Nadmierna ilość kosmetyków, przy prowadzeniu bloga jest dość powszechną przypadłością. Podobnie jest zresztą, gdy regularnie czytamy swoje ulubione miejsca w sieci i od blogerek, czy vlogerek podpatrujemy nowości. Chęć wypróbowania kolejnego podkładu często jest silniejsza niż zdrowy rozsądek i zapewne większość z Was choć raz stwierdziła “mam za dużo”. Ja bez bicia przyznaję, że w pewnym momencie, moja “kolekcja” (w sumie nie lubię tego określenia) znacznie się rozrosła, a ilość kosmetyków po prostu zaczęła mi ciążyć i przytłaczać. Szybko zrobiłam z tym porządek, bo nie lubię, gdy coś się marnuje i niszczeje. Owszem, nadal uważam, że kolorówkę się używa, a nie zużywa i wciąż sporo nowości testuję, ale mam pewne zasady, których się trzymam. W dalszej części wpisu Wam je zdradzę i mam nadzieję, że okażą się przydatne, także zapraszam do czytania.
PUSZCZAM W ŚWIAT
Mam w swoim otoczeniu wiele kobiet – mama, teściowa, szwagierka, kuzynki, przyjaciółki i tak dalej. To właśnie do nich wędrują kosmetyki i to nie tylko te, które nie spełniają moich oczekiwań. Często rozdaję też takie, które przetestowałam, poleciłam Wam w poście i uważam, że są naprawdę fajne, ale wiem, że nie zdołam ich zużyć, bo mam na przykład trzy inne tego typu. Wolę, by ktoś inny sięgał po nie codziennie z radością, niż u mnie miałyby się kurzyć, bo przecież nie nałożę czterech rozświetlaczy w ciągu jednego dnia. Kiedyś miałam problem, by rozstawać się z czymś co dobre i ładne, teraz robię to bez żalu, ale nie lubię sprzedawać kosmetyków, za które sama nie zapłaciłam i tego nie robię. Jakoś kłóci się to z moimi zasadami, ale nie neguję tego u innych. Jedyne co mnie drażni, to dopisek w aukcji “prawie nowe, zużycie minimalne”, gdy na blogu w poście jak byk napisano wcześniej, że “super hit, używany codziennie”. ;) Chętnie się za to dzielę, ale nie znoszę gdy ktoś coś na mnie wymusza, bo niestety życie nauczyło mnie, że ludzie są okropnie interesowni. Na szczęście, szybko wychodzi na jaw, kto ma jakie intencje, a ja takie znajomości jeszcze szybciej ucinam.
NIE MA MIEJSCA NA PRZECIĘTNOŚĆ
Prowadząc bloga, sporo kosmetyków testuję. Są takie, które okazują się hitem lub kompletnie się nie sprawdzają, ale czasem trafiają się też po prostu przeciętne, nijakie, które ani nie robią krzywdy, ani nie przynoszą spektakularnych efektów. Zostawiam u siebie tylko te, które odpowiadają mi w stu procentach. Wszelkie produkty niepasujące mi w jakimś stopniu lecą dalej. Kiedyś głupio mi było oddawać coś, co sama uważałam za średnie, ale już wiele razy było tak, że np. podkład, który u mnie się nie sprawdzał, moja przyjaciółka pokochała i stał się jej ulubionym.
MAGICZNY KARTON
Najbliższe dziewczyny z mojego otoczenia wiedzą, że gdy do mnie przyjdą, zawsze czeka na nie “magiczny karton” nazwany żartobliwie przez moją kuzynkę, w którym leżą kosmetyki do oddania. Zawsze proszę, aby sobie wybrały to co je interesuje, bo najlepiej znają swoje potrzeby. To sprawdza się najfajniej, bo one nie dostają nietrafionych kosmetyków, a ja wiem, że to co oddaję, się nie zmarnuje, a faktycznie będzie cieszyć. Nikt bowiem nie bierze tylko po to, aby brać. Jeśli jednak wiem, że np. moja koleżanka ma cerę naczynkową, to jakiś krem tego typu, który mam, od razu leci do niej.
UMIAR
Umiar jest wskazany w każdej dziedzinie życia, w kosmetykach także. Niezależnie od tego, czy chodzi o współpracę, czy o zakupy. Wybieram tylko te produkty, które naprawdę mnie interesują, nie biorę wszystkiego jak leci. Jeśli w danej chwili mam faktycznie spore zapasy, to nie godzę się nawet na “niezobowiązujące” przesyłki, w postaci prezentów, bo w praktyce zazwyczaj kończy się to później ponaglającym mailem. Być może czasem na tym tracę, ale mam swoje zasady, których się trzymam.
REGULARNE PORZĄDKI
Żeby rozdawać, muszę najpierw mieć co, zatem bez porządków się nie obejdzie. ;) Regularnie robię przegląd szuflad. Jeśli jakiegoś kosmetyku długo nie używam, albo dostaje ostatnią szansę, albo ląduje w kartonie. Staram się tam wrzucać również produkty, które mi się dublują. Jeśli dochodzę do wniosku, że mam na przykład za dużo czerwonych pomadek, zostawiam kilka ulubionych, a resztę oddaję. Z czasem przychodzi mi to coraz łatwiej, bo musicie wiedzieć, że kiedyś byłam bardzo mocno do swoich kosmetyków przywiązana. ;)
SYSTEMATYCZNE SPISYWANIE KOSMETYKÓW
Dotyczy to głównie pielęgnacji, choć obecnie trochę ten nawyk zaniedbałam. Wcześniej co jakiś czas siadałam i spisywałam ile mam peelingów, żeli pod prysznic i tak dalej. Pozwalało mi to na kontrolę tego co mam i stopowało przed zakupem czegoś nowego. Zanim kupiłam nowy krem, zaglądałam do notesu i nagle dostawałam olśnienia “o, mam w zapasie jeszcze jeden Effaclar Duo”. Teraz już tak tego nie pilnuję, bo mam o wiele mniej kosmetyków.
PILNOWANIE DAT WAŻNOŚCI
Punkt ten ma związek z powyższym – lubię zapisywać także daty ważności. Nie znoszę, gdy coś się marnuje i czuję wyrzuty sumienia, gdy wyrzucam do kosza nowy produkt, bo się przeterminował. Gdy mam na kartce zanotowane daty, wiem po co mam sięgnąć w pierwszej kolejności, albo co powinnam oddać, bo sama nie zdążę zużyć.
ZUŻYWAĆ KOLEJNO I TRZYMAĆ NA WIERZCHU
Był okres, że potrafiłam mieć otwarte trzy balsamy do ciała, a pod prysznicem stało kilka peelingów i odżywek do włosów. Teraz nie ma takiej opcji. Otwieram jedno masło, zużywam, sięgam po nowe. Chyba, że wyjątkowo mi nie podpasuje, to wtedy idzie np. do mojej mamy, lub ląduje w koszu a ja biorę kolejne. Muszę też trzymać kosmetyki na wierzchu, bo jeśli peeling schowam do szuflady, to raczej prędko po niego nie sięgnę. Wszystko zatem, co jest w użyciu codziennym, stoi na widoku.
SZUKANIE NOWYCH ZASTOSOWAŃ
Wiem, że wyżej wspomniałam o braku miejsca na przeciętność, jednak niektóre średnio trafione kosmetyki, czasem można wykorzystać w łatwy sposób. Wtedy faktycznie je zostawiam i zyskują nowe życie. Więcej na ten temat już pisałam w poście o 10 sposobach na wykorzystanie i zużycie nietrafionych kosmetyków.
