Myślę, że Was nie zaskoczę. Moja opinia się w zasadzie nie zmieniła lub może inaczej, po upływie kolejnego miesiąca kosmetyk lubię jeszcze bardziej. :) I niesamowicie cieszę się, że w listopadzie mam urodziny bo już zażyczyłam sobie kolejną buteleczkę w prezencie.
Kolagen NTC – moje wrażenia po dwóch miesiącach stosowania – podsumowanie
Minął już prawie miesiąc od poprzedniego wpisu dotyczącego Kolagenu NTC [recenzja klik]. Obiecałam Wam wtedy podsumowanie, czyli moje końcowe spostrzeżenia po wykończeniu buteleczki o pojemności 50ml, a że praktycznie świeci już ona pustkami, myślę, że najwyższa pora na małą aktualizację. :) Zapraszam do dalszego czytania.
Muszę powtórzyć to co napisałam w poprzednim poście – Kolagen NTC działa na moją cerę w sposób widoczny i mocno mnie zadowalający. Skóra jest nawilżona, odżywiona, znacznie bardziej gęsta, mięsista i jędrna niż przed rozpoczęciem stosowania. Na pewno wiecie co mam na myśli – jest całkiem inna w dotyku. Za pierwszym razem wspominałam też, że zauważyłam znaczne zwężenie porów, które utrzymuje się po dziś dzień, głównie na nosie. Dzięki temu zanieczyszcza się on mniej niż dotychczas. Plastry z Biedronki mają mniej do zrobienia. ;) Widzę też, że koloryt na twarzy jest wyrównany, a ja nie borykam się z czerwonymi plamkami od przesuszeń. Zniknął też problem poszarzałej, zmęczonej skóry.
Obiecałam też, że dam znać jak kolagen na dłuższą metę zadziała na zmarszczki. Zgrzeszyłabym, gdybym powiedziała, że się z nimi jakoś specjalnie borykam i że są głębokie. Należą raczej do tych mimicznych, które uwidaczniają się przede wszystkim wtedy, gdy skóra jest mocno odwodniona i napięta. Po dwumiesięcznym stosowaniu kosmetku, jedna taka, której za nic pozbyć się nie mogłam, praktycznie zniknęła. Tłumaczę to sobie odpowiednim poziomem nawilżenia po prostu. :) Trudno mi powiedzieć jak poradzi sobie z głębokimi zmarszczkami, czy usunie je całkowicie. Jestem jednak pewna, że poprawa stanu każdej skóry będzie zauważalna, niezależnie od jej wieku czy rodzaju. Ten skład (woda, kolagen, kwas mlekowy, kwas hialuronowy) nie może nie działać. ;) Po cichu myślę, żeby jeden egzemplarz sprezentować też mojej mamie więc być może za jakiś czas namówię ją, by podzieliła się swoimi spostrzeżeniami na łamach bloga.
Mi w tym kosmetyku odpowiada po prostu wszystko. Począwszy od wygodnej butelki z pompką, przyjemnej konsystencji i zapachu, kończąc na działaniu. Jedyne zastrzeżenia można mieć do ceny, która nie jest niska (50ml kosztuje 195zł, natomiast 300ml to koszt 495zł – do kupienia tutaj). Mimo wszystko, uważam, że efekty są tego warte. Ja Kolagen NTC traktuję jak namiastkę luksusu dla mojej skóry. ;)
Podsumowując, dołączam do grona fanek Kolagenu. Nie zakładałam nawet, że polubimy się aż tak bardzo. Od początku byłam nastawiona entuzjastycznie, ale efekty przeszły moje oczekiwania. :)
Jestem ciekawa czy miałyście doświadczenie z kolagenem w jakiejkolwiek postaci i formie. Dajcie znać. Jaki jest Wasz ukochany kosmetyk do pielęgnacji twarzy? :)
Ocen: Kolagen NTC – moje wrażenia po dwóch miesiącach stosowania – podsumowanie
Oceń
poprzedni post
6 kosmetyków, bez których nie wyobrażam sobie jesieni
Ja jestem już w tym wieku, że taki produkt byłby wskazany. Czasami warto jest zapłacić więcej i mieć pewność, że kosmetyk zadziała :-) Pozdrowionka :-)
Dokładnie, tym bardziej, że jak przeliczymy sobie ile wychodzi "dniówka" to wcale nie jest tak drogo. ;) NTC jest wydajny i gdybym nie nakładała go bardziej oszczędnie, pewnie wystarczyłby mi na dłużej, ale ja go sobie nie żałowałam :P
Kusisz, tym bardziej, ze zdjęcia cudne ;)
dzięki ;)
Nie słyszałam jeszcze tym kosmetyku, brzmi ciekawe, mimo że jeszcze nie potrzebuje kuracji antyzmarszczkowiej, dobrze wiedzieć na przyszłość, na czym można polegać :)
Warto podkreślić, że kolagen działa nie tylko przeciwzmarszczkowo. :) Sprawdzi się też u dziewczyn, które borykają się z przesuszeniem, wypryskami, czy rozszerzonym porami, tak jak ja. ;)
Fajna recenzja :-)
nie miałam go, ale ślinię się do niego już dłuższy czas. Niestety cena jest tak zaporowa, że odpada : c
Ponad 30 lat na karku… kurde, tyle słyszałam o tych całych kolagenach. Używałam niby jakichś tam kremów z ich zawartością, ale z przyjemnością wypróbowałabym czegoś bardziej skoncentrowanego :) Kusisz, moja droga!
Cena póki co nie do przeskoczenia dla mnie jeszcze. Aczkolwiek dopisałam go do mojej chciejlisty, może na święta sobie zaszaleję. Albo dla mamy ;)
uwielbiam Twoje zdjęcia, są cudowne!
Mam ulubieńca,ale to żel z kolagenem Colway :) Nie jest to czysty kolagen, więc nieco tańszy, bo 90 zł za 250 ml, ale wydajny niesamowicie…5 miesięcy codziennego używania 2 razy dziennie. Efekty równie świetne jak te, o których piszesz. W dodatku żel był wielofunkcyjny, bo służył do mycia twarzy, ciała i zastępował płyn micelarny. Polecam gorąco :)
Czy to jest wpis sponsorowany? Pytam bez żadnych podtekstów, z ciekawości :)
Hmm, dla mnie wpis sponsorowany to taki, w którym firma płaci/wymaga i z góry narzuca jaka recenzja ma być, a takich się nie podejmuję i nigdy nie podejmę więc NIE. Kosmetyk otrzymałam od producenta do przetestowania, tak jak inne blogerki, ale nie ma to wpływu na moją opinię, tak jak i w przypadku pozostałych współprac. Zresztą wspominałam już w pierwszym poście skąd kolagen się u mnie znalazł. ;)
Łaaaaa, ale bym chciała troszeczkę takiego luksusu dla mojej twarzy :) Kiedyś może sobie na niego pozwolę, ale to jeszcze odległa przyszłość :D
Wydaje mi się, że w moim przypadku byłby to zbędny kosmetyk. Znam właściwości kolagenu i wiem, że jest on rewelacyjny aczkolwiek póki co nie miałam potrzeby jego stosowania :)
Działanie świetne, ale cena nie do przeskoczenia :)
Cena powala, niestety ;(
Hmmm może jak się wkurzę to ukręcę coś podobnego za mniej :)
Czy ktoś wie jak taki kolagen zachowuje się na cerze mocno naczynkowej? Zmniejsza zaczerwienienia, plami czy pajączki?