Kosmetyki, które uważam za zbędne
Uwielbiam kosmetyki, to nie ulega wątpliwości. Z chęcią ich używam i śledzę nowości, ale jest pewna grupa produktów, które są mi całkowicie zbędne. Gdy ich nie posiadam, wcale za nimi nie tęsknię, a kiedy już do mnie trafią, zużywam je przez wiele miesięcy, bo nie palę się, by codziennie po nie sięgać. Zakładam, że wiecie, co mam na myśli i jestem więcej niż pewna, że macie podobnie. Jeśli jesteście ciekawe, co mi się kompletnie nie przydaje, zapraszam do dalszego czytania. :-)
PIANKA DO GOLENIA
Kiedyś pianki i żele do golenia kupowałam w miarę regularnie. Miałam dziwne przekonanie, że powinnam, a później stały pod prysznicem miesiącami, bo ja i tak goliłam nogi na żel pod prysznic lub odżywkę, która nie podpasowała moim włosom. Teraz sobie odpuściłam, bo po prostu nie czuję takiej potrzeby. Nie mam problemu z wrastającymi włoskami, rzadko zdarzają mi się podrażnienia po goleniu maszynką, więc w zupełności wystarcza mi porządnie spieniony żel myjący, kosmetyk do włosów bądź olej kokosowy. Sięgam po to, co mam akurat pod ręką i efekt końcowy jest zawsze ten sam. Po co zatem wydawać pieniądze? Być może miałabym inne podejście, gdybym borykała się z problemową skórą na nogach.
KREM DO BIUSTU
Jeśli używam już balsamu, czy olejku do całego ciała, to także do skóry na piersiach. Tym bardziej, że miałam kiedyś specjalny preparat, mający fundować efekt push-up i jak się domyślacie, efekt był żaden. :-D Przy moim, średniego rozmiaru biuście, mieszanki naturalnych olejów (olejek Babydream dla mam) sprawdzają się świetnie i przynoszą widoczne rezultaty. Nie widzę więc sensu kupowania jakichś konkretnych specyfików.
PEELING DO UST
Gotowy peeling do ust to dla mnie bardziej gadżet niż kosmetyk pierwszej potrzeby. Od zawsze przygotowuję domową mieszankę, która sprawdza się wyśmienicie – miód w połączeniu z cukrem to przepis na wargi miękkie i nawilżone, bez suchych skórek i pęknięć. Czasem wspomagam się także odżywczą pomadką Sylveco, która przyjemnie złuszcza i kosztuje grosze. Dlatego totalnie nie rozumiem wydawania sporych sum na tego typu kosmetyki. Peeling Pat&Rub mający pojemność 25ml kosztuje 49zł – jestem kosmetycznym freakiem, ale wszystko ma swoje granice. ;-)
PEELING DO DŁONI
W tym przypadku sytuacja wygląda podobnie – nie widzę potrzeby kupowania peelingu do dłoni, skoro mam w domu te do twarzy lub ciała. One sprawdzają się równie dobrze na skórze rąk, więc złuszczam całość za jednym zamachem. Kiedyś kombinowałam, szukałam, testowałam, ale teraz wiem, że to było totalnie bez sensu.
KREM DO SZYI I DEKOLTU
Używam kremu pod oczy i kremu do twarzy, który aplikuję także na szyję i dekolt. Taka pielęgnacja nawilżająco-złuszczająca sprawdza się u mnie bez zarzutu więc nie widzę potrzeby, by inwestować w specjalne kremy przeciwstarzeniowe i przeciwzmarszczkowe. W wyjątkowych sytuacjach, gdy skóra faktycznie potrzebuje “pić” wmasowuję jakiś odżywczy olejek i tyle. Może zmienię zdanie za kilka lat, kto wie, ale teraz nie zamierzam.
