Ostatni artykuł w gazecie oraz rozmowa z koleżanką skłoniła mnie do stworzenia tego wpisu. Dyskutowałyśmy ponad godzinę na temat popełnianych w przeszłości urodowych błędów. Śmiałyśmy się z siebie i naszej niewiedzy, choć w sumie to powinnyśmy płakać. ;) Dlatego dziś chciałabym podzielić się z Wami grzeszkami, które pierwsze przyszły nam wtedy na myśl. Dotyczą one głównie pielęgnacji twarzy. O włosach pisałam już kiedyś TUTAJ, a makijaż zostawimy sobie na inny raz. :)
1. BRAK DEMAKIJAŻU – SPANIE W MAKIJAŻU
O zgrozo, kiedyś mi się zdarzało kłaść spać po imprezie w ciężkim, mocnym mejkapie. Teraz pojęcia nie mam jak mogłam tak robić. Aktualnie robię demakijaż zawsze przed pójściem spać i nie wyobrażam sobie inaczej. Nawet jeśli jest 4 rano, a ja dopiero wróciłam z imprezy po kilku drinkach. Moja cera po takich eskapadach i tak wygląda źle na drugi dzień, a gdybym nie zmyła podkładu, byłaby istnym pobojowiskiem. Zresztą nienawidzę uczucia, gdy budzę się nawet po najkrótszej drzemce i moje rzęsy są “wygniecione”, posklejane od tuszu, a pod oczami mam pandę. Jeżeli często popełniajcie ten błąd, nawet na co dzień, postarajcie się zmywać makijaż od razu po przyjściu do domu. Wiadomo, że im później, tym człowiek bardziej zmęczony i mniej mu się chce.
2. NIEODPOWIEDNI DEMAKIJAŻ OCZU
Przez długie lata nieświadomie popełniałam ten błąd, co gorsza do tej pory czasem mi się to zdarza. O czym mowa? O pocieraniu oczu w trakcie demakijażu. Cienka skóra wokół powiek bardzo na tym cierpi i prędzej, czy później odwdzięczy się zmarszczkami. Poza tym łatwo sobie zatrzeć oko. Bardzo pilnuję się, aby przyłożyć nasączony płynem dwufazowym płatek, docisnąć go lekko, odczekać kilka sekund, a następnie delikatnie “ściągnąć” rozpuszczony makijaż.
3. NIEWŁAŚCIWA APLIKACJA KOSMETYKÓW
Bardzo długo byłam przekonana, że krem się wciera. Rozsmarowywałam go naciągając skórę, aż któregoś razu, parę ładnych lat temu zostawiałam oświecona, że krem należy wklepywać. Najlepiej fundując sobie przy okazji delikatny masaż. Kiedyś kosmetyczka powiedziała mi też, że jeśli już chcemy wsmarowywać, to najlepiej robić to do wewnątrz twarzy. Wtedy skóra rozciągana jest mniej, niż gdy robimy to na odwrót.
4. RZADKIE MYCIE PĘDZLI, NIEODPOWIEDNIA HIGIENA
Ja akurat mam fioła na tym punkcie i nigdy mi się nie zdarzyło malować brudnymi pędzlami, ale widziałam na własne oczy takie przypadki. Znam osoby, które pędzla do bronzera, czy różu nie prały ani razu od kupna. Higiena to podstawa. Pędzel do podkładu i korektora piorę po każdym użyciu, pozostałe raz w tygodniu, albo częściej. Zależy ile razy się maluję i w jaki sposób. Wolę pomalować się palcami niż czymś co jest brudne. Poza tym brudnym pędzelkiem do cieni nie rozetrzemy porządnie koloru, nie uzyskamy odcienia czystego, takiego jaki być powinien.
5. CIĄGŁE DOTYKANIE TWARZY
Pozostając przy higienie, kolejnym grzechem, który sama popełniałam wiele razy jest dotykanie twarzy. Zalicza się do tego także nieświadome podpieranie ręką. ;) U mnie to była zmora, gdy jeszcze pracowałam w biurze. Zawsze w połowie dnia, na jednej stronie twarzy miałam starty bronzer i róż, a druga była nietknięta. Poza tym widziałam, że na stronie, której częściej dotykałam dłonią, miałam więcej niespodzianek. W ciągu dnia mamy styczność z wieloma rzeczami i niestety mycie rąk nie wystarcza bo na przykład ktoś inny ich nie umyje. ;) Dlatego warto się pilnować i unikać ciągłego kontaktu rąk z twarzą.
6. BRAK OSOBNEGO RĘCZNIKA
Zawsze miałam osobny ręcznik do twarzy, ale nie zmieniałam go codziennie. Odkąd to robię lub używam papierowych ręczniczków z Rossmanna, zauważyłam, że moja skóra ma się znacznie lepiej. W łazience jest wilgotno, a taki klimat jest idealną pożywką dla bakterii więc jeśli macie problem z wypryskami, spróbujcie. Czasami niewielka zmiana wystarczy by cieszyć się zdrową skórą.
