Ulubieńcy grudnia ❄
Zanim zabiorę się za kosmetyczne podsumowanie minionego roku, wypadałoby przez chwilę skupić się na ulubieńcach grudnia. Zapraszam więc bez zbędnych wstępów na perełki ostatnich tygodni, będzie troszkę pielęgnacji i kolorówki, czy standardowo! :-)
Mary-Lou Manizer chyba nikomu przedstawiać nie trzeba, prawda? :-) Od czasu pierwszych zachwytów nad nią, na rynku pojawiło się sporo fajnych, tanich rozświetlaczy, ale do Mary i tak lubię wracać. Na skórze prezentuje się przepięknie, powala pigmentacją i swą wydajnością. Zapewnia efekt gładkiej tafli cudnie odbijającej światło. Na próżno szukać tu widocznych drobinek brokatu. To klasa i elegancja sama w sobie, nie bez powodu uchodzi za jeden z kultowych kosmetyków theBalm. W grudniu odkryłam jej moc na nowo i szczerze polecam! Do kupienia tutaj.
Pozostając w temacie modelowania twarzy, w ostatnich tygodniach miałam trochę czasu, by przetestować paletę do konturowania Artdeco Most Wanted Contouring Palette. Posiadam wersję chłodną, która do końca chłodna nie jest, ale jej trzy elementy wyjątkowo mocno przypadły mi do gustu. Bronzer – Contuour 1, pierwszy od lewej, w dolnym rzędzie, ma naprawdę ładny, nieco mleczny odcień, bez widocznych pomarańczowych tonów, a dziewczęcy, stonowany róż pasuje do każdego makijażu. Razem świetnie się uzupełniają i tworzą ożywiający policzki duet. Trzecim faworytem jest natomiast Highlight, czyli jaśniutki puder, świetnie odświeżający okolicę pod oczami i gruntujący korektor. Strobing, czyli wkład typowo rozświetlający jest dla mnie zbyt biały, a dwa pozostałe pudry konturujące nieco za ciemne i zbyt ciepłe. Być może latem sprawdzą się lepiej? Paletę kupicie tutaj.
Czas na pomadki. W grudniu przerzuciłam się na bardziej nawilżające formuły z połyskiem. Po mat sięgałam bardzo rzadko, bo moje usta szalenie się przesuszały. Na pierwszy rzut oka szminki mogą się wydawać łudząco podobne do siebie, ale na swatchach różnica jest już zauważalna, chociażby w ich wykończeniu. Miss Sporty My BFF Lipstick w odcieniu 102 Funny Mauve, to brudny róż, który widocznie, ale wciąż delikatnie podkreśla usta. Ma aksamitną konsystencję, kremowe wykończenie i dobre krycie. Nosi się bardzo komfortowo. Szukajcie go w szafach marki w Rosssmannie. Essence Matt Matt Matt 02 to już matowy nudziak, mający w sobie nieco więcej beżowych tonów. Gładko sunie po wargach, nie wysusza ich i nie ma tępego, suchego wykończenia, za co duży plus. Fajnie uzupełnia dzienne makijaże i przyjemnie się nosi. Do dostania tam gdzie asortyment marki. Deborah Milano Red Shine z numerkiem 2, to zgaszony róż o półtransparentnym kryciu i bardzo nawilżającym, połyskującym wykończeniu. Nie zawiera drobinek i na ustach prezentuje się niezwykle subtelnie, po prostu podbija nasz naturalny kolor warg. Dostępna jest w szafach marki, słyszałam, że są one w wybranych Rossmannach. Można ją też ponoć upolować online.
To jednak nie wszystko. W grudniu dotarł też do mnie balsam do ust marki Pupa z zimowej kolekcji Red Queen i z marszu przypadł mi do gustu. Nawilża, przywraca wargom komfort, nie podkreśla suchych skórek oraz ma dziewczęcy kolor – 001 Sheer Rose, który również jest półtransparentny i funduje nam delikatny połysk. Do aplikacji nie potrzebujemy lusterka, świetnie więc sprawdza się w torebce. No i ma cudne opakowanie! Do kupienia tutaj.
Zapach grudnia to Weekend Burberry. Perfumy trwałe intensywne, słodkawe i niezwykle otulające. Znajdziemy w nich mandarynkę, piżmo, drzewo sandałowe, nektarynkę, fiołki i irysy. Wybuchowa mieszanka, która na wielu osobach robi wrażenie, bo za każdym razem gdy się nimi spryskam, dostaję pytania czym pachnę. Pierwszy raz dostałam je w prezencie kilka lat temu i od tamtej pory z przyjemnością wracam do nich co jakiś czas, zazwyczaj zimą właśnie.