BAZA POD TUSZ DO RZĘS
Miło wspominam tę od Eveline (która oryginalnie jest odżywką) i nadal ją polecam, ale przyznam się bez bicia, że bardzo często zapominałam o jej aplikacji tuż przed użyciem maskary. Koniec końców, doszłam więc do wniosku, że jednak aż tak bardzo jej nie potrzebuję. ;-) Zalotka i dobry tusz w zupełności mi wystarczają.
KOSMETYKI DO STYLIZACJI WŁOSÓW
Pianki do włosów, pasty, gumy i inne kosmetyki do stylizacji, w większości przypadków nie zdają egzaminu na moich włosach. Zazwyczaj kończę z posklejanymi kosmykami, kaskiem lub oklapem. W związku z tym, już jakiś czas temu zrezygnowałam z tego typu produktów – stawiam na naturalność na co dzień, a na większe wyjścia zazwyczaj używam prostownicy. Ale jak kiedyś trafię na jakiś super hit, to dam Wam znać. :-)
Jestem bardzo ciekawa jak sprawa wygląda u Was – jakie kosmetyki uważacie za totalnie zbędne? :-)
Ocen: Kosmetyki, które uważam za zbędne
Oceń
poprzedni post
Ulubieńcy lipca
U mnie na pewno wykluczone są wszelkiego rodzaju bazy pod makijaż – uważam, że właściwą pielęgnacją można zdziałać cuda i żadne dodatkowe zapychacze nie są potrzebne. Kompletnie nie używam też lakierów do włosów bo na mnie zwyczajnie nie działają. Kremy do rąk to u mnie rzadkość, ale to tylko ze względu na fakt, że mam problem ze skórą w tej okolicy i po prostu nie mogę. Zalotki nigdy nie miałam i mieć nie zamierzam – podobnie jest z tymi grzebykami do rozczesywania brwi. :)
Baza pod makijaż może być spoko, jeśli mamy przed sobą jakąś hiper wielką okazję typu własny ślub, albo mega oficjalny bankiet, a pogoda grozi rozmazaniem makijażu. W innych wypadkach bardzo się zgadzam ^^
No jasne, że tak, ale na co dzień absolutnie :)
Moim zdaniem bazą pod makijaż jest dobrze nawilżona i zadbana skóra ;)
Ja baz używam czasem na większe wyjścia, na co dzień nigdy :-)
Bazy stosowane na co dzień mogą wręcz zaszkodzić skórze. Ich głównymi składnikami są zwykle silikony, które nie są dobre dla cery. Przydają się na większe wyjścia, kiedy makijaż musi przetrwać wiele godzin :)
Ja często kuszę się na jakieś wynalazki, które nie są niezbędne do życia ;) chyba taki charakter ;D
Taka już chyba nasza kobieca natura :-)
Często kupuję bazy pod cienie, które potem stoją nieużywane. Wmawiam sobie, że po co mi kolejna, a potem i tak kupuję – nie wiem, może to jakaś bazowa obsesja haha :D
Ja tak mam z podkładami :D
Ja bazy pod cienie akurat używam codziennie :-)
Ja też używam codziennie. Z domu nie wyjde z pomalowanymi oczami ale bez bazy. Po godzinie będą rozmazane i będą się zbierać w załamaniach :D
A jakie bazy polecacie, poza Artdeco?
Jeszcze nie znalazłam lepszej od Ardeco ale możesz wypróbować Bell z serii hipoalergicznej lub Miyo. Na pewno szczerze odradzam bell z biedronki ( bardzo slabo podbija kolor choć cienie trzyma), essence i love stage ( to wgl nie baza tylko jakiś ciemny korektor), zoeva matowa (tragedia z rozprowadzeniem plus zerowe działanie) maybelline color tatto ( trochę za kremowe i tłuste dla wymagających powiek) . Mam obsesje na punkcie znalezienia idealnej bazy ( artdeco robi plamy i ideałem nie jest ale na razie najlepsza) także tež czekam na propozycje dziewczyn ;)
Podobnie jak u mnie, chociaż peeling do ust lubię, bo mam wymagające usta :)
A ten domowy nie wystarcza?