7. ZAPOMINANIE O SZYI I DEKOLCIE
Przyznaję, że to moja największa zmora i popełniam ten błąd do dziś. Krem ląduje na dekolt i szyję, tylko, gdy mi się przypomni. Jest to złe bo skóra w tym miejscu jest bardzo delikatna i za kilka lat z pewnością będzie po niej widać, że była zaniedbywana. Spotykam wiele pań na ulicach, których twarz prezentuje się młodo, a dekolt dużo starzej. Najwyższa pora bym wzięła się w garść bo już widzę, że mam zmarszczkę na szyi! ;)
To już wszystko. Myślę, że za jakiś czas zdradzę Wam jakie błędy makijażowe popełniałam i jakie obserwuję najczęściej w swoim środowisku. :)
Dajcie znać, czy zdarzyło Wam się zgrzeszyć choć raz w powyższy sposób. Jestem też ciekawa co byście do dzisiejszej listy dopisały. :)
Nr 7 jest mój :D
i mój :< ale walczę!
często zapominam o szyi :-P
Oj tak, też dołączam się do siódemki! ;-) Niestety, całkowicie zapominam o pielęgnacji szyji..
Buziaki, Michalina.
U mnie najgorzej jest z punktem 5… Nieświadomie dotykam twarzy, pocieram, skubię, rozdrapuję itp… Przez to moja cera dziczeje… Walczę z tym już od wielu lat, ale jest to tak jak z obgryzaniem paznokci, robi się to mimowolnie.
1 kiedyś też mi się zdarzała, a 5 do dziś… :D Ale nie umiem nad tym jakoś zapanować. A z demakijażem oczu muszę się często pilnować, bo częściej pocieram oczy niż przykładam wacik i czekam. Ale obiecuję poprawę :D:D:D
Ja też niestety zaniedbuję szyję, a z pocieraniem oczu podczas demakijażu walczę nieustannie ;) Teraz też nie ma mowy o tym, abym poszła spać w makijażu – demakijaż o każdej porze, koniecznie!
Ja niestety często opieram sie na brodzie a potem marudzę, że mam tam krostki :D
Ja wiecznie majstruję przy twarzy :D.
Oj ja zapominam o szyi i dekolcie..
grzech nr 2: już widzę jego efekty :(
ooooo musze spróbować z papierowymi recznikami koniecznie!
hmm z tymi papierowymi ręcznikami to nie taki głupi pomysł ;)
Nigdy nie zrozumiem, jak można się położyć spać w makijażu…
Niektóre z tych grzeszków wciąż popełniam, szczególny problem mam z punktem 5 :/
Ja z notorycznym dotykaniem twarzy dalej mam problem, niestety.
Nr 5 jest mi doskonale znany nie od dziś. Zostało mi to ze szkoły :( ciągle walczę z tym by nie dotykać twarzy, ale czasem robie to bezwarunkowo :( oraz punkt nr7 czyli smarowanie szyji.. Robie to jak mi się przypomni jednak nie codziennie :/
Bardzo życiowy zestaw… :) też nie zmywałam latami mejkapu na noc, tyle że nie stosowałam podkładów, więc zostawał "tylko" tusz i kreska. Miało to swoje zalety – moje rzęsy z 10 warstwami tuszu były taaaaaakie pogrubione (zmywałam tusz dopiero, kiedy zaczynały się sklejać ;)). Inne grzechy też są mi znane, na szczęście prawie wszystkie już wyeliminowane!
Z tymi papierowymi ręcznikami to masz racje :)
Popełniałam kiedyś wszystkie błędy, oj wszystkie. Teraz raz na miesiąc zdarzy mi się zasnąć z makijażem, ale później funduję sobie dwa dni odpoczynku – od imprez i makijażu, a z ciepłą herbatką i maseczkami odżywczymi. Co do pędzelków… o zgrozo. Do tej pory miałam tylko trzy pędzelki i to takie 'po taniości' z Essence. Były świetne i tanie… ale nie zadbałam o nie. Teraz kolekcja powiększyła się o cztery cudeńka, z czego trzy dopiero dzisiaj rozpakowałam i poleciałam biegiem do Inglota po płyn (teraz kosztuje 18 zł, ale dalej warto!) :) Nigdy już nie popełnię tego błędu. Miałam pędzelek do… Czytaj więcej »
większość z tych grzechów mogłaby umieścić na swojej liście. Niektóre udało mi się wyeliminować, jak np ręcznik (używam tylko jednorazowych) czy brak demakijażu, ale niektóre jeszcze zdarza mi się popełniać. Najczęściej niestety nieprawidłowy demakijaż oczu. No niby wiem, że nie wolno pocierać, ale czasami ręka sama tak jakoś się rozpędza.
tez popelniam niektore bledy :<
Też popełniałam te błędy, no może oprócz demakijażu, bo zawsze makijaż musiałam zmyć ;)
Teraz mam problem z dotykaniem twarzy, no i krem zamiast wklepywać to wcieram :/
ta siódemka to faktycznie niezła zmora… :D
ja bym jeszcze dodała 'brak nawilżenia'. Mi się zawsze wydawało, że mam tłustą skórę, więc po co niby miałabym ją nawilżać, skoro już sama produkuje tyle sebum, że każda dodatkowa warstwa zrobi ze mnie lampę solarną. A tu się proszę okazuje, że nawilżenie okazało się dla niej zbawieniem i pomogło mi w znacznej redukcji niedoskonałości.
