Dzisiaj chcę poruszyć temat, który od zawsze budzi sporo kontrowersji i wywołuje zamieszanie. Jak już wiecie po tytule, chodzi o makijaż na siłowni, czy po prostu w trakcie ćwiczeń. Malować się, czy sobie odpuścić? Wypada, czy nie? Jeśli nie możemy zrezygnować z makijażu, to na jakie kosmetyki postawić? O tym w dalszej części wpisu, zapraszam więc do czytania.
TY MASZ SIĘ CZUĆ NAJLEPIEJ!
- podkład mineralny, który jest przyjazny dla skóry i ładnie kamufluje wszelkie niedoskonałości, a podczas treningu kardio i tak każdy podkład Wam spłynie, ;)
- ewentualnie lekki krem BB,
- sprawdzony korektor pod oczy, jeżeli borykacie się z dużymi cieniami i na wypryski,
- wodoodporna maskara, która nie zaserwuje nam pandy pod oczami,
- ewentualnie żel do brwi,
- balsam ochronny do ust.
- cienie do powiek,
- róż, bronzer, rozświetlacz – nasza skóra i tak w tempie ekspresowym się zarumieni, ;)
- intensywne odcienie pomadek,
- lepiące się błyszczyki,
- ciężkie, kryjące podkłady z formułą long lasting,
- mocno matujące pudry,
- utrwalacze, fixery.
Świetny post! Uważam, że makijaż na siłowni jak najbardziej na TAK! ;) Oczywiście bez balowego szaleństwa, delikatnie i naturalnie :)
Ja osobiście wolę ćwiczyć bez makijażu ! :)
http://dreaaammss.blogspot.com/
Siłownia i makijaż …. no chyba raczej nie ;/ przecież na siłowni się pocimy … zatykają się pory i skóra nie oddycha. Raczej bym zrezygnowała.
Ja ćwiczę bez makijażu, chociaż czasem peszą mnie spojrzenia ludzi (mam trądzik :C). Staram się jednak nie zwracać na to uwagi i skupiam się wtedy na sobie – wtedy da się wytrwać bez makijażu :D
Paletka brązów jest świetna i w dodatku podobają mi się buty;)
bardzo fajny post, ja osobiście maluję się na siłownię bardzo delikatnie :)
Nie nie i jeszcze raz nie. Moim zdaniem siłownia to nie wybieg mody i makijaż można, a nawet powinno się odpuścić, gdyż tak jak napisałaś pot jest świetną pożywką dla bakterii, które cudownie się rozmnażają na kosmetykach. Poza tym po co? Przecież nie przychodzimy tam, żeby komukolwiek się podobać tylko żeby ćwiczyć. Ja to nawet widuję dziewczyny, które na basen się malują i później ta cała tapeta zostaje w wodzie.
wiesz, do pracy czy szkoły też niekoniecznie chodzisz po to, by się komuś podobać.Ja np. lubię wyglądać dobrze dla samej siebie.
Bo?…… Jak jest gorąco, to też się pocimy, wtedy nawet rowerek jest niepotrzebny, a mimo to, niektóre z nas muszą się malować- do pracy, do szkoły, na zakupy, gdziekolwiek. Tak samo siłownia- ja nawet dla niej nie zrezygnuję z makijażu, bo muszę- mam problemową cerę. I nie zrezygnuję z niego nie po to, żeby czuć się jak na wybiegu bądź żeby się podobać innym, nie. Nie rezygnuję dla samej siebie, bo z makijażem czuję się dobrze, a przecież o to chodzi :) Nawet na siłowni :)
A ja mimo wszystko uważam, że siłownia to nie wybieg i jeśli ktoś idzie tam w celu ćwiczenia i pracy nad sobą to takie kwestie są zwyczajnie bzdurne… No chyba ze ma się przy Okazji nadzieje na coś więcej, to ok nie wnikam – choć myślę, że splywajacy podkład niego nie zachęci ;)
Mam takie samo podejście do makijażu na siłce jak ty. Co prawda jeśli jadę na trening bezpośrednio z pracy to zostaje mi makijaż, bo nie mam czasu już go zmyć, ale nigdy nie maluję się specjalnie na siłownie, choć nie przepadam za sobą bez makijażu.
