Cienie w kremie marki Maybelline Color Tattoo szturmem zdobyły polski rynek. Nie bez powodu na każdym kroku możemy spotkać się z zachwytami na ich temat. Na chwilę obecną to moje ulubione produkty do malowania oczu. Są niezastąpione w dziennym, szybkim (wręcz ekspresowym) makijażu! Musiało jednak minąć trochę czasu zanim pokochałam je bezgranicznie, dlaczego? O tym między innymi dziś Wam opowiem. :)
Pierwszym cieniem z serii CT był odcień Permanent Taupe (40) czyli matowy, chłodny brąz wymieszany z szarością. Później dołączył do niego On and on Bronze (35) także brąz, ale ciepły, złotawy i błyszczący. Od samego początku byłam zachwycona pigmentacją tych cieni, jednak pierwsze aplikacje nieco mnie do nich zniechęciły. Ich trwałość na moich powiekach nijak miała się bowiem do zapewnień producenta. 24 godziny trwałości? Nie bardzo. Po 8 godzinach pozostawały mi resztki smętnie zrolowane w załamaniu. Wtedy nakładałam je palcem i nie stosowałam pod spód bazy. Później zmieniłam technikę. Najpierw aplikowałam cienką warstwę bazy, a następnie wklepywałam cień palcem. Zaczęło robić się lepiej. Cienie utrzymywały się przez większość dnia, pod koniec traciły nieco na intensywności. Przełomem był moment, w którym postanowiłam nałożyć je syntetycznym pędzelkiem (polecam ten z Pepco!), bez bazy. Jakież było moje zdziwienie, gdy cienie wytrzymały calusieńki dzień, od rana do wieczora, w stanie nienaruszonym! W dodatku miałam problem by je wieczorem zmyć. Szok.
W sumie pierwszy raz spotykam się z czymś takim. Wcześniej nie zdarzyło mi się by różnica w aplikacji powodowała aż takie różnice w trwałości. Najważniejsze jednak, że znalazłam swój idealny sposób. Cienie bowiem noszą się niezwykle przyjemnie i przepięknie się prezentują na oku. Jak pisałam wyżej, ich pigmentacja jest na duży plus. Kolory są nasycone i wyraziste. Do tego kremowa konsystencja, która pozwala na szybką aplikację. Zazwyczaj matowy brąz jest moją bazą pod mój ulubiony cień Wibo {recenzja}, gdyż cudownie podbija jego kolor, natomiast numerek 35 stosuję solo, gdy rano mam naprawdę mało czasu. Przepięknie odświeża spojrzenie i otwiera oko. Zarówno jeden, jak i drugi wklepuję pędzelkiem, gdyż wtedy nie tracą na intensywnośc, a na koniec rozcieram granice puchaczem do blendowania.
Oba cienie kupiłam w Rossmannie, podczas promocji. Zapłaciłam za nie wtedy ok. 19zł, ich regularna cena to 23,99zł/4g. Biorąc pod uwagę ich wydajność to naprawdę niski koszt. Mam wrażenie, że cienie wystarczą mi na lata i na pewno nie zdążę ich zużyć przed terminem. ;)
Podsumowując, bardzo, ale to bardzo je polubiłam, gdy odnalazłam na nie swój sposób. Mam ochotę na inne kolory i ubolewam, że w Polsce mamy tak ograniczony ich wybór. :(
Jestem ciekawa czy je macie (bo znacie na pewno ;)) i jak się u Was sprawdzają? W jaki sposób aplikujecie je najczęściej?
Buziaki,
Agu
Piekne sa, kusisz Agu, kusisz!
P.s przepiekna ta zmiana na blogu, zazdraszczam na pozytywnie! :)
dziękuję, miło mi :)
kusić czasem też trzeba :D
nie mam tych cieni z Maybelline ale mam paint pot z MAC i pomimo tego, że cienie uwielbiają się rolować to po nałożeniu go puchatym pędzlem do rozcierania utrzymuje się cały dzień
mnie kusi maczek, ale nie mam dostępu stacjonarnego póki co :)
Kuszą zewsząd, kuszą ze wszystkich stron.
Coś mi się zdaje, że jutro krzyknę, Mój Ci on!
krzycz ile wlezie :D
Też je uwielbiam i z zachwytu wyjść nie mogę! Cieszę się, że tak wielu osobom podpasowały. Ja swoje kupiłam w stanach i mam nadzieję, że te kolory wejdą do Polski (chociaż sama nie wiem kiedy zużyje te!)
Inked in pink i barley branded są boskie, a do tego robią mi cały makijaż :)
Sama swoim cudeńkom poświęciłam cały post bo jest się czym zachwycać!
też mam taką nadzieję bo chciałabym inne, ale nadal niezbyt krzykliwe kolory :) aż idę popatrzeć jakie masz Ty bo nazwy nic mi nie mówią :)
Mam odcień On and Bronze :) również uważam, że cienie są genialne, szczególnie przydatne do szybkiego makijażu :)
dokładnie, u mnie o 6 rano spisują się świetnie ;)
nie mam, ale czaję się na nie od jakiegoś czasu, na pewno skuszę się na parę kolorów ;)
polecam bo są genialne :)
Do cementowego wg mnie Taupe nie mogę się przekonać ale brąz jest cudowny, posiadam jeszcze granat i turkus, które także stosuję z przyjemnością :D
ja sięgam raczej po stonowane, neutralne kolory :D ale ten turkus wygląda genialnie i myślę o nim intensywnie :D
Mam I ja :) kolor o nazwie Pink Gold uwielbiam go jest bardzo trwały chyba pokusze się o jeszcze jeden kolor :)
oj, on też mi się bardzo podoba! przypomniałaś mi, że go chcę :D
Świetne są, wręcz boskie:)
podzielam Twe zdanie ;)
Ja mam jeszcze ten granatowy i stosuje go jako baze lub eyeliner :) Wyprobuje patent z pedzlem, ja nakladam palcem ale i tak u mnie trzymaja sie dosc dlugo.
polecam pędzelek bo u mnie spisuje się on dużo lepiej :) ja myślę o czarnym jeszcze jako baza do smoky :)
ciągle mam na nie chrapkę ale coś innego mi wypada i nie kupiłam ani jednej sztuki jeszcze ;(
na pewno pojawi się okazja by kupić :)
Uwielbiam On and On Bronze – to chyba jedyny kremowy cień, w którym zaczynam wyglądać denka :)
łohoho, gratuluję, u mnie denko w kolorówce to niecodzienny widok :D
Mam ten brązowo-złoty i u mnie też się lepiej sprawdza nakładany pędzelkiem.
czyli jednak pędzelek działa ;)
Agata, zaprezentuj przykładowy pędzelek do nich, bo mnie żaden nie pomaga!
http://www.bangla.pl/zdjecia-w7-pedzelek-do-cieni-02-up37202-2.htm lub np hakuro h61 do korektora, te bardziej puchate języczkowe, nie sprawdzają się tak dobrze. dwa powyższe są bardziej sprężyste i zbite, dzięki czemu wklepując kolor jest bardziej intensywny i trzyma się dłużej :)
Mam Silver, ale nawet nie otworzyłam bo źle się czuję w srebrze. Bardzo kuszą mnie te cienie, fiolet wygląda świetnie, ale jeśli bym kupowała to pewnie skusiłabym się na któryś z Twoich :)
oj, w srebrze ja też się nie czuję komfortowo więc rozumiem :) fiolet jest świetny, ale dla mnie nieco za jasny i raczej bym go często nie używała :)
dzięki! używałam wcześniej pędzelka z Urban Decay z paletki Naked, to efekt jakiś taki średni.. może pędzelek był nieteges ;)
ależ proszę ;) wypróbuj i koniecznie daj znać ;)
Podoba mi się niesamowicie ten taupe ;) Uwielbiam takie kolory! Mam nadzieję, że o pięknym nie zapomnę i jak pojawi się w październiku wypłata to go dorwę :)
też go bardzo lubię bo raz jest bardziej szary, a za chwilę, w innym świetle już widzę mleczny brąz :) polecam bo sprawdza się świetnie jako cień bazowy:)
mam jeden i drugi i uwielbiam!
to piąteczka :D kuszą mnie jeszcze inne kolory!
mam wszystkie ;) wiem, zwariowałam… :) i uwielbiam :)
łoo, zazdroszczę! :D
On and on Bronze to mój podstawowy cień – cudowny na co dzień i idealny na wieczór :-) zawsze nakładam go palcami, pod wpływem ciepła aplikacja to cudo – jest niesamowicie kremowy i fantanstycznie się rozciera. Uwielbiam go :-)
dokładnie, sprawdzi się i na dzień i na wieczór, z palcami masz rację, ciepło sprawia, że konsystencja jest jeszcze bardziej miękka, ale pędzelkiem też nakłada się je przyjemnie :)
ten złotawy wygląda bardzo ładnie :)
cieszę się, że przypadł Ci do gustu Arnell:)
Prezentują się świetnie ;D
posiadam takie 3 i mam problem z nakładaniem :D denerwują mnie nie miłosiernie! chyba trzeba wynaleźć dobry pędzel …
mam nr. 35 i jestem z niego bardzo zadowolona ;) aplikuję paluchem po czym krańce trochę rozcieram pędzlem i trzyma się rewelacyjnie ;)
Jesteś kolejną osobą, która zwraca uwagę na sposób aplikacji i poleca syntetyczny pędzel:) Zawsze myślałam, że cienie w kremie znikają z moich powiek, ponieważ te są tłuste.
