Odchodzimy na chwilę od kolorówki i skupiamy się na włosach. Dziś chcę Wam opowiedzieć o sprawdzonym, bardzo tanim i domowym sposobie na przesuszone kosmyki. Zapewne większość z Was już o nim słyszała, ale postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze. :)
Siemie lniane (nasiona lnu) wykazuje działanie lecznicze. Spożywane jest w celu usprawnienia perystaltyki jelit oraz zwiększenia wilgotności śluzówki. Świetnie też sprawdza się w trakcie kaszlu lub u osób, które pracują swoim głosem (np. nauczyciele). Odnotowano także wpływ siemienia lnianego na spadek tzw. złego cholesterolu (LDL). Czytałam, że polecane jest nawet w profilaktyce nowotworowej. Oczywiście nasionka poza działaniem leczniczym, posiadają także działanie pielęgnacyjne. Warto więc docenić te niepozorne ziarenka i wprowadzić je do swojej diety.
100 gram siemienia lnianego zawiera:
42g tłuszczów w tym 29g wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, 7,5g jednonienasyconych; 27g błonnika;18g białek o bardzo korzystnym zestawie aminokwasów; 1,6mg witaminy B1 (126% dziennego rekomendowanego spożycia); 0,473mg witaminy B6 (36% dziennego rekomendowanego spożycia); 392mg magnezu (106% dziennego rekomendowanego spożycia);255mg wapnia; 5,73mg żelaza (46% dziennego rekomendowanego spożycia); 4,34mg cynku (43% dziennego rekomendowanego spożycia). [źródło]
W przypadku pielęgnacji, siemię pozwala na wiele eksperymentów. Można je pić (nie próbowałam jeszcze;)), aby przyspieszyć wzrost włosów, nakładać je w formie maski/gęstego żelu na nasze kosmyki by je nawilżyć, używać go do stylizacji lub jako maseczki do twarzy.
Przygotowanie maseczki
Najczęściej 4 łyżki siemienia lnianego zalewam 2 szklankami wody. Taka ilość wystarcza mi na 3 aplikacje (skalp + cała długość włosów do łopatek). Całość gotuję przez kilka minut, do momentu, gdy ziarenka uwolnią żel. Ważne, aby robić to na małym ogniu i co jakiś czas mieszać, by nic nie przywarło do ścianek garnka i się nie przypaliło. Następnie wszystko przecedzam przez sitko, delikatnie pomagając sobie łyżką. Najłatwiej oddzielić żel od ziarenek tuż po zdjęciu z kuchenki. Im zimniejszy, tym zadanie będzie utrudnione. Jeśli robię więcej to glutka trzymam w lodówce, w szczelnie zamkniętym słoiczku. Przez kilka dni nic się z nim nie dzieje. Przy okazji uspokoję też wrażliwe nosy – mieszanka nie posiada praktycznie żadnego zapachu więc możecie być spokojne. ;)
Aplikacja
Siemię ląduje na moich włosach na dwa sposoby. Jeśli mam ochotę na maksymalnie nawilżenie, to glutka mieszam z łyżką miodu lub ulubionego oleju i nakładam wieczorem na wilgotne, ale nieumyte włosy. Rano myję je czymś delikatnym, a tuż po używam odżywki. Częściej jednak najpierw myję włosy i następnie wsmarowuję dokładnie żel w kosmyki oraz skalp. Zakładam czepek, ręcznik i przechodzę do obowiązków domowych. Po 30-45 minutach spłukuję, nie nakładając już niczego więcej. Lniany glutek wypłukuje się w mig, bez żadnych problemów.
Efekty
Po każdym takim zabiegu moje włosy wyglądają jak nowe. Przesusz znika, są wyraźnie nawilżone. Efekt jest widoczny gołym okiem. Dużo lepiej się układają, nie sterczą we wszystkie strony, są wygładzone i odpowiednio dociążone. Znikają puszące się końcówki. Mam wrażenie, że jest ich więcej, że są grubsze i ładnie odbite od nasady. Ostatnio, po kilku dniach spędzonych na słońcu myślałam, że już nic im nie pomoże. Nie mogłam na nie patrzeć. Siemię po raz kolejny je uratowało. Poza tym żel świetnie koi wszelkie podrażnienia skalpu. Jeśli borykacie się z łupieżem, czy swędzeniem skóry, spróbujcie lnianej kuracji koniecznie!
Nie wyrzucajcie ziarenek
Nałożone na twarz, w formie maseczki mają moc. Dla ułatwienia można je zmiksować i na przykład zagęścić miodem albo dodać kilka kropli oleju, czy innego półproduktu. Po kwadransie skóra odpłaci nam się zdrowym napięciem, nawilżeniem oraz miękkością. Ponadto maska oczyszcza pory, delikatnie je zwęża, koi podrażnienia,a także łagodzi zaczerwienienia. To jedna z moich ulubionych domowych masek.