Hoho :P Prawie wszystkie grzeszki również i ja robię do tej pory :) Oprócz prania pędzli do makijażu, bo po prostu nie używam :P Róży, pudru i brązu nie używam, a cienie rozcieram…palcem :P
Ale co do demakijażu, muszę to zmienić, zawsze pocierałam oko :( Dotykać twarzy też już postaram się nie dotykać :P
Ale bardzo przydatna notka :)
Bardzo fajny wpis :) Ja bym jeszcze dodała niedezynfekowanie telefonu. Przykładamy go do twarzy wielokrotnie w ciągu dnia a jest na nim sporo syfu. Dziewczyny, które mają problemy skórne, którym o tym mówię są często zaskoczone a to taka prosta czynność… :)
staram się pilnować, ale czasem zdarza mi się podpierać brodę ;)
a takim moim chyba największym grzechem (bo niestety nie grzeszkiem) jest wyciskanie czarnych kropek. wiem że nie powinno się tego robić, ale nie mogę się powstrzymać ;) białych nie dotykam, bo z doświadczenia wiem że to pogorszy sytuację. z czarnymi jest taki problem, że czasem jak się pozbędę kropeczki to nic się nie dzieje, buzia jest odetkana i nie ma ciągu dalszego. i ta podświadomość: "no dalej, wyciśnij, pozbędziesz się tego na zawsze".
Moją największym grzechem jest dotykanie się po twarzy. Nie wiem dlaczego to robię, to chyba odruch bezwarunkowy. O dekolcie i szyi pamiętam zawsze :)
Spanie w makijażu zdarzało mi się w czasach nastoletnich teraz chyba bym tak nie usnęła :P
Oj tak, dotykanie twarzy, to też moja zmora! Robię to często i w zasadzie nawet nie do końca świadomie. Pozostałe punkty wychodzą mi raz lepiej, raz gorzej, ale generalnie o wszystkim staram się pamiętać. Ostatnio tylko zdarza mi się przysnąć na kanapie w makijażu… To zawsze jest taka niespodziewana drzemka, że nawet nie pomyślę o tym, żeby najpierw zmyć makijaż, muszę nad tym popracować ;)
7 niestety i u mnie :P
Dzięki wspaniałej Babci i jej wielu urodowym radom udało mi się uniknąć każdego z tego błędów – na szczęście! :)
Właściwie każdy z tych grzechów zdarzyło mi się popełnić chociaż raz. Z 2 i 5 nadal walczę :P
u mnie króluje jedyneczka i piąteczka. :)
Kiedyś przez przypadek, a właściwie ze zmęczenia nie zmyłam tuszu z rzęs. Zmyłam podkład i umyłam wszystko inne ;P ale rzęsy jakoś pozostały. Uczucie po przebudzeniu następnego dnia było okropne!
A pędzle myję, owszem, ale nie uważam, że trzeba je myć codziennie albo co tydzień :) Ale to już jest kwestia indywidualna ;)
Czytam, w sumie się cieszę, że pozbyłam się tych nawyków, aż docieram do punktu piątego – ups, właśnie trzymam palce na brodzie. A potem marudzę, że mnie wypryszczyło… ;)
1) Zdarzało mi się i to dość często zwłaszcza w liceum. Byłam jeszcze nieświadoma tego co robię swojej twarzy ;)
2) Jak się zapomnę albo jestem bardzo zmęczona to trę trę i trę.
6)Mam osobny ręcznik, ale nie zmieniam go codziennie. Ręczniki papierowe o świetny pomysł!
7)Praktycznie nigdy o tym nie pamiętam.
Numer 3 :)
Mam problem z dbaniem o szyję i dekolt, czasem zdarza mi się umyć pędzel rzadziej niż powinnam, podpieranie się ręką również przerabiam. Pozostałych grzechów nie popełniam – za czasów licealnych zdarzało mi się wracać z imprezy i nie zmywać makijażu, a teraz, choćbym wróciła nad ranem, ledwo żywa, pijana, to makijaż zmywam zawsze, nie ma bata.
Zdaje się, że ja nadal niepoprawnie demakijażuję oczy i wcieram krem. Ale mimo, że zawsze mam ochotę sama dać sobie po łapkach, kolejnym razem robię to samo ;)