❀ ✿ ❀ ✿ ❀ ✿ ❀ ✿ ❀ ✿ ❀ ✿ ❀ ✿ ❀ ✿
z przyjemnoscia wyprobuje <3
Sama posiadam Permanent Taupe 40 i jestem nim oczarowana, faktycznie te cienie są nie do zdarcia ♥
Mam oba te kolorki i uwielbiam je:) ale ja aplikuję je właśnie palcem i u mnie trzymają się cały dzień!:) niemniej jednak wypróbuję aplilację pędzelkiem, żeby sprawdzić jak u mnie się taka forma sprawdzi:)
Oba piękne! Ale złotko podoba mi się najbardziej :> Muszę w końcu się skusić na te cienie :)
Ja dopiero niedawno kupiłam 2 odcienie i rzeczywiście zauważyłam różnic e w trwałości w zależności od sposobu nakładania.
Mam odcień Permanent Taupe i Immortal Charcoal :)
Przez Ciebie będę musiała je kupić :P Skoro są tak dobre, to warto się skusić.
słyszałam wiele już o tych cieniach;) jednak nie wiem czy potrafiłabym malować się takimi;p
Mnie od ładnych paru miesięcy kusi ten cień, tylko że marzy mi się ten srebrny (niestety nie pamiętam jak się nazywa). Tak ślicznie wygląda w słoiczku, ale nie wiem na ile ten kolor byłby praktyczny. Myślę, że nie bardzo ;( Dzięki za recenzję, coraz bardziej się przekonuję, że to dobry produkt.
Wydają się ładne, uwielbiam brązy;) Musze zainwestować w cenie i pędzelek z Pepco- już kiedyś natknęłam się na pędzelki w tym sklepie, ale jakoś nie mogłam się przekonać.
Pozdrawiam i zapraszam
Do te pory ciągle jeszcze się na nie nie skusiłam, ale mam w sumie ochotę na jakiś neutralny kolor. Na początku podobały mi się fiolet i turkus, ale przypuszczam, że używałabym ich tylko jako linerów ;)
Pewnie z ciekawości skuszę się na jakiś kolor przy okazji jakiejś większej promocji :)
No to mnie skusiłaś ;) Śmigam do drogerii :)
Ależ mi się podoba Permanent Taupe <3
Cienie te kuszą mnie od dawna. Co do aplikacji to już czytałam właśnie o tym, że nakładane palcem schodzą bardzo szybko a z pędzelkiem noszą się cały dzień.
Ten połyskliwy brąz jest piękny :)
mam takie pytanie dotyczące facebooka. Może tu znajdę odpowiedź czemu akurat na fp Agu blog nie mogę pisać komentarzy ani wysyłać wiadomości?? Co spowodowało taki stan rzeczy ?? Anna Sadzikowska-Gajda
Anno, dzięki wiadomość. Sprawdź raz jeszcze, powinno teraz grać. :)
Kuszą mnie troszkę :)
Mam on and on bronze :) Uwielbiam!
Piękne są
świetne tło :) a co do cieni – mam dwa kolorki. turkus i metaliczny róż z USA. ten drugi idealny jest na dzień, to mój wielki hit.
Śliczne są… ja też się chyba w końcu skuszę!
Piękne kolory, muszę je mieć:)
mam turkus i uwielbiam :)
O jeny! Przejrzałam całego Twojego bloga! :D Zajęło mi to 1,5 dnia, ale było to wspaniałe 1,5 dnia w łóżku! Znalazłam adres Twojego bloga przeglądając listę ambasadorek wosków Yankee Candle, ponieważ zachwyciłam się tymi właśnie woskami na innym blogu. Niestety na żywo ich nie przetestuję, na pewno nie w najbliższym czasie, bo są to dla mnie niezłe koszty, ale już je kocham tylko o nich czytając! :))Twój blog mnie wciągnął, piszesz świetnie, sympatycznie, zwięźle, na temat, ale i tak do ludzi. A przede wszystkim jest tu sporo kosmetyków, na które może sobie pozwolić właściwie każdy. Po Twoich wpisach oszalałam na… Czytaj więcej »
Mariko, bardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów! Aż nie wiem co powiedzieć! Jest mi niesamowicie miło i bardzo się cieszę! :)) Takie komentarze są największą nagrodą i motywacją do dalszego działania! pozdrawiam gorąco!! ♡
Kuszą:D zwłaszcza tez złociutki!
Ten brązowo-złoty cień jest śliczny, bardzo mi się podoba :)
Nie miałam i szczerze mówiąc pierwsze słyszę :D Recenzja brzmi bardzo zachęcająco, bo jeszcze żaden cień nie trzymał mi się na oku dłużej niż 2 godziny i ciągle muszę wychodzić i poprawiać :) Dzięki za pomysł, wypróbuję!