Dobre i sprawdzone pudry prasowane: Catrice, Rimmel, theBalm, Bourjois, Sensique
Jakiś czas temu pod lupę wzięłyśmy cztery pudry sypkie [klik], a dziś chcę Wam przedstawić te w formie prasowanej. Zebrałam swoje ulubione, do których wracam regularnie i w zasadzie tylko jeden z poniższej gromadki gości u mnie po raz pierwszy. Wszystkie jednak, bez wahania, mogę polecić posiadaczkom cer mieszanych z niepokorną strefą T, więc jeżeli szukacie dobrego pudru w kamieniu, zapraszam do dalszego czytania!
THEBALM, SEXY MAMA
Zacznę od pudru, który zawsze wywołuje najwięcej pytań pośród moich koleżanek, ale także u całkiem obcych osób. Charaterystyczne opakowanie marki cieszy oko i wzbudza ciekawość. ;) Ode mnie dostaje także plusa za lusterko w środku. To już drugi egzemplarz Sexy Mamy i z pewnością nie ostatni. Świetnie spisuje się u mnie niezależnie od poru roku, daje radę nawet w najgorsze upały. Jest lekki, na skórze niewyczuwalny i niewidoczny. Nakładam go puchatym pędzlem, omiatając twarz. Nie zmienia koloru podkładu, nie utlenia się i nie daje płaskiego, mocnego matu, którego bardzo nie lubię. Twarz jest zmatowiona, ale wygląda “miękko”, daleko jej do efektu maski. Nie zawiera parabenów i talku, więc powinien spisać się u cer wyjątkowo problematycznych i skłonnych do zapychania. Nie ma bowiem żadnego negatywnego wpływu na skórę, nie powoduje wysypu krostek, nie przesusza, nie podkreśla wyjątkowo mocno suchych skórek ani naturalnych załamań. Ma też przyjemną jedwabistą, lekko kremową konsystencję, jest drobno zmielony oraz porządnie sprasowany. Nie pyli i nie brudzi wszystkiego wokół. Kosztuje 55,90zł/7,08g, do kupienia TUTAJ.
SENSIQUE, MATT FINISH POWDER
Puder, który poznałam pracując w Naturze. Kobiety się o niego zabijały! Swego czasu zrobiłam sobie zapas w promocji (kosztował około 4zł) i właśnie otworzyłam ostatnie opakowanie. Niestety jakość wykonania jest marna, bo bardzo szybko rozlatuje się na dwie części (uchwyt przy zamknięciu nie trzyma), jednak tandetne ubranko rekompensuje mi zawartość. Jeżeli do tej pory kupowałyście puder Synergen, to zwróćcie uwagę na Sensique! Jest od niego tańszy, ma ładniejsze i przede wszystkim jaśniejsze kolory i jest na pewno mniej pudrowy na skórze. Na moje mieszanej cerze fajnie trzyma mat, przez około 6 godzin (latem trochę krócej), doskonale nadaje się do poprawek w ciągu dnia. Nie zmienia koloru podkładu, nie odznacza się na skórze, nie funduje nam efektu maski, nie utlenia się i co najważniejsze, nie daje płaskiego matu. Wykończenie wygląda naprawdę naturalnie, przyjemnie i gładko. Ewentualne zmarszczki, czy suche skórki nie wybijają się na pierwszy plan. Nie zauważyłam, by zapychał, czy przesuszał. Jest również dobrze zmielony, aksamitny w swej formule oraz dość porządnie sprasowany. Jedyny minus, który poza kiepskim opakowaniem jeszcze dostrzegam, to jego niska wydajność. Niestety zużywa się dość szybko, w porównaniu z innymi produktami tego typu. Regularna cena to około 6zł/12g, do kupienia w Naturach.