Wszystkie powyższe punkty składają się u mnie w całość. Niestety wciąż mam sporo kosmetyków, ale ma to związek z prowadzeniem bloga i tym, czym zajmuję się na co dzień. Jest tego jednak znacznie mniej niż pół roku temu i mam nadzieję, że za kilka miesięcy jeszcze bardziej ograniczę ilość posiadanych rzeczy. Gdy mam porządek i kontrolę nad tym co posiadam, mam lżejszą głowę i łatwiej mi się skupić. Ponadto, coraz częściej dochodzę do wniosku, że większą radość sprawia mi wyrzucanie pustych opakowań niż zakupy. ;) Kiedyś ekscytowały mnie całe te “kolekcje” zagranicznych vlogerek, a teraz zaś łapię się za głowę, bo ja przy takich ilościach bym nie dała rady.
Dajcie znać jak to wygląda u Was? :) Jak powiększyła się ilość Waszych kosmetyków od momentu, w którym zaczęłyście prowadzić własnego bloga lub po prostu oglądać filmiki urodowe albo czytać blogi? Jakie są Wasze metody na ograniczenie ilości kosmetyków? :)
111 komentarzy
Oceń ten artykuł
Ocen: Jak mieć mniej kosmetyków i ograniczyć ich ilość?
Rocznik '88. Miłośniczka kosmetyków, kotów, kawy i bujania w obłokach. W wolnych chwilach pochłania seriale i spotyka się z przyjaciółmi. W międzyczasie ćwiczy makijażowe triki i testuje kolejne produkty pielęgnacyjne. Nieustannie poszukuje kosmetycznych ideałów.
Uważam, że to bardzo hojnie z Twojej strony, że oddajesz nieużywane kosmetyki koleżankom, czy rodzinie. Ja swoje oddaję tylko Mamie i Siostrze, ale staram się kupować tylko to, co ma potencjał się na mnie sprawdzić. Nie chcę tutaj być niemiła, czy cokolwiek innego negatywnego, tylko stwierdzić fakt – jak się dostaje kosmetyki od marek za darmo (bo na przykład z kim się współpracuje), to łatwiej je potem komuś oddać, rozdać, ale jak się kupuje wszystko za własne ciężko zarobione pieniądze, w dodatku marki w głównej mierze selektywne i nic nie otrzymuje od nikogo za darmo, to ciężko jest się rozstać… Czytaj więcej »
Kochana, ale ja to rozumiem i w żaden sposób nie czuję się urażona. ;) Ja przedstawiłam swój punkt widzenia, bo nie nie będę jednak ukrywać, że sporo kosmetyków dostaję. Nie mam zatem problemu by po prostu się nimi dzielić, bo sama choćbym chciała, wszystkiego nie zużyje. A jakoś głupio by mi było sprzedawać coś, co sama dostałam, czy w ramach stałej współpracy z marką (jak np. Eris), czy w ramach niezobowiązującego prezentu od jakieś firmy.
Pierwsze co mi się nasunęło na myśl po przeczytaniu Twojego komentarza to to, że nie tylko praca na etat jest pracą i to nie tylko etat pozwala nam zarobić na życie i przyjemności. To co robi Agatka to też ciężkie zadanie, pewnie wiele z Was nawet sobie nie wyobrażacie jak ciężkie. To nie jest kwestia zrobienia zdjęcia i napisania notki w ciągu jednej godziny. To naprawdę systematyczny praca, obowiązek, który potrafi zająć wiele godzin, często dni. To że Agatka otrzymuje kosmetyki od firm współpracujących to jest to jej forma zapłaty, gdyby nie pracowała tak ciężko nad swoim blogiem to i… Czytaj więcej »
@Agu – Rozumiem i wiem, że dostajesz dużo od różnych marek, absolutnie tego nie neguję, nic z tych rzeczy. Tak jak napisałam – stwierdzam tylko fakt, że jak dostaje się coś od kogoś za darmo, to inaczej będzie się to traktowało, niż jakby się harowało na coś na przykład w nielubianej pracy i wydając na to coś powiedzmy kilka stówek i mając nawet potem kilka kosmetyków z takiej samej kategorii ciężko jest się czegoś pozbyć, bo wiesz, ile wysiłku to Cię kosztowało, ile godzin pracy :)@By.Rosan – Tak, wiem, że to jest ciężka praca, bo sama prowadzę bloga, jednak nie… Czytaj więcej »
Ojej, a w którym momencie mojej wypowiedzi doczytałaś, że blogerki, które nie współpracują z firmami, nie dbają o swojego bloga? Wybacz, ale to spora i nietrafiona interpretacja :)Widzisz, ja swoim komentarzem chciałam tylko przekazać, że to co robi Agata to jest jej praca. Czy byłoby jej wybaczone, że gdyby wykonywała ją w budynku korporacji zamiast w domu? Druga sprawa, czy zatem można mieć pretensje do niej za to, że praca którą wykonuje, sprawia jej najnormalniej w świecie wielką przyjemność (choć zapewne ma też kryzysy)?W przypadku Agatki, praca na blogu nie polega tylko na testowaniu kosmetyków, jest też szereg kampanii marketingowych,… Czytaj więcej »
Umówmy się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i tak jest zawsze. :-) Ani raczej nie chodziło o to, że brak współprac oznacza brak pracy nad blogiem. Sądzę, że miała na myśli to, że żeby coś dostawać, trzeba sobie na to zapracować, bo nie ma nic za darmo (no bo po raz drugi – umówmy się – nie ma i ja bardzo nie lubię tego określenia w kontekście blogosfery). Nie chciałabym też jednak, by blogowanie było sprowadzane do super ciężkiej pracy, bo jednak rodzi się to wszystko z pasji i jeśli jest także po części pracą zarobkową, to nadal… Czytaj więcej »
Ja sama pracuje na swoje kosmetyki, jednak mimo to dostaje mnostwo probek, miniatur, ktore dodawane sa do zakupow lub do gazet i w tym przypadku robie tak jak ty, po prostu je oddaje…I nie zgadzam sie, z tym stwierdzeniem, ze jesli zarobilismy sami pieniadze na dana rzecz to trudniej jest to oddac… Bo jezeli cos ci nie pasuje to po co to trzymac…
Milena M
8 lat temu
Też staram się podchodzić rozsądnie do liczby kosmetyków, kiedyś miałam z tym problem, teraz jest coraz lepiej :)
Właśnie od niedawna prowadzę własnego bloga, ale póki co trzymam się zasady: jeśli jeszcze mam, nie kupuję kolejnego. W rezultacie mam tylko to czego najbardziej potrzebuję.
Ja też oddaję kosmetyki przyjaciółkom :) I wcale nie dlatego, że dostałam coś za darmo. Większość kupiłam sama, parę udało mi się wygrać. Jednak gdy widzę, że kosmetyki leżą, lub wiem, że tak będzie (bo i po co mi trzecia paletka nude :P) to nie mam żalu się z nimi rozstawać :)
Mi ciagle coś wpadnie w łapki choc juz bardzo ograniczylam zakupy i zuzywam to co mam wciąż mam wrażenie że jest tego dużo a tu ciagle jakieś nowości, perełki na rynku. Szczególną słabość mam do pedzli :) Pozdrawiam Magda
Znam to. Mnie też zawsze coś kusi, tym bardziej, że chcę być też z nowościami na bieżąco no i pokazywać Wam tu także fajne kosmetyki, ale ostatnio mocno się pilnuję. :-)
Cysiowe Wariacje
8 lat temu
Też zaczęłam oddawać to co u mni się marnuje. Nie otwieram również kilku opakowań na raz, tylko kończę jedno, zaczynam kolejne.
