Dzisiaj zachwytów nie będzie. Na tapecie bowiem dwa kosmetyki, od których oczekiwałam wiele, liczyłam na efekt wow, a bardzo się zawiodłam. Mowa o podkładach, które swoją drogą do najtańszych nie należą. Być może to właśnie spowodowało, że postawiłam im tak wysoko poprzeczkę. W roli głównej dziś MAC Studio Fix oraz Clarena Perfect Finish Line. Pierwszy kosztuje 105zł (nie jestem pewna, jeśli się mylę to mnie poprawcie), natomiast drugi 59zł.
Oba podkłady zamknięto w szklanych, solidnych buteleczkach. Przewagę ma Clarena, która ma dołączoną pompkę, przez co aplikacja staje się dużo łatwiejsza. Mac przez dość szeroki otwór (tak jak Revlon CS) sprawia czasem trochę problemu. Mimo jego gęstej konsystencji, potrafi wylać się za dużo, ponadto brudzi też zakrętkę od środka i niejeden raz, przez przypadek się umazałam podczas malowania się.
Jeden i drugi z założenia jest podkładem o przedłużonej trwałości, którego zadaniem jest zmatowienie skóry, idealne zamaskowanie niedoskonałości. Clarena to według zapewnień producenta, produkt przeznaczony typowo dla cery tłustej i mieszanej. Ze Studio Fix jest podobnie, nie wyobrażam sobie nakładania go na skórę suchą.
Mac Studio Fix to podkład ciężki i treściwy. Jego konsystencja jest gęsta, dużo bardziej niż podkładu Revlon CS. Ja posiadam odcień NC20, który ma żółtawe tony i dla mnie jest za ciemny. Zazwyczaj mieszałam go z odrobiną czegoś jaśniejszego. Generalnie, nasze wspólne początki nie były złe. Podkład łatwo się aplikuje( nakładałam go pędzlem typu flat top lub beautyblenderem). Nie tworzy smug, ani maski, ładnie stapia się ze skórą, faktycznie mocno kryje i długo się utrzymuje (zaczyna się równomiernie ścierać po jakichś 8h). Efekt krycia możemy stopniować, nakładając odpowiednią ilość cienkich warstw. Dlaczego więc nie zdał egzaminu? Ano dlatego, że po jakimś tygodniu regularnego stosowania, zaczął mnie zapychać. Na skroniach pojawiła się kaszka, a broda i policzki usiane były nowymi zaskórnikami. Ponadto zauważyłam też, że przesuszył moją skórę, która coraz szybciej zaczynała się błyszczeć. Pojawiły się też suche skórki. Oczywiście po jego odstawieniu i powrocie do minerałów problem zniknął. To dla mnie absolutnie niedopuszczalne więc z podkładem się żegnam. A szkoda.
Na koniec dodam jeszcze, że plusem jest SPF15 oraz szeroka gama kolorystyczna. Szkoda, że nie trafił mi się najjaśniejszy odcień.
Clarena, jeśli chodzi o podkład matujący, ma w swojej gamie tylko dwa odcienie. Wybierając kolor zdecydowałam się oczywiście na najjaśniejszy ivory, który okazał się przeraźliwie ciemny. Nie chcę wiedzieć jak wygląda ten drugi. Brr. Oczywiście w tym przypadku także musiałam mieszać go z czymś jaśniejszym. Sam podkład ma nieco lżejszą konsystencję i nie obciąża skóry tak mocno. Jest także rzadszy od Studio Fix. Nie zauważyłam w trakcie stosowania zapchania, czy nowych nieprzyjaciół, skreśla go coś innego. Mianowicie, nałożony na moją twarz i oczywiście przypudrowany, sprawia, że po jakiejś niecałej godzinie świecę się niemiłosiernie! Poza tym ściera się i wręcz odkleja od mojej skóry, mimo, że przy aplikacji dobrze się z nią stapia. Nie wygląda to estetycznie i z tego powodu bardzo szybko go odstawiłam.