RIMMEL, STAY MATTE
Puder, po który kiedyś sięgałam regularnie. Teraz wracam do niego, gdy potrzebuję czegoś sprawdzonego na już. Wiem, że niektóre kobiety go nie lubią, bo ponoć mocno na twarzy się odznacza i nie matuje. Ja należę do grona jego fanek, choć w porównaniu z resztą dzisiejszej gromadki wypada najbardziej pudrowo. Zawsze sięgam po odcień 001 transparent, który nie posiada widocznego koloru i współpracuje z każdym moim podkładem. Nie zdarzyło mi się, by zafundował mi maskę, by osadził się na włoskach i wyglądał nienaturalnie. Utrzymuje moją strefę T w ryzach przez naprawdę długi czas i sprawia, że makijaż przez większość dnia wygląda schludnie. Skóra wizualnie jest wygładzona oraz zmiękczona, na pewno nie jest to taki tępy, suchy mat, a suche skórki, nawet jeśli są, to nie rzucają się tak mocno w oczy. Jest drobno zmielony, jednolity w konsystencji (zero jakichkolwiek grudek) i nieźle sprasowany. Nie jest to jednak kosmetyk bez wad. Po pierwsze, na wymianę zasługuje opakowanie, które jest tragiczne, brzydkie i nietrwałe. Wystarczy, że puder raz spadnie, a już się łamie i kruszy. Po drugie skład, w którym niestety znajdziemy parafinę na czwartym miejscu. Ku memu zdziwieniu, nie ma to żadnego wpływu na stan mojej cery, która teoretycznie z parafiną się mocno nie lubi. Nie zauważyłam, by pojawiały się nowe zaskórniki, czy większe wypryski. Rimmel nie przesusza także mojej cery i nie uczula mnie. Cena 25,99zł/14g. Do kupienia np. w Rossmannie.
BOURJOIS SILK EDITION
Mogę napisać, że to nowość w mojej kosmetyczce, bo z pudrem mam do czynienia po raz pierwszy. Skusiła mnie obietnica matu, przy jednoczesnym braku efektu maski i wygładzeniu cery. Muszę przyznać, że polubiłam się z nim od razu, bo faktycznie, wykończenie jakie daje jest całkowicie inne od uzyskiwanego za pomocą pozostałych kosmetyków tego typu. Skora jest zmatowiona, ale jednoczesnie delikatnie rozświetlona, wygląda bardzo zdrowo i naturalnie. Główną zaletą pudru jest fakt, że choć nie jest transparentny (mam najjaśniejszy odcień T52), to nałożony na podkład jest całkowicie niewidoczny, bo genialnie stapia się z całością makijażu, przepięknie wykańczając, nie podkreślając suchych skórek, ani rozszerzonych porów. Wręcz przeciwnie ukrywa wszelkie te mankamenty cery, mocno ją wygładzając i zmiękczając. W ostatnim czasie lubię go najbardziej ponieważ miałam chwilowe pogorszenie stanu cery, spowodowane alergią i na moim twarzowym pobojowisku spisał się na medal. Nie przesusza, nie podrażnia, a jednoczesnie utrwala na wiele godzin. Dla cer tłustych nie wiem, czy będzie wystarczający, ale dla mieszanych/normalnych i suchych jak najbardziej. Podoba mi się także jego konsystencja. Puder jest leciutki, jedwabisty, kremowy wręcz, idealnie zmielony i porządnie sprasowany. Na uwagę zasługuje także bajeranckie lusterko, które obraca się o 360 stopni. W środku znajduje się także płaska gąbeczka, którą możemy kosmetyk aplikować, ja mimo wszystko wybieram pędzel. Cena 44,90zł/9g, do kupienia np. TUTAJ.
CATRICE, PRIME AND FINE
Transparentny puder, który towarzyszy mi od roku. Lubię zarówno wersję prasowaną jak i sypką. Zaraziłam sympatią do niego także moją mamę, która ma cerę suchą, ale to również ulubieniec mojej kumpeli, która jest klasycznym “tłuścioszkiem”. Może więc uchodzić za kosmetyk uniwersalny. Nie bieli, nie tworzy efektu płaskiej maski, nie osadza się w załamaniach skóry, porządnie trzyma mat przez większość dnia (około 8h bez poprawek). Nie podkreśla także suchych skórek, choć nałożony w za dużej ilości może osadzać się na włoskach. Producent obiecuje nam wododporność – kropla wody spadająca na makijaż, ma po nim spłynąć. No cóż, polemizowałabym. ;) Pokuszę się o stwierdzenie, że jest ciut delikatniejszym odpowiednikiem formuły sypkiej. Jest porządnie sprasowany, praktycznie w ogóle nie pyli, dzięki czemu charakteryzuje się naprawdę wysoką wydajnością. Nie wpływa negatywnie na skórę – nie zapycha, nie przesusza, nie uczula. Ma solidne opakowanie, wyposażone w lusterko. Przetrwał wiele upadków i nadal jest cały. Nie zdarzyło mi się nigdy, by się pokruszył, a to już trzecie moje opakowanie. Kosztuje 20,90zł/9g. Do kupienia TUTAJ.