Ja odkąd otwieram np. jeden balsam, to szybciej i chętniej go zużywam, bo wiem, że w kolejce czeka inny, równie fajny. ;-)
Natalia - juicy raspberry
8 lat temu
Dzisiaj zrobiłam generalne porządki w kosmetykach i niestety sporą część musiałam wyrzucić, bo się przeterminowały. Część oddałam siostrom i mamie. Mimo to zostało tego sporo, ale obiecałam sobie, że nie będę chomikować kosmetyków i nie kupię nowego kremu czy tuszu do rzęs zanim nie wykończę tego, co mam w zapasach.
Mam podobnie. Posiadam ułamek tego, co pokazują, a i tak w pewnym momencie zaczęło mi to ciążyć. No, ale widocznie im to odpowiada, więc mi nic do tego. ;-)
Na ograniczenie kosmetyków dobry jest projekt denko. Ja staram się go trzymać już od 2 lat i widać efekty. W tym roku przeczytałam też artykuł "Toksyczne substancje w kosmetykach", zrobiłam z niego ściągę i co jakiś czas do niej zaglądam. Dzięki temu też ograniczam ilość tego, co kupuję. Poza tym teraz dokształcam się z tego co szkodzi skórze naczynkowej i cerze z AZS i to też zawęża ilość produktów po jakie warto sięgnąć. Jednym słowem by minimalizować warto czytać składy.
To też, choć natura nie zawsze jest też najlepsza. :-)
Patuuem
8 lat temu
Przydatne rady!:) sama staram sie ograniczac zakupy, ale czasem ciezko mi to wychodzi ;) Czytajac, ze glupio Ci sprzedawac cos co dostajesz za darmo nasunela mi sie pewna mysl. Wiem jak bardzo kochasz koty i pomagasz zwierzakom. Sama kiedys tez wspominalas o aukcjach, z ktorych pieniadze poszlyby na utrzymanie, leczenie zwierzakow. Moze wlasnie czesc z nietrafionych, nieuzywanych lub tych, ktorych nie zdolasz rozdac wystawilabys na taka aukcje? Pieniadze poszlyby na szczytny cel i nie mialabys wyrzutow sumienia, ze sprzedajesz cos za co sama nie zaplacilas:)
Wybacz brak polskich znakow (pisze z tel, bez wlaczonego slownika).
Tak kochana, biorę to pod uwagę, zapomniałam wspomnieć, że nie dotyczy to sprzedaży na cele charytatywne. :-) Póki co nie potrzebujemy dodatkowych funduszy na nasze koty, ale z pewnością za jakiś czas wystawię kosmetyki na jakimś fundacyjnym bazarku. Sama takiej aukcji raczej nie zorganizuję, ale pomoc dla kociambrów przez konto fundacji jak najbardziej wchodzi w grę. ;-)
Fundusze to akurat nie problem, gorzej z domami. :-(
Sandra
8 lat temu
Moje zasoby się znacznie powiększają, ale staram się nie przesadzać. Często puszczam w obieg to, czego nie będę używać i stosuję się do zasady, żeby skończyć jedno i dopiero potem zacząć drugie. :)
Bardzo pomocny post :) Ja dziś zabrałam się w końcu do porządków kosmetycznych i trochę się tego nazbierało. Jednak książka Slow Fashion pomogła mi nie tylko z pozbyciem się maniactwa kupowania kolejnych niepotrzebnych ubrań, ale i kosmetyków oraz biżuterii. Od teraz będę przykładać większą wagę do tego co kupuję, tak by były to naprawdę dobrze wydane pieniążki :)
Nie jestem aż tak zorganizowana. Zainspirowałaś mnie tym postem, na pewno będę spisywać rzeczy które kupiłam. Dziękuje i jak inne czytelniczki uważam, że bardzo hojnie z Twojej strony z kosmetykami, które oddajesz. Pozdrawiam BlackLine <3
Bardzo fajne zasady, choć akurat u mnie nie znajdą zastosowania, bo zwyczajnie mam tylko tyle kosmetyków, ile potrzebuję; ) ok, mam słabość do cieni do powiek i lakierów do paznokci, ale akurat te mają dość długie daty ważności.
Spojrzałam na zdjęcie na początku postu i tak sobie przypomniałam, że to Ty rozkochalas mnie w theBalm ;) Dziękuję, to była bardzo trafiona sugestia :)
Super, cieszę się, że theBalm się u Ciebie sprawdza. :-)
justitia
8 lat temu
bardzo ciekawy post i cenee rady. Sama nie mam duzych zapasów jesli chodzi o kosmetyki do pielegnacji, zazwyczaj 1 + 1, czyli jedno opakowanie otwarte a drugie czeka w kolejce. Inaczej jest z kolorówką, bo ja ją używam a nie zużywam :) lubię mieć wybór, ale bardzo często robię porządki i również oddaję, nie mam z tym zadnego problemu :)
Mam obecnie dwa kartony kosmetyków, które schowane czekają na swoją kolej. Mam też dwa koszyczki – jeden w pokoju obok lusterka, drugi w łazience i rzeczy są jak u Ciebie – na widoku, używane codziennie i na bieżąco. Dopiero jak coś się skończy to sięgam po kolejny kosmetyk o najkrótszej dacie :)
Ja też mam takie podręczne kosmetyki do makijażu na wierzchu, ale ja akurat często zmieniam. :-)
Chochlik
8 lat temu
Prowadzę bloga od ponad 4 lat, więc od tego czasu moja kosmetyczka znacznie się powiększyła.A właściwie zamieniła w szufladki i kolejne kosmetyczki ;) Nie mam tego aż tak dużo jak topowe blogerki czy youtuberki, ale faktycznie lubię testować i opisywać nowości. Ostatni róż zużyłam w całości chyba w liceum.. Na bieżąco idzie pielęgnacja, podkładu, pudry, tusze. Cieni chyba nigdy nie zużyję, pomadki możliwe, że z czasem :D Ale generalnie też czasami oddaję kosmetyki-jeśli wiem, że np dany bronzer jest dla mnie za ciemny zimą, a np ciocia ucieszy się z niego, to czemu nie. Niech kobieta używa ;)
Ja niestety jestem chomikiem, wygląda na to, że nieuleczlnym, bo przy sporych zapasach i po kilku miesiącach detoksu kosmetycznego potrafię się zapędzić w zakupach i nadrobić czas niekupowania. Chociaż ostatnio staram się jeszcze mocniej ograniczać i zużywać zużywać zużywać, to najlepsze efeky daje u mnie po prostu nie chodzenie po sklepach, spisywanie zapasów (właśnie wprowadziłam u siebie) i ułożenie planu pielęgnacji. Myślę też, że gdy niebawem zostanę mamą będzie mi łatwiej opanować wewnętrznego łakomego chomika ;) A przynajmniej taką mam nadzieję :D
Coś czuję, że jak zostaniesz mamą to będziesz się zapędzać w zakupach dla dzidzi. :-D
Ewelina K
8 lat temu
Zawsze mi się wydawało, że mam i używam sporo kosmetyków, ale jak zaczęłam blogować ta ilość jeszcze się powiększyła. Na szczęście jednak na bieżąco wszystko zużywam. Staram się nie otwierać wielu kosmetyków z tej samej kategorii na raz. Chyba, że jest to coś co się szybko zużywa czyli np żel pod prysznic albo mydło – z takich produktów mam zawsze w użyciu np dwa i spokojnie daję radę zużyć dość szybko zresztą. Jak coś mi nie pasuje albo mam taki nadmiar, że nieprędko bym się za to zabrała to najczęściej oddaję mamie albo siostrze. Jeśli żadnej z nich dana rzecz… Czytaj więcej »
Ja mam podobnie, dlatego teraz oddaję bez żalu. :-)
Włososfera
8 lat temu
ależ trafiłaś :) ja właśnie dzisiaj zrobiłam generalne porządki w produktach włosowych i prysznicowych :) zostawilam sobie po 2 sztuki na wierzchu, reszta do kartonu, jak zużyje jeden to biorę kolejny z kartonu :)
Ja często robię przyjaciółkom hojne próbki kosmetyków pielęgnacyjnych, które dostałam do testów, dzięki temu ja poznam też ich opinię, no i szybciej skończę opakowanie, by móc szybciej sięgnąć po coś nowego, a dziewczyny poznają nowości i czasem coś bardzo przypadnie im do gustu na tyle, że decydują się do danego kosmetyku wrócić.Kolorówkę zazwyczaj przekazuję w całości, gdy nie pasują mi kolory lub właściwości :)
Ja też kolorówkę daję w całości, a pielegnacyjnie próbki się także zdarzają, ale dość rzadko. :-)
Panna Vejjs
8 lat temu
Jeszcze kilka miesięcy kupowałam wszystko co wpadło mi w oko – podpatrzone na blogach bądź na youtube – jednak od pewnego czasu przeglądam swoje zbiory i jeśli widzę, że w kolejce czeka 10 peeling to najzwyczajniej w świecie zapisuję go na listę rzeczy do kupienia ;) Dzisiaj właśnie mam zamiar spisać swoje zapasy aby mieć nad nimi pełną kontrolę :) Nieużywane kosmetyki bądź te które mi w pewien sposób nie przypasowały idą dalej w świat.