Fajny jest ten podkład z Lumene? :)
Moim zdaniem jeśli sport to nie makijaż. Oczywiście niech każdy robi co uważa ;)
Jestem na nie, zwykły podkład spływa z twarzy zapycha pory. Ja się nigdy nie malowałam na siłownię czy na fitness, ale widzę, że wiele dziewczyn to robi.
ja często na siłownie idę od razu po pracy wiec ćwiczę w makijażu. Nie pocę się jakoś specjalnie na twarzy, nie używam także bardzo ciężkich kosmetyków i nic mi się ze skórą nie dzieje. A w makijażu czuję się lepiej niz bez :)
Ja ćwiczę w domu, więc bez makijażu, a na siłownię również bym w nim nie wyszła, bo i tak pewnie by spłynął. Mam trądzik, ale nauczyłam się go akceptować i często w ogóle wychodzę bez makijazu z domu.
Świetny post! Ja ćwiczę w domu więc oczywiście bez makijażu, dzisiaj robiłam pierwszy raz Skalpel z Ewą i nawet nie umarłam :-D Niemniej, gdybym miała chodzić na siłownię, rezygnowałabym z makijażu, no chyba, że na twarzy miałabym ogromną "niespodziankę", wtedy chciałabym ją pewnie delikatnie ukryć. Co to za buty? :>
Moim zdaniem nie powinno się ćwiczyć w makijażu. Skóra się poci i potrzebuje oddychać :)
W domu zupełnie nie rozumiem malowania się podczas ćwiczeń ;) Na siłownie pewnie nałożyłabym jakiś puder, żeby co nieco przykryć i przy okazji zmatowić (albo właśnie podkład mineralny) i tusz. Chociaż wiem, że wiele osób idzie prawie że prosto z pracy/uczelni, więc idą w tym, co mają na twarzy.
Jeśli już miałabym się malować na siłownię, to chyba bym postawiła na maskarę, delikatnie zrobione brwi i jakiś delikatny kosmetyk na usta, ewentualnie miejscowo korektor. Na pewno bym zrezygnowała ze wszystkich podkładów, pudrów, konturowania itd. :)
W stu procentach zgadzam się z Tobą.. Makijaż jakbyśmy szły na bal jest zdecydowanie nie na miejscu. Po za tym człowiek źle się czuje z takim czymś na twarzy gdy się poci i wszystko zaczyna się kleić.. :/ A jeśli jest to konieczne to tak jak mówisz, w granicach zdrowego rozsądku. :)
Ja ćwiczę bez makijażu. :)
śmieszne są laski, które przychodzą na podryw w full make upie i jak mówisz, chyba tylko by "być cool"…
Ja mam takie pytanie nie związane z kosmetykami :) Gdzie kupiłaś taki włochaty biały dywanik, który jest tłem? :D
Moim zdaniem na siłownię maskara wodoodporna jest ok, ale z reszty bym zrezygnowała. :)
Podkładom na siłownie mówię stanowcze nie! Podkreślone brwi i rzęsy z pewnością powinny wystarczyć :)
Ja na siłownię się nie maluję, bo i tak zawsze się spocę i wycieram się recznikiem w trakcie treningu, a wolę być bez makijażu niż rozmazana, bo wtedy dopiero by się ludzie gapili. Czasem nakładam sobie tusz na górne rzęsy jak chcę jakoś lepiej wyglądać. Dziś wyszedł mi pryszcz na brodzie, ale uznałam, że trudno, nikt się na siłowni (wbrew pozorom) na nikogo nie gapi, a nawet jeśli to patrzy jak ćwiczysz, co robisz, a nie czy na brodzie masz czerwoną kropkę.