Również uważam te kosmetyki za niekonieczne, wszystkie które wymieniłaś ;) Na dłuższą metę też nie używam żadnego z nich.
To jest nas więcej :-)
A ja z kolei nie wyobrażam sobie życia bez pianki do golenia :) Za to mogłabym przeżyć np. bez olejków do ciała, baz pod makijaż, produktów do stylizacji włosów :)
Ja olejki do ciała uwielbiam, także myślę, że to wszystko zależy od potrzeb skóry i osobistych preferencji :-)
Moja pianka do golenia też się kurzy, sporadycznie stosuję ją, gdy mam podrażnioną skórę. Kosmetyków do stylizacji włosów nie kupuję od lat – geny dały mi włosy z wbudowaną prostownicą, wszelkie próby uzyskania choćby lekkich fal kończyły się fiaskiem, odpuściłam. Do ust stosuję peeling supermocny Ziaja – jestem twardzielem :D Najlepszy peeling dłoni "robi się" przy okazji peelingu stóp, więc kolejny specjalny kosmetyk "odpada".
Haha, faktycznie twardzielka z Ciebie :-)
Akurat peelingi przeznaczone specjalnie do ust czy dłoni u mnie się sprawdzają ;) Popieram za to całą resztę. Krem do biustu czy baza pod tusz do rzęs to rodzaj nieporozumienia. Z produktów do włosów używam od czasu do czasu lakieru do włosów, bo moje kosmyki są nieujarzmione, a ja do stylizacji czupryny mam dwie lewe stopy (bo ręce to za mało).
Hehe, u mnie jeden lakier w łazience stoi tak długo, że później zastanawiam się czy jeszcze działa :-)
Ja swój w większości zużywam na utrwalanie obrazków wykonanych kredkami, ale na włosy też zdarza mu się trafiać ;)
Akurat kosmetyków do stylizacji używam dość dużo, bo na głowie mam pełno tzw, baby hair i włosy tuż po uczesaniu wyglądają całkiem dobrze, ale po kilku godzinach dzieje się koszmar! Z resztą propozycji nawet się zgadzam, ale czasem po prostu lubię próbować czegoś nowego :)
U mnie czasem pokusa też wygrywa, taka już chyba nasza kobieca natura :-)
Podpisuję się pod wszystkim, oprócz pianki do golenia. To nięzbędnik w mojej łazience.
Masz wrażliwą skórę?
Z wyjątkiem peelingu do ust, bo faktycznie mam paskudne skórki i bardzo suche uste cała reszta to święta prawda ;)
A próbowałaś domowych mieszanek?
Też kiedyś myślałam, że baza pod cienie to zbedna rzecz, dzis widze jak działa i po co jest (dobra baza), a zbednym kosmetykiem w moim przypadku to wszelkie kremy do depilacji, maszynka jest szybka i mało inwazyjna ;)
U mnie akurat baza pod cienie od dawna jest kosmetykiem pierwszej potrzeby :-)
Pianek do golenia również nie używam, nie stylizuję włosów, bo mam za długie. Jedynie lakier do włosów, wiadomo :) Peelingi do dłoni mnie śmieszą, bo przecież wykonując peeling ciała dłońmi one też są peelingowane :D Więc to taki pic na wodę, często po prostu producenci kosmetyków chcą, żebyśmy kupowali i myśleli, że jest to nam niezbędne :)
Otóż to, teraz są kosmetyki i tabletki na wszystko :-D
Zgadzam się ze wszystkim oprócz żelu do golenia :) U mnie jednak musi on stać
Wiem, że niektóre dziewczyny nie mogą się bez niego obejść :-)
Szyja i dekolt a twarz to calkiem inne rejony inna gęstość, grubość inne wiązania …. dlatego ważne jest by mieć coś innego na te partie :)
Czy ja wiem, ja nie widzę potrzeby używania miliona kremów. Gdybym miała je wcierać wszystkie codziennie, w łazience spędzałabym pół wieczora :-)
Akurat używanie odżywki do rzęs przed nałożeniem tuszu bardzo sobie cenię, ale co do reszty to całkowicie się z Tobą zgadzam :) Swojego czasu miałam peeling do ust z lusha ten o smaku gumy Orbit i szczerze mówiąc częściej go wąchałam niż rzeczywiście używałam :P
Hahaha tak ładnie pachniał?
ja uważam podobnie, jedynie z bazą do rzęs się nei zgodzę, bo bez niej nie funkcjonuję i faktycznie widze różnicę :D
Ja używam odżywki AA więc jeszcze jakbym miała przed maskarą coś nakładać, to już by było za dużo :-D
Z większością i ja się zgadzam.:D
Dodałabym jeszcze tylko bazy pod makijaż.
Ja ich używam na większe wyjścia i faktycznie widzę różnicę :-)
Baza pod tusz to jest dla mnie zwykle wyciąganie pieniędzy! Wymysł jakiś, żeby tylko zwabic klienta.
Oj nieprawda. Ja mam liche rzęsy i baza z Eveline daje duży efekt. Może droższy tusz zadziałałby tak samo ale wolę mieć tańsze rozwiązanie, dodatkowo wydaje mi się, że mniej mi po niej rzęsy wypadają.
Ja myślę, że to wszystko jest bardzo indywidualną kwestią. :-)
Dokładnie tak. Wszystkie, które wymieniłaś, uważam za zbędne.
:-)
Kremy/balsamy/żele do każdej części ciała to marketing mający na celu zwiększenie sprzedaży i nic poza tym. Już dawno dałam sobie spokój z dużą ilością kosmetyków, które tylko kurzyły się na półce w łazience.
Coś w tym jest :-)
Dzięki, właśnie się dowiedziałam o istnieniu czegoś takiego jak baza pod tusz do rzęs o.o
Nie ma za co ;-)
Zgadzam się z 1 wyjątkiem, z kosmetyków do stylizacji włosów ciężko by mi było zrezygnować. Co prawda nie używam ich na co dzień, ale na większe okazje jak najbardziej.
Rozumiem, ja je sobie całkowicie odpuściłam :-)
Ja bazę pod tusz uwielbiam, właśnie tą Eveline, ale nie używałam za każdym razem – tylko na imprezę/randkę albo pod kolorowy tusz. Zawsze jest w moim makijażowym pudełku :)Podobnie kosmetyki do stylizacji włosów – nie wyobrażam sobie rezygnować z mojego ulubionego kremu do loków <3 ale już zamiast pianki czy lakieru używam po prostu odrobiny suchego szamponu batiste. Inna sprawa, że nie używam wielu popularnych kosmetyków – podkładów, teraz nawet planuję zarzucić stosowanie korektoru pod oczy, bo mój krem BB daje radę sam wystarczająco. Kremów pod oczy – moje sera do twarzy mają lepszy skład i działanie przeciwstarzeniowe niż większość… Czytaj więcej »
Jakie zatem serum polecasz? :-)
Bez pianki niestety się nie obejdę,istna rzeź po depilacji co do reszty zgadzam się:)
U mnie pp wystarczy wtarcie balsamu :-)
Krem do biustu mam w swoich zbiorach… Aktualnie spisuje się świetnie jako mazidło do golenia :D
O proszę :-)
Ja dotąd uważałam podkłady za zupełnie zbędne, ale moja cera wygląda coraz gorzej, więc musiałam się zmusić do ich codziennego używania.
Znakomicie potrafię natomiast obyć się bez rozświetlacza, szczerze mówiąc mało kto wygląda dobrze z tym kosmetykiem na twarzy.
A co się dzieje z cerą? Pamiętaj, że nieodpowiedni podkład może dodatkowo pogorszyć jek stan.
Ja mam bardzo sucha skórę i rozświetlacz to dla mnie taka wisienka w makijażu twarzy. Z większością typów się zgadzam. Do suchych stop polecam olej kokosowy- odkąd odkryłam olejki to nie mogę się bez nich obyć;) do twarzy, ciała, stop, włosów i zmywania makijażu. Dla mnie rewelacja:)
Ech, mam ją coraz bardziej czerwoną… Używam kosmetyków do cery naczynkowej i nawet na trądzik różowaty, ale poliki mam nadal czerwone i dlatego podkłady stały się dla mnie konieczne…
Uważam również tak jak Ty. Jednak w moim przypadku pianka do golenia jest niezbędna, gdyż moja skóra woła o pomoc gdy jej nie użyje ;)
Moja na szczęście nie jest wymagająca :-)
Bronzer i rozswietlacz – nie używam, nie umiem, nie znam się i nie bardzo wiem, co mogłyby mi dać :P
Konkurują twarz i podkreślają jej rysy :-)
A u mnie za to bronzer jest niemalże numerem jeden w codziennym makijażu – bez niego czuję się goła ;-)
Ja bym wspomniała o peelingach ogółem. Co prawda sama mam takie produkty, ale to głownie z ciekawości i chęci przetestowania, a nie z potrzeby. Gotowy produkt skutecznie można zastąpić kawą albo mieszanką cukru i żelu pod prysznic :) Bez sensu są też produkty antycelulitowe, które po prostu nie działają :)
W sumie racja, choć ja peelingi do ciała gotowe lubię, a w szczególności BodyBoom. :-)
świetny post :) Wszystko uważam zbędne to co wypisałaś,poza produktami do stylizacji-ale używam tylko lakieru do włosów :) Nie używam też toników do twarzy (w zamian hydrolaty),żele micelarne męczę jak mam,a sama nie kupuję,bazę pod makijaż też nie (pod cienie już obowiązkowo).
Żel do golenia jak na razie jest moim niezbędnikiem, czasem zdarzało mi się używać do tego celu odżywki do włosów i nie było źle. Pomyślę nad zastąpieniem żelu olejem :)
Roz – to dla mnie zbedna rzecz, skoro naturalnie czlowiek ma w mniejszym, czy wiekszym stopniu rumience :) Szczegolnie latem! Zaś ja bez zelu do golenia nie wyobrażam sobie tej czynności… :)
Z większością się z Tobą zgadzam:))
a olejek z marki Korres uwielbiam wręcz!
U mnie bardzo podobnie wyglądałoby zestawienie – może jedynie piankę do golenia bym z niej wykreśliła, bo akurat jej używam regularnie do okolic bikini. W przypadku zwykłego żelu z reguły borykałam się z problemem mocno podrażnionej skóry i mega męczącymi wrastającymi włoskami, a akurat przy gęstej, mocno pieniącej się piance te problemy się dość mocno minimalizują :)
Zgodzę się ze wszystkimi :D Od siebie mogłabym dodać bronzer :P
Zgadzam się ze wszystkim oprócz kremu do biustu, ale ja mam dość większy więc ponoć powinnam :)
Ja moge dodać od siebie bronzer. Nie rozumiem tego kosmetyku. Niby ładnie wyglądają dziewczyny na blogach i youtube, ale czy ładniej niż bez tego bronzera? Nie wiem. Wole bladą cere z pięknym rumieńcem :)
Peelingi do rąk też dłuuugo wydawały mi się zbędne – przecież robiąc peelingi ciała czy twarzy tez można wypeelingowac przy okazji dłonie. Ale jednak się przekonałam :)
Baza do tuszu do rzęs to tez dla mnie rzecz zbędna.
Z peelingów do dłoni polecam cukrowy Palom SPA i na prawdę działa cuda :)
w większości się z Tobą zgodzę :) Baza pod tusz to dla mnie totalna głupota, już lepiej nałożyć o warstwę więcej ;)
Zgadzam się ze wszystkim oprócz peelingu do dłoni ponieważ kocham mój peelingujący olejek do dłoni od Yves Rocher i regularnie zamierzam go kupować ponieważ efekt i uczucie jakie pozostawia na dłoniach jest genialne ;)