Podsumowując, liczyłam na rewelację, a wyszedł klops. Moim ulubieńcem, jeśli chodzi o podkłady o przedłużonej trwałości, na większe wyjścia, pozostaje Revlon Colorstay do cery mieszanej/tłustej (swoją drogą – czemu ja jeszcze o nim nie napisałam?!), na co dzień wybieram minerały bo bardziej służą mojej cerze. Aktualnie testuję też krem BB, który zapowiada się całkiem nieźle, ale o tym wkrótce. :)
Jestem ciekawa, czy używałyście któregoś z tych dwóch podkładów i jak się zachowywał na Waszej skórze? Może polecicie mi coś? Po jakie kosmetyki sięgacie w ciągu tygodnia, jakie wybieracie na wielkie wyjścia? :)
Pozdrawiam,
Agu
Oba kosmetyki otrzymałam do przetestowania i recenzji.
Mnie podkład Clareny przypadł do gustu, ale to fakt, że kolory są zupełnie nietrafione – mam akurat ten ciemniejszy i chociaż sama mam ciemną cerę, nie da się go nosić inaczej jak tylko zmieszanego z najjaśniejszym (prawie cytrynowo żółtym) podkładem miss sporty :)
Ciężkie podkłady lubia zapychac i odwadniać, tak samo jak i Revlon CS i DW Estee.
Nie miałam żadnego z nich, jak na ten moment lubie podkład Affinitone w tubce z Maybelline :D ale ideału nadal szukam :)
Szkoda, że te podkłady się nie spisują. Ciężko znaleźć ten idealny..
Na podkład idealny jeszcze nie trafiłam, niestety ;)
Zastanawiałam się kiedyś nad tym MACiem, ale po Twojej recenzji dobrze to przemyślę :/
Dziękuję za recenzję, miałam chęć na podkład mac, ale może na zimę pomyślę o nim…
W ogóle nie używam podkładów, bo strasznie nie lubię. Generalnie nie używam nic, a na większe wyjście [lub jakiekolwiek inne niż szkoła/spacer) lekko pudruje twarz pudrem z Maybelline. Jednak odkąd całkowicie przestałam używać jakichkolwiek podkładów moja cera nie sprawia większych problemów :)
Myślałam, że Mac lepiej by się spisywał…
Właśnie slyszalam ze mac nie zachwyca… Dla mnie najlepszy jest loreal true match… bardzo dobrze kryje…nie powoduje wysypu i jest bardzo lekki… Najlepszy jak dla mnie i idealnie dobralam kolorek:)
Z droższych podkładów używam jedynie Oriflame Giordani Gold – podkład adaptacyjny, ale zawsze kupuję go w promocji, za ok. 30 zł. MAC'a bym nie kupiła, ze względu na cenę. A Clareny – ze względu na kolor – dla mnie za ciemny. Poza tym wolę z założenia kremy BB, produkty, które nawilżają skórę nadając jej jednocześnie bardzo delikatny kolor.
Ja nawet nie wiedziałam, że Clarena ma w swojej ofercie kolorówkę.
Uwielbiam ich kosmetyki do pielęgnacji.
Żadnego z tej dwójki nie miałam. A może superbalanced z Clinique?
Drogie te podkłady, a widzę, że szału nie ma
Ja już się przekonałam, że to, że podkład (i nie tylko) sygnowany jest jakąś wielką nazwą marki, nie oznacza, że będzie zajebisty. Bardzo jestem ciekawa Twojej opinii na temat tego podkładu Revlonu, sama o nim myślę i również mam cerę tłustą/mieszaną. :)
nie miałam żadnego z nich ;)
od roku tylko minerały używam :)
Do MACa można dokupić pompkę :) Szkoda, że obydwa się u Ciebie nie sprawdziły :(
ojoj a ten Mac mi kiedys chodzil kolo nosa!
Żadnego z tych podkładów nie miałam okazji testować natomiast firmę clarena cenię za produkty pielęgnacyjne.
A Kochana nie masz ochoty odsprzedać MACa jesli sie u Cb nie sprawdził?:)
Clarena to najgorszy podkład na świecie-pod każdym względem. Przysięgam, że to największy gniot z jakim miałam styczność.