Pierwszy post o kosmetykach, które się u mnie nie sprawdziły (klik) przypadł Wam do gustu więc postanowiłam serię kontynuować. Zapraszam dziś na kolejną kolorową trójkę, która nie spełniła moich oczekiwań. Jeśli jesteście ciekawe dlaczego, zapraszam do dalszego czytania. :)
Pamiętacie pewnie konkurs makijażowy ProVoke, w którym brały udział blogerki? Miałyśmy stworzyć makijaż wyłącznie zestawem kosmetyków, który otrzymałyśmy. Ja wybrałam ten z podwójnymi cieniami caribbean sea spirit. Odcienie iście letnie, dałoby radę zrobić z ich udziałem kilka fajnych makijaży, gdyby były lepiej nasycone. A niestety pigmentacja pozostawia wiele do życzenia. Żeby było je widać na oku i żeby kolor był intensywny, trzeba się porządnie napracować. Efekt jaki uzyskałam, w makijażu konkursowym tutaj, jest wynikiem długotrwałego machania pędzlem/pacynką. Z racji tego, cieni nie używam. Gdybym wydała na nie 55zł chyba bym się wkurzyła. ;)
Oriflame, Giordani Gold, Adaptive Foundation
Podkład zapowiadał się nieźle, ale ma dla mnie za małe krycie i jest zbyt lekki. Docenią go posiadaczki cery bezproblemowej, którym zależy na delikatnym ujednoliceniu kolorytu. Jego krycie jest znikome, poza tym, choć wygląda ładnie na skórze, dość szybko się ściera i zaczyna świecić w strefie T. Szkoda bo ma bardzo ładny, jasny odcień (porcelain), idealny dla bladziochów. Ponadto nawilża skórę i nie zapycha. Próbowałam się z nim polubić, ale nie wyszło. Szkoda. Normalnie kosztuje około 60zł, ale jak to w Oriflame, często są promocje.
Lily Lolo, mineralny bronzer South Beach
Markę Lily Lolo darzę ogromną sympatią,ale z tym kosmetykiem nie potrafię się dogadać. Jego trwałość i pigmentacja jest okej, ale kolor… lekko nietrafiony. Ma pomarańczowo-czerwone tony, które na mojej skórze wybijają bardzo, co gorsza czasem widzę tam nawet róż. W związku z tym, nie ma opcji bym wyszła w nim do ludzi i nie zwracała na siebie uwagi. A szkoda bo jest dość jasny i matowy. Gdyby był chłodniejszy, na pewno nosiłabym go często. Chyba zmieszam go z czymś i przerobię na róż bo szkoda, żeby się kurzył. Kosztuje 72,90zł i w tym przedziale cenowym zdecydowanie polecam theBalm i bronzer Bahama Mama.
Na dziś to tyle, mam nadzieję, że kolejną trójkę pokażę dopiero za jakiś czas bo życzę zarówno Wam jak i sobie jak najmniej trafionych kosmetyków. :)
Dajcie znać co u Was się nie sprawdziło w ostatnim czasie i czy znacie, któryś z powyższych produktów? :)
nie znam tych produktów, a co u mnie się nie sprawdziło? mleczko do demakijażu z Ziaji – bardzo podrażniło mi oczy :/
Szkoda tych cieni z Provoke bo odcienie mają niesamowite :-) Ja mam od nich spiekaną dwójeczkę i cienie są na szczęście bardzo dobrej jakości.
Zgadzam się jeśli chodzi o podkład do Oriflame.. może być świetny dla normalnych cer
Lubię te posty, bo wiem na co nie zwracać uwagi :) Za to wiele z polecanych przez Ciebie produktów już używam i jestem z nich bardzo zadowolona :*
Na szczęście żadnego z tych kosmetyków nie znam i na pewno nie kupię ;) U mnie ostatnio nie sprawdził się krem do ciała Eveline Extra Soft.