Okresu świątecznego nie wyobrażam sobie bez zimowego żelu pod prysznic Isana. Towarzyszy mi już drugi rok z rzędu. Obłędnie pachnie cukierkami karmelowymi, dobrze się pieni, skutecznie oczyszcza skórę i nie przesusza jej. W dodatku kosztuje grosze. Jeżeli lubicie słodkie aromaty, koniecznie sprawdźcie. :-)
Listę ulubieńców zamyka szampon Capitis Duo od Lefrosch, który od wielu miesięcy jest wybawieniem dla mojej skóry głowy, a jakoś nigdy wcześniej nie było okazji by o nim wspomnieć. W ostatnich tygodniach doceniłam jego moc na nowo. Wystarczyła krótka przerwa od tej niepozornej buteleczki, by moje problemy powróciły. Jedni dermatolodzy nazywają to łojotokowym zapaleniem skóry, inni uważają, że to coś innego, ale już od lat borykam się (szczególnie w sezonie grzewczym, gdy na dworze zimno i musimy nosić czapki) z nawracającym wzmożonym łojotokiem, zaczerwienieniem skóry i łupieżem, tym tłustym, bardzo upierdliwym. Przetestowałam pierdylion szamponów leczniczych z polecenia lekarzy i dopiero ten faktycznie mi pomaga na dłuższą metę i nie podrażnia skóry głowy (typowe szampony przeciwłupieżowe fundują mi w większości przypadków masakrę). Przy regularnym stosowaniu znika łupież, swędzenie, a włosy mogę myć co drugi, a nawet co trzeci dzień, gdy noszę je akurat związane. Jedynym minusem szamponu jest jego trudna dostępność. W wielu aptekach jest nie do dostania, z zamówieniami online też miałam problem. Przed ewentualnym zakupem zwróćcie także uwagę na cenę, bo potrafią być mocno zawyżone. Zazwyczaj płacę 26zł za butelkę, a w aptece pod moim domem kosztuje 38zł(!). Ostatnio byłam tak zdesperowana, że świadomie przepłaciłam. Obecnie tutaj jest w promocji.
I to już wszyscy moi grudniowi faworyci. :-) Jestem ciekawa jakie kosmetyki Was zachwyciły w ostatnich tygodniach? Koniecznie dajcie znać!
Ocen: Ulubieńcy grudnia ❄
Oceń
Piekne pomadki <3
Równie pięknie prezentują się na ustach :-)
Ja właśnie będę testowała ten szampon na moim ŁZS. W moi Super-Pharmie dostępny jest bez problemu.
A widzisz, ja mam do Super-Pharm nie po drodze, ale dobrze wiedzieć, pamiętasz ile tam kosztował?
Żele z Isany są najlepsze :) Pomadki z Essence również bardzo lubię
Isanka ogólnie ma dużo fajnych kosmetyków, Essence zresztą też :-)
U mnie podobnie ze skórą głowy – jedni twierdzą, że ŁZS, inni, że coś innego. Fakt jest taki, że się często męczę, może więc skuszę się na ten szampon. Wiele tych delikatnych, przeznaczonych dla skóry z ŁZS słabo oczyszcza moje włosy i skalp…
Miałam ten sam problem, albo za słabe oczyszczanie, albo podrażnienia, polecam sprawdzić Capitis Duo, bo mi bardzo pomaga.
Ja z tej firmy miałam taki żel do oczyszczania twarzy gdy walczyłam jako nastolatka z trądzikiem. Można go było używać do twarzy, do mycia głowy, ciała, do higieny intymnej itd. Super kosmetyk. Polecam
muszę w końcu zakupić Mary, chociaż póki co zachwycam się Mac Soft&gentle ;)
Mary jest warta każdej złotówki :-)
Uwielbiam tą Isane :)
Ja ogólnie lubię żele Isany :-)
Moja Mary jest juz bardziej wymęczona ;> bardzo ja lubie!:)
A bo to już któreś moje opakowanie. Poprzednie mi się rozwaliły. :-(
Pomadki obłędne :) uwielbiam takie kolory na dzień. Chociaż ostatnio szaleję z fioletami i burgundami to do nudziaków zawsze warto wrócić.
Nudziaki są ponadczasowe i zawsze bezpieczne. :-) podziwiam za fiolety i zazdroszczę, bo ja wyglądam w nich jak topielica :-D
Pomadka z miss sporty to mój ulubieniec,super na codzien! Z essence muszę spróbować :-)
Też ją bardzo lubię :-)
Ten szampon mocno mnie zaintrygował! Zimą z włosami jest naprawdę ciężko przez noszenie czapki. Przetłuszczają się przeokropnie. Próbowałaś soku z czarnej rzepy? U mnie całkiem fajnie się sprawdza, może Tobie też by pomógł :)
Nie próbowałam, dziękuję za rekomendację, na pewno sprawdzę. U mnie jednak problem jest złożony i dość zaawansowany, dlatego bez szamponu leczniczego ani rusz.
