Rozczarowania ostatnich miesięcy
Dziś przychodzę do Was z kosmetykami, które mnie rozczarowały. Większość z nich testuję od wielu miesięcy i mimo wielu prób, nie udało nam się dogadać. A szkoda, bo zapowiadały się całkiem nieźle. Jeżeli jesteście ciekawe, co takiego mnie zawiodło, zapraszam do czytania dalej.
Największym rozczarowaniem jest bez wątpienia Daring By Day Eye & Cheek Colour Palette, marki Laura Mercier. Gdy spojrzałam na nią po raz pierwszy, zakochałam się w tych kolorach, ale przy pierwszej aplikacji czar prysł. Kosmetyk kosztuje prawie 400zł i niestety dla mnie jakościowo jest gorszy od sprawdzonej Zoevy, czy theBalm. Pigmentacja nie zachwyca, mam wrażenie, że cienie są jakoś tak grubo zmielone, pylą przy aplikacji i jak dla mnie, szału tutaj nie ma. Gdyby nie logo marki, w życiu nie pomyślałabym, że ta paleta może tyle kosztować. Samo opakowanie też nie robi na mnie wrażenia – jest solidne, ma zamknięcie na magnes, ale niemiłosiernie się brudzi. Cieszę się, że paletę dostałam, a jej nie kupiłam, bo byłabym zawiedziona jeszcze bardziej.
Nie polubiłam się także z kultowym pudrem Creme Puff marki Max Factor. Wiele moich koleżanek go chwali, ale mi jakoś nie przypadł do gustu. Mimo nazwy, kolor 05 Translucent, jest widoczny na mojej twarzy i nadaje skórze delikatny odcień. Nie wygląda to ładnie, więc mimo jego niezłych właściwości matujących, oddam go przyjaciółce. To jednak nie koniec jego wad. Moim zdaniem za mocno też pachnie i ma kiepskie opakowanie – odkręcane, bez lusterka, charakterystyczne dla pudrów, które były dostępne na rynku X lat wstecz.
Choć lubię pomadki Catrice, nie dogadałam się z kremową szminką o wdzięcznej nazwie Me, My Macaron & I (100) z serii Luminous Lips. Kolor sam w sobie jest piękny, właściwości także całkiem niezłe (przyjemnie nawilża), ale to perłowe wykończenie i widoczne drobinki w sztyfcie, to nie mój klimat. Za dużo tutaj błysku.
Nie okiełznałam także ciekawego wynalazku Bourjois jakim jest Lash Machine, czyli włókienka do nałożenia na rzęsy pomiędzy 1 a 2 warstwą maskary. Próbowałam parę razy, ale jakiegoś spektakularnego efektu nie widziałam. Rzęsy nie były ani pogrubione, ani wydłużone. Wiem jednak, że wiele dziewczyn LM chwali więc być może akurat z moimi rzęsami nie chce współpracować, albo ja nie potrafię tego gadżetu używać? ;-)
Zawiódł mnie także physio-micealrny żel do oczyszczania twarzy z błękitną algą od Lirene. Można go stosować na dwa sposoby. Po pierwsze jako micelarny żel do demakijażu, bez spłukiwania, lub jako żel myjący, do użycia z wodą. W obu przypadkach zawodzi i kompletnie nie radzi sobie z usuwaniem makijażu. Maskary praktycznie nie rusza. Próbuję go zdenkować i sięgam po niego rano, ale nie wiem, czy nie wyląduje w koszu, bo opornie mi to idzie.
Totalnym bublem jest też dla mnie suchy szampon Aussie. Miałam dwa opakowania i mogę napisać tylko: nigdy więcej. Pierwsze skojarzenie? Okropne, duszące zapachy, które bardzo długo utrzymują się na włosach. Ponadto, żeby odświeżyć włosy, trzeba użyć naprawdę sporej ilości, bo w przeciwnym wypadku nie widać różnicy. Pomijam już fakt, że atomizer butelki ze zdjęcia, zepsuł się i połowa kosmetyku musi wylądować w koszu. Nie polecam.
Ostatnim kosmetykiem na liście jest intensywnie regenerująca maska do włosów z kolagenem i olejem żurawinowym, Go Cranberry. Lubię markę za przyjazne składy i niezłe działanie, ale ten kosmetyk bardzo moje włosy obciąża i mam wrażenie, że najzwyczajniej w świecie jest dla nich za bardzo treściwy i zbyt bogaty. Po umyciu są przyklapnięte, bez życia i nie wyglądają świeżo (choć używam maski w małej ilości, od połowy długości), przez co maska od wielu miesięcy leżała zapomniana.
I to już wszystko kosmetyki, które się ostatnio u mnie nie sprawdziły. Mam nadzieję, że w tym roku zawodów będzie mniej. :-)
Koniecznie dajcie znać, czy trafiłyście niedawno na jakieś buble i kosmetyczne rozczarowania. Znacie kosmetyki z dzisiejszego wpisu? :-)
Ocen: Rozczarowania ostatnich miesięcy
Oceń
poprzedni post
Kosmetyczne hity 2015 roku!
Straszna klapa z tą paletką, jesteś pewna, że masz oryginał?
Tak, to w 100% oryginał. :-)
Całe szczęście, że nie miałam żadnego z tych kosmetyków. Ostatnio w sumie rzadko trafiam na buble;)
Tylko się cieszyć. ;-)
nie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale go cranberry raczej zbiera dość słabe opinie. Aussie jakoś nie stosuję, po ich szamponach dostałam łupieżu i uczulenia dodatkowo, więc nawet mnie nie koricło by potem znów coś od nich kupić. Co do pudru z max factora ciekawił mnie, ale pokochałam pudry babmbusowe i nie wiem czy kiedykolwiek je coś wygryzie :D
Mi sporo kosmetyków GC się sprawdziło, ale ta maska to klapa. :-)
Suchy szampon Aussie również u mnie nie zdał egzaminu. Reszty nie znam.
U mnie generalnie marka Aussie się nie sprawdza. :-)
znam tylko puder Max Factor- jest dla mnie za ciężki, a jego zapach mnie dusi
Zmylila mnie okładka "Elementarza stylu" w tle ;) myślałam, ze moze tez jest rozczarowaniem :) nie czytalam, ale slyszalam skrajne opinie :)
Nie miałam żadnego tzn mam w zapasie Lirene i trochę mnie zasmuciłaś;) Mnie ostanio zawiódł olejek do demakijażu GoCranberry. Za tłusty dla mnie.
Ale lipa z tą paletą taka droga a taka kiepska.
Słyszałam dobre opinie o tym pudrze, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze do niego :)
Creme puff dla mnie to totalna klapa. Duszący zapach, kolor, maska, efekt ciasta i zero matu. Produkt nie dla mnie. Natomiast maska mnie zaciekawiła. Jeśli twoje włosy obciąża to na moich kręconych i wysokoporowatych może się sprawdzić :)
Odnośnie suchego szamponu, miała tak z jednym z Biedronki, nie pamiętam nazwy, ale miał w sobie tę latającą kulkę.. Nic nie robił i zepsuł się aplikator w połowie kosmetyku. Wylądował w koszu.
na szczęście nie miałam okazji poznać żadnego z tych produktów :) a apropo maski – nakładasz ją przed czy po myciu włosów? jeśli po, to może warto spróbować nałożyć przed myciem, powinno to trochę odciążyć włosy :)
A ja uwielbiam Creme Puff, dla mnie jest genialny. Matowi, nadaje delikatny kolor, i dobrze kryje. W dodatku jest bardzo wydajny, jeszcze nie znalazłam lepszego pudru. Ale co skóra to inna opinia :) A Twoje zdjęcia są tak genialne, że wszystkie kity wyglądają tak, że chce się je mieć :)
Paleta faktycznie największy niewypał. U mnie również się nie sprawdził tusz z Bourjois. Pozdrawiam <3
Jakos o rozczarowaniach przyjemniej się czyta…Jak to jest?;)
Albo żadnego z nich nie miałaś albo to aspekt psychologiczny – gdybyś słyszała o kosmetyku same achy i olchy na pewno zapragnelabys bo kupić – znów wydać kasę w drogerii. A tak myślisz "zaoszczedzilam"…. Przynajmniej ja tak mam.
Na moje szczęście, żaden z tych bubli nie znalazł się u mnie. Za to lista ulubieńców zaczyna się powiększać i niedługo dostanę oczopląsu patrząc na moje ulubione produkty. Agato, czy znasz jakiś krem pod oczy, niekoniecznie w przystępnej cenie, co to jest wart wydania większej sumy? :) A może jakiś całkiem tani, ale taki, co sprawdzi się do aplikowania przed nałożeniem makijażu? Lubię bardzo żel ze świetlikiem Floslek i żel od Norel, ale oba produkty nadają się do aplikacji na noc, tymczasem szukam dobrego nawilżenia i za dnia :)
Ja mam bardzo fajny żel z Oillana. Dostałam go wraz z kremem do twarzy. Nakładam go jakieś 5 min. Warty uwagi, ładnie nawilża :)
Ja na szczęście nie trafiłam na żaden z tych kosmetyków :)
Nie znam nic, chociaż ta paletka Laury mnie kusiła i miałam ochotę jej się bliżej przyjrzeć :) Ostudzilas mój zapał ;)
Suchy szampon Aussie też mnie rozczarował!
U mnie Creme Puff bardzo się sprawdza ale to pewnie kwestia indywidualna
Szok, ze ta paletka okazala sie takim niewypalem :/
Ja do demakijażu z całego serca mogę polecić olejek Resibio. Coś niesamowitego, przepięknie rozpuszcza calutki makijaż, ślicznie pachnie i dodatkowo pielęgnuje twarz. Od razu po umyciu nim twarzy nie nakładam kremu i pozwalam pielęgnować skórę olejom :)
Takie ładne kolory w tej paletce a taki bubel:/
paletka za 400 zł i taki niewypał – szkoda, ale dobrze rzeczywiście, że nie kupiłaś jej sama, tylko dostałaś. Co do pomadki – podzielam Twoje zdanie, tego błysku w tym przypadku o wiele za dużo :)
No nie do pomyślenia żeby paleta za taką kasę tak kiepsko się spisywał, szkoda bo kolorki naprawdę ładne :(
Na szczęście nie miałam zn nimi do czynienia. Chociaż szkoda tej paletki :(
Maska do włosów GoCranberry mnie także zawiodła.
Taka fajna paletka a tu proszę do niczego, no cóz szkoda.
zauważyłam,że sporo osób narzeka na produkty GoCranberry. Przeszła mi na nie ochota :)
Nie znam osobiście żadnego z tych kosmetyków. Mam pomadkę Catrice w odcieniu nude i szalenie ja lubię, ma kremowe wykończenie więc o drobinach nie ma mowy. Mam też takie włókienka do rzęs (rzęsy w butelce), ale innej marki. Średnio je lubię, bo często wpadaja mi do okaz, co jest strasznie denerwujące.
chciałabym sprawdzić ten puder, bo moja siostra sądzi, że jest świetny :)
Na szczęście żadnego z tych kosmetyków nie znam, ale kilka rozczarowań by się znalazło. Właśnie napisałam o 3 na blogu :)
Ten puder pachnie jak starsza pani w kiosku ;P
Tyle pieniędzy wydać na bubel to bardzo boli.
Szkoda ze kosmetyki sie nie sprawdziły. Cena 400 zł za paletkę jest kosmiczna ..
Uff, dobrze, że nie kupiłam tego żelu micelarnego od Lirene, bo wahałam się między nim a Isaną Young do demakijażu. Dobrze, że pokierowałam się ceną i wybrałam tańszy produkt. ;))
Nie znam ani jednego kosmetyku :) szkoda, że paletka LM okazała się być felerna, bo kolory ma naprawdę piękne :)
Szkoda, że ta paletka się nie sprawdziła, bo wygląda bardzo obiecująco :)
a dla mnie Aussie pachnie pięknie, na ten szampon nie narzekam też :) No ale – ile głów tyle opinii ;)
spróbuj maskę nakładać przed myciem, może w taki sposób okazać się Twoim hitem :) u mnie największym rozczarowaniem jest maskara so conture l'oreal i żel do brwi Plumper Mascara l'oreal, który w ogóle nie utrwala…
Używałam kiedyś Aussie i uważam że suchy szampon Isana jest o niebo lepszy. Co do płynu Lirene to już od kilku osób słyszałam że się nie sprawdza.
Za Creme Puff Max Factor też nie przepadam?
Jeszcze nie miałam styczności z żadnym z tych kosmetyków i teraz nie wiem czy kiedykolwiek będę miała … :D Moim największym rozczarowaniem ostatnich miesięcy jest zdecydowanie pomadka Bourjois rouge edition velvet! U mnie kompletnie się nie sprawuje, powiem więcej nie jest w ogóle warta swojej ceny. Zdecydowanie bardziej jestem zadowolona z pomadki od Golden Rose, która kosztuje śmieszne pieniądze, a w niczym nie ustępuje tej z bourjois :)
Creme Puff Max Factor u mnie odpadł po kilku użyciach, ale za to sypki puder z Max Factor jest jak najbardziej ok :)
moge cos dodac a propos creme puff… kazda, ale to kazda kobietka kupuje transculent i to jest błąd, przez który również sama przeszłam. Fasktycznie transculent nie wyglada ladnie na buzi po pewnym czasie, ciemnieje , placki itp… lepszym rozwiazaniem jest kolor – Golden :)) taki teraz mam i go uwielbiam :)
Ostatnio kupiłam peeling z algami do twarzy od Lirene, niestety wywołał u mnie paskudne uczulenie. Przy czym okazało się, że mam uczulenie na algi :P Dobrze też, że nie kupiłam na ostatniej promo w Rossmannie tego Creme Puff, bo kusił, ale nie znalazłam jasnego koloru dla siebie. Ufff :)