4 utrwalające/matujące pudry sypkie do cery tłustej i mieszanej – Artdeco, Paese, Catrice, Hean
Nie wyobrażam sobie makijażu bez pudru utrwalającego, bez niego cały proces malowania twarzy jest dla mnie totalnym bezsensem. Po pierwsze, gruntuję nim nałożony wcześniej podkład, po drugie, jest bazą pod bronzer, róż i rozświetlacz, a po trzecie, przedłuża trwałość mojego makijażu. W domu sięgam po pudry sypkie, transparentne. W ciągu dnia zaś, używam tych w formie prasowanej. Nadają się bardziej do torebki i są łatwiejsze w obsłudze poza domem. Dziś skupimy się na tych pierwszych, opowiem Wam o czterech używanych od jakiegoś czasu pudrach w słoiczkach, a za jakiś czas pod lupę wezmę te w kamieniu. Zapraszam do dalszego czytania.
Zacznę od tego, że moja cera teraz częściej się przesusza niż przetłuszcza i nie mam jakiegoś szczególnego problemu z utrzymaniem matu. Strefa T potrafi się zbuntować i uraczyć mnie lekkim błyskiem, ale mieści się on w granicach normy. Większy problem mam ze ścieraniem podkładu, bo często rozmawiam przez telefon, dotykam twarzy i regularnie korzystam z chusteczek higienicznych. ;) Oceniam więc pudry pod kątem aktualnych potrzeb mojej skóry.
CATRICE PRIME AND FINE TRANSLUCENT LOOSE POWDER
Puder, który jest ze mną najdłużej. Zużyłam już kilka opakowań. Lubię zarówno wersję sypką, jak i w kompakcie. Na mojej mieszanej skórze spisuje się idealnie, niezależnie od pory roku. Doskonale gruntuje podkład. Bardzo dobrze matuje, na wiele godzin. Spokojnie mogę sobie darować poprawki przez około 8h. Później wystarczy bibułka na nos i delikatne jego przypudrowanie. Bonzer, czy róż, trzyma się na nim przez cały dzień. Nie ściera się, nie schodzi plamami. Ma biały kolor i na twarzy daje całkowicie transparentny efekt. Nie bieli (chyba, że nałożymy go naprawdę dużo), optycznie wygładza cerę i ukrywa pory, nie wchodzi w zmarszczki i nie podkreśla naturalnych załamań na twarzy. Nie zapycha, nie przesusza i co najważniejsze, nałożony z umiarem, nie daje płaskiego matu. Jeśli jednak przesadzimy, możemy go uzyskać, jak zresztą w przypadku każdego dziś przedstawionego kosmetyku. Pamiętajmy, że co za dużo, to niezdrowo. Puder jest też szalenie wydajny, bardzo drobno zmielony, bezzapachowy oraz posiada jedwabistą konsystencję. Gładko sunie między palcami i łatwo się rozciera. Jedyny zarzut mam do opakowania – to słoiczek z niezamykanym sitkiem. Wystarczy, że gdzieś się przechyli, a po odkręceniu awaria gwarantowana. Biały pyłek potrafi dać w kość, szczególnie, gdy wykonujemy makijaż w ciemnym ubraniu. Dlatego warto sitko zabezpieczyć płatkiem kosmetycznym. Cena: niecałe 20zł/11g, zawsze kupowałam go w Naturze, ale dopiero pisząc ten post odkryłam, że został wycofany i z tego co widzę, nawet online nie można go kupić. :/
ARTDECO FIXING POWDER
Genialny kosmetyk utrwalający. Zamknięty w słoiczku z sitkiem, które co prawda nie ma mechanizmu zamknij/otwórz, ale posiada gąbeczkę, która całkiem nieźle chroni puder przed nadmiernym wysypem. Do aplikacji jej bowiem nie stosuję. Puder daje na skórze transparentne wykończenie, ale w opakowaniu nie jest czysto biały. To bardzo, bardzo jasny, neutralny beż. Nie zmienia koloru podkładu, fantastycznie stapia się z cerą, wygładzając ją oraz maskując pory. Został porządnie zmielony, ale w konsystencji jest mniej aksamitny niż Catrice, nie sunie już tak gładko między palcami. Posiada delikatny, naturalny zapach, przypominający ten glinkowy. Trzeba go nałożyć naprawdę dużo, by uzyskać efekt bielenia, czy jasnych plam. A gwarantuję, że wystarczy niewielka ilość, by pokazał swoje działanie. Ładnie łączy się z podkładem i przygotowuje twarz do nałożenia pozostałych kosmetyków. Nie podkreśla zmarszczek ani ewentualnych przesuszeń, ale łatwo nim uzyskać płaski mat, dlatego przyda mu się towarzystwo bronzera, różu i rozświetlacza. Matuje przez bite 10 godzin, zdecydowanie przedłuża również trwałość makijażu. Nie ściera się on po wpływem dotyku, np. dłuższa rozmowa przez telefon nie oznacza śladów na ekranie. Nie zapycha mnie, nie przesusza oraz nie uczula. Na co dzień używam go po nałożeniu podkładu, standardowo, ale producent zaleca, by aplikować go na samym końcu (wcześniej używając innego pudru) i tak robię w przypadku większych wyjść. Faktycznie makijaż jest wtedy nie do zdarcia (producent obiecuje wodoodporność, ale aż taki wytrzymały to nie jest – sprawdziłam ;)). Dla mnie na co dzień jest czasem za mocny (szczególnie w chwili obecnej), ale na imprezy i specjalnie okazje to mój osobisty hit. Czuję, że latem będę po niego sięgać bardzo często. Cena: 44,90zł/10g, do kupienia TUTAJ.
PAESE, PUDER BAMBUSOWY Z JEDWABIEM
Kolejny bardzo dobry puder utrwalający i jednocześnie porządnie matujący. Dobrze zmielony, w konsystencji bardziej suchy, posiadający charakterystyczny, perfumowany zapach. Na szczęście delikatny, nienachalny, po prostu ładny, ale wyraźnie wyczuwalny. W opakowaniu posiada biały kolor, ale na skórze jest całkowicie niewidoczny. Świetnie gruntuje każdy podkład i optycznie wygładza cerę. Pokuszę się o stwierdzenie, że zmiękcza rysy twarzy. Nie podkreśla zmarszczek i naturalnych, nie bieli i nie funduje nam płaskiego matu. Prezentuje się naprawdę bardzo naturalnie, a mimo to trzyma makijaż w ryzach przez długi czas. Utrzymuje mat ponad osiem godzin, a wszystkie kosmetyki nałożone na niego, są na swoim miejscu przez cały dzień, chyba, że wyjątkowo często majstrujemy przy twarzy. Używam go na co dzień i jestem bardzo zadowolona z jego działania. Nie zapycha mnie, nie podrażnia, nie powoduje dziwnej wysypki, no i najważniejsze – nie przesusza. Plus także za słoiczek z zamykanym sitkiem. Łatwiej go dzięki temu transportować oraz z niego korzystać. Czytałam, że trudno wydobywa się kosmetyk z opakowania, z czym się kompletnie nie zgadzam. Mechanizm, umożliwiajac dozowanie, zapewnia aplikację czystą, bez białego pyłku dookoła. ;) Generalnie użytkowanie pudru jest bardzo przyjemne i banalnie proste. Dodam jeszcze, że mam wrażenie, iż nigdy się nie skończy. Cena, 25,99zł/8g, mój egzemplarz znalazłam TUTAJ.
HEAN, HIGH DEFINITION, BAMBOO FIXER POWDER, MINERALNY PUDER BAMBUSOWY
Najsłabszy z dziś przedstawionych. Posiadam odcień 500, czyli transparentny, zamknięty w tradycyjnym słoiczku z sitkiem. W opakowaniu kolor jest żółtawy, ale na skórze odcień jest niewidoczny. Niestety tylko on, bo puder sam w sobie bardzo widać. Z większością moich podkładów nie współpracuje, sprawdza się jedynie w duecie z lekkimi kremami tonującymi. Przykładowo z Revlonem CS, Pierre Rene SB, czy chociażby Bourjois HM w ogóle się nie stapia i zapewnia mi efekt matowego ciastka. Słabo to wygląda. Ponadto nie trzyma matu zbyt długo, ani nie utrwala makijażu. Po 4h nos mi się już lekko świeci, a podkład jest z niego starty. Podkreśla też zmarszczki i każde przesuszone miejsce. Nie mogę też nie wspomnieć o jego zapachu – puder śmierdzi. Chociaż w sumie nie wiem, czy to zawartość, czy opakowanie, bo ten nieprzyjemny aromat czuć jedynie przystawiając słoiczek do nosa, w trakcie aplikacji już niezbyt. Co poza tym? Hean jest drobno zmielony i ma aksamitną konsystencję, nie zauważyłam, by negatywnie wpływał na stan mojej cery. Nie przesuszył jej, ani nie zapchał, ale wykończenie jakie mi funduje, niestety zniechęca mnie do jego użytkowania. Nie wiem, być może istnieje na niego sposób, którego ja nie znam, ale moja skóra się z nim nie dogaduje. A szkoda, bo liczyłam na to, że odkryję kolejny, fajny kosmetyk w niskiej cenie. Kosztuje bowiem niedużo – 15,90zł/8g. Do kupienia TUTAJ.
Oczywiście w przypadku sypkich formuł pylenie jest na porządku dziennym, dlatego trzeba obchodzić się z nimi ostrożnie. Ja pudry aplikuję puchatym pędzlem, delikatnie omiatając całą twarz, a gdy zależy mi na mocniejszym i trwalszym efekcie, w ruch idzie puszek Inglota, którym delikatnie wciskam kosmetyk w skórę. Wiadomo, że w trakcie nakładania pudru, należy zachować umiar. Każdy nałożony w zbyt dużej ilości da nam białą poświatę i to jest całkiem normalne. Oczywiste jest także, że wszystkie kosmetyki wyglądają najładniej na zadbanej, odpowiednio nawilżonej cerze i jeżeli mamy mnóstwo suchych skórek, czy jakieś strupki, to zawsze będą one widoczne mniej lub bardziej.
Podsumowując, puder Catrice, mimo mojej sympatii do niego, wypada najsłabiej pod względem składu, no i jest już chyba nie do dostania. Planując zakupy warto więc się skupić na Artdeco i Paese. Myślę, że oba sprawdzą się z powodzeniem nawet na ekstremalnych tłuścioszkach. Ja sama mam ochotę przetestować teraz wersję ryżową Paese. Hean zaś odradzam, ponieważ się nie dogadaliśmy i miłości z tego nie będzie, ale nie wykluczam, że być może u Was się sprawdzi. Ja go niestety polecić nie mogę.
Dajcie znać jakich pudrów wy używacie? Sypkich czy w kamieniu? Zdradźcie swój numer jeden. :))
Ocen: 4 utrwalające/matujące pudry sypkie do cery tłustej i mieszanej – Artdeco, Paese, Catrice, Hean
Oceń
Mój numer jeden to puder sypki Miyo :) ładny matt, dobre utrwalenie i kosztuje 10 zł :)
a do cery suchej jaki byś poleciła ? :-)
Na pewno żaden z tych, ogólnie wydaje mi się, że sypkie nie będą dla suchych cer odpowiednie (choć ja sama takiej nie mam więc tylko zakładam), wydaje mi się, że sprawdziłby się fajnie Rimmel Stay Matte (Hania DigitalGirl ma cerę suchą i go chwali, u mnie też się sprawdza), Sexy Mama od theBalm, oraz Afinitone Maybelline. Inne w tej chwili na myśl mi nie przychodzą.
Rimmel Stay Matte i Affinitone mam, ale właśnie bardzo mi cerę wysuszają :-(
spróbuj pudru sypkiego rozświetlającego, np. tego z Inglota. Są idealne do cery suchej :)
Mam jeszcze ten http://www.kolorowka.com/pl/p/Zestaw-puder-wykanczajacy%2C-cera-sucha-10-g/156 i też jest świetny, ale z tego z Inglota też powinnaś być zadowolona :)
Sprawdź jeszcze te od Bourjois, generalnie musisz unikać tego co mocno matujące. :) Dress Your Face podpowiada Inglot, być może to będzie strzał w 10? Posiadaczka skóry suchej bardziej wie, co polecić. :)
Zaciekawił mnie Artdeco i Paese :)
Ja niedawno skończyłam sypańca ze Smashboxa, który był naprawdę fantastyczny, teraz używam Prep + Prime z MACa i też jest świetny, ale zauważyłam, że szybciej nos mi się świeci ;) Tylko wiesz, u mnie kryterium wytrzymałości to minimum 13 godzin dziennie, więc poprzeczkę mam postawioną wysoko ;)
Ten MAC mnie ciekawi :-)
U mnie na zmianę Paese ryżowy i Inglot. Jeden i drugi godny polecenia w kwestii trwałości, chociaż Inglot ciut dłużej utrzymuje u mnie nos w ryzach no i zdecydowanie ma bezpieczniejszy i szczelniejszy słoiczek dla takiego destruktora jak ja :)
Zapisuję na listę Inglot :)
Ja mam ten puder d Oaese – bambusowy z jedwabiem, ale niestety w starym słoiczu :C Bardzo go jednak lubię po spełnia swoje zadanie i jest idealny zarówno na codzień jak i większe wyjścia. Jak zużyję ten, który mam w zapasie może uda mi się upolować nową wersję :D
Ja już nie zdążyłam na starą wersję, ale to chyba dobrze? :D
z tymi sypkimi kosmetykami tak jest, że jesli jest ich za dużo w opakowaniu to wydobywa się tragicznie . U mnie akurat w przypadku lily lolo , gdzie podkład wysypuje się bardzo łatwo i w dowolnej ilości ,a korektorem muszę stukać porządnie i co tylko żeby go wydobyć, kiedyś jak mi spadł na ziemię to trochę się odetkał ale tylko an chwile ,bo nadal jest go za wiele :)
a i widze że dobrze zrobiłam zamawiając paese, czekam na niego z niecierpliwością :)
racja :D z Lily Lolo miałam to samo :) mam nadzieję, że z Paese będziesz zadowolona!
jak to catrice wycofany? ja równiez go uzywam i jest swietny, najlepszy jaki kiedykolwiek mialam :(
wszystko na to wskazuje :(
Link do paese nie działa :(
już działa, ale na puderku jest i tak obecnie niedostępny :(
Niedawno wykończyłam puder z Artdeco, byłam z niego bardzo zadowolona. Teraz chyba jednak skuszę się na coś tańszego, czyli Paese ;)
Myślę, że będziesz z niego zadowolona. :)
ja wlasnie skończyłam puder HD marki E.L.F i szukam jakiegoś zamiennika, chyba zdecyduję się na Paese :)
swego czasu polowałam na niego, ale jakoś mi przeszło. :-)
Mój nr jeden – zdecydowanie Dermacol Fixujący sypki :) Polecam wypróbować :)
Znam i potwierdzam, że jest super! :-)
Vichy dermablend jest naj naj naj :)
Też go bardzo lubię. :-)
Puder ryżowy Paese używałam i byłam bardzo zadowolona :) Musze koniecznie przetestować i ten :)
A ja właśnie teraz spróbuję ryżowego. :)
Co to znaczy, że Arteco jest na co dzień za mocny? W sensie, że przesusza?
Nie, napisałam, że nie przesusza. :) Chodzi raczej o to, że można nim uzyskać płaski mat, bo matuje naprawdę porządnie, a ja nie potrzebuję na co dzień aż takiego wykończenia ;)
Aaaa, to o to chodzi. Przeczytałam, że nie przesusza. Ale tę "chwilę obecną" zinterpretowałam jak jakąś alergię, albo coś i tak sobie pomyślałam, że w takiej sytuacji…Ale dziękuję za odpowiedź i rozwianie wątpliwości :)
Dobrze, że zapytałaś, czasami człowiek tak ułoży zdanie, że faktycznie, nie wiedząc o co chodzi, można źle je zinterpretować. :)
Szkoda, że wycofali wersję sypką z Catrice :( nie załapałam się na niego. Podobno fajny sypki był też z Essense (about matt coś takiego) i też zamienili na wersję w kamieniu w podobnym czasie.. Producenci chyba naprawdę myślą, że jak coś się sprzedaję to lepiej to ulepszyć, a wiadomo jak czasem wychodzą im te "ulepszenia"..
Niestety, albo ulepszają tak, że nie da się używać, albo wycofują całkiem. Szkoda. :(
Coooo? Catrice wycofany ??? A ja właśnie ostatnio się w nim zakochałam :( Jestem szczerze niepocieszona, gdzie ja drugi tak fajny puder znajdę :(
Na szczęście dobrych pudrów na rynku jest dużo. :-)
Swoim postem przypomniałaś mi, że mam gdzieś zachomikowany jakiś sypki puder. ;) Trzeba będzie go wyciągnąć. :) A jeśli się nie sprawdzi, kupię dzięki twojej sugestii Paese. :)
Warto spróbować. :-)
Przekonałaś mnie do Artdeco! :) Ja używam antybakteryjnego pudru w kamieniu Manhattanu, ale ostatnio ma jakiś dziwny skład i już tak dobrze nie matuje. :(
Miałam sypki z Manhattanu i był koszmarkiem na bazie parafiny, z tego co pamietam!
Ja również jest posiadaczką skóry mieszanej. Używam tego transparentnego pudru z Catrice, tylko że w kamieniu. I jestem bardzo zadowolona! Dobry produkt, baaardzo wydajny i do tego w super cenie. U mnie sprawdza się wyśmienicie:)
Też lubię wersję w kamieniu, wkrótce będzie zestawienie tego typu pudrów i na pewno się w nim znajdzie Catrice. :)
Nie przepadam za pudrami sypkimi tak ogólnie. Na co dzień używam tylko prasowanych. Jeśli nie próbowałaś, polecam Ci też z Paese puder matujący z olejkiem arganowym – lepiej matującego pudru nie miałam :)
Dzisiaj koleżanka pokazywała mi ten puder. Godny uwagi :)
Nie używałam, ale na pewno wypróbuję, dzięki za polecenie. :-)
Z transparentnych pudrów polubiłam się bardzo z Catrice, ale w kompakcie :) Często sięgam też po ten Essence (mam nadzieję, że jego nie wycofali!). Ostatnio jednak używam na zmianę pudru w kompakcie z Wibo, albo Eveline :) Z chęcią skuszę się na Paese :)
kompakt Catrice bardzo lubię, a z Essence używałam wersji sypkiej, tej nowej w kamieniu nie miałam jeszcze okazji. :-)
Mam ten puder z Artdeco i też jestem z niego zadowolona:)
cieszę się :)
Szczerze powiedziawszy nie miałam żadnego z tych pudrów. Pudry transparentne to u mnie podstawa, tylko one mnie nie zapychają i matują moją tłustą skórę. Moim ulubieńcem jak na razie jest Jadwiga- świetna cena, mega pojemność. Miałam okazję wypróbować również Puder Bambusowy czy sypki od Pierre Rene, ale niczym one się nie różniły jeżeli chodzi o efekty, a były tylko droższe i o mniejszej pojemności. Tak więc na razie zostałam przy Jadwiga. Jednak moje poszukiwania nie ustały i post trafiony w 10 :D
Przypomniałaś mi, że chciałam Jadźkę wypróbować! ;-)
Niedawno moja siostra kupiła Pease Ryżowy i jest zachwycona. Sama się na niego czaję. Jak on nie "wypali", to spróbuję Pease Bambusowy z Jedwabiem. Dermablend podobno jest bardzo dobry. Nic innego mi nie pozostaje jak metoda prób i błędów, by w końcu znaleźc swój ideał :)
Paese to mój faworyt, mialam tez ryzowy i byl w porzadku ale matuje troche slabiej, jak masz cere mieszana to powinien sie sprawdzic bo przy mojej tlustej to malo ktory daje rade :-)
Catrice mialam w wersji kompaktu, też był bardzo fajny.
Chcę właśnie wypróbować ten ryżowy teraz. :)
jakis czas temu dostalam taki wlasnie puder ale jeszcze nie mialam okazji przetestowac szczerze mowiac
przekonalas mnie by w koncu sie za niego zabrac :)
Pozdrawiam :)
cieszę się :)
Nowe opakowania pudrów Paese prezentują (i jak sądzę użytkują) się o niebo lepiej niż te poprzednie. Czuję się przekonana i wkrótce pewnie nabędę, choć wciąż zastanawiam się też nad wersją ryżową. Ogólnie mam ogromny problem z matującymi pudrami, praktycznie każdy mnie przesusza, mam nadzieję, że tym razem trafię lepiej :)
Ja nie mam niestety porównania, ani do starych opakowań, ani do wersji ryżowej. Dopiero mam zamiar ją wypróbować. :) Mam nadzieję, że sprawdzi się u Ciebie któraś z nich. :)
Cześć, mam ogromną prośbę. Mogłabyś zrobić notkę ze swatchami pomadek rouge velvet edition, zwłaszcza tych nowych odcieni? Znalazłam filmiki, ale z każdym nowym filmikiem każdy kolor wygląda inaczej (nie wiem o co chodzi, bo to istne przegięcie). Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad ich zakupem, a mój Rossmann nie dysponuje testerami. Sprzedawczynie tylko wzruszają ramionami i twierdzą, że "kiedyś w końcu się pojawią", ale ja nie chcę czekać w nieskończoność. Byłabym mega wdzięczna, bo już od jakiegoś czasu odwiedzam Twojego bloga i wczytuję się w każda notkę, biorąc sobie rady i recenzje do serca. Z góry dziękuję :)
Hej :) Nowe odcienie już pokazywałam tutaj:
https://www.agatabielecka.pl/2015/01/bourjois-rouge-edition-velvet-nowe.html :)
Mam puder ryżowy z Paese i jestem z niego zadowolona :) Niestety z powodu wiecznego używania chusteczek higienicznych cały czas ściera mi się podkład z nosa, ale na to nawet najlepszy puder nie pomoże ;)
Jak mi się skończy to kupię ten bambusowy :)
Też mam problem z nadużywaniem chusteczek. ;) Ja z kolei jak wykończę bambus, to kupię wersję ryżową. :)
Też bardzo boleję nad Catrice Prime, że już nie jest dostępny. Pytałam koleżanek kosmetyczek i mówiły, że na niemieckom ebayu mozna ewentualnie coś dopaść;/
Ja bardzo lubię sypki z Pierre Rene, naprawdę świetnie matuje mi buzię na cały dzień i dobrze utrwala makijaż :)i mega wydajny, pudełko starczyło mi na ponad 2 msc codziennego używania.
Puder bambusowy z Paese to mój numer 1. :)
Jak skończy mi się puder z Essence i z RImmel'a to na pewno wypróbuję ten z Paese :)
Ja niezmiennie od kilku lat artdeco. To jest dla mnie tak genialny kosmetyk, ze nie probuje innych. Znalazlam juz ideal w rozsadnej cenie wiec nie chcę mieszać. Pozdrawiam:)
Przydałoby mi się coś takiego bo moja buzia świeci się po jakichś 3 godzinach przy moim pudrze w ostatnich dniach :)
Obecnie mam Vichy, ale nie do końca spełnia moje oczekiwania – pomimo wysokiej ceny, zachowuje się tak samo, jak inne tego typu produkty. Kiedy go skończę, sięgnę po Artdeco albo Paese bo nie pierwszy raz słyszę o nich dobre opinie :)
Chwilowo nie mam pudru w kamieniu, ale będę się musiała w końcu na coś zdecydować :) Wykończyłam właśnie Rimme Stay Matte i w sumie chętnie go odkupię. Mam aktualnie z Paese puder ryżowy i dopiero się poznajemy, ale już od pierwszych użyć bardzo przypadł mi do gustu.
pozdrawiam, A
Zaciekawił mnie Paese i wspomniana w konentarzach Jadwiga. Kiedyś miałam sypki, ale nie pamiętam jaki, całkiem fajnie się spisywał. Obecnie mam prasoway Rimmel i Bell, oba są ok ;)
Mój numer jeden to puder bambusowy z biochemii urody. Używam go już od bardzo dawna i nie zamieniam na inny, jedynie do torebki zabieram jakiś prasowany puder, aktualnie z essence.