Żel Isany bardzo polubiłam. Zapach ma naprawdę śliczny :)
Aż chce się sięgnąć po cukierki ;-)
Szampon bardzo mnie zaciekawił, moja skóra głowy też czasem wariuje… rozejrzę się za nim! A zapach karmelowy z Isany też uwielbiam! Będę musiała zrobić mały zapas mydła do rąk :D
O, ja zapomniałam całkiem o mydle!
Muszę w końcu skusić się na jakiś żel od Isany bo wypuszczają tyle ciekawych zapachów ;)
Polecam, są naprawdę fajne :-)
Uwielbiam nudziakowe pomadki najlepiej w takich się czuje. Mam pojadę Miś Sporty w tym odcieniu i bardzo ładnie się prezentuje komfortowo nosi.
Cieszę się, że i u Ciebie się sprzwdza :-)
Żel z Isany mam w zapasie, a paletka ArtDeco wygląda obiecująco :)
Ja o dziwo nie mam żadnego żelu w zapasie :-D
Żel Isana pachnie do zjedzenia, miałam go rok temu;)
Oj tak, jest słodki i kuszący :-)
Mary-Lou uwielbiam! A ta pomadka z Essence wygląda pięknie i przypomina mi nieco Mehr z Maca, choć ta jest delikatniejsza i bardziej różowa :) Czuję się zaintrygowana perfumami, muszę je wypróbować!
Ja z kolei muszę bliżej zapoznać się z Macowymi pomadkami :-)
czy próbowałaś szamponu pharmaceris? dokładnie mówię o H-sebopurin. Do wrażliwej łojotokowej skóry głowy
Tak, niestety nie sprawdził się u mnie. :-(
Niesamowicie podoba mi się ta paletka z artdeco :)
Fajnie się prezentuje :-)
Zapach zimowego żelu Isana wyjątkowo mnie urzekł:)
Ja też go uwielbiam :-)
Ten szampon jest genialny! Ja go kupuję w Aptece Gemini przy okazji większych zakupów.
O widzisz, nie wpadłam na Gemini online, bo pytałam stacjonarnie i nie mieli.
Ten żel z Isany ma piękny zapach, aż chce się go zjeść. Moja Mary-Lou niestety zaliczyła kolejne przywitanie z podłogą i niestety go nie przeżyła :(
Moja też wiele razy zaliczyła glebę, dlatego to nowe opakowanie. :-)
Mam ten sam upierdliwy problem ze skórą głowy i u mnie w ulubieńcach grudnia też znalazł się ten szampon. Jest wybawieniem.
Oj tak, mi bardzo pomaga więc cieszę się, że i u Ciebie się sprawdza. Swoją drogą, dopóki nie poleciła mi go dermatolog, nie miałam pojęcia o jego istnieniu.
Z tych produktów znam tylko Mary-Lou, muszę nadrobić resztę :)
Zachęcam ;-)
miło patrzeć na Twój rozświetlacz w całości..mój niestety spadł i Mary nie jest już taka piękna wizualnie chociaż nadal nieskazitelnie prezentuje się na twarzy ;)
Hehe, ja moją poprzednią też zabiłam, bo upadła na płytki. :-)
Mary uwielbiam i ja:)
:-)
Piękne kolory pomadek;)
I bardzo uniwersalne!
Muszę przetestować ten szampon, bo mam dokładnie ten sam problem co Ty, zawsze używałam Nizoralu jednak w tym roku nie do końca mi pomaga :/
Mi Nizoral już dawno przestał pomagać :-(
Świetne rzeczy i piękne zdjęcia :)
Dziękuję :-)
Dużo ciekawych produktów :)
:-)
Przechodziłam obok półki Miss Sporty i nic nie rzuciło mi się w oczy, a teraz widzę, że chyba zawrócę tam po pomadkę, cudna!
Pozdrawiam serdecznie!
Mary Lou kusi mnie nie ustannie od roku, ale nie wiedzieć czemu jeszcze jej nie kupiłam.
Szampon znam, można go stosować na zmianę z Selsun Blue, do odkażania skóry głowy co jakiś czas. Polecam też olejek herbaciany, 2-3 kropelki profilaktycznie do łagodniejszego szamponu (nie do tych odkażających), ponieważ fajnie odświeża skórę, podobnie jak cerkogel 30. Pomadki są świetne, na tę z essence już się skusiłam.
Rozświetlacz The Balm uwielbiam!
Pomadki mają ładne kolorki :)