Podsumowując, jeśli jeszcze nie eksperymentowałyście z nasionami lnu, polecam spróbować! :) Jest tanio, naturalnie, szybko i przede wszystkim skutecznie. Czego chcieć więcej? :)
Dajcie znać, czy macie w tym temacie jakieś doświadczenia. :) Może posiadacie jakieś sprawdzone przepisy, które warto wypróbować? :)
DOŁĄCZ DO MNIE I BĄDŹ NA BIEŻĄCO:
_________________________________________________________________________________
Rzeczywiście dużo na blogach o siemieniu, ale ja jeszcze nie próbowałam jego właściwości. Trzeba będzie to nadrobić, szczególnie moim włosom się przyda dodatkowe nawilżenie.
Ja używam siemienia na włosy po myciu jako żel i bardzo sobie chwale :)
uwielbiam len,mielony jem z jogurtem a glutka robię sobie na włosy :)
przy następnym gotowaniu siemienia nałożę sobie te ziarenka na buźkę :D
Narobiłaś mi chęci na spróbowanie siemienia :D
uzywam i mam zawsze w domu do twarzy
Mój tata to się tym zajada nonstop ja jakoś przekonać się nie potrafię
ale trzeba przyznać gładki jest jak na te swoje 54 latka
Śliczny masz ten pojemniczek ;-) Mam w domu , próbowałam na włosy, ale niestety nie mam zbyt często czasu na trzymanie na głowie czegoś… Do twarzy jeszcze nie próbowałam ;)
Mam zamiar przetestować je jako dodatek do maski na włosy. Jestem bardzo ciekawa efektów.
Glutek jest genialny:) Ja uwielbiam też dodawać go do gotowych masek, zwłaszcza tych mniej trafionych, które same w sobie nie zapewniają mi odpowiedniego nawilżenia:)
Właśnie nałożyłam sobie ziarenka na twarz jako maska i na cale włosy . Potrzymam 30 minut i zobaczę jak się sprawdza obie metody ☺
Muszę wypróbować ten sposób :))
ciesze się, że trafiłam na Twój blog :) dowiaduje się wiele ciekawych informacji. Akurat moim włosom przyda się porządne nawilżenie, oprócz stosowania masek na pewno wypróbuję siemie :)
Próbowałam może raz na włosach… muszę znów poeksperymentować:)
O właśnie myślałam o tym! Dzięki ;) Jeszcze dzisiaj siemię wyląduje na moich włosach ;)
Kocham siemię ale przede wszystkim od strony kulinarnej , dodaje do koktajli, do potraw, do placków ..chyba do wszystkiego :-D W kwestii typowo pielęgnacyjnej jakoś jeszcze zabawy z nim nie rozpoczęłam ;-)
tego mi trzeba!
Ja siemie lniany jem, dodaje do sałatek i pije zapatrzone : )
Siemię lniane lubię dodawać do sałatek, do owsianki albo do musli :) Takiej maseczki jeszcze nie robiłam. Na pewno spróbuję :)
Uwielbiam stosować siemię lniane na swoje włosy. Działa jak lekarstwo. Włosy są aksamitne w dotyku, sypkie, błyszczące i dłużej świeże. Słyszałam, że również świetnie działa kiedy wypijemy dziennie po jednej szklance. Niestety nie chce mi przejść przez gardło:) pozdrawiam
Nie wiem dlaczego wcześniej o tym nie słyszałam. Dziś już nie zdążę kupić, ale już ląduje na mojej jutrzejszej liście zakupów :-)
Do tej pory uzywalam tych magicznych ziarenek, aby poprawic perystaltyke jelit. Gdzies mi sie obilo o uszy, ze maja tez inne zastosowanie, ale wpuscilam jednym uchem i wypuscilam drugim. Koniecznie wyprobuje Twoich sposobow. Moje wlosy do dlugie (do posladkow) i koncowki wlasie sie pusza i sa suche, przez to, ze wczesniej nie dbalam o wlosy…
Czy ziarna lnu można zamienić na ten mielony? Bo aktualnie tylko taki mam w domu, a chciałabym dziś wypróbować ;)
Ponoć można, ale mielony jest niby odtłuszczoną wersją i prznosi mniejsze efekty, tak przynajmniej słyszałam :)
Swego czasu siemię na włosy "kładłam", ale w postaci płukanki- płukałam nim umyte już włosy i to nie był najlepszy pomysł. Spróbuję Twojej wersji na "umyte włosy" :) Ogólnie lubię je pić- świetnie wpływa od wewnątrz na wygląd skóry, włosów i paznokci, o pracy jelit nie wspominając. Warto pić je regularnie, dla zdrowego serducha :) Pozdrawiam
Siemie lniane jest moim nr 1. Moje włosy po pierwszym użyciu maski są mięciutkie, czekam na dalsze efekty. Nie wiedziałam, że działa na przebarwienia. Coś czuję, że zrezygnuję z drogich kremów.