Moja obecna pielęgnacja ciała
Okres jesienno-zimowy jest dla mojej skóry dość trudny i to w przypadku całego ciała. Częściej niż zwykle pojawia się przesuszenie, ściągnięcie, zaczerwienienia, czy nieprzyjemne swędzenie. Najbardziej cierpią łydki i przedramiona. Jak w lecie, balsam do ciała mogę sobie odpuścić, tak teraz nie ma opcji, bym po prysznicu zrezygnowała z mocnego nawilżenia. Ostatnio kilka z Was prosiło o post dotyczący mojej obecnej pielęgnacji ciała, więc dziś pokażę Wam po jakie kosmetyki aktualnie sięgam. Nie ma tego dużo, bo wielokrotnie przekonałam się, że w kwestii pielęgnacji mniej znaczy lepiej. Zapraszam do dalszego czytania.
Przedstawię Wam swoją pielęgnacyjną podstawę, czyli kosmetyki, których używam systematycznie, w zasadzie codziennie lub nawet kilka razy dziennie. Zdecydowana większość ma działanie silnie nawilżające, ale nie zapominam też o regularnym złuszczeniu i od niego właśnie zacznę.
Obecnie nie używam żadnego ‘gotowego’ peelingu. Po wielu zużytych tubkach i słoiczkach, doszłam do wniosku, że nic nie jest w stanie dorównać kawowemu zdzierakowi przygotowywanemu w domu. Na oko mieszam kilka łyżek fusów z kawy, z oliwką i odrobiną żelu pod prysznic i dokładnie, powoli masuję całe ciało. Skóra w mig staje się mięciutka, gładka i przyjemna w dotyku. Przy dłuższym stosowaniu widzę też delikatną poprawę ujędrnienia. Taki zabieg wykonuję zazwyczaj raz w tygodniu. Jedynym minusem jaki dostrzegam, jest fakt, że po takim peelingu cały prysznic jest ubrudzony, ale da się to przeżyć. Zazwyczaj kupuję kawę, która akurat jest w promocji, podczas moich zakupów spożywczych. :)
Po każdym prysznicu natomiast, w skórę wcieram treściwy balsam lub masełko. Obecnie używam Cocoa Body Butter, czyli masło do ciała do skóry suchej marki Make Me Bio. Ma treściwą konsystencję, a mimo to jest lekkie i szybko się wchłania. Poza tym świetnie nawilża, regeneruje i przynosi mi natychmiastową ulgę. Skóra momentalnie przestaje swędzieć i znika nieprzyjemne uczucie napięcia. Do tego dochodzi przyjemny, delikatny i niedrażniący nosa zapach oraz naturalny skład na bazie organicznego masła kakaowego, oleju z awokado, oleju słonecznikowego, palmowego oraz oliwy z oliwek. Masło nie zawiera parabenów, siarczanów, sztucznych zapachów i konserwantów. Bardzo podoba mi się też opakowanie – prosty słoiczek i minimalistyczna szata graficzna cieszą oko. :) Masełko kosztuje 39,90zł i znajdziecie je TUTAJ.
Już będąc w piżamie, wykonuję wszelkie zabiegi pielęgnacyjne na mojej twarzy, o których opowiem Wam innym razem, a tuż przed wyjściem z łazienki, na usta aplikuję balsam ochronny. Musicie wiedzieć, że jestem maniaczką smarowania warg. Od zawsze mam z nimi problemy, bowiem pierzchną w tempie ekspresowym, dlatego muszę mieć jakiś sztyft pod ręką. W tym momencie testuję Soft Lips, pomadkę ochronną również Make Me Bio. Naładowana jest olejkami (między innymi shea, mango, z orzechów włoskich oraz rycynowy), masłem kakaowym i miodem, dzięki czemu genialnie natłuszcza i chroni usta. Wielokrotnie wspominałam, że lubię tłustawą, wyczuwalną powłoczkę, która zostaje po nałożeniu balsamów do ust i tu ją dostaję. Wargi są długotrwałe nawilżone, miękkie i gotowe na noszenie intensywnych kolorów. :) Matowe pomadki mogę nosić codziennie. Pomadkę kupicie w cenie 19zł TUTAJ.
Do tego dochodzą jeszcze dwa kremy – do dłoni i stóp. Odkąd z polecenia Maxineczki kupiłam biały krem Evree Instant Help, stosuję go regularnie. Genialnie nawilża i ratuje moje skórki wokół paznokci. Moje dłonie wysychają na wiór momentalnie, szczególnie, gdy wychodzę z domu i zapomnę rękawiczek. Evree wspaniale pielęgnuje, odżywia i natychmiastowo niweluje uczucie ściągniecia skóry. Kupuję go zawsze w Rossmannie, za mniej niż 10zł.
Przyznaję się bez bicia, że stopy traktuję trochę po macoszemu. Ciągle o nich zapominam, ale naprawdę mocno staram się, by choć co drugi dzień posmarować je kremem i ubrać ciepłe skarpetki. Już od dłuższego czasu używam Lirene, 20% urea, do skóry szorstkiej. Fajnie zmiękcza naskórek, zapobiega pękaniu skóry na piętach i nadmiernemu rogowaceniu. W połączeniu z peelingiem kawowym (tak, traktuje nim też stopy), przynosi naprawdę niezłe rezultaty. Szukajcie go w drogeriach i marketach. Kosztuje około 10żł.