CATRICE ALL MATT PLUS
Naprawdę porządnie i długotrwale matujący puder, który sprawdzi się nawet przy bardzo tłustej cerze. Poleciła mi go koleżanka, która używa go od dawna. Twierdziła, że nie zna lepszego, a generalnie nigdy nie żałuje na pudry pieniędzy i przetestowała już wszystko co możliwe, nawet z najwyższej półki cenowej. No to się skusiłam. ;) I nie żałuję. Jest naprawdę świetny. Matuje najdłużej i najbardziej ze wszystkich dziś przedstawionych. Na szczęście tutaj także nie mamy płaskiego, okropnego, tępego matu, a ładne, delikatne, satynowe wykończenie. Posiadam odcień transparentny, który sprawdza się rewelacyjnie z każdym podkładem, bo nie daje widocznego koloru, nie utlenia się i nie bieli. Na skórze jest po prostu niewidoczny i niewyczuwalny. Nie obciąża cery, nie przesusza jej i nie zapycha. Optycznie też wygładza i zmiękcza. Nie wchodzi w zmarszczki, nie podkreśla porów, choć suche skórki, delikatnie może podkreślić. Ja uwielbiam po niego sięgać, gdy wiem, że nie będę miała czasu na poprawki w ciągu dnia, a zależy mi na perfekcyjnym wyglądzie. Często zabieram go ze sobą również na imprezy, czy dłuższe wyjścia. Jest wydajny, dobrze sprasowany, drobno zmielony i bardzo przyjemny w dotyku. Sunie gładko między palcami, ma bardzo aksamitną konsystencję. Ma też niezłą wydajność. Poprzednie opakowanie męczyłam prawie rok. Kosztuje 14,99zł/10g, do kupienia jest TUTAJ.
Na sam koniec dodam jeszcze, że każdy puder aplikuję puchatym pędzlem lub puszkiem z Inglota. Pędzlem po prostu omiatam delikatnie twarz, puszkiem wciskam kosmetyk w skórę. Na co dzień wybieram pierwszą opcję, na większe wyjścia drugą, bo zwiększa mat oraz sprawia, że trzyma się on dłużej.
Wszystkie dziś zaprezentowane pudry są u mnie w ciągłym użyciu i sięgam po nie zamiennie, zwracając uwagę na stan mojej cery. Obecnie ulubionym dzienniakiem do torebki jest Bourjois Silk Edition, natomiast na wyjścia specjalne Catrice All Matt Plus. Tak jak napisałam już we wstępie, każdy, z czystym sumieniem mogę polecić, jeśli macie podobną cerę do mojej.
Jestem ciekawa, czy znacie dziś zaprezentowane pudry i z którym z nich miałyście do czynienia? Jak wrażenia? :) Jaki puder prasowany jest waszym numerem jeden?
PS. Ostatnio trochę mnie tu mniej, a spowodowane jest to faktem, że mój komputer przestał ze mną współpracować i czekam na nowy, który napóźniej pojawi się u mnie w czwartek. Ponadto końcówka marca jest dla mnie przepełniona obowiązkami do granic możliwości, ale nie narzekam, bo nareszcie zaczęłam spełniać swoje marzenia, które przez długi czas tliły się upchnięte na tyłach mej głowy. ;) To nie zmienia faktu, że okrutnie tęsknię za regularnym pisaniem i najpóźniej w środę, wracam na stałe, z nową, pozytywną energią. Mam tyle smakołyków do pokazania, że naprawdę nie wiem od czego zacząć. ;)
Ocen: Dobre i sprawdzone pudry prasowane: Catrice, Rimmel, theBalm, Bourjois, Sensique
Oceń
THE BALM – muszę GO mieć! BTW mój komp wczoraj pojechał do naprawy – to boli :/ ;)
Mam mieszaną cerę i dotychczas sprawdził się tylko puder ryżowy,muszę spróbować ten z catrice :)
Rimmel lubię, choć u mnie akurat nie z każdym podkładem współpracuje. Z Catrice mam wersję korygującą i jest rewelacyjna.
