4 nowości w mojej pielęgnacji
Kilka tygodni temu pokusiłam się na małe zamówienie w sklepie abacosun.pl. Sprawcą całego zamieszania była moja koleżanka. Miało się skończyć na jednej maseczce, ale oczywiście do koszyka wpadło więcej kosmetyków. Dziś Wam o nich troszkę opowiem, zatem zapraszam do dalszego czytania.
O Abacosun po raz pierwszy usłyszałam dawno temu. Pamiętam, że moja dawna kosmetyczka pracowała właśnie na asortymencie marki. Miło wspominam te pierwsze wizyty. Jako nastolatka czułam się w gabinecie niesamowicie rozpieszczona i wydanie jednorazowo z kieszonkowego 120zł na różne zabiegi było dla mnie luksusem oraz sporym wydatkiem.Teraz obudziły się we mnie miłe wspomnienia. :-)
Abacosun oferuje kosmetyki profesjonalne, będące wyposażeniem gabinetów kosmetycznych. Siłą rzeczy więc część produktów na stronie była dla mnie niedostępna. Myślę, że to dobre posunięcie, bo z automatu zmniejsza się ryzyko, że ktoś zrobi sobie krzywdę używając konkretnych preparatów bez wystarczającej wiedzy i doświadczenia. Na szczęście maska, na która miałam chrapkę, jest do kupienia dla każdego.
De Noyle’s – Mask Azulen, czyli maska azulenowa, to główny powód mojego zamówienia. Wiele razy polecała mi ją koleżanka, miałam okazję sprawdzić jej działanie na sobie, więc pokusiłam się o osobistą tubkę. Śmiało mogę napisać, że w ostatnim tygodniu to ona i pewien krem uratowały moją twarz – ugasiły podrażnienie, złagodziły zaczerwienienie i przywróciły równowagę. Maska ma przyjemną, lekką oraz odpowiednio gęstą konsystencję. Nałożona na twarz nie spływa z niej, moja cera wręcz ją pije, także po upływie 10-15 minut mało co pozostaje do zmycia. W trakcie noszenia zapewnia bardzo przyjemne uczucie świeżości (nie mylić z chłodzeniem) i pozwala się zrelaksować. Jej zadaniem jest przede wszystkim kojenie podrażnień, redukcja zaczerwienień, delikatne oczyszczenie, nawilżenie, rozświetlenie i zapewnienie komfortu skórze wrażliwej. No i faktycznie obietnice producenta zostają spełnione! Tuż po aplikacji cera jest widocznie rozjaśniona, wyciszona i szalenie miękka. Znika nieprzyjemne uczucie napięcia, wzrasta jej nawodnienie i w znacznej mierze poprawia się elastyczność. Maska świetnie sprawdza się też nałożona przed samym makijażem – podkład znacznie ładniej leży na tak przygotowanej skórze. Zaletą jest także wygodna tubka, którą w razie potrzeby otwieram, zamykam i chowam do szuflady. Kosmetyk nie należy do najtańszych, ale uważam, że jest wart wydanych pieniędzy. Za tubkę 200ml zapłaciłam 92zł.
Jestem maseczkowym potworem ;) więc nie mogłam sobie też odmówić drugiej maski, która zbiera bardzo dobre opinie w sieci. Mowa o Viviean – Control Therapy Absorbing Mask. Wielokrotnie powtarzałam, że moja cera jest dość wrażliwa i łatwo ulega przesuszeniu, ale też bardzo szybko się zanieczyszcza, więc jeśli skupiłabym się tylko na kosmetykach stricte nawilżających, w tempie ekspresowym skończyłabym z twarzą usianą krostkami i czarnymi kropkami. Muszę więc dbać o odpowiedni balans w tej kwestii. Kosmetyk ma jakby lekko orzechowy aromat i bezproblemowo rozkłada się na twarzy. Delikatnie zastyga, ale jest łatwy w usunięciu. Muszę przyznać, że sceptycznie podeszłam do zapewnień o zwężaniu porów (wiele dziewczyn chwali ją głównie za to), ale to naprawdę ma miejsce. Różnicę widzę największą w strefie T, gdzie moje pory są najszersze (znienawidzony nos). Maska pięknie je odblokowuje, oczyszcza i w efekcie końcowym obkurcza. Wygładza strukturę skóry, zmiękcza ją i wyraźnie ujędrnia. Przyspiesza też gojenie się wyprysków, a przy tym nie powoduje nadmiernego zmatowienia, wysuszenia, czy ściągnięcia skóry. Stosowana regularnie ogranicza stany zapalne i wysypy różnego rodzaju krostek. Docenią ją głównie dziewczyny z cerą problemową, ze skłonnościami do trądziku i zapychania, a jednocześnie uwrażliwioną, gdyż nie powoduje podrażnień. Słoiczek mieszczący 50ml kosmetyki kosztuje 46zł. Dodatkowy plus za wydajność.
Trzeci kosmetyk musi troszkę poczekać na swoją kolej, bo choroba dała mojej skórze popalić i teraz musi się odpowiednio zregenerować nim nałożę na nią jakiekolwiek kwasy. Viviean Therapy Exfoliant Gel BHA 2% to żel z kwasem salicylowym. Kupiłam go z myślą o odblokowaniu porów, wygładzeniu naskórka i przede wszystkim delikatnym rozjaśnieniu przebarwień, które zostały mi po kilku wypryskach. Przekonały mnie opinie o jego łagodności i skutecznym, aczkolwiek powolnym działaniu. Nie jest agresywny, a to dla mnie ważne. Zawiera też składniki łagodzące. Nakłada się go na skórę częstotliwość dostosowując do jej stanu. Zostawia do wchłonięcia i aplikuje właściwy krem nawilżający. Liczę na widoczne efekty. Jak tylko przeprowadzę “kurację”, to na pewno dam Wam znać i podzielę się efektami na blogu! A może Wy miałyście do czynienia z tym kosmetykiem? 50ml kosztuje 50zł.
Listę zamyka Abacosun SPA – Soft Skin Lotion. Balsam ma bardzo lekką formułę, szybko się wchłania i ślicznie pachnie. Nie pozostawia tłustego filmu i tuż po aplikacji śmiało możemy sięgnąć po ubranie. Lubię go stosować rano lub po ćwiczeniach. Pozostawia skórę nawilżoną na wiele godzin, miękką i gładką. Zawiera mocznik, masło Shea i pantenol więc dobrze spisuje się także w przypadku podrażnień po depilacji – łagodzi je, a jednocześnie nie powoduje szczypania. Jest wydajny, ma wygodne opakowanie i generalnie spełnia swoje zadanie bez zarzutu. Za 250ml płacimy 29zł.
I to już całe moje zamówienie. :-) Jestem ciekawa, czy miałyście kiedykolwiek styczność z wyżej wymienionymi przeze mnie kosmetykami. Jeśli tak, to koniecznie dajcie znać jak wrażenia! A może polecacie coś z asortymentu Abacosun? :-)
Ocen: 4 nowości w mojej pielęgnacji
Oceń
poprzedni post
Kolejna garść rozczarowań!
Zupełnie nie znany mi produkt, z chęcią odwiedzę ich stronę :)
Fantastyczne zdjęcia, zawsze mnie zachwycają *.*
Najbardziej ciekawi mnie ten żel BHA :)
Na mój ślub koleżanka używała bazy pod makijaż tej firmy i była fenomenalna,szukam jej do dzisiejszego dnia:)
mAM PODOBNĄ SKÓRĘ, balans ciężko utrzymać ale warto ;)
A ja nie znam tych kosmetyków, fajnie poznać coś nowego i jak widać skutecznego zarazem.
Pierwsze słyszę w ogóle o takiej firmie ;)
bardzo ciekawa marka i stosunkowo wcale nie jest taka droga :-)
Ja mam zamiar w najbliższym czasie przetestować azjatycką pielęgnację, a tych kosmetyków nie znam :)
Bardzo ciekawe kosmetyki, dla mnie to nowinki, chętnie dowiem się o nich więcej ;)
Nigdy nie słyszałam o tych kosmetykach.
Bardzo chętnie wypróbowałabym tę maskę, bo efekty po jej zastosowaniu, wydają się być bardzo kuszące, zwłaszcza przy mojej problematycznej cerze.
W wolnej chwili serdecznie zapraszam do mnie ❤
modaiurodawedlugjulii.blogspot.com
Gdzieś chyba czytałam o tej marce :) Bardzo ciekawe kosmetyki :)
Zainteresowałaś mnie maseczkami. Właśnie szukam czegoś godnego polecenia i chyba rozwjrzę się w kosmetykach tej marki :)
Pierwszy raz słyszę o tej marce, muszę więcej o nich poczytać.