł/9g i znajdziecie go w Drogeriach Natura.
Co do pylenia – we wszystkich przypadkach jest podobnie. Bronzery w zależności od pędzla i siły nacisku pylą średnio, albo wcale. Poniżej możecie też zobaczyć jak prezentują się kolory na skórze. Zestawiłam je z bronzerem Astor [klik], o którym kiedyś wspominałam na blogu. Nadal go lubię, ale przy dzisiejszej trójce wygląda niesamowicie ceglasto!
Podsumowując, wszystkie trzy lubię na równi i sięgam po nie naprzemiennie. Używam w zależności od potrzeb, rodzaju makijażu, dnia i humoru. Dlatego też nie polecam jednego, polecam wszystkie, a wybór pozostawiam Wam. ;)
Dajcie znać, czy miałyście z którymś z nich do czynienia – jak wrażenia? :) A może na któryś polujecie? Macie spośród dzisiejszej trójki swój numer jeden? :)
Ocen: Porównanie trzech popularnych, chłodnych bronzerów – theBalm Bahama Mama, Inglot 505, Kobo Sahara Sand 308
Oceń
poprzedni post
Wishlista i plany zakupowe na 2015 rok
Kochana, chyba skusze się na ten The Balm :) Niestety Inglot i Kobo są poza moim zasięgiem…
Bahama Mama ma zdecydowanie najładniejszy kolor :-)
Ja ostatnio zakochałam się w tym z Kobo, ale zasadzam się na ten od inglota, a właściwie na kilka z nich. Wracając jednak do Kobo, to jedyne co mi się w nim nie podoba to te białe "pypcie". Nie wiem co to, ale nie wygląda estetycznie i po prostu mnie drażni. Wolę jak prasowany produkt jest jednolity. Ale efekt daje fajny, dobrałam sobie do niego jeszcze rozświetlacz – też jest bardzo fajny.
Cena niektórych bronzerów odstrasza :/
Ten z Inglota jest cudowny :) Mam jeszcze numerek 502 i też jest fajny ale już w cieplejszym odcieniu :)
Ja też mam ten odcień ale faktycznie dla ciepłych karnacji :) Oba lubię na równi choć chyba jednak Inglot jest nieco mniej trwały od TB B-M
Mam KOBO i Bahamę, z czego KOBO kocham, a Bahamę używam rzadziej, do mocniejszych makijaży, bo jednak na mojej bladej cerze odznacza się dużo mocniej ;) Dla bladziochów na razie najlepszy jest Sahara Sand moim skromnym zdaniem, choć przyznam, że Inglota jeszcze nie zakupiłam. Ciekawe jak się będzie prezentowała ciemniejsza wersja brązera KOBO hmm ;>
namówiłaś mnie na tego inglota! bardzo mi się podoba odcień:) napewno go zakupię jak zużyję moje trzy otwarte właśnie bronzery:) Ja najbardziej lubię chyba teraz flormar – połówka z duo p115. Co prawda kolor opalizuje na złoty (chyba jakaś podróba nars laguna) ale ma przepiękny szarawy odcień. Najlepszy do konturowania!
O tym Kobo pierwszy raz słyszę :) Mam The Balm, być może wypróbuję popularny ostatnio NYX Taupe, ale u mnie tyle jeśli chodzi o bronzery, nie moja działka do końca ;)
Tak przyglądając się i porównując to chyba zdecydowałabym się na ten z Kobo :)
mam The balm i miałam Inglota, ale rozsypałsię w drobny mak podczas transportu w kufrze ;< Miałam go tylko dwa tygodnie ;( Fajny był, podobał mi się bardzo. Bez Mamy nie wyobrażam sobie życia :) Na Kobo się wciąż czaję :)
Chyba skuszę się na KOBO :)
Bahama Mama juz do mnie leci :) na kobo na pewno się nie skuszę, bo mam ten najjasniejszy puder rozswietlajacy i mi nie pasuje, i leży w półce rzeczy, które muszę wyrzucić, a z inglotem zawsze się mijam. Obecnie używam loreal glam bronze duo nr 101, wersji dla blondynek, i do tej pory jestem z niego zadowolona :)
Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z Mamuśki. :)
Tez mam nadzieje, ze bahama mama i mary lou mmanizer sie sprawdza:) bo kusi mnie jeszcze puder transparentny sexy mama :D
Mój Kobo poszedł w świat bo za nic w świecie nie chciało mi się nakładać kilku warstw aby efekt był minimalnie widoczny – po prostu był dla mnie za jasny ;)