No właśnie bardzo łatwo przekroczyć granicę, więc takie spisywanie pomaga. :-)
blogujemy testujemy
8 lat temu
Ja nie jestem na tym etapie by ograniczać swoich kosmetyków.Prowadzę bloga od 2014 r i kosmetyki do recenzji kupuję sama.Te które aktualnie używam i o nich piszę. Pozdrawiam
Hah, trafiłaś z postem – właśnie taki "magiczny kuferek" kilka dni temu przygotowałam ;) Od kiedy prowadzę bloga, ale też od kiedy w sposób zdecydowanie wzmożony interesuje się kosmetykami i makijażem – moja kolekcja produktów i pędzli rozrosła się przeogromnie. Najgorsze jest to, że strasznie mnie "ciśnie" na nową paletkę (BH Cosmetics Galaxy Chic, szczególnie, że jest promocja w jednym ze sklepów internetowych na nią teraz), a tydzień temu sprawiłam sobie dwie paletki i nie umiem sobie teraz z moim problemem pierwszego świata poradzić haha :X I widzisz – w zasadzie wszystko to co piszesz w mniejszym lub większym stopniu… Czytaj więcej »
Oj tak zdecydowanie moja "kolekcja" również się rozrosła :) Z pielęgnacją nie mam kompletnie problemu, gdyż wiem co posiadam i nie kupuję nic nowego, chyba, że się skończy. Jeżeli chodzi o kolorówkę to nie żałuję sobie (chociaż nie mam dużo rzeczy) gdyż praktykuję na bycie wizażystką a w taki przypadku po prostu posiada się więcej niż przeciętny człowiek :D poza tym uwielbiam testować nowości i poznawać nowe kosmetyki,w przyszłości na pewno przyda mi się to w pracy bo będę wiedziała co jest fajne a co słabe :)
Bardzo mi się podoba pomysł z pudełkiem :) Choć jakoś mi głupio oddawać komuś kosmetyki z poza rodziny… raczej spotykam się potem z tym, że ktoś za to musi mi coś dać w zamian – i to nie chodzi o to, że ja coś chcę, tylko że dana osoba czuje się zobowiązana. Czasami po prostu wymęczam odżywkę czy żel pod prysznic, podkład mieszam z innym i daje lepszy efekt… W pewnym momencie pojawiły się rożne box'y i ja zaczęłam kupować, bo fajnie coś wypróbować nowego i innego. Ale w pewnym momencie zobaczyłam, że mam tyle kosmetyków – szczególnie do włosów… Czytaj więcej »
Ja szczęśliwie również dorosłam do zaprzestania chomikowania kosmetyków i to czego nie używam staram się puścić w świat. Jest co prawda kilka produktów, z którymi ciężko mi się rozstać, ale… praca nad sobą czyni cuda ;) Poza tym zaczęłam się ograniczać i nie kupuję już tylu kosmetyków w jednej jednostce czasu co kiedyś.
Staram się, naprawdę się staram, żeby zacząć żyć minimalistycznie, jeśli chodzi o kosmetyki. I w pielęgnacji mi to wychodzi. Nie mam otwartych osiemdziesięciu kremów jednocześnie. Jeden kończę, to zaczynam następny. Nie mam ich też zbyt wiele. Ale jak przychodzi do kolorówki, to mogę śmiało stwierdzić, że jestem chomikiem i nie wiem, czy się z tego wyleczę. W sumie nie za bardzo chcę chyba :)
Ala, ja myślę, że to też po części jest związane z blogiem. Trudno mieć jeden róż i jedną pomadkę, prowadząc bloga urodowego. ;-)
nutkowa
8 lat temu
W grudniu robiąc porządki zdałam sobie sprawę, że faktycznie od kiedy prowadzę bloga to kosmetyków jest o wiele więcej, dlatego również uszykowałam osobną paczkę, gdzie wrzuciłam wszystkie kosmetyki, które mi nie podpasowały lub zdublowane a nawet te, których nie zdążę zużyć przed upływem ważności i finalnie wylądowały u mojej kuzynki w zeszłym tygodniu;) Moja dusza jest spokojniejsza, że sama ich nie wyrzuciłam a jeszcze się przydadzą;)
No i fajnie, kuzynka zapewne się ucieszyła, a Ty i tak pewnie nie odczujesz braku :-)
aleksa
8 lat temu
Bardzo lubię kupować i testować nowe kosmetyki, ale mam taką zasadę, że nie kupuję na zapas. Oczywiście, że na jakieś dużej promocji skuszę się na więcej, ale wtedy sięgam tylko po te rzeczy, które wiem, że zużyję np. kupię twa podkłady czy dwa korektory ale absolutnie nie sięgnę po dwa róże albo rozświetlacze bo musiałabym sobie tym całą twarzy wysmarować, żeby te kosmetyki dobiły dna. Ja akurat uważam, że kolorówkę również się zużywa:) I dlatego takich bardzo wydajnych kosmetyków typu róż, bronzer, paleta cieni mam po jednym egzemplarzu w kosmetyczce. Poza tym zauważyłam, że kiedy kupię jeden droższy kosmetyk to… Czytaj więcej »
Ja nie byłabym w stanie ograniczyć się do jednego różu, czy rozświetlacza. Tu akurat lubię mieć wybór. :-) Poza tym, dopóki prowadzę bloga, raczej nie wchodzi to w grę :-) Z tymi droższymi kosmetykami, masz akurat rację. :-)
Marie Velte
8 lat temu
Ja jeszcze nie mam takiego problemu z kosmetykami, ale może wynika to z faktu, że z natury jestem minimalistką i nie lubię mieć wokół siebie dużej ilość przedmiotów. Masz bardzo zdrowe i przyjemne podejście – świetnie czytało się ten post :)
zabawne, że osoba która ma 1500 różnych kosmetyków pisze taki post, dając rady w tym temacie. To tak jakby osboba ze świetnym zwrokiem dawała rady niewidomemu. Ogarnij najpierw swoje kosmetyki, jak będziesz miała 1 podkład, 1 róż, 1 brązer itd. to podziel się radami.
Zamiast bezsensownie hejtować, ogarnij siebie i swój ZWROK. :DDDDD
karminowe.usta
8 lat temu
Mnie też przybyło kosmetyków od czasu, gdy zaczęłam prowadzić blog. Staram się jednak nie kupować kolejnych produktów danego rodzaju, dopóki nie zużyję tego, co mam. W zachowaniu umiaru pomagają mi też moja mama i przyjaciółka. Np. wczoraj zaświeciły mi się oczy do numeru Elle z matowym cieniem Inglot. Jednak po chwili moja rodzicielka sprowadziła mnie na ziemię, twierdząc, że przy paletce Too Faced i bogatej kolekcji pojedynczych cieni Inglot, Kobo itp., powinnam sobie darować tego typu zakupy;)
Mam tak samo, szczególnie w przypadku pielęgnacji!
Klaudia Jaroszewska
8 lat temu
Też spisuję kosmetyki i przez to widzę, czego mi brakuje, a czego mam o wiele za dużo :) dzięki temu nie powtarzają mi się np. kolory lakierów po 10 razy, bo wiem, jaki mam w domu :)
A ja tam uważam, że kolorówkę się zużywa. Dopiero wtedy kupuję kolejny produkt. Wybór spośród kilku np. rozświetlaczy byłby dla mnie irytujący, co za tym idzie traciłabym rano czas na takie 'dylematy'. Wolę postawić na jeden, sprawdzony i cieszyć się z jego posiadania :) chociaż początki prowadzenia bloga były zupełnie inne, chęć przetestowania wszystkiego była silniejsza. Finalnie pozbyłam się prawie wszystkiego i poczułam się o niebo lepiej :D
Ja aż tak się ograniczać nie zamierzam, bo też część kosmetyków trzymam na potrzeby wpisów na bloga. Lubię urozmaicenie. :-)
Joanna Dobosz Make Up
8 lat temu
Ja jestem na etapie, i czuję, że tak pozostanie, że… takiego jeszcze nie mam, to się mi przyda, a tamto jest tak cudne, że szkoda nie mieć! ;) Ale mam wytłumaczenie, to nie wina ilości kosmetyków, tylko braku całego pokoju na ich przechowywanie :P
Jak zaczęłam oglądać kosmetyczne wpisy i filmiki moja kolekcja powiększyła się znacznie bo odkryłam że istnieje coś takiego jak rozświetlacz, a róż i bronzer wcale nie gryzą. Ale odkąd zaczęłam samą pisać to mój zbiór osiągnął rozmiary momentami przerażające :P
Magdalena Półtorak
8 lat temu
Ha, zgodnie z Twoim wpisem ostatnio otrzymałam od koleżanki pudełko po ShinyBox pełne po brzegi kosmetyków, których ona nie używa z różnych powodów. :) ja za to chętnie je wykorzystam!
Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że zgadzasz się na to, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz.AkceptujeOdrzuć
Bardzo interesujący post. Chyba wprowadzę te zasady u siebie.
Dzięki :-)
Uważam, że to bardzo hojnie z Twojej strony, że oddajesz nieużywane kosmetyki koleżankom, czy rodzinie. Ja swoje oddaję tylko Mamie i Siostrze, ale staram się kupować tylko to, co ma potencjał się na mnie sprawdzić. Nie chcę tutaj być niemiła, czy cokolwiek innego negatywnego, tylko stwierdzić fakt – jak się dostaje kosmetyki od marek za darmo (bo na przykład z kim się współpracuje), to łatwiej je potem komuś oddać, rozdać, ale jak się kupuje wszystko za własne ciężko zarobione pieniądze, w dodatku marki w głównej mierze selektywne i nic nie otrzymuje od nikogo za darmo, to ciężko jest się rozstać… Czytaj więcej »
Zgadzam się :*
Kochana, ale ja to rozumiem i w żaden sposób nie czuję się urażona. ;) Ja przedstawiłam swój punkt widzenia, bo nie nie będę jednak ukrywać, że sporo kosmetyków dostaję. Nie mam zatem problemu by po prostu się nimi dzielić, bo sama choćbym chciała, wszystkiego nie zużyje. A jakoś głupio by mi było sprzedawać coś, co sama dostałam, czy w ramach stałej współpracy z marką (jak np. Eris), czy w ramach niezobowiązującego prezentu od jakieś firmy.
Pierwsze co mi się nasunęło na myśl po przeczytaniu Twojego komentarza to to, że nie tylko praca na etat jest pracą i to nie tylko etat pozwala nam zarobić na życie i przyjemności. To co robi Agatka to też ciężkie zadanie, pewnie wiele z Was nawet sobie nie wyobrażacie jak ciężkie. To nie jest kwestia zrobienia zdjęcia i napisania notki w ciągu jednej godziny. To naprawdę systematyczny praca, obowiązek, który potrafi zająć wiele godzin, często dni. To że Agatka otrzymuje kosmetyki od firm współpracujących to jest to jej forma zapłaty, gdyby nie pracowała tak ciężko nad swoim blogiem to i… Czytaj więcej »
@Agu – Rozumiem i wiem, że dostajesz dużo od różnych marek, absolutnie tego nie neguję, nic z tych rzeczy. Tak jak napisałam – stwierdzam tylko fakt, że jak dostaje się coś od kogoś za darmo, to inaczej będzie się to traktowało, niż jakby się harowało na coś na przykład w nielubianej pracy i wydając na to coś powiedzmy kilka stówek i mając nawet potem kilka kosmetyków z takiej samej kategorii ciężko jest się czegoś pozbyć, bo wiesz, ile wysiłku to Cię kosztowało, ile godzin pracy :)@By.Rosan – Tak, wiem, że to jest ciężka praca, bo sama prowadzę bloga, jednak nie… Czytaj więcej »
Ojej, a w którym momencie mojej wypowiedzi doczytałaś, że blogerki, które nie współpracują z firmami, nie dbają o swojego bloga? Wybacz, ale to spora i nietrafiona interpretacja :)Widzisz, ja swoim komentarzem chciałam tylko przekazać, że to co robi Agata to jest jej praca. Czy byłoby jej wybaczone, że gdyby wykonywała ją w budynku korporacji zamiast w domu? Druga sprawa, czy zatem można mieć pretensje do niej za to, że praca którą wykonuje, sprawia jej najnormalniej w świecie wielką przyjemność (choć zapewne ma też kryzysy)?W przypadku Agatki, praca na blogu nie polega tylko na testowaniu kosmetyków, jest też szereg kampanii marketingowych,… Czytaj więcej »
Umówmy się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i tak jest zawsze. :-) Ani raczej nie chodziło o to, że brak współprac oznacza brak pracy nad blogiem. Sądzę, że miała na myśli to, że żeby coś dostawać, trzeba sobie na to zapracować, bo nie ma nic za darmo (no bo po raz drugi – umówmy się – nie ma i ja bardzo nie lubię tego określenia w kontekście blogosfery). Nie chciałabym też jednak, by blogowanie było sprowadzane do super ciężkiej pracy, bo jednak rodzi się to wszystko z pasji i jeśli jest także po części pracą zarobkową, to nadal… Czytaj więcej »
Ja sama pracuje na swoje kosmetyki, jednak mimo to dostaje mnostwo probek, miniatur, ktore dodawane sa do zakupow lub do gazet i w tym przypadku robie tak jak ty, po prostu je oddaje…I nie zgadzam sie, z tym stwierdzeniem, ze jesli zarobilismy sami pieniadze na dana rzecz to trudniej jest to oddac… Bo jezeli cos ci nie pasuje to po co to trzymac…
Też staram się podchodzić rozsądnie do liczby kosmetyków, kiedyś miałam z tym problem, teraz jest coraz lepiej :)
no to super :-)
Właśnie od niedawna prowadzę własnego bloga, ale póki co trzymam się zasady: jeśli jeszcze mam, nie kupuję kolejnego. W rezultacie mam tylko to czego najbardziej potrzebuję.
