MAKIJAŻ
agublogmakijażmakijaż oczumakijaż twarzypielęgnacjapielęgnacja ciałapielęgnacja twarzypielęgnacja włosów
kosmetyczne rewelacje sierpniowe
Dziś ostatni dzień sierpnia i zdradzę Wam, że niesamowicie mnie to cieszy. Z bananem na ustach czekam na wrzesień i nadchodzącą jesień. Kocham te klimaty i na samą myśl czuję się doładowana pozytywną energią. Serio. ;) Ja jednak nie o tym przecież chciałam. Z racji tego, że miesiąc się kończy, czas na faworytów ostatnich tygodni. Tym razem będzie więcej kosmetyków pielęgnacyjnych, niż kolorowych. Przez upały, ograniczyłam mój makijaż do minimum, skupiłam się na ratowaniu skóry, której wysokie temperatury dały ostro popalić. Zapraszam do dalszego czytania, jeżeli chcecie poznać moich ulubieńców. :)
Tak jak wspomniałam wyżej, w sierpniu mój codzienny makijaż praktycznie nie istniał. Oczywiście, gdy musiałam gdzieś wyjść lub czekało mnie ważne spotkanie, malowałam się, korzystając głownie z kosmetyków, o których pisałam Wam TUTAJ, ale po bułki do sklepu jakiekolwiek malunki sobie odpuszczałam lub ograniczałam do zbędnego minimum. Dziś chcę Wam wspomnieć o trzech kosmetykach kolorowych, które w zasadzie odkopałam z dna szuflady.
Po pierwsze, bardzo polubiłam się z kremem CC 6in1 marki Lumene. Opisywany jest on przez producenta jako rozświetlacz / korektor / podkład. Jestem pod wrażeniem jak piękne wykończenie na skórze daje – świeże, lekko świetliste i zdrowe. Jest lekki nie zapycha mnie, długo się utrzymuje i ma świetny kolor. To naprawdę godny zastępca kremu CC z Bell, który mi się skończył. Ostatnio ogólnie bliżej mi do kremów BB/CC niż do tradycyjnych podkładów. Znajdziecie go TUTAJ.
Kolejnym kosmetykiem, który wrócił do łask jest mozaikowy róż W7 o nazwie Africa. Pewnie każda z Was go kojarzy. Kiedyś był niesamowicie chwalony na blogach, później odszedł w niepamięć, ja także go pomijałam przez długi czas. Sama nie wiem czemu, bo jest świetny. Podoba mi się jaki efekt daje w połączeniu z bronzerem. Na moich policzkach długo się trzyma, nie przyczynia się do powstawania niespodzianek, nie robi plam i równomiernie znika. Łatwo się go nakłada i ma urocze opakowanie. Do kupienia TUTAJ.
Ostatnim produktem kolorowym jest maskara L’Oreal Volume Million Lashes w wersji Extra Black, która długo leżała w szufladzie i czekała na swą kolej. Ślicznie wydłuża rzęsy i w połączeniu z moją ulubioną zalotką Ardell, o której pisałam TUTAJ, daje naprawdę super efekt. Rzęsy są uniesione przez cały dzień, lekko podkręcone i przede wszystkim ładnie rozczesane. Od samego początku maskara miała dobrą konsystencję i nie sklejała włosków, za co wielki plus. Jest też trwała i nie osypuje się w ciągu dnia. Kupicie ja w każdej drogerii.
PIELĘGNACJA
Lato to nie jest łaskawy okres dla mojej skóry. Miałam problemy z włosami i skórą głowy, z twarzą a największy z szyją i dekoltem. Upały sprawiły, że regularnie pojawiało mi się dużo drobnych krostek, głownie na szyi, szczególnie po treningach i wysiłku. Na chwilę obecną problem został w pełni zażegnany, a poniżej kilka kosmetyków, które bardzo mi pomogły.
Niedawno przypomniałam też sobie jak olej tamanu wspaniale działa na zmiany skórne. Uporał się z opryszczką, która w najmniej oczekiwanym momencie pojawiła mi się nad ustami(!), zlikwidował krostki na szyi oraz przyspieszał regenerację podrażnionej po depilacji skóry. Mój absolutny hit. Jest uniwersalny i zasługuje na oddzielny wpis, a jedyną jego wadą może być dla niektórych zapach. Mi przypomina przyprawę do zup. Ma też żółto-zielony kolor i może brudzić ubrania, czy pościel więc warto aplikować go ostrożnie. Moją buteleczkę zamawiałam TUTAJ.