Nie znam tych produktów, ale dzięki Tobie już wiem, że nie warto im się nawet bliżej przyglądać ;)
Kolor bronzera LL faktycznie lekko dziwny… No ale może komuś jako róż by podpasował :) Nie miałam na szczęście żadnego z tych kosmetyków.
pozdrawiam, A
Nie miałam żadnego z tych produktów ;) Ale będę unikała ;)
Miałam ten puder – klapa , czekam na paczkę od LL ale na szczęście nie zamówiłam bronzera :D
Po cieniach bardzo dobrze widać ile musiałaś się napracować, żeby stworzyć jeden makijaż.. Wyglądają na wielokrotnie używane :) Totalnie się zgadzam co do Oriflame, stanowczo jest nietrafiony… Trzeba mieć idealną skórę, żeby spełniał swoją rolę..
podkład z Oriflame także mnie zawiódł, wygląda gorzej niż jakikolwiek BB i bezczelnie się świeci na buzi
hehehe ja kupiłam te cienie xD czytałam, że są średnie ale i tak kliknęłam… w brodę sobie pluje teraz;)
Często zastanawiałam się nad zakupem podkładu z Oriflame, jednak narazie zostanę przy Avonie, mam sprawdzony i idealnie dla mnie trafiony.
South Beach ma faktycznie specyficzny odcień i niewiele osób, które znam poszukuje dla siebie w makijażu takiej tonacji ;)
zadnej z tych rzeczy nie mialam i dobrze :)
swojego czasu bardzo namiętnie używałam tego podkładu z Oriflame i bardzo go lubiłam (zużyłam na pewno 3 opakowania a może i więcej…) ale tak jak napisałaś, ma on niezbyt duże krycie i fajnie się sprawdzał kiedy moja cera miała swój lepszy okres ;)
Pamiętam moją przygodę z podkładem z tej kolekcji. Poprosiłam koleżankę o próbki bo bardzo wychwalała. Specjalnie użyłam jej na ważną imprezę i tak po godzinie miałam brak krycia i straszny efekt na twarzy. No cóż, nie każdy podkład się sprawdza :C
opisy masz nie do zdjęć
Bronzer Lily Lolo faktycznie ładnego koloru nie ma… nie lubię ceglastych policzków dlatego też takiego koloru również bym nie kupiła…pozdrawiam
Te cienie provoke mają sliczny kolor, szkoda że z pigmentacją gorzej.
Na szczęście nie miałam do czynienia z żadnym z tych kosmetyków ;)
Miałam próbkę tego bronzera i muszę przyznać, że kolor jest specyficzny i nie każdej będzie odpowiadał- u mnie ewidentnie za ciepły i za ciemny odznaczał się nawet po mocnym roztarciu
żadnego nie używałam, moja mama uwielbia ten podkład z Oriflame dla mnie niestety za ciemny
z erisek z tej nowej serii godny polecenia jest rozświetlacz! pieruńsko drogi jak na taki produkt ale zdecydowanie wart swojje ceny :D
ja miałam Giordani Gold ale chyba inną wersję (opisywałam kiedyś na blogu) i według mnie był rewelacyjny – tylko ta cena…
Tak mi się wydawało ze te cienie są jakieś dziwne a niektórzy na blogach tak zachwalali!
O, a masz porównanie do bronzera Waikiki też z LL? Bo ten bardzo lubię.
mnie też kolorówka eris nie przekonuje
Super prezentują się te kosmetyki :)
Cienie to faktycznie straszny niewypał :( A bronzer jest pomarańczowy, zdecydowanie nie dla mnie.
Ale że Lily Lolo to się mocno zdziwiłam…
całe szczęście nie miałam styczności z tymi produktami ;)
Mam próbkę tego bronzera i faktycznie jest mega pomarańczowy : c
Na szczęście nie znam żadnego z tych produktów.
nigdy nie używałam, żadnego z tych kosmetyków i chyba nie żałuję tego :)
Same nowości dla mnie :) sama już dawno nie miałam kosmetyku, który rzeczywiście by się nie sprawdził. Nie z każdego jestem zadowolona w 100%, ale totalnego bubla czy rozczarowania nie ma :)
Cienie mają piękne kolorki, ale rzeczywiście pigmentacja ma kluczowe znaczenie :)
O tych cieniach z Dr Irena Eris już czytałam że są słabe, więc wcale Ci się nie dziwię. Jeśli o bronzer z Lily Lolo chodzi to mam w odcieniu Waikiki i jest cudowny, ale on nie jest matowy tak jak ten Twój Soutch Beach, tylko mieni się na złoto, więc to duża różnica. :)