Kiedy pogoda za oknem nas rozpieszcza, a słońce na niebie jest w pełni, z ogromną chęcią sięgam po rozświetlacz, którym muskam szczyty kości policzkowych. Strasznie lubię ten efekt, szczególnie gdy skóra nabiera delikatnych kolorów po zimie. W związku z tym, że ostatnimi czasy do gustu przypadł mi bardzo produkt z edycji limitowanej, a którą jeszcze w niektórych miejscach można dostać i to za grosze! postanowiłam dziