➤ Krok pierwszy: płyn micelarny
Skuteczny demakijaż w czterech krokach. Jakich kosmetyków obecnie używam?
Muszę się przyznać bez bicia, że kiedyś niezbyt przepadałam za całym procesem demakijażu. W oczyszczaniu towarzyszył mi jedynie płyn micelarny, żel myjący i na tym koniec. Oczywiście starałam się jak najszybciej buzię umyć i przejść do etapu nawilżania. Na szczęście te czasy dawno minęły i codzienny rytuał oczyszczania stał się dla mnie przyjemnością, a skuteczny demakijaż to dla mnie podstawa. Dziś opowiem Wam jak to u mnie wygląda krok po kroku oraz mam nadzieję, że przekonam, że naprawdę warto poświęcić trochę czasu swojej skórze. Co, jak, z czym i dlaczego dowiecie się w dalszej części wpisu, zapraszam.
Odpowiednie dbanie o skórę procentuje
Pielęgnacja powinna być dla nas priorytetem. Makijaż upiększa, owszem, ale ma być jedynie dopełnieniem. Wykluczam choroby skóry, na które nie mamy wpływu, ale wszelkie zaniedbania i lenistwo, trudno zakryć nawet najdroższymi kosmetykami kolorowymi. Powiedzmy to sobie głośno – każdy podkład, róż, czy rozświetlacz będzie wyglądał ładniej na zadbanej, nawilżonej i dokładnie oczyszczonej skórze. Matowa pomadka prezentuje się dobrze jedynie na wypielęgnowanych ustach, natomiast ciemne smoky, nie współgra z zaczerwienieniem oczu, którego nabawiłyśmy się nie usuwając dokładnie maskary.
Sama popełniałam powyższe błędy, zdarzało mi się, że wygrywał pośpiech i lenistwo, ale szybko zorientowałam się, co ma na moją skórę niekorzystny wpływ. Dieta, stres, zmiany wody a także niedokładny demakijaż wykonany w tempie ekspresowym zapewniają mi rozrost nowej populacji na twarzy. ;-) Jeśli położyłabym się spać z resztkami kosmetyków kolorowych na twarzy, na 100% obudziłabym się z jakimś pryszczem rano.
Koreańska inspiracja
Nim omówię wszystkie cztery kroki po kolei, chcę Wam powiedzieć, że istotny wpływ na zmiany w mojej pielęgnacji miała książka “Sekrety urody Koreanek”. Wracam do niej do tej pory, bo rady tam zawarte wprowadzane stopniowo w życie wyjątkowo mi służą. Dlaczego stopniowo? Zawsze bacznie obserwuję jak moja skóra reaguje na nowości, bo lubi się uwrażliwiać i raczyć mnie podrażnieniem. Bazuję więc na sprawdzonych hitach, wykorzystuję zapasy i powoli odkrywam nowe kosmetyki (mam całą listę koreańskich kosmetyków do wypróbowania!), włączając do codziennej rutyny za jednym zamachem maksymalnie jeden nieznany produkt.
Skuteczny demakijaż w czterech krokach
Pora omówić mój demakijaż krok po kroku. To cztery etapy, kilka sprawdzonych kosmetyków i dosłownie chwila spędzona w łazience.
Demakijaż zawsze rozpoczynam od wstępnego oczyszczenia twarzy płynem micelarnym. Skupiam się głównie na oczach – przykładam płatek kosmetyczny do powieki i trzymam przez chwilę. Pozwalam, aby maskara dokładnie się rozpuściła. Jeśli na ustach mam akurat matową szminkę, postępuję tak samo z wargami. Nie pocieram, nie naciągam skóry, po prostu dociskam delikatnie i czekam. Po kilku sekundach wszystko samo schodzi. Później wacikiem przecieram też całą twarz, by wstępnie usunąć inne kosmetyki kolorowe.
Obecnie stosuję płyn micelarny Bioderma Sensibio, do którego wracam od lat. Jest delikatny dla skóry, a zarazem skuteczny. Dobrze radzi sobie z maskarą i eyelinerem, nie powoduje podrażnień, uspokaja cerę i nadaje się dla największych wrażliwców. Regularna cena jednej buteleczki nie jest niska, zatem polecam polować na promocje, większe pojemności lub kupować w duopakach, tak jak ja zrobiłam jakiś czas temu. Zamawiałam w aptece online tutaj.
➤ Krok drugi: olejek do demakijażu
Kolejnym krokiem jest oczyszczanie skóry olejkiem do demakijażu. Nie od dziś wiadomo, że olej lubi się z olejem, zatem wszystkie tego typu formuły są idealne do usunięcia sebum oraz wszelkiego rodzaju kosmetyków o ciężkich konsystencjach, czy pozostawiających tłusty film na skórze. Sięgając po olejek szybko zauważyłam różnicę. Tuż po zabiegu skóra jest przyjemnie miękka i gładka, nie pojawia się nieprzyjemne ściągnięcie i napięcie. Dla mnie to niesamowicie ważne, szczególnie teraz, w sezonie grzewczym.
Aktualnie towarzyszy mi olejek do demakijażu Resibo, który jest fantastyczny i z chęcią do niego wrócę w przyszłości. Idealnie rozpuszcza resztki makijażu, nie pozostawia tłustej warstwy, ani lepkiego filmu. Nakładam odrobinę kosmetyku na całą twarz, wykonuję dokładny masaż, następnie moczę w ciepłej wodzie ściereczkę z mikrofibry (dołączoną do zestawu) i przykładam do skóry. Tutaj także nie trę, nie ciągnę, tylko kawałek po kawałku dociskam i ściągam cały brud. Olejku nie nakładam na powieki ponieważ nie lubię zamglonego spojrzenia tuż po, a niestety oleiste formuły zazwyczaj je fundują. Jeśli jeszcze nie miałyście do czynienia z tym produktem, gorąco polecam! Skuteczność, naturalny skład, wygodna pompka oraz wydajność, to jedne z wielu jego zalet. Znajdziecie go tutaj.
➤ Krok trzeci: żel oczyszczający
Samo oczyszczanie olejkiem nie wystarczy. Charlotte Cho w swej książce “Sekrety urody Koreanek” podkreśla, że dwuetapowe oczyszczanie to klucz do sukcesu. Szczególnie w pamięć zapadło mi zdanie “cera czysta jak łza, gdy myjesz ją razy dwa”. Faktycznie, coś w tym jest. Oleiste formuły stosowane solo potrafią mnie porządnie zapchać, jednak gdy sięgam jeszcze po żel do mycia tuż po, nic takiego się nie dzieje. Wręcz przeciwnie, mam świadomość, że moja cera jest idealnie oczyszczona i nie ma na jej powierzchni żadnych pozostałości makijażu, czy innych zanieczyszczeń. I wcale nie wiąże się to ze skrzypiącą, napiętą, wysuszoną na wiór skórą.
Moim ulubionym kosmetykiem myjącym jest rumiankowy żel do twarzy Sylveco. Nie mam pojęcia ile butelek już zużyłam, bo choć zdradzam go z innymi produktami, w mojej łazience jest zawsze dla niego miejsce. Łagodnie, ale skutecznie skórę oczyszcza. Nie szczypie w oczy, nie przesusza, nie podrażnia. Mam wręcz wrażenie, że koi, przyspiesza gojenie niedoskonałości oraz działa przeciwzapalnie. Spełnia swoje zadanie celująco, ma wygodną butelkę z pompką i nie kosztuje dużo. Znajdziecie go tutaj.
➤ Krok czwarty: tonik
Tonizowanie, to krok, który bardzo długo pomijałam. teraz wiem, że niesłusznie. Ten etap jest równie ważny, dlatego, że pozwala przywrócić naszej skórze równowagę kwasowo-zasadową. Ponadto, lekko wilgotna skóra lepiej chłonie kolejne kosmetyki, które na nią nałożymy – serum, czy krem. Na rynku jest naprawdę sporo ciekawych toników, czy hydrolatów. Ja zwracam przede wszystkim uwagę, by w składzie nie było alkoholu – na dłuższą metę przesusza, sprzyja nadprodukcji sebum i wyprysków. Jeśli macie skłonności do podrażnień i odwodnienia uważajcie również na wyciąg z oczaru wirginijskiego.
Obecnie używam dwóch kosmetyków naprzemiennie. Kończę tonik ogórkowy Ziaja, po który sięgam od lat i bardzo go lubię. Odświeża skórę, uspokaja ją, nie pozostawia lepkiej warstwy i dobrze przygotowuje ją na przyjęcie innych kosmetyków. Nigdy mnie nie podrażnił, ani nie przesuszył. Gdy nie mam pomysłu jaki akurat tonik kupić, zazwyczaj wrzucam do koszyka ten. Znajdziecie go w każdej drogerii i markecie. Dobrze służy mi również woda różana Dabur. To kosmetyk bardzo uniwersalny, sprawdza się w roli toniku, odświeżającej mgiełki w ciągu dnia, czy płukanki do włosów. Lubię ją również dodawać do glinek. Nawilża, koi, niweluje zaczerwienienia i rozpromienia cerę. Kiedyś nie przepadałam za różanym aromatem, ale z czasem przestał mi kompletnie przeszkadzać. Jedyny minus to niewygodna butla. Ja przelewam sobie odrobinę do mniejszego pojemniczka z atomizerem. Wodę znajdziecie tutaj.
Niektóre z Was pomyślą sobie, że musi to zajmować dużo czasu, że przecież na co dzień wciąż go brakuje na ważniejsze rzeczy, ale to tylko zbędne wymówki, które sama przerabiałam. Skoro na makijaż poświęcamy cenne minuty, to tym bardziej powinnyśmy skupić się na odpowiedniej pielęgnacji cery. Czy malując kreskę spieszymy się? Nie, bo wtedy wychodzi nierówna. Podobnie jest z oczyszczaniem – kilkukrotne ochlapanie twarzy wodą, na odwal się, niestety nie umyje jej dokładnie. ;-) Na koniec dodam jeszcze, że całość zajmuje mi może z dziesięć minut, nie więcej.
Odkąd w ten sposób oczyszczam cerę, widzę jej znaczną poprawę. Już nie przesusza się tak mocno i często jak kiedyś, nie raczy mnie zaczerwienieniem, czy podrażnieniem. Uregulowało się wydzielanie sebum, wypryski pojawiają się rzadziej, a gdy już są, szybciej się goją. Gorsze momenty zdarzają jej się w zasadzie tylko wtedy, gdy pofolguję sobie z dietą, zestresuję się, czy jestem skazana na zmianę wody w trakcie wyjazdu.
Jestem ciekawa jak kwestia demakijażu wygląda u Was? Koniecznie dajcie znać, w jaki sposób oczyszczacie skórę na co dzień!
Ocen: Skuteczny demakijaż w czterech krokach. Jakich kosmetyków obecnie używam?
Oceń
poprzedni post
Nowości theBalm: paleta Appétit i róż Balm Beach
Kusi mnie strasznie ten olejek do demakijażu Resibo :)
Magda, polecam wypróbować, bo u mnie sprawdza się rewelacyjnie. :-)
Bardzo podobnie :) Do oczu płyn micelarny, do twarzy olejek i pianka, tonik :) Poza tym kocham peelingi i maseczki <3
Oj ja też lubię peelingi, a maski różnego rodzaju wręcz kocham. :-)
U mnie demakijaż to absolutna podstawa. Najpierw stosuje koreański olej (Skin79 albo Holika Holika) później dwufaza na oczy i usta (Lirene), później płyn micelarny i tutaj też Bioderma Sensibio, a na koniec żel oczyszczający aktualnie z serii ślimakowej Skin79. Takie wieloetapowe oczyszczanie przyniosło mi same korzyści :)
Ten olej koreański mnie bardzo kusi, jak skończę Resibo, to na jakiś się zdecyduję! :-D
Ja również kiedyś nie znosiłam demakijażu. I robiłam go na odwal, byle szybko, taki przymus. Teraz poświęcam na wieczorną pielęgnację twarzy nawet 40 min (w tym czasie zdążam sprzątnąć łazienkę :)). Wygląda odrobinę inaczej niż u Ciebie. Ja tworzę swoje olejki i stosuję OCM. Nie używam wcześniej płynu micelarnego. Nakładam na twarz z makijażem olejek i chwilę masuję. Ściereczkę moczę w gorącej wodzie, nakładam na twarz, chwilę czekam dociskając i ścieram makijaż. Następnie ponownie nakładam olej i wykonuję czteroetapowy, dokładny masaż. Po tym moczę ściereczkę w gorącej wodzie i przykładam do twarzy. Powtarzam to 3 razy. Następnie myję twarz mydłem… Czytaj więcej »
Ja z kolei lubię wcześniej zastosować płyn, żeby mi się to wszystko tak mocno nie mazało. Stosowałam kiedyś OCM, ale jednak wolę gotowe mieszanki. Z mydłami jakoś mi nie po drodze. :-( O esencji wiele się naczytałam i myślę, że prędzej, czy później sama będę chciała jakąś przetestować, ale póki co zużywam sera, które posiadam w zapasach. Jaki masz rodzaj cery Aga? :-)
U mnie wygląda to podobnie tylko z olejkiem mam problem bo jak na razie moja twarz się z żadnym nie polubiła ;)
A dlaczego się nie polubiła? Zapychają Cię? Próbowałaś po myciu olejkiem umyć twarz żelem?
pielęgnacja mojej cery jest dla mnie bardzo ważna, a ja mam cerę suchą i wrażliwą, więc muszę nie tylko dobierać kosmetyki do tej cery ale i ten przeznaczone dla skóry wrażliwej. ten płyn z Biodermy ubóstwiam. post bardzo ważny i świetnie napisany ;)
Dzięki. :-)
Również dzięki tej książce zupełnie zmienił się mój demakijaż i przyznam szczerze że mojej skórze bardzo się to spodobało i odpłaca mi się za to miękkością, równiejszym kolorytem i brakiem wyprysków :-) Wieczorem, ok wszystko jest pięknie dopieszczone. A rano? Ja rano nie mam czasu i o ile pielęgnacja wieczorem to swego rodzaju forma relaksu, tak rano pewnie byłaby to katorga. Zazwyczaj opłukuje twarz wodą, spryskuje mgiełką i nakładam krem nawilżający. Wydaję mi się jednak że powinnam zmyć dokładniej całą tą wieczorną pielęgnacje po nocy. Stąd moje pytanie, jak wygląda Twój poranek w łazience?
Ja rano też niezbyt sporo czasu mam. Myślę, że przygotuję niebawem wpis o mojej aktualnej porannej pielęgnacji. :-)
ciekawi mnie ten olejek z resibo ; )
Polecam, bo jest świetny.
Ja bym jeszcze dodała peeling przed tonizowaniem
Jasne, tylko, że peelingu raczej nie wykonuje się codziennie. :-) Ja stosuję go przed tonikiem zazwyczaj raz w tygodniu.
Moje demakijażowe super-duo to płyn dwufazowy z Mixa do oczu (jedyny, który mnie nie szczypie) i żel myjący Sylveco lub Vianek na resztę twarzy. To końcowe zdanie o pojawiających się na twarzy (i dekolcie) gościach przy zmianie diety, wody i stresie to jakbym o sobie czytała ;-)
U mnie również demakijaż składa się z tych samych etapów i nawet dwa produkty nam się pokrywają :-): olejek z Resibo i żel z Sylveco choć wersję rumiankową zamieniłam teraz na tymiankową :-).
Mój demakijaż także odbywa się w 4 krokach jednak etapu z olejem nadal nie lubię ;)
Mnie ta książka też zainspirowała do zmian. Wprowadzam koreańskie kosmetyki i widzę olbrzymią poprawę. W sumie, to moje kroki w pielęgnacji są bardzo podobne do Twoich :)
W takim razie skoro razy 2 to też spróbuję tego sposobu na oczyszczanie cery, bo akurat kwestie właściwego dbania od zawsze mnie interesowały, bo moja cera nie należy do łatwych w obsłudze;)
U mnie jest bardzo podobnie, tyle że żel na zmianę z pianką i używam innych kosmetyków, choć te Twoje znam i również bardzo lubię.
Na dzień dzisiejszy płyn micelarny i żel, ale ewidentnie czułam, że czegoś brakuje w takim oczyszczaniu. Chętnie wypróbuję takie wieloetapowe oczyszczanie.