I tego się trzymaj :-)
u mnie skutecznie to ogranicza brak finansów ;D sama tez sie czasem powstrzymuje
hehehe :-)
Ja też oddaję kosmetyki przyjaciółkom :) I wcale nie dlatego, że dostałam coś za darmo. Większość kupiłam sama, parę udało mi się wygrać. Jednak gdy widzę, że kosmetyki leżą, lub wiem, że tak będzie (bo i po co mi trzecia paletka nude :P) to nie mam żalu się z nimi rozstawać :)
Przyjaciółki pewnie są zadowolone. :-)
Mi ciagle coś wpadnie w łapki choc juz bardzo ograniczylam zakupy i zuzywam to co mam wciąż mam wrażenie że jest tego dużo a tu ciagle jakieś nowości, perełki na rynku.
Szczególną słabość mam do pedzli :)
Pozdrawiam
Magda
Znam to. Mnie też zawsze coś kusi, tym bardziej, że chcę być też z nowościami na bieżąco no i pokazywać Wam tu także fajne kosmetyki, ale ostatnio mocno się pilnuję. :-)
Też zaczęłam oddawać to co u mni się marnuje. Nie otwieram również kilku opakowań na raz, tylko kończę jedno, zaczynam kolejne.
Ja odkąd otwieram np. jeden balsam, to szybciej i chętniej go zużywam, bo wiem, że w kolejce czeka inny, równie fajny. ;-)
Dzisiaj zrobiłam generalne porządki w kosmetykach i niestety sporą część musiałam wyrzucić, bo się przeterminowały. Część oddałam siostrom i mamie. Mimo to zostało tego sporo, ale obiecałam sobie, że nie będę chomikować kosmetyków i nie kupię nowego kremu czy tuszu do rzęs zanim nie wykończę tego, co mam w zapasach.
Ja też się tego trzymam, szczególnie jeśli o pielęgnację chodzi, bo z kolorówką bywa różnie. :-)
Mnie kolekcje zagranicznych vlogerek raczej przytłaczają – owszem, podebrałabym im kilka rzeczy, ale takie ilości by mi ciążyły psychicznie.
Mam podobnie. Posiadam ułamek tego, co pokazują, a i tak w pewnym momencie zaczęło mi to ciążyć. No, ale widocznie im to odpowiada, więc mi nic do tego. ;-)
Osobiście przytłaczają mnie nie tylko takie kolekcje, ale też fakt, że dosyć często mają OSOBNE POKOJE na takie kolekcje :O
Grunt, że one są zadowolone. :-)
Moim zdaniem wystarczy racjonalne myślenie i umiar :)
Pewnie, to podstawa. :-)
Na ograniczenie kosmetyków dobry jest projekt denko. Ja staram się go trzymać już od 2 lat i widać efekty. W tym roku przeczytałam też artykuł "Toksyczne substancje w kosmetykach", zrobiłam z niego ściągę i co jakiś czas do niej zaglądam. Dzięki temu też ograniczam ilość tego, co kupuję. Poza tym teraz dokształcam się z tego co szkodzi skórze naczynkowej i cerze z AZS i to też zawęża ilość produktów po jakie warto sięgnąć. Jednym słowem by minimalizować warto czytać składy.
To też, choć natura nie zawsze jest też najlepsza. :-)
Przydatne rady!:) sama staram sie ograniczac zakupy, ale czasem ciezko mi to wychodzi ;)
Czytajac, ze glupio Ci sprzedawac cos co dostajesz za darmo nasunela mi sie pewna mysl. Wiem jak bardzo kochasz koty i pomagasz zwierzakom. Sama kiedys tez wspominalas o aukcjach, z ktorych pieniadze poszlyby na utrzymanie, leczenie zwierzakow. Moze wlasnie czesc z nietrafionych, nieuzywanych lub tych, ktorych nie zdolasz rozdac wystawilabys na taka aukcje? Pieniadze poszlyby na szczytny cel i nie mialabys wyrzutow sumienia, ze sprzedajesz cos za co sama nie zaplacilas:)
Wybacz brak polskich znakow (pisze z tel, bez wlaczonego slownika).
Pozdrawiam;)
Tak kochana, biorę to pod uwagę, zapomniałam wspomnieć, że nie dotyczy to sprzedaży na cele charytatywne. :-) Póki co nie potrzebujemy dodatkowych funduszy na nasze koty, ale z pewnością za jakiś czas wystawię kosmetyki na jakimś fundacyjnym bazarku. Sama takiej aukcji raczej nie zorganizuję, ale pomoc dla kociambrów przez konto fundacji jak najbardziej wchodzi w grę. ;-)
Cieszę się, że dodatkowe fundusze są na razie nie potrzebne :) a jeśli będą to, że szybko się znajdą:)
Fundusze to akurat nie problem, gorzej z domami. :-(
Moje zasoby się znacznie powiększają, ale staram się nie przesadzać. Często puszczam w obieg to, czego nie będę używać i stosuję się do zasady, żeby skończyć jedno i dopiero potem zacząć drugie. :)
I bardzo dobrze :-)
Bardzo pomocny post :) Ja dziś zabrałam się w końcu do porządków kosmetycznych i trochę się tego nazbierało. Jednak książka Slow Fashion pomogła mi nie tylko z pozbyciem się maniactwa kupowania kolejnych niepotrzebnych ubrań, ale i kosmetyków oraz biżuterii. Od teraz będę przykładać większą wagę do tego co kupuję, tak by były to naprawdę dobrze wydane pieniążki :)
Książka Slow Fashion mi również wiele rozjaśniła i była bardzo pomocna. :-)
też bym chciała, żeby mi ktoś podarował magiczny karton z którego mogłabym wybrać coś dla siebie ; )
Każdą z nas by to ucieszyło :-)
Nie jestem aż tak zorganizowana. Zainspirowałaś mnie tym postem, na pewno będę spisywać rzeczy które kupiłam. Dziękuje i jak inne czytelniczki uważam, że bardzo hojnie z Twojej strony z kosmetykami, które oddajesz. Pozdrawiam BlackLine <3
http://blacklinemake-up.blogspot.com
Nie przesadzałabym z tą hojnością. :-)
Bardzo fajne zasady, choć akurat u mnie nie znajdą zastosowania, bo zwyczajnie mam tylko tyle kosmetyków, ile potrzebuję; ) ok, mam słabość do cieni do powiek i lakierów do paznokci, ale akurat te mają dość długie daty ważności.
Spojrzałam na zdjęcie na początku postu i tak sobie przypomniałam, że to Ty rozkochalas mnie w theBalm ;) Dziękuję, to była bardzo trafiona sugestia :)
Super, cieszę się, że theBalm się u Ciebie sprawdza. :-)
bardzo ciekawy post i cenee rady.
Sama nie mam duzych zapasów jesli chodzi o kosmetyki do pielegnacji, zazwyczaj 1 + 1, czyli jedno opakowanie otwarte a drugie czeka w kolejce. Inaczej jest z kolorówką, bo ja ją używam a nie zużywam :) lubię mieć wybór, ale bardzo często robię porządki i również oddaję, nie mam z tym zadnego problemu :)
Ja też lubię mieć wybór ;-)
To magiczne pudełko to genialny pomysł! Muszę chyba zrobić coś takiego u siebie :P
Polecam ;-)
Mam obecnie dwa kartony kosmetyków, które schowane czekają na swoją kolej. Mam też dwa koszyczki – jeden w pokoju obok lusterka, drugi w łazience i rzeczy są jak u Ciebie – na widoku, używane codziennie i na bieżąco. Dopiero jak coś się skończy to sięgam po kolejny kosmetyk o najkrótszej dacie :)
Ja też mam takie podręczne kosmetyki do makijażu na wierzchu, ale ja akurat często zmieniam. :-)
Prowadzę bloga od ponad 4 lat, więc od tego czasu moja kosmetyczka znacznie się powiększyła.A właściwie zamieniła w szufladki i kolejne kosmetyczki ;) Nie mam tego aż tak dużo jak topowe blogerki czy youtuberki, ale faktycznie lubię testować i opisywać nowości. Ostatni róż zużyłam w całości chyba w liceum.. Na bieżąco idzie pielęgnacja, podkładu, pudry, tusze. Cieni chyba nigdy nie zużyję, pomadki możliwe, że z czasem :D Ale generalnie też czasami oddaję kosmetyki-jeśli wiem, że np dany bronzer jest dla mnie za ciemny zimą, a np ciocia ucieszy się z niego, to czemu nie. Niech kobieta używa ;)
Dokładnie, dlatego ja też tak robię :-)
Ja niestety jestem chomikiem, wygląda na to, że nieuleczlnym, bo przy sporych zapasach i po kilku miesiącach detoksu kosmetycznego potrafię się zapędzić w zakupach i nadrobić czas niekupowania. Chociaż ostatnio staram się jeszcze mocniej ograniczać i zużywać zużywać zużywać, to najlepsze efeky daje u mnie po prostu nie chodzenie po sklepach, spisywanie zapasów (właśnie wprowadziłam u siebie) i ułożenie planu pielęgnacji. Myślę też, że gdy niebawem zostanę mamą będzie mi łatwiej opanować wewnętrznego łakomego chomika ;) A przynajmniej taką mam nadzieję :D
Coś czuję, że jak zostaniesz mamą to będziesz się zapędzać w zakupach dla dzidzi. :-D
Zawsze mi się wydawało, że mam i używam sporo kosmetyków, ale jak zaczęłam blogować ta ilość jeszcze się powiększyła. Na szczęście jednak na bieżąco wszystko zużywam. Staram się nie otwierać wielu kosmetyków z tej samej kategorii na raz. Chyba, że jest to coś co się szybko zużywa czyli np żel pod prysznic albo mydło – z takich produktów mam zawsze w użyciu np dwa i spokojnie daję radę zużyć dość szybko zresztą. Jak coś mi nie pasuje albo mam taki nadmiar, że nieprędko bym się za to zabrała to najczęściej oddaję mamie albo siostrze. Jeśli żadnej z nich dana rzecz… Czytaj więcej »
Ja mam podobnie, dlatego teraz oddaję bez żalu. :-)
ależ trafiłaś :) ja właśnie dzisiaj zrobiłam generalne porządki w produktach włosowych i prysznicowych :) zostawilam sobie po 2 sztuki na wierzchu, reszta do kartonu, jak zużyje jeden to biorę kolejny z kartonu :)
U mnie też ostatnio pod prysznicem czystki. :-)
Ja często robię przyjaciółkom hojne próbki kosmetyków pielęgnacyjnych, które dostałam do testów, dzięki temu ja poznam też ich opinię, no i szybciej skończę opakowanie, by móc szybciej sięgnąć po coś nowego, a dziewczyny poznają nowości i czasem coś bardzo przypadnie im do gustu na tyle, że decydują się do danego kosmetyku wrócić.Kolorówkę zazwyczaj przekazuję w całości, gdy nie pasują mi kolory lub właściwości :)
Ja też kolorówkę daję w całości, a pielegnacyjnie próbki się także zdarzają, ale dość rzadko. :-)
Jeszcze kilka miesięcy kupowałam wszystko co wpadło mi w oko – podpatrzone na blogach bądź na youtube – jednak od pewnego czasu przeglądam swoje zbiory i jeśli widzę, że w kolejce czeka 10 peeling to najzwyczajniej w świecie zapisuję go na listę rzeczy do kupienia ;) Dzisiaj właśnie mam zamiar spisać swoje zapasy aby mieć nad nimi pełną kontrolę :) Nieużywane kosmetyki bądź te które mi w pewien sposób nie przypasowały idą dalej w świat.
No właśnie bardzo łatwo przekroczyć granicę, więc takie spisywanie pomaga. :-)
Ja nie jestem na tym etapie by ograniczać swoich kosmetyków.Prowadzę bloga od 2014 r i kosmetyki do recenzji kupuję sama.Te które aktualnie używam i o nich piszę.
Pozdrawiam
No to super :-)
Świetny wpis kochana! :)
SiostryAndrzejewskie
Hah, trafiłaś z postem – właśnie taki "magiczny kuferek" kilka dni temu przygotowałam ;) Od kiedy prowadzę bloga, ale też od kiedy w sposób zdecydowanie wzmożony interesuje się kosmetykami i makijażem – moja kolekcja produktów i pędzli rozrosła się przeogromnie. Najgorsze jest to, że strasznie mnie "ciśnie" na nową paletkę (BH Cosmetics Galaxy Chic, szczególnie, że jest promocja w jednym ze sklepów internetowych na nią teraz), a tydzień temu sprawiłam sobie dwie paletki i nie umiem sobie teraz z moim problemem pierwszego świata poradzić haha :X I widzisz – w zasadzie wszystko to co piszesz w mniejszym lub większym stopniu… Czytaj więcej »
A widzisz, ja paletkę BH niedawno oddałam. Jest piękna i bardzo fajna, ale jakoś nie sięgałam po nią często. Teraz używa jej koleżanka. :-)
Też oddaję kosmetyki mamie, albo po prostu pilnuję się uważniej, by nie kupować ich za dużo ;)
Z tym pilnowaniem różnie bywa, kurcze :-)
Oj tak zdecydowanie moja "kolekcja" również się rozrosła :) Z pielęgnacją nie mam kompletnie problemu, gdyż wiem co posiadam i nie kupuję nic nowego, chyba, że się skończy. Jeżeli chodzi o kolorówkę to nie żałuję sobie (chociaż nie mam dużo rzeczy) gdyż praktykuję na bycie wizażystką a w taki przypadku po prostu posiada się więcej niż przeciętny człowiek :D poza tym uwielbiam testować nowości i poznawać nowe kosmetyki,w przyszłości na pewno przyda mi się to w pracy bo będę wiedziała co jest fajne a co słabe :)
U mnie też z pielęgnacją lepiej niż z kolorówką, pod względem ilości ;-)
ja jestem maniaczką ruszy do rzęs :) świetny post! :)
Ja na szczęście się wyleczyłam z tego nałogu ;-)
Bardzo mi się podoba pomysł z pudełkiem :) Choć jakoś mi głupio oddawać komuś kosmetyki z poza rodziny… raczej spotykam się potem z tym, że ktoś za to musi mi coś dać w zamian – i to nie chodzi o to, że ja coś chcę, tylko że dana osoba czuje się zobowiązana. Czasami po prostu wymęczam odżywkę czy żel pod prysznic, podkład mieszam z innym i daje lepszy efekt… W pewnym momencie pojawiły się rożne box'y i ja zaczęłam kupować, bo fajnie coś wypróbować nowego i innego. Ale w pewnym momencie zobaczyłam, że mam tyle kosmetyków – szczególnie do włosów… Czytaj więcej »
Ja oddaję najbliższym więc raczej nie zdarzają się takie sytuacje. A jak ktoś czuje się mocno zobowiązany to przynosi chrupy dla kociambrów. ;-)
Ja na szczęście już kilka lat temu nauczyłam się kupowania z umiarem. Szkoda pieniędzy na rzeczy które będą leżały i marnowały się w szufladzie :)
No to gratulacje :-)
Ja szczęśliwie również dorosłam do zaprzestania chomikowania kosmetyków i to czego nie używam staram się puścić w świat. Jest co prawda kilka produktów, z którymi ciężko mi się rozstać, ale… praca nad sobą czyni cuda ;) Poza tym zaczęłam się ograniczać i nie kupuję już tylu kosmetyków w jednej jednostce czasu co kiedyś.
No i brawo :-)
Staram się, naprawdę się staram, żeby zacząć żyć minimalistycznie, jeśli chodzi o kosmetyki. I w pielęgnacji mi to wychodzi. Nie mam otwartych osiemdziesięciu kremów jednocześnie. Jeden kończę, to zaczynam następny. Nie mam ich też zbyt wiele.
Ale jak przychodzi do kolorówki, to mogę śmiało stwierdzić, że jestem chomikiem i nie wiem, czy się z tego wyleczę. W sumie nie za bardzo chcę chyba :)
Ala, ja myślę, że to też po części jest związane z blogiem. Trudno mieć jeden róż i jedną pomadkę, prowadząc bloga urodowego. ;-)
W grudniu robiąc porządki zdałam sobie sprawę, że faktycznie od kiedy prowadzę bloga to kosmetyków jest o wiele więcej, dlatego również uszykowałam osobną paczkę, gdzie wrzuciłam wszystkie kosmetyki, które mi nie podpasowały lub zdublowane a nawet te, których nie zdążę zużyć przed upływem ważności i finalnie wylądowały u mojej kuzynki w zeszłym tygodniu;) Moja dusza jest spokojniejsza, że sama ich nie wyrzuciłam a jeszcze się przydadzą;)
No i fajnie, kuzynka zapewne się ucieszyła, a Ty i tak pewnie nie odczujesz braku :-)
Bardzo lubię kupować i testować nowe kosmetyki, ale mam taką zasadę, że nie kupuję na zapas. Oczywiście, że na jakieś dużej promocji skuszę się na więcej, ale wtedy sięgam tylko po te rzeczy, które wiem, że zużyję np. kupię twa podkłady czy dwa korektory ale absolutnie nie sięgnę po dwa róże albo rozświetlacze bo musiałabym sobie tym całą twarzy wysmarować, żeby te kosmetyki dobiły dna. Ja akurat uważam, że kolorówkę również się zużywa:) I dlatego takich bardzo wydajnych kosmetyków typu róż, bronzer, paleta cieni mam po jednym egzemplarzu w kosmetyczce. Poza tym zauważyłam, że kiedy kupię jeden droższy kosmetyk to… Czytaj więcej »
Ja nie byłabym w stanie ograniczyć się do jednego różu, czy rozświetlacza. Tu akurat lubię mieć wybór. :-) Poza tym, dopóki prowadzę bloga, raczej nie wchodzi to w grę :-) Z tymi droższymi kosmetykami, masz akurat rację. :-)
Ja jeszcze nie mam takiego problemu z kosmetykami, ale może wynika to z faktu, że z natury jestem minimalistką i nie lubię mieć wokół siebie dużej ilość przedmiotów. Masz bardzo zdrowe i przyjemne podejście – świetnie czytało się ten post :)
Dziękuję. :-)
zabawne, że osoba która ma 1500 różnych kosmetyków pisze taki post, dając rady w tym temacie. To tak jakby osboba ze świetnym zwrokiem dawała rady niewidomemu. Ogarnij najpierw swoje kosmetyki, jak będziesz miała 1 podkład, 1 róż, 1 brązer itd. to podziel się radami.
Zabawna to jesteś Ty i Twój komentarz. ;-) Zaparz sobie melisę lepiej. ;-)
Zamiast bezsensownie hejtować, ogarnij siebie i swój ZWROK. :DDDDD
Mnie też przybyło kosmetyków od czasu, gdy zaczęłam prowadzić blog. Staram się jednak nie kupować kolejnych produktów danego rodzaju, dopóki nie zużyję tego, co mam. W zachowaniu umiaru pomagają mi też moja mama i przyjaciółka. Np. wczoraj zaświeciły mi się oczy do numeru Elle z matowym cieniem Inglot. Jednak po chwili moja rodzicielka sprowadziła mnie na ziemię, twierdząc, że przy paletce Too Faced i bogatej kolekcji pojedynczych cieni Inglot, Kobo itp., powinnam sobie darować tego typu zakupy;)
Też sobie Elle odpuściłam. Kompletnie nie potrzebuję pojedynczego cienia. :-)
U mnie wszystko musi leżeć na wierzchu, bo jak nie widzę to nie używam :)
Mam tak samo, szczególnie w przypadku pielęgnacji!
Też spisuję kosmetyki i przez to widzę, czego mi brakuje, a czego mam o wiele za dużo :) dzięki temu nie powtarzają mi się np. kolory lakierów po 10 razy, bo wiem, jaki mam w domu :)
DOkładnie ;-)
Super post! Ja zawsze niewypały oddaję siostrze :)
Siostra szczęściara :-)
Bardzo przydatny post, u mnie tez jest "magiczne pudlo" :D
Kobitki pewnie zadowolone :-)
A ja tam uważam, że kolorówkę się zużywa. Dopiero wtedy kupuję kolejny produkt. Wybór spośród kilku np. rozświetlaczy byłby dla mnie irytujący, co za tym idzie traciłabym rano czas na takie 'dylematy'. Wolę postawić na jeden, sprawdzony i cieszyć się z jego posiadania :)
chociaż początki prowadzenia bloga były zupełnie inne, chęć przetestowania wszystkiego była silniejsza. Finalnie pozbyłam się prawie wszystkiego i poczułam się o niebo lepiej :D
Ja aż tak się ograniczać nie zamierzam, bo też część kosmetyków trzymam na potrzeby wpisów na bloga. Lubię urozmaicenie. :-)
Ja jestem na etapie, i czuję, że tak pozostanie, że… takiego jeszcze nie mam, to się mi przyda, a tamto jest tak cudne, że szkoda nie mieć! ;) Ale mam wytłumaczenie, to nie wina ilości kosmetyków, tylko braku całego pokoju na ich przechowywanie :P
hehe :-)
Jak zaczęłam oglądać kosmetyczne wpisy i filmiki moja kolekcja powiększyła się znacznie bo odkryłam że istnieje coś takiego jak rozświetlacz, a róż i bronzer wcale nie gryzą. Ale odkąd zaczęłam samą pisać to mój zbiór osiągnął rozmiary momentami przerażające :P
Ha, zgodnie z Twoim wpisem ostatnio otrzymałam od koleżanki pudełko po ShinyBox pełne po brzegi kosmetyków, których ona nie używa z różnych powodów. :) ja za to chętnie je wykorzystam!