Tak jak mówiłam, nie ma tego dużo. W przypadku kolorówki “szaleję”, ale jeśli o pielęgnację chodzi, jestem bardzo uważna i ostrożnie dobiegam kosmetyki. Możecie też zauważyć, że coraz częściej skłaniam się ku naturalnym kosmetykom, bo sprawdzają się u mnie znacznie lepiej niż te typowo drogeryjne. Marka Make Me Bio to moje nowe odkrycie i cieszę się, że mogłam ją poznać. W ulubieńcach opowiem Wam jeszcze o genialnym kremie do twarzy, który także otrzymałam do przetestowania.
A jak wygląda Wasza zimowa pielęgnacja? Dajcie znać a ja zmykam do skręcania szafy! :D
Ocen: Moja obecna pielęgnacja ciała
Oceń
poprzedni post
Artdeco Arctic Beauty + Noc Zakupów w Douglas
Znam ten krem Lirene:) ja chyba jestem jakaś dziwna bo zimą moja skóra jest mniej wymagająca, np balsam wystarczy co drugi dzień :) a latem potrzebuję czasem nawet 2x dziennie ;D
Skąd ta piękna serduszkowa miseczka? *.*
Kik. :-)
Gdzie można kupić te miseczki w kształcie serc?:)
Są z Kik'a. ;-)
Chyba nie tylko Ty zapominasz o pielęgnacji stóp:)
Ja też zawsze zapominam o stopach! :(
Używałam innej wersji tej pomadki do ust i bardzo ją sobie chwaliłam, pozdrawiam, Ania :)
Uwielbiam peeling kawowy, jednak od dłuższego czasu nie mogę go stosować ze względu na bardzo wrażliwą i suchą skórę :(
Witajcie,
Czy mogę prosić o poradę :) ?
Zawsze nakłądając podkład, dużo produktu osadza mi się na ustach, co zakrywa mi kontur ust i nie potrafię potem ich pomalować pomadką.
Kiedy próbuję jakoś go zmazać żeby uwidocznić kontur i nałożyć pomadkę, bardzo ściera się co daje efekt plam wokół ust i bardzo brzydko to wygląda.
Jak Wy dziwczyny radzicie sobie z takim problemem?
Będę wdzięczna za odpowiedzi :)
Pozdrawiam :)
Hmm, ja zawsze nadmiar ściągam pałeczkami kosmetycznymi nasączonymi w micelu, ale generalnie pilnuję, aby podkładu nie nakładać na usta. :-)
O, spróbuję, dzięki :)
Ja zawsze nienawidziłam peeling kawowy za bałagan, jaki po jego używaniu zostawał w łazience :) teraz, po tym jak wygrałam u AlinyRose paczkę z BodyBoom, to jestem zachwycona. Wystarczy go wymieszać z wodą i gotowe :) prawie nie brudzi, a działa jak fusy. Szkoda, że cena jest wygórowana…
Ja tez kupuję kawę z promocji i przynajmniej raz w tygodniu robię peeling kawowy. A o stopach nie zapominam, zawsze na noc krem i bawełniane skarpetki :)
lubię ten evree
Jaki zapach ma to masełko? Kakaowy?
Nie, zapach jest ledwie wyczuwalny. ;-)
Ten krem z evree kusi mnie już od bodajże miesiąca:P
Polecam :-)
Bardzo lubię ten krem Lirene, jak dla mnie to jeden z lepszych drogeryjnych :)
Kawowy peeling rządzi. <3 U mnie króluje balsam miętowo-waniliowy – mimo alergii nie potrafię sobie odmówić pięknie pachnących smarowideł. :))
Również uważam, że nie ma nic lepszego od domowego peelingu kawowego, jednak ostatnio zawiesiłam jego używanie właśnie ze względu na ten cały bajzel… :D
Bywa to czasem irytujące ;-)
uwielbiam krem Evree
kremy do rąk evree są świetne :)
kremy do rąk evree są świetne :)
Ja też zawsze mam na podorędziu jakiś balsam do ust, bo moje wargi szybko pierzchną.
moja pielęgnacja opiera się na zupełnie innych kosmetykach :)
Mam ochotę na to masło Make Me Bio :). Peeling kawowy najlepszy ;)
Mam ten krem Evree i chęć na coś z Make Me Bio. I też nie używam gotowych peelingów – polubiłam arabską rękawicę z naturalnymi mydłami. Skóra jest gładka i rozgrzana w te zimne wieczory. :-)
Z Make Me Bio polecam jeszcze pomarańczowy krem do twarzy, jest świetny :-)
Firma Make Me Bio ma dobre produkty, ja chwalę sobie lekki krem nawilżające Featherlight:)
pozdrawiam!
nie miałam go, za to zachwycam się obecnie pomarańczowym kremem, jest cudny!
Peeling z kawy uwielbiam ale oczywiście jak zrobię raz w miesiącu to jest dobrze :-P ciągle sobie obiecuje że będę się masować bańka chińską i robić peeling Taaaa uhm… na jednym razie się kończy. . Muszę koniecznie spróbować tego kremu do rąk. Ze względu na moją pracę cały czas myję ręce i moczę je w wodzie. Używam teraz kozie mleko z ziaji. Jest fajny ale ciągle muszę go nakładać. Do ciała używam teraz balsam isana med. U mnie się sprawdza :-) Stopy dostają trzy razy w tyg balsam do stóp i paznokci N°36 z Rossmana. Nigdy nor miałam do stóp… Czytaj więcej »
Też mam problem z systematycznością. ;-) a Isana med także używałam i miło wspominam. :-)
Ostatnio zakupilam Lipicar AP+ i ulga pojawila sie po pierwszym użyciu. Do tego krem tej samej serii do atopowej skory i pierwszy raz od listopada poczulam sie nawilzona :) stopy to tez obszar zapomniany, ale staram sie :)
Milego dnia.