Polecam astor stay matte no i sephora na promocji za niecałe 20 zł można upolować :)
Rimmel Stay Matte uwielbiam :) Mam chęć na Sensique.
Jakieś fatum z tymu komputerami. Ja w piątek przeżyłam chwilę grozy, było przypuszczenie, że dysk się spalil. Na szczęście fałszywy alarm, kabelki się tylko poluzowały.
Posiadam puder z Rimmela I AKURAT JA musze nalezec do gromadki dziewczyn, ktorym sie on kompletnie nie sprawdzil I nie spodobal!! Nie matuje mojej cery, po godzinie juz zaczynam sir swiecic w strefie T, a po uplywie paru godzin skora na twarzy jest lepka… Nie mam pojecia o co z tym chodzi, natomiast moze to win a podkladu? Sama nie wiem.. Postaram sie go jeszcze potestowac I dac finalowa opinie. Catrice ma fajne produkty, dlatego sadze, ze siegne po puder prime and fine.
Pozdrawiam goraco! :)
Mam Bourjois (53) i Rimmel (transparentny) ;) faktycznie są to jedne z moich ulubionych, chociaż czasem mam wrażenie że oba zmieniają mi lekko kolor podkładu. Po Twoim poście na pewno wypróbuję z Catrice All Matt Plus no i już zupełnie napaliłam się na TheBalm ;)
Szukałam przez dłuższy czas pudru dla siebie, ponieważ moja cera jest tłusta, bardzo niesforna strefa T. Zakochałam się wręcz w Catrice All Matt. Jest ze mną kilka miesięcy i sprawdza się idealnie. Bez wahania poleciłabym go posiadaczkom tłustej cery ;)
Ja posiadam sensique i rzeczywiście opakowanie juz uleglo zniszczeniu ale sam puder jest swietny, zwlaszcza za ta cene.
Sensique używałam kiedyś, jak byłam młodsza :) Teraz najlepiej sprawdza się u mnie Manhattan, ale Stay Matte Rimmela też nieźle sobie radzi. Mam też Catrice All Matt Plus i jakoś nie bardzo się z nim polubiłam… Stosunkowo krótko utrzymuje mat i daje niezbyt ładne wykończenie. Po pędzlu widzę też, że nieco ciemnieje. Nie jest jakoś specjalnie zły,ale nie zachwycił mnie :(
Miałam puder z Rimmela, nie przypadł mi do gustu, oddałam mamie.
Jednak puder z Sensique polubiłam i tylko go kupuję (ostatnio właśnie w promocji w Naturze za 4,99zł za szt – wzięłam 3 xD).
W moim przypadku puder prasowany jest zwieńczeniem mego codziennego makijażu. Obecnie używam pudru z Sephory i Collection, ale chyba spróbuję tego z The Balm :)
Pozdrawiam, Ewela :)
Bardzo lubię Rimmel Stay Matte, ponieważ trzyma strefę T w ryzach przez wiele godzin. Swego czasu używałam go namiętnie ze względu na stosunkowo jasne odcienie. Moim ulubieńcem był Peach:)
Puder sexy mama mnie zaciekawił, chyba warto zainwestować ;)
Nie jestem wielką fanką pudrów prasowanych, ale za to moja koleżanka bardzo chętnie po nie sięga :D Pokaże jej Twój post i może, któryś z tych kosmetyków jej się spodoba :)
Żadnego z nich nie posiadam ani nie posiadałam ale już znalazłam w śród nich jeden do przetestowania ten z Catrice All Mat Plus ?