U mnie wszystko wygląda podobnie, z wyjątkiem toniku, tego kroku jeszcze do pięlęgnacji nie wprowadziłam…
Zaś jeśli chodzi o Sylveco, eh… Miałam żel tymiankowy… Szybciej wyrzuciłam niż zaczęłam używać. Naturalna pielęgnacja kompletnie się u mnie nie sprawdza :(
Moje oczyszczanie twarzy i pielęgnacja to wręcz wieczorny rytuał. Też swego czasu rozpisałam się na ten temat u siebie. Nie jestem w stanie położyć się spać w makijażu – niezależnie od tego, jak bardzo jestem zmęczona. Zaczynam od demakijażu płynem dwufazowym, który najlepiej się u mnie sprawdza, potem myję mydłem hipoalergicznym lub żelem do twarzy (czasem peelingiem), potem przecieram płynem miceralnym, a na koniec smaruję kremami :)
Muszę włączyć olejki do mojego demakijażu :-)
Jak dobrze, że przypomniałaś mi o ogórkowym toniku, kiedyś był moim ulubieńcem, a później jakoś o nim zapomniałam i zdradziłam go z serią manuka, który jest o wiele gorszy, ale mam go kilka miesięcy i wgl nie chce się skończyć, a wyrzucać nie lubię :) ja używam zawsze płynu micelarnego z Garnier (tego różowego), potem biorę prysznic i widzę, że nie domywa do końca tuszu, kusi mnie więc ten resibio, ale że względu na cenę, jeszcze musze to przemyśleć :p za to sylveco kocham i skoro polecasz, to wypróbuję ten produkt, bo jakoś mi nic nie pasuje, jeżeli chodzi o… Czytaj więcej »
A znasz jakiś dobry micelarny żel do mycia twarzy?
A ja stosuję te same kroki,ale w innej kolejności. Najpierw olej kokosowy, potem płyn micelarny, następnie żel oczyszczający, a na koniec tonik :)
Olejek z Resibo bardzo lubię, ale jakoś nie chciałam tyle znowu kasy wydawać i kupiłam teraz z Go Cranberry. Też go polubiłam, dla mnie pachnie nawet ładniej od Resibo. ;)
Ja mam podobną pielęgnację, tylko najpierw idzie olejek, potem domywam żelem (teraz z Ziaji, antybakteryjny), potem płyn micelarny i jeszcze tonik (różany). Moja cera od tego czasu ma mniej wyprysków i jest lepiej oczyszczona. A rano tylko myję uzię żelem i używam toniku, no i kremu jakiegoś. :)
Ania.
Bałam się mycia twarzy olejkiem, ale spróbowałam i przepadłam. Najpierw nieco droższy olejek Clochee, potem przerzuciłam się na taniochę Vianek i moja cera nigdy nie wyglądała tak dobrze, jak teraz. potem żel tołpa, rokitnikowy tonik Sylveco, serum Lierene, krem tołpa. Cera stała się gładka, miękka, nawilżona, makijaż naprawdę wygląda lepiej. Mało tego – po całym dniu noszenia makijażu zawsze miałam pozatykane pory, po dotknięciu dłonią twarzy, szczególnie w "trójkącie" brwi/nos wyczuwałam jak wszystko zgromadziło się w porach, twarz była pełna uwypukleń. A teraz nic z tych rzeczy:)
Widzę, że olejki są coraz bardziej popularne. Sama przechodzę długą drogę ku znalezieniu ideału. Najpierw do demakijażu używałam nawilżane chusteczki dla dzieci, ale zaczęły mi podrażniać skórę wokół oczu. Potem mleczko do demakijażu, potem płyn micelarny i teraz testuję olejki. W ogóle wzięło mnie na ekologiczne kosmetyki i mam nadzieję, że i u mnie to zaprocentuje. Na razie uzywam olejku arganowego, ale chyba wypróbuję ten RESIBO.
[…] skórę i nie zapycha jej (zawsze zmywam go żelem, o czym wspominałam we wpisie na temat skutecznego demakijażu w 4 krokach tutaj). Nigdy mnie nie uczulił, nie podrażnił, jest bardzo wydajny, przyjemnie pachnie i naprawdę […]