no bo on jaśniutki jest, to prawda :)
Jest jeszcze drugi kolor Kobo :) ciemniejszy
Świetne zestawienie i dla mnie bardzo przydatne. Dumam nad Bahama Mama od dawna i myślę, że w końcu zdecyduję się na Mamuśkę, choć Inglotowskich wciąż jestem ciekawa i być może i na któryś z nich się zdecyduję :)
cieszę się :)
Ja w tej chwili molestuję Kobo, ale tak jak Ty, nie mam jednego faworyta. Kobieta zmienną jest:)
dokładnie! ;)
Mam Inglot i the Balm i oba bardzo lubię :) Z Inglot chcę jeszcze kupić 510 – jest bardzo podobny do Mamuśki, jest mniej szary a bardziej brązowy
też mam ochotę na inne odcienie Inglota :)
Ja niedawno kupiłam dwa odcienie z Inglota i nie używam aktualnie nic innego. Uwielbiam je za pigmentację i kolory, dla mnie to lepsze, bo bardziej miękkie i lepiej napigmentowane wersje NYX Taupe :)
oo przypomniałaś mi, że chciałam spróbować NYXa Taupe! :) a co do Inglota, też zamierzam kupić kolejne. :)
Mam Bahama Mama. Uwielbiam. Wszystkie moje koleżanki zachwyciły się nim <3
Kobo wygląda najbardziej naturalnie, ale Bahama Mama ma tak cudowne opakowanie, że nie sposób go kiedyś nie kupić… :)
wszystkie kosmetyki theBalm mają boskie opakowania! :)
Ja jednak najbardziej lubię Bahamkę:) chociaż Inglot też fajny:) niestety Kobo u mnie jest praktycznie niewidoczne:/ spróbuję jeszcze innym pędzlem, ale póki co to trochę się zawiodłam;)
Aa, bo Ty jesteś "ciemniejsza" niż ja, chociażby patrząc na podkład Vichy, więc możliwe w sumie. U mnie go ładnie widać bo ja teraz blada niczym ściana, dlatego bardzo lubię.
Oj ten bronzer z Bahama Mama mnie od dawna zachwyca ! Muszę zacząć wreszcie na niego zbierać kasę :))
Mam 2 z 3 wymienionych bronzerów: Inglota i uwielbiam, Kobo lubię a na Bahama Mama poluję :)
Polecam w takim razie Mamuśkę :)
Faktycznie Inglot jakby odrobinę w fioletowe tony wpadał…Największą ochotę to mam jednak na Bahama Mama :)
Dlatego trzeba uważać, by nie nałożyć go za dużo. :)
Byłby siniak chyba :)
Mamuśka z tego zestawienia najbardziej mnie się podoba. ;)
theBalm BM najlepiej się prezentuje. Muszę go w końcu kupić. Na szczęście kończy się mój aktualny bronzer i będzie ku temu okazja:)
Polecam, myślę, że będziesz zadowolona. :)
Jeśli chodzi o kolor to chyba Kobo byłby najbardziej odpowiedni dla mnie :) Na pewno nie skusiłabym się na Astora, nie lubię takich pomarańczowych odcieni na twarzy.
Astor nie wygląda na twarzy pomarańczowo, tylko w porównaniu z tymi trzema wybija się tak mocno. :)
Mam Kobo, rozczarował mnie jednak bardzo słabą pigmentacją – dobrze, że kupiłam go na promocji a nie po cenie regularnej. Jednak ja wolałabym Inglota.
Moim zdaniem on nie jest słabo napigmentowany, tylko po prostu jasny. :)
Kusi mnie The Balm :) ale jeśli nie wybiorę mamuśki to na pewno kupię Kobo.
Wena, u Ciebie chyba bardziej sprawdzi się Mamuśka bo Kobo lepiej wygląda u takich bladzioszków, a Ty chyba masz ciemniejszą cerę. :)
The Balm jest przepięęęęękny <3 Szkoda, że trochę drogi :/
Kosmetyki theBalm są warte swej ceny. :)
Kobo oraz Inglot wyglądają najlepiej :-)
Kusił mnie ten Inglot, ale tu rzeczywiście wpada w fiolet, choć wiem, że w swojej gamie mają jeszcze bardziej fioletowy :P nie chcę go do ostrego konturowania, a takiego miękkiego zaznaczenia pod kością policzkową. Narazie mam W7, ale chciałabym coś ciut chłodniejszego. Za to jak próbowałam w sklepie Inglota, to wyglądam zbyt poważnie :P
To już zależy co lubisz. :))) W7 wypada przy nich dość ciepło, więc każdy z nich będzie chłodniejszy.