Stay matte i Sensique bardzo sobie chwalę, ale chyba nic nie przebije mojego ulubionego prasowańca z Oriflame :-)
Z tych, które tutaj pokazałaś najbardziej lubię Rimmel Stay Matte. U mnie się sprawdza i nie tworzy efektu maski. Chwalę sobie również puder Loreal True Match, a jeśli chodzi o ulubiony to sypki bambusowy z Paese :D
U mnie rimmel stay matte się nie sprawdził. A sexy mama kusila mnie bardzo długo, ale każdy mi go odradzal i odpuścilam. Bo i recenzje w Internecie ma nieprzychylne. Ale ostatnio znalazłam inny ideał :-)
+ zapomniałam dopisać, że bourjois tez znam, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze żeby go kupić :-)
dla mnie ten puder z natury był totalnym bublem :(
Ja regularnie wracam do Stay Matte, ale teraz mam Afinitone z Maybelline i jestem zadowolona :)
Catrice miałam obie wersje i byłam bardzo zadowolona :-) musze spróbować ten Sensique i Boujouris :-)
Miałam ten Sensique, to był mój pierwszy puder ever i wciąż nie mogę się nadziwić, jak się dobrze sprawdzał. Tylko strasznie szybko mi się pokruszył. Teraz korzystam z kosmetyków mineralnych/naturalnych, a do poprawek w ciągu dnia mam theBalm. Jest idealny do torebki – niewielki, urocze opakowanie (robi furorę :D), jest lusterko, nie rozwala się nawet jak upadnie. Białam się, że szybko się zniszczy, ale to kartonowe opakowanie jest zaskakująco trwałe. No i dobrze matuje, świetnie wygląda na skórze :)
Sensique to był mój pierwszy puder i bardzo go lubiłam :) Kupowałam je po dwa, bo szybko mi się zawsze kończył. Na serię Stay Matt , miałam kiedyś ogromne uczulenie… teraz trochę się boję sięgnąć po tą serię ponownie..
Dla mnie bezkonkurencyjny jest Rimmel, nigdy go nie porzucę :D Co do Catrice Matt plus to mam za ciemny kolor ;/
Zaciekawiłaś mnie za to tym pudrem Bourjois – jeśli jest wydajny to godny uwagi ;)
Mam ten z firmy Rimmel i jestem bardzo zadowolona :)
Chętnie przetestowałabym też te pozostałe, szczególnie Catrice.
Mi dobrze się sprawdza puder mineralny z Eveline i to jego fanką jestem bo matuje spokojnie na 8 h, a dla mnie to dużo :)
Dużo dobrego słyszałam o The Balm, chyba sobie sprawię Sexy mamę ;)
Mam ochotę na ten z The Balm :) mój ulubiony prasowaniec to MAC Skinfinish Natural, ale znalazłam tańszy zamiennik, co prawda sypki, ale równie ładnie wyglada – puder HD z Inglota. Ale maja tez prasowane, które tez podobno sa fajne ;)
Jakoś ostatnio wolę pudry sypkie :)
Ja jestem wierna Rimmel Stay Matte :)
Mam ten puder z Rimmel'a, a czaić się będę w niedługim czasie na ten z Catrice :)
Stay Matte i Catrice prawie zawsze w mojej szufladce! :) Te produkty sama mogę polecić, bo wiele razy towarzyszyły mi w ciągu dnia i zawsze się sprawdzały :) Teraz jednak jestem na etapie miłości do Wibo i ich produktów :)
Idealnie w punkt post, bo właśnie kończy mi się puder, zostałam zaintrygowana i zapewne wybiorę, któryś z proponowanych. Z prasowanych lubię jeszcze taki biały z essence ;)
Rimmel nadal u mnie gości ten i jeszcze jeden, zanim przestawiłam się na minerały służył mi cały czas :)
Post w sam raz dla mnie, bo właśnie poszukuję dobrego pudru w kompakcie ;) Zdecyduję się na All Matt Plus lub Sexy Mamę ;)
Z nich wszystkich znam i lubie tylko puder z rimmela :)
Nie wiem, czy mam jakąś inną cerę, czy może zbyt dużo wymagam od pudru ale nie znalazłam jeszcze swojego ideału, a dodam, że sporo już ich przetestowałam… Z ww miałam catrice all mat, rimmel i sensique. Każdy z nich podkreślał mi suche skórki, sprawiał, że moja twarz wyglądała jakby była obsypana mąką, nie stapiał się kompletnie ze skórą. Mało tego wszystkiego to twarz miałam suchą, a jednocześnie błyszczącą… Im więcej aplikowałam pudru tym bardziej twarz wyglądała jak maska.