W sierpniu doceniłam też na nowo glinki. W roli maseczek były niezastąpione. Aplikowałam je na twarz, szyję, dekolt i skórę głowy. Rewelacyjnie oczyszczają! Uporały się z nawrotem łupieżu, który nie dawał mi żyć oraz pomogły mi okiełznać cerę, która potrzebowała wsparcia. Glinki są tanie, szalenie wydajne, uniwersalne i najbardziej skuteczne. Nie znam żadnej drogeryjnej maski, która działa aż tak widocznie na skórę. Uwielbiam zieloną, a właśnie uzupełniłam zapasy i skusiłam się nie tylko na nią, ale też żółtą, białą, czerwoną i brązową. Wszystkie zamawiałam TUTAJ.
W oczyszczaniu cery pomógł mi też bardzo peeling myjący do twarzy Bambus i Ryż marki Be Organic. Producent zaleca stosowanie go dwa razy w tygodniu, ale mi zdarzało używać się go częściej, gdyż mimo swej skuteczności, jest dla skóry łagodny. Cera po jego użyciu jest mięciutka, gładka, wyraźnie uspokojona i gotowa na dalsze zabiegi (w moim przypadku maseczka, bądź krem, serum). Więcej o nim już za chwilę! Do kupienia TUTAJ.
Do gustu przypadł mi też drugi kosmetyk Be Organic, mianowicie serum pod oczy Olej Macadamia i Centella. Ma lekko wodnistą konsystencję, a mimo to jest bardzo odżywczy. Napina delikatną skórę pod oczami, wygładza ją i nawilża. Uwielbiam go też czasem schłodzić, bo wtedy doskonale ‘budzi’ spojrzenie. Duży plus również za to, że nadaje się pod makijaż, bo szybko się wchłania i niezależnie od użytego korektora nie roluje się. Serum kupicie TUTAJ.
Ostatnim kosmetykiem pielęgnacyjnym jest maska Kallos Blueberry. Nakładam ją najczęściej na godzinkę przed myciem, albo na kwadrans po i w obu przypadkach sprawdza się świetnie. Nie dość, że włosy bardzo długo po niej pachną (zapach ma cudny), to w dodatku są idealnie nawilżone dociążone, nie puszą się, ładnie się układają i nie strączkują w ciągu dnia. Doskonały produkt za grosze. Maskę znajdziecie TUTAJ.
I to by było na tyle. Powtórzę się jeszcze raz, niesamowicie cieszę się, że lato powoli dobiega końca bo jesień oraz wiosna to moje ukochane pory roku. We wrześniu z pewnością odkurzę wszystkie palety z przydymionymi kolorami i powrócę do mocniejszego podkreślania oczu. Już nie mogę się doczekać! ;)
Dajcie znać, co Wam najbardziej przypadło do gustu w zeszłym miesiącu. ;) Odkryłyście jakieś kosmetyczne perełki?
Ocen: kosmetyczne rewelacje sierpniowe
Oceń
zaciekawilaś mnie tym serum pod oczy ;) wlasnie jestem na etapie szukania czegos o innej konsystencji niz krem i lepiej wchlaniajacego sie od olejku :p
w sierpniu zaś bardzo polubilam sie z kallosem pro-tox, szamponem herbal esencess volumen oraz rozswietlaczem my secret i rózem mur ^^ wszytko u mnie bylo nowoscia, ale zdecydowanie zasluguje na dłuższy staż w mojej kosmetyczce i moje polecenie innym osobom :D
Rozświetlacz też uwielbiam :)
Ten róż z w7 jest naprawdę bardzo fajny ;) Moja znajoma lubuje się w ich kosmetykach, pokazywała mi jak on działa już jakiś czas temu, faktycznie długo i dobrze się trzymał :)
Nom :-) Fajny też mają bronzer, bo paletki są kiepskie. :-)
Bardzo lubię glinkę zieloną od dawien dawna, a o oleju tamanu trochę się już naczytałam i moje chęci na jego wypróbowanie rosną ;)
Polecam, jest naprawdę ekstra tylko nastaw się na specyficzny zapaszek :-)
zaciekawił mnie ten róż…
ale żadnego kosmetyku nie znam…
Pozdrawiam serdecznie
MArcelka Fashion :)
O kosmetykach W7 faktycznie przycichło. Bardzo lubiłam niegdyś ich bronzer.
O tak, honolulu ;)
Ten peeling zachwalał niesiax i też się zastanawiam nad jego zakupem :)
Ta maska mnie kusi od jakiegoś czasu.
Muszę w końcu zamówić tę maskę Blueberry :)
Mam nadzieję, że będziesz zadowolona. ;-)
Mam dokładnie tak samo – nie mogę się już doczekać nadejścia jesieni:) Uwielbiam złotą polską jesień, kiedy dni są jeszcze słoneczne i ciepłe, ale wieczory już przyjemnie chłodne i rześkie. Precz z upałami!:D Już się nie mogę doczekać ciut mocniejszych makijaży oczu, delikatnego modelowania bronzerem, róży i rozświetlaczy. W ten upał niczego mi się nie chciało używać, paletki leżą i się kurzą.
I włosy będą się w końcu normalnie układały a nie puszyły i wykręcały na wszystkie strony (w tym roku wyjątkowo dały mi w kość). No a to tylko ułamek przyjemnych rzeczy, które się wiążą z nadejściem jesieni;)
Mam ochotę na to serum pod oczy :-) Jakiś czas temu trochę nieświadomie zamówiłam sobie olej kokosowy tej firmy i teraz widzę, że robi się coraz bardziej popularna :-) Pozdrawiam
Oooo, CC z Lumene. Pobiegłam do niego do drogerii po tym, jak spieprzyłam sobie podkład mineralny (wyszedł za ciemny), a tu upał taki, nie było czym wyrównać kolorytu… Bo o zakrywaniu niedoskonałości w lecie już zapomniałam :D Nie myślałam, że keidykolwiek będę stosować BB lub CC, a tu taka niespodzianka. Już chyba nie wrócę do minerałów. Mimo wszystko mógłby być nieco jaśniejszy, bo ja się nie opalam. Ale krycie i trwałość na plus, szczególnie, że sprawdził się tego gorącego lata.
Ja też uwielbiam jesień! Złotą polską … :)
Kocham Jesień:)) W te Lato praktycznie w ogóle się nie malowałam:))
Pozdrawiam:))
Ja również kocham jesień, jest nas więcej :)
Maskę z Kallosa mam w wersji bananowej – fajnie spisuje się na moich włosach. Muszę w końcu wypróbować jakąś glinkę , bo już wiele dobrego o nich czytałam i czytam nadal :)
Jesień uwielbiam , ale tylko wtedy gdy nie ma zbyt dużych " chlap " i jest dużo opadających liści :P
Tusz też bardzo lubię;)
Ten róż jest uroczy :)
"lub ograniczałam do zbędnego minimum" – chyba do niezbędnego minimum? :)
Ja też lubię jesień, ale tylko gdy jest jeszcze w miarę ciepło spadają z drzew kolorowe liście, ale gdy na okrągło pada deszcz… ooo to jestem przygnębiona i mało nie wpadam w depresję :P
Serum pod oczy mnie zainteresowało :)
Używam glinek już kilka lat i uwielbiam ich działanie! Zgadzam się, że żadna drogeryjna maseczka nie da takiego dobrego efektu na cerze zanieczyszczonej i skłonnej do niedoskonałości ; )
Peeling używasz ze szczoteczką czy standardowo?:D
Odżywkę do włosów kallos, stosuje juz bardzo dlugo i rowniez nie zmiennie jest moją ulubioną :)
róż ładnie wyglada :)
Muszę w końcu kupić sobie glinkę, tak sobie obiecuję i nigdy nic z tym nie robię :) tusz z tej serii mam ale w innej wersji i też jestem bardzo zadowolona , choć na początku strasznie na niego narzekałam . Poza tym ciągle ten Kallos, ale wolałabym jakieś mniejsze opakowanie bo mam całe czekoladowego w szafce .