Ja używam tylko maskary i to takiej podeschniętej, na wykończeniu.
ja nie lubię ćwiczyć w makijażu, ale jak kto woli :)
Popieram w 100% to co napisałaś – ja również się nie maluję do ćwiczeń, ale jeśli ktoś ma duże kompleksy, to już jego sprawa i niech robi co chce, nie nam to oceniać ; ) Ale wymalowane lale to jakieś nieporozumienie na siłowniach, pewnie przychodzą tam bardziej w celach towarzyskich ;p
Ja na siłownię pomalowałabym tylko brwi kredką – zawsze je maluję, nawet nad jezioro i nawet jak się zmywają, to lubię wyjść "z brwiami" z domu. :D Reszta makijażu jest zbędna, bo się człowiek poci i trzeba się później umyć od stóp do głów, więc po co wykonywać dodatkowy demakijaż i męczyć skórę. :)
Makijaż na siłownię to totalne nieporozumienie :) Jedyną opcją dla mnie zrozumiałą są wytuszowane rzęsy :)
Ja na siłownię nie chodzę, także może nie powinnam się wypowiadać, ale i tak to zrobię :P. W 100% się z tb zgadzam :D. W końcu jaki sens jest w robieniu mocnego makijażu, który po chwili nam po prostu spłynie z potem i wtedy dopiero wyglądamy tragicznie… W ogóle mocny makijaż najlepiej zostawić sobie na jakieś wyjście, bo naprawdę szkoda cery :).
A tak już odbiegając od tematu, prowadzisz naprawdę ciekawy blog :D. Dopiero dziś pierwszy raz na niego weszłam i już wiem, że zostanę na dłużej :D. Pozdrawiam!
Kiedyś nie miałam problemów z chodzeniem na siłownie bez makijażu, ale od kiedy zorientowałam się, że byłam jedyną dziewczyną z czerwoną mordką po treningu i bez oczu (:D) to postanowiłam zainwestować w krem BB i tusz do rzęs. Niby nic, a czuję sięzdecydowanie bardziej komfortowo wśród tych wymalowanych dziewczyn (paradoksalnie one mają nie dość że mocny makijaż, to lepsze ciało od mojego!)
Myślę tak jak ty. nie ma sensu się malować do ćwiczeń. :)
Jeśli chodzi o siłownię to tylko tusz i brwi :-) pomimo że nie mam idealnej cery wcale się tego nie wstydzę. Nie ma ludzi idealnych przecież
Moim zdaniem każda kobieta sama powinna decydować, czy potrzebuje makijażu na siłowni, czy nie. Ja od marca kiedy to uczęszczałam regularnie (4-6 dni w tygodniu) na siłownię, bywałam umalowana bądź nie. Gdy szłam tam bezpośrednio po pracy- naturalnie miałam makijaż. Gdy szłam rano – brałam kosmetyczkę ze sobą i po siłowni, po prysznicu dopiero się malowałam. Dla mnie problemem nie był np. ciężki podkład typu Revlon CS, bo akurat nie pocę się z reguły na twarzy, ale z koszulki i spodenek można byłoby wyciskać :) Podobnie jak Ty czasem przykro się patrzy na kobiety z bardzo mocnym makijażem: czarnym smokey… Czytaj więcej »
Ja na bieganie i wszelkie wysiłki fizyczne uzbrajam się w wodoodporny tusz do rzęs, krem BB i… tyle:) Super post:)
Makijaż sobie daruję za każdym razem kiedy idę na siłownię albo ćwiczę w domu- dużo się pocę, później na ręczniku zosałyby ślady makijażu. Nigdy nikt na mój widok nie krzyczał= pewnie wszyscy byli rozproszeni widokiem pięknie wymalowanych dziewczyn ;)
Mam cerę naczynkową i przy wysiłku strasznie się rumienię, więc na siłownię używałam podkładu i pudru matującego. Takie połączenie dobrze się sprawdzało. Tuszu do rzęs czy cieni nie używałam bo to moim zdaniem nadmiar, przy wysiłku może spłynąć. A produktów do ust próbowałam używać – bezbarwnego błyszczyka czy ochronnej szminki, ale nie ma to sensu bo wszystko i tak się zjadało/zmywało podczas picia wody w trakcie treningu.
Makijaż do ćwiczeń? Zdecydowanie nie! Przynajmniej jeśli o mnie chodzi ;-)
Osobiście nie pomalowałabym się na siłownię, cały czas bym się zastanawiała czy sie nie rozmazałam, a wiadomo ze rozmazany makijaż wygląda gorzej niż brak makijażu :) Chociaż pomalowana dziewczyna na siłowni to jedno… ale ja widuję wymalowane dziewczyny na basenie, to jest dopiero dziwny widok!
Ja na siłowni najbardziej komfortowo czuję się bez makijażu :)
Chodzę na silownię zaraz po pracy i nie mam czasu zmywać go poprawnie, więc chcę, czy nie ćwiczę w makijażu. Kilka razy zapomniałam też chusteczek do demakijażu, a a ustach mialam pancerne maty, więc ćwiczyłam w czerwieni i fuksji na ustach. Widziałam krzywe uśmiechy, ale tylko dlatego miałam zrezygnować z treningu? Po czyms takim przestałam krzywo patrzec na dziewczyny w full mejkapie, bo im też mogło się zapomnieć.
Ja jestem zdania że podczas ćwiczeń najlepszy wybór to brak makijażu :)
Mimo to, że na co dzień na mojej twarzy gości makijaż to jednak gdy ćwiczę to wolę to robić bez niego :)
Chyba też zależy po co ktoś chodzi na siłownię :D W Warszawie, zwłaszcza w lepszych siłowniach, pełno jest lasek, które przychodzą polansować się w sportowych ciuszkach i liczą na poderwanie jakiegoś kolesia. Mi osobiście nic do tego, ale bywa zabawnie :)
Mnie najbardziej rozwala jak laski idą na plaże w pełnym make upie bleeee to takie nie higieniczne…juz nie wspominając o tym, że ten skład chemiczny, która jedna z drugą ma na twarzy tak rewelacyjnie zmienia się pod wpływem mieszanki promieni słonecznych + potu.
Fajna notka. Mnie w ogóle nie przeszkadza czy dziewczyna jest pomalowana na siłowni. Jeśli ona czuje się lepiej to niech tak robi. Gdybym chodziła to pewnie też pojawiłaby się lekka warstwa makijażu, aby ukryć niektóre niedoskonałości.
Kilka lat temu, gdy chodziłam na siłownię, to zawsze miałam makijaż, bo chodziłam na nią prosto z uczelni. Oczywiście nie jakiś super mocny, ale podkład, kreska i jakieś cienie na pewno miałam. Za miesiąc ponownie zapisuję się na siłownię i myślę, że jeśli pójdę zaraz po zajęciach, to wiadomo, że będę pomalowana, jednak moja świadomość się zwiększyła i na pewno w dni treningowe zmodyfikuję swój makijaż do jakiegoś lekkiego kremu bb, korektora na sińce i tuszu oraz delikatnej kreski :). Poza tym umalowana czuję się lepiej i chyba to jest najważniejsze :).
Ja na siłownie zawsze zabieram ze sobą rękawiczkę GLOV on the go :) usuwa makijaż za pomocą samej wody, a skóra jest naprawdę oczyszczona, co więcej mieści się zawsze w mojej torbie bo jest naprawdę mała :)
Krem i delikatne podkreślenie oczu nic poza tym, śmieszą mnie kobiety, które na siłownie wybierają się tak jakby szły na randkę