mnie kusi Honolulu…
W porównaniu z bronzerami z tego wpisu, wypada bardzo ciepło. :)
Bahama Mama już dawno jest na mojej chciejliście, ale i ten z Kobo bardzo mi się podoba :) mimo wszystko chyba Mamuśka wygrywa i zakupię go już nie długo :)
Mamuśka jest super :)
Z tej trójki mam tylko Kobo, ale nie jestem zbyt zadowolona. Jego trwałość u mnie jest bardzo kiepska :( Próbowałam na różnych podkłądach, bez pudru i z pudrem, ale wciąż po jakichś 3 godzinach po prostu znika z twarzy… Teraz będę chyba rozważać zakup Inglota.
A jaką masz cerę? Ja nie narzekam na jego trwałość, na każdym podkładzie i pudrze, trzyma mi się bez zarzutu. :) Inglot polecam, sama chcę jeszcze inne kolory z tej serii HD kupić. :)
Bahama Mama stoi w kolejce do zakupu :) Kochana, powiedz mi, jakiego aparatu używasz do zdjęć? Może nie tyle o samą puszkę mi chodzi – czy jest to jakiś konkretny obiektyw? Piękne, wyraziste zdjęcia
Dziękuję. :) To Canon 600D + obiektyw 50mm f/1.8 :)
Ten KOBO jest naprawdę fajny :)
Mi przypadł do gustu, dlatego, że strasznie blada jestem. :)
tego kobo juz nie moglam w sklepie znalezsc łeee:(((
może były braki, bo on chyba w stałej ofercie? :)
Ja mam ten puder z Inglota w tym samym odcieniu i zgadzam się w 100% z twoją opinią że jest to produkt typowo do konturowania. Użyłam go 2 razy jako bronzera i efekt niestety był tragiczny. Fioletowo szare tony sprawiły że buzia wyglądała na chorą;/
Ostatnio kupiłam Inglota 505 i planuję używać go tylko do konturowania :) Szukam za to jakiegoś bronzera do nadania słonecznej, nie pomarańczowej opalenizny… poleci ktoś coś? Myślicie, że Inglot 502 byłby odpowiedni?
Na pewno wypróbuje ten z KOBO :)
Mam ten z KOBO i bardzo mi odpowiada, ale o thebalm dalej myślę :)
Mam BM z theBalm i bardzo lubię, ale wciąż kusi mnie ten z KOBO :)
Mam Inglot 505 i bardzo go lubię, jest genialny do konturowania. Chociaż planuję jeszcze zakup Bahama Mama, wydaje mi się, że to będzie taki idealny kolorek dla mnie żeby nieco "opalić" twarz :)
Bahama mama to mój ulubieniec! :) Chciałam wypróbować 505 Inglota ale ciągle gdzieś czytam, że jest strasznie niewydajny i chyba sobie odpuszczę…
Z bronzerami moje doświadczenie mogę określić jako żadne, ciągle szukam :) Oczywiście na początku nakręciłam się na the Balm okrutnie, na szczęście przed zakupem przekopałam dokładnie internety i wiem, że to nie jest kosmetyk dla mnie. Pewnie bym sie nauczyła jego obsługi itd, ale ten kolor mi nie pasuje. Za to nadal myślę ciepło o bronzerze The Body Shop z kolekcji miodowej. Jest tak neutralny, że wydaje się być idealny :) A jeśli ten zakup się nie powiedzie, będę pamiętać o KOBO, Prezentacja w Twoim poście wygląda zahcęcająco.
pozdrawiam, A
wiesz może czy da się go kupić gdzieś online?:) i czy paletka sleek bronzer, roz rozswietlacz czy ten bronzer jest chlodny?
ale co kupić online? :) bronzer ze sleeka nie jest jakiś mocno ciepły, ale w porównaniu z powyższym trio na pewno nie można nazwać go chłodnym. :) będzie o nim wkrótce.
Nie miałam żadnego, moja siostra używa Bahama Mama i sobie na pewno od niej spróbuję ;) Ciekawi mnie też KOBO. W tej chwili używam Nyx Taupe i jestem w miarę zadowolona, chociaż mocno skamieniał i ciężko się go nabiera na pędzel…
A jeśl używam podkłądu z REVLONA 180 sand beige to czy brązer kobo nie będzie za jasny?
może być :) teraz jest ciemniejsza wersja, musisz porównać obie :)
a zdradzisz co to za pędzle leżą koło bronzerów ? a w zasadzie jakie nr ?:)
pewnie – o ile dobrze pamiętam to Hakuro H24 i H14 :)