Pamiętacie jeszcze post o moim wyzwaniu 30 dni bez słodyczy [ klik ]? Mam nadzieję, że tak! Wiele z Was zadeklarowało się do podjęcia go razem ze mną. ;) Czas minął, więc wypadałoby podsumować moje zmagania. Jeśli jesteście ciekawe jak mi poszło, zapraszam do dalszej części wpisu! :)
źródło |
Jak mi poszło?
No cóż, nie dałam rady. Nie wytrzymałam 30 dni bez słodkości, ale mimo tego zaobserwowałam co nieco i bardziej poznałam swój organizm. Trzymałam się praktycznie do 8 lutego, później się złamałam i połasiłam się, a to na kawałek czekolady, a to na Rafaello, czy inne cuda, które akurat były w domu. Nie jest mi jednak z tym jakoś smutno, niczego nie mam sobie za złe bo wyćwiczyłam całkiem fajnie swą silną wolę i już nie rzucam się od razu na całą tabliczkę. Poza tym, ten dni pokazały mi, że słodycze są wskazane i nie warto odstawiać ich całkowicie. Grunt to zachować umiar i umieć powiedzieć sobie dość.
Jakie pozytywne zmiany zaobserwowałam?
1/ Schudłam kilogram – niewiele, bo pozwalałam sobie w inny sposób, szczególnie w ostatnim czasie, gdy żyjemy na kartonach (przeprowadzka), moja dieta jest dość uboga, ale już za dni parę się to zmieni (szykujcie się na kilka przepisów:D).
2/ znacznie poprawił się stan mojej skóry twarzy – gdy nie jadłam słodyczy nie nawiedził mnie żaden większy wyprysk, skóra wygląda ładniej, czyściej, zdrowiej, ma mniej zaskórników, praktycznie się nie błyszczy, gdy pewnego dnia zjadłam więcej słodkiego – na drugi dzień miałam 3 krostki na brodzie.
3/ Uspokoił się mój skalp i moje łzs.
4/ Zniknęła moja senność, wcześniej chodziłam spać o 2 w nocy i spałam do południa, teraz kładę się o tej samej porze i budzę się wyspana przed 9.
5/ Mam więcej energii.
6/ Jem zdecydowanie więcej owoców.
7/ Opanowałam swoje emocje – reakcję na stres, już nie myślę w pierwszej chwili, że muszę zjeść czekoladę, a jeśli już sięgam po coś słodkiego, zadowalam się małą porcją, delektuję się a nie pochłaniam
8/ Zaoszczędziłam trochę kasy, którą normalnie wydałabym na słodkości.
Co z negatywami?
1/ Nabawiłam się niedoboru magnezu, co u mnie jest normą i jestem w stanie bez badań stwierdzić kiedy mam go za mało.
2/ Najprawdopodobniej z powodu niedoboru powróciły moje migrenowe bóle głowy, których nie miałam od lat ( i których powodem był właśnie zbyt niski poziom magnezu), a ostatnio dały mi tak popalić, że ledwo dotarłam do domu bez pomocy osób trzecich. Czas na powtórzenie badań.
Podsumowując cieszę się, że spróbowałam i zamierzam trwać w lekko zmodyfikowanym wyzwaniu nadal. Postanowiłam sobie, że po słodycze mogę sięgnąć jedynie w sobotę i niedzielę. Oczywiście z zachowaniem umiaru – np. jedna tabliczka czekolady w ciągu tych dwóch dni, kawałek domowego ciasta itp. Nie będę oszukiwać samej siebie, że chcę i dam radę bez tego żyć. Pokusa zawsze się znajdzie, a ja nie zamierzam się biczować za zjedzenie tortu na urodzinach cioci ;) Tym bardziej, że w najbliższym czasie wracam z koleżanką na siłownię i mamy zamiar zrzucić zimową sadełko, które przybrało naprawdę nieodpowiednie i przerażające wręcz rozmiary. ;]
A jak Wam poszło wyzwanie? Mam nadzieję, że lepiej niż mi! ;) Dałyście radę? Pochwalcie się. :D
PS. Z racji tego, że się przeprowadzam, moja aktywność w blogosferze może być mocno ograniczona. Zaległości ogarnę za dni parę. ;)
PS. Z racji tego, że się przeprowadzam, moja aktywność w blogosferze może być mocno ograniczona. Zaległości ogarnę za dni parę. ;)
oj też na pewno nie dałabym rady bez słodyczy. mowy nie ma! fajnie, że napisałaś o pozytywach ograniczenia słodkości, to jest na pewno warte rozważenia. Ja czuję się uzależniona od cukru i miewam dni, kiedy cały dzień jem coś słodkiego, choć to wcale nie są słodycze: owsianka z rodzynkami, słodkie jogurty, serek wiejski z miodem, suszone owoce… muszę coś z tym zrobić, zdecydowanie, chociaż też nie zamierzam zakładać, że mogę zrezygnować z cukru całkowicie. Potrzebuję go do szczęścia :)
Sporo korzyści, zaciekawiło mnie to lepsze wysypianie się, może też powinnam spróbować – cerze też by to zrobiło dobrze. Ostatnio nawet nie jem dużo słodyczy – najważniejsze to nie kupować, wtedy w domu siegam po te owoce. Najgorszym problemem sa u mnie jednak soki z ogromną ilością cukru – nie lubię wody i nie umiem się przestawić na jej picie :/
Gratulacje ze wytrwalas dlugo w tym postanowieniu ………..Cwiczenie silnej woli jest dobre………Ja mam taki sposob na slodkosci, nie kupuje ich, jak ich nie mam w domu to nie jem. Tak jak piszesz Agu wszystko trzeba jesc ale z umiarem …..cukier tez jest wskazany tylko w malych ilosciach.
ja dostałam kiedyś zalecenie od lekarza że muszę na jakiś czas odstawić słodycze. Wtedy przez cały styczeń zjadłam tylko 1 kawałek ciasta-tortu u babci a wiadomo że babci się nie odmawia <3 :) Też widziałam że cera znacznie się poprawiła i o dziwo przez miesiąc nie miałam ochoty na słodycze pomimo że jestem okropnym łasuchem. Niestety, teraz w lutym słodycze juz jadam, ale zdecydowanie mniej niz zawsze;)
Podjęłam się wyzwania i poległam po trzech tygodniach.
Poszłam na kompromis ze swoim organizmem i na słodkości pozwalam sobie tylko w weekendy.
Z umiarem, oczywiście. Zbyt dużo cukru rozregulowuje mój organizm. Mam wtedy wilczy apetyt.
Mieszam potrawy i smaki. Zjem muffinkę by po pięciu minutach wcinać ogórki kiszone.
To nie jest dobre. Przede wszystkim umiar. Cały czas się staram.
gratuluję wytrwania nie dałabym rady…
Ja też takiego wyzwania bym nie wytrzymała, tydzień max i organizm domaga się czekolady :D
ja nie mam już problemu z niejedzeniem słodkości – spokojnie mogę wytrzymać z miesiąc, dwa, a może i dłużej. aczkolwiek też jak mnie najdzie większa ochota, czy jest jakaś okazja ku zjedzeniu jakichś czekoladek, to nie będę sobie odmawiać. Wszystko jest dla ludzi, tylko po prostu trzeba znać umiar ;)
i tak więc od wczoraj sobie nieco folguję i wyjadam czekoladki, które mój tata dostał na urodziny :D
Ja bez jakiegoś większego postanowienia 12 dni (w ciągu) nie jadłam słodkości ani innych śmieci:p I tylko odhaczałam kolejne dni w kalendarzu:)
Podziwiam, że w ogóle podjęłaś się tego wyzwania. Fajnie, że dzięki temu wyciągnęłaś wnioski.
Ja też ostatnio staram się ograniczać wszelkie słodkości (ok, moje babeczki z Oreo to walentynkowy wyjątek :P), a magnez uzupełniam sobie musującymi tabletkami i ogromnymi porcjami migdałów, które uwielbiam (z mojego organizmu magnez niestety też bardzo szybko się wypłukuje).
P.S. Rafaello Cię usprawiedliwia – ja też bym się nie mogła oprzeć :D
No to ja też podsumuję:) Jadłam sobie kostkę czekolady lub cukierka w niedzielę (w ramach nagrody) i powiem Ci, że smakowały obłędnie (ach ten cukier) :P Zauważyłam, że gubię boczki (juhuu), ale podobnie jak u Ciebie zaczęłam mieć problemy z magnezem i musialam sie posiłkowac tabletkami, gorzką czekoladą i pestkami dyni (polecam, maja najwięcej Mg w 100g produktu). Dodatkowo przestało mnie ciągnąć do słodkiego, a kawałek ciasta potrafi mnie zasłodzić na dwa dni:P Czyli ostatecznie, słodyczy nie pochłaniamy, a kostka czekolady od święta nie zaszkodzi:)
Ja bym nie wytrzymała chyba aż tylu dni. Nie sięgam po takie wyzwania, bo nie zjadam słodyczy aż tak dużo, a wiem, że gdybym sobie postawiła taki cel, to stałoby się zupełnie odwrotnie :)
Ja w tym miesiącu zrezygnowałam prawie całkowicie ze słodyczy (oprócz kawałka ciasta na urodzinach). Nie robiłam tego specjalnie, samo tak wyszło :) Pamiętam, że pisałam Ci komentarz pod postem, w którym informowałaś o postanowieniu, że nie potrafię sobie odmówić domowego ciacha do kawy. W tym miesiącu rzadko piekłam cokolwiek (wyjątek: babeczki wytrawne, ale większość zapakowałam teściowej i tyle je widziałam :P). Nie było na to ani czasu, ani energii. Jadłam za to bardzo dużo warzyw i owoców. Ale kiedy widziałam na urodzinach otwarte Rafaello, to przyznam szczerze, poczułam ukłucie. Na szczęście w porę się opamiętałam i nie wzięłam. Wiem, że… Czytaj więcej »
Nie dałam rady i jest mi z tym źle :( Ale obwiniam się problemami zdrowotnymi, które mam nadzieję już niedługo znikną…
Ja zrobiłam sobie taki słodyczowy odwyk w grudniu. Jak dobrze, że to już za mną ;)
Bardzo bym chciała ograniczyć słodycze, ostatnio pochłaniam je w ogromnych ilościach, niestety najbardziej cierpi na tym moja twarz, zsypało mnie bardzo. Czuję, że puchnę. Muszę wziąć się za siebie! ;)
oj kobito, samym tym wpisem robisz smaczku :)
ja bez słodyczy dnia nie wytrzymam a co dopiero kilka dni :)
Ja jestem na zdrowiej diecie więc słodycze odpadają. :C
wytrzymałam niecałe 2 tygodnie, więc szału nie ma :) ale to idealny powód, żeby spróbować raz jeszcze! może tym razem uda mi się na dłużej pożegnać słodycze. plusów było zdecydowanie więcej, więc motywacja jest :)
pozdrawiam, A
Wiesz co… Jak czytałam, że zaczynasz to wyzwanie to nawet muszę przyznać, że przez moją głowę przeleciała taka myśl, by również zacząć, ale czas mijał, a uwielbienie do słodyczy jakoś szybko tę myśl przegoniło :P Teraz, gdy czytam to podsumowanie nabrałam nawet większej ochoty, by spróbować! I od jutra zaczynam! A relację na pewno zdam na blogu :) Pozdrawiam serdecznie! M.
Jakby nie patrzeć to cukier mimo wszystko jest niezbędnym elementem naszej diety :) Czasami trzeba coś skubnąć :P
Tak, ale nie cukier w ciastach, czy czekoladkach. Można spokojnie dostarczyć cukier poprzez jedzenie owoców. Ja niestety mam tak, że jak już sięgnę po ciastko to koniec ;) Jak nie jem to nie jem bo w innym wypadku trudno jest mi zapanować nad sobą i zjeść np. tylko jedną czekoladkę :)
ja chyba bym nie umiała żyć bez słodyczy,jestem chuda,więc nie grozi mi żadna otyłość-niestety… ;-)
Od dawna nie jem słodyczy (niedługo stukną dwa lata), ale moja cera nadal jest kapryśna, niestety odstawienie cukru nie wpłynęło na zmniejszenie ilości wyskakujących niespodzianek. Za to świetnie zahamowało wydzielanie sebum! Po odstawieniu słodyczy przestałam również chorować (przeziębienia były u mnie nieodłącznym elementem sezonu zimowego).
Gratuluję, chociaż nie dałaś rady, to i tak dobrze że podjęłaś się wyzwania i dzięki niemu chcesz zaprowadzić zmiany w swoim życiu – oby tak dalej :)
I tak jestem z Ciebie dumna :*:_)
Od kilku miesięcy sama ograniczam słodkości, więc wiem, ile Cię to kosztowało. ;) Gratuluję, pięknie się spisałaś!
Ja nawet nie próbowałam, ale to nie dlatego że nie mogę żyć bez słodyczy, a dlatego że uważam że wszystko jest dla ludzi tylko trzeba miec umiar, poza tym jeżeli odstawiam słodkości całkowicie pojawiają mi się tak jak u ciebie migrenowe bóle głowy. :)
Gratuluję. Ja bym chyba nie dała rady. Tzn. nie. Dałabym radę, bo dawałam w przeszłości już nie raz. Po prostu już bym nie chciała. Sama nigdy nie kupuję sobie słodyczy, ale nie wyobrażam sobie nie zjeść czekoladki, którą przyniesie mi kolega z pracy albo batonika od chłopaka. Nie wyobrażam sobie nie zjeść kawałka ciasta upieczonego przez mamę. Tzn. wyobrażam sobie, ale nie chcę tak. Właściwie słodycze jem nie tyle dla smaku, co dla towarzystwa. Co więcej nie lubię jeść słodyczy w samotności. W samotności jem tylko zdrowe rzeczy ;)
Gratulacje osiągnięć i wniosków :)) Ja wytrzymałam miesiąc bez słodyczy :) Bez słodyczy, bez fast foodów, na diecie rozdzielnej :) Też zaczęłam jeść więcej owoców dzięki temu i ogólnie zdrowiej. Też od razu to odczułam w funkcjonowaniu, brak wiecznie dokuczających mi migren i mniejsza senność. No i schudłam 5kg :) Ale do słodyczy po miesiącu wróciłam! Żyć bez nich nie umiem :))
5 kg w miesiąc to super wynik! Gratuluję :)
Dziękuję :)
Hymmm… muszę i ja tego spróbować. Jak dotąd mi nie wyszło, ale próbować trzeba. Miesiąc bez łakoci z pewnością wyszedłby mi na dobre.
Cukier uzależnia więc nie dziwię się, że pozwoliłaś sobie na drobnostki ;) Ja sama staram się unikać słodyczy i chętnie zastępuje je owocami.
Kilka lat temu również zrobiłam na sobie podobny eksperyment. Zaczęło się od próby 40 dni bez słodyczy (ale bez rezygnacji ze słodzenia kawy lub herbaty). Przyznam, że na początku było bardzo ciężko bo przez kilka tygodni miałam dosłownie zespół odstawienia… Ale potem coś się stało… Przestałam zupełnie mieć ochotę na słodycze i nie jadłam ich z rok :)
Kurcze… 31 dni… Mnie nawet 1 nie uda się przetrwać bez zjedzenia czegoś słodkiego.
Pozdrawiam, WingsOfEnvy
Ja już próbowałam nie jeść słodyczy ale nie wytrzymam długo :) słodycze muszę mieć w diecie czasami więcej czasami mniej ale muszą być :)
Ja staram się ograniczać słodycze, ale nie chcę się ich wyrzekać całkowicie.
Co do migrenowych bólów głowy, też niestety je mam. Przeszłam masę badań, nawet tomografię i gdy lekarze już nie wiedzieli dlaczego boli mnie głowa powiedzieli – migrena.
W każdym razie, bóle wracają w sytuacjach gdy przez długi czas jestem narażona na stres oraz co roku w okresie przesilenia wiosennego. Kilka dni temu mnie dorwało niestety, dzięki temu chodzę i wyglądam jak zombie :(
Wiem ze to stary post ale ja wlasnie 4dzien bez slodyczy
Z palcem w nosie… Prawie :) pierwszy tydzień to ciezki, kolejne juz lepiej… Pozwalam sobie czasem na lody, poza tym nic nic słodkiego! I zaczynam właśnie 2gi miesiąc w tym postanowieniu!Schudłam, owszem i to widac, ale postanowiłam nie sprawdzać ile :)
u mnie unikanie słodyczy już po trzech dniach spowodowało, że ciśnienie dolne spadło poniżej 90. Mało osób zdaje sobie sprawę, że nie tylko sól może spowodować podwyższone ciśnienie, ale i nadmiar cukru