Miya Cosmetics to jedna z tych marek, z którą jestem od początku. Znam cały asortyment, przetestowałam każdy kosmetyk. Do wielu z nich regularnie wracam i goszczą w mojej łazience przez większość czasu. Serum z prebiotykami, olejek do demakijażu, maseczki, różowy krem do twarzy, rozświetlający balsam do ciała. Naprawdę mam masę ulubieńców. A teraz dołączyły do nich trzy nowości, o których Wam dziś opowiem. To kosmetyki na tyle uniwersalne, że sprawdzą się niezależnie od rodzaju cery. Wszystkie fanki pielęgnacji zapraszam do poznania ich bliżej.
MIYA myMICELARwater – Nawilżająca esencja micelarna do demakijażu
Przez jakiś czas odeszłam troszkę od stosowania płynów micelarnych. Jednak w momencie, gdy ponownie zaczęłam mocniej się malować, sięgać po bardziej kryjące korektory, cienie do powiek, wodoodporną kredkę, czy maskary, to płyn micelarny znów wrócił do łask. Znacznie przyspiesza usuwanie makijażu i nie funduje mi pandy pod oczami po końcowym umyciu twarzy. Po demakijażu micelem > olejkiem > żelem, twarz jest idealnie czysta, ale niepodrażniona. Polecam tę metodę oczyszczania. Wszystko pięknie się rozpuszcza bez zbędnego tarcia i naciągania skóry.
myMICELARwater jest bardzo delikatna, a zarazem skuteczna w działaniu. Miałam okazję przetestować ją z perspektywy różnych potrzeb mojej skóry. Tej typowo trądzikowej, zanieczyszczonej i tłustej oraz podrażnionej, reaktywnej i uwrażliwionej przyjmowaniem doustnie izotretynoiny. W obu przypadkach spisuje się wzorowo. Pięknie rozpuszcza cięższy makijaż oczu. Wystarczy przyłożyć do powieki nasączony płatek i odczekać kilka sekund. Rewelacyjnie też radzi sobie z intensywnymi kolorami na ustach. Esencja jest łagodna dla skóry, nie powoduje uczucia ściągnięcia, szczypania (w tym także oczu), czy pieczenia. Nie zauważyłam też żadnego zaczerwienienia. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że dodatkowo cerę pielęgnuje. W jej składzie znajdziemy bowiem wodę z kwiatów gorzkiej pomarańczy, ekstrakt z truskawki, maliny i jeżyny oraz betainę.
Ważny jest też dla mnie fakt, że nawilżająca esencja micelarna nie pozostawia na skórze tłustej, lepiącej się warstwy, ani zamglonego spojrzenia charakterystycznego dla płynów dwufazowych. Tego szczerze nie znoszę. Nie wymaga spłukiwania wodą. Co tu dużo więcej pisać? Lubimy się i mam nadzieję, że w sprzedaży pojawi się także większe, 400ml opakowanie. :D Obecnie dostępna jest buteleczka o pojemności 200ml, która urzeka mnie swoim wyglądem. Uwielbiam charakterystyczny, spójny i kobiecy design marki.
BEAUTY.lab serum nawilżające potrójny kwas hialuronowy [2%]
Uwielbiam sera! Do wszelkiego rodzaju buteleczek z pipetą mam ogromną słabość. Jednym z moich ulubionych kosmetyków tego typu jest serum z prebiotykami MIYA. Teraz jednak moja skóra ma całkiem inne potrzeby i stawiam przede wszystkim na jej porządne nawilżenie. Serum z potrójnym kwasem hialuronowym idealnie uzupełnia moją obecną, codzienną pielęgnację. Skutecznie nawilża i nawadnia skórę, jednocześnie ją uelastyczniając i delikatnie napinając. Najlepsze efekty widzę, gdy nakładam serum na oczyszczoną twarz i po dokładnym jego wmasowaniu w skórę aplikuję bogaty, treściwy krem, na przykład na bazie olejów (dwa moje ulubione z asortymentu MIYA Cosmetics to krem myWONDERbalm I love Me oraz serum myPOWERelixir). Wtedy mam poczucie dogłębnego odżywienia i wzmocnienia bariery hydrolipidowej naskórka. Lekka, żelowa formuła szybko się wchłania, a moja skóra wręcz ją pije, więc śmiało sięgam po niebieską buteleczkę także rano. Wtedy serum “zamykam” kremem z filtrem SPF50.
Zanim zaczęłam przyjmować Izotek również dobrze służyło mojej trądzikowej, przetłuszczającej się cerze. Jest lekkie i śmiało sprawdzi się w pielęgnacji cer problematycznych, które często również bywają odwodnione. Domknięcie serum mniej treściwym kremem też przyniesie super efekty!
Serum to połączenie trzech różnych cząsteczek kwasu hialuronowego – nisko, średnio i wysokocząsteczkowego, a co za tym idzie wzmocnione działanie i skuteczność. Dodatkowo w składzie znajdziemy witaminę B%, cynk, magnez, mangan i wapń oraz spirulinę i wyciąg z morszczynu.
MIYA myEYEhero nawilżający krem pod oczy
Ostatnią nowością w asortymencie marki jest nawilżający krem pod oczy. Ja od tego typu kosmetyku oczekuję przede wszystkim nawilżenia i ujędrnienia cienkiej skóry wokół oczu, a także poczucia, że po wklepaniu kremu o poranku mam odświeżone, bardziej otwarte oko. Wiem, że moje cienie magicznie nie znikną, bo mam je od zawsze, ale jeśli kosmetyk ładnie napina i odbija światło, to one z automatu robią się też wizualnie mniejsze. No i jeszcze jedna ważna sprawa – na noc krem może być ultra treściwy, gęsty, a nawet tłusty, ale na dzień musi świetnie współpracować z kosmetykami kolorowymi. Używam zastygających i dość ciężkich korektorów pod oczami, więc ta okolica musi być mocno odżywiona, ale jednocześnie nie może mieć miejsca rollowanie się, warzenie, czy ślizganie się korektora lub podkładu.
myEYEhero spełnia wszystkie moje oczekiwania. Optycznie wygładza drobne zmarszczki, nawilża, napina (ale nie ściąga) i uelastycznia skórę wokół oczu. Jest bogaty w swej formule, ale nieobciążający i śmieję się, że konsystencją przypomina mi puchatą, przyjemną chmurkę. Nie zostawia pod okiem takiej mokrej warstwy, a kremową powłoczkę. Rozświetla i rozpromienia spojrzenie oraz wrażliwą okolicę oka. Faktycznie czuć, że ta cieniutka skóra jest zadbana. Z moimi dwoma korektorami dogaduje się świetnie (L’Oreal, Tarte), dlatego jest idealną bazą pod makijaż. Nie muszę długo czekać, by przejść do aplikacji kosmetyków kolorowych, bo szybko się wchłania. Nie zauważyłam także, by w jakikolwiek sposób skracał trwałość makijażu.
W składzie mamy wyciąg z kwiatów jeżówki elektrycznej, masło shea, kofeinę, ekstrakt z czerwonej akacji, olejek canola, prowitaminę B5 i witaminę E. Bardzo udany kosmetyk!
Ach, co najważniejsze – nie zapycha mnie! Niestety niektóre kremy pod oczy powodowały u mnie wysyp bolesnych, podskórnych gul na łuku brwiowym i okropne opuchnięcia. Tu nic takiego nie ma miejsca. Bardzo udany kosmetyk!
ZOBACZ TEŻ: Nowości MIYA BEAUTY.lab
Podsumowując, jestem na tak! Kosmetyki faktycznie działają i robią mojej skórze dobrze. Ponad 98% składników jest pochodzenia naturalnego, bez zbędnych dodatków. Żaden z nich nie kosztuje więcej niż 50zł. Esencja micelarna 34,99zł, krem pod oczy 39,99zł, a serum 44,99zł – to ceny regularne. Bez problemu można upolować kosmetyki ze zniżką). MIYA Cosmetics, to polska, prężnie rozwijająca się kobieca marka, która nie testuje na zwierzętach i której od samego początku bardzo kibicuję, więc bardzo cieszę się na każde nasze wspólne działania. :)
Jestem bardzo ciekawa jakie kosmetyki MIYA już miałyście okazję przetestować i czy jesteście w stanie wskazać na przykład Waszą topową trojkę? :) Dajcie znać!
Wpis powstał we współpracy z marką MIYA Cosmetics.
Zapraszam też na mój INSTAGRAM! Tam na bieżąco relacjonuję moje leczenie trądziku, polecam znacznie więcej fajnych kosmetyków i prezentuję ciekawe nowości!
Fajnie, że jesteś zadowolona z tych kosmetyków :)
To wygląda naprawdę super! Ja ciągle jestem na etapie poszukiwań, ale myślę, że przyszedł czas, by przetestować właśnie asortyment MIYA :D
Miałam okazję przetestować tą trójkę i jestem naprawdę zachwycona! Największe obawy miałam co do esencji micelarnej, że będzie podrażniała mi oczy (jak 90% produktów tego typu), ale okazała się być łagodna i bardzo się polubiłyśmy.
Z marki Miya używałam jedynie różanego kremu i serum. I przyznam szczerze, że uważałam serum za bubel bo na twarz mi się nie sprawdzało ale później zaczęłam używać go pod oczy i to był strzał w 10! :)
Odkryłam ta markę przez przypadek i jestem zachwycona! Mam już chyba 4 czy 5 produktów, a to nie koniec?
Całkiem fajnie to wygląda :)
Mineralna esencja i krem pod oczy są u mnie w kolejce do przetestowania. Ten pierwszy zaraz będę zamawiać, bo aktualny płyn mam na wykończeniu. Kusi mnie też krem pod oczy, ale mam aktualnie w użyciu dwa, więc ten musi jeszcze chwilę poczekać na swoją kolej :D
Oczywiście miałam na myśli MICELARNĄ esencję :D
Ja z Miya uwielbiam 5 minutową maseczkę oczyszczającą i tonik glikolowy – sprawdziły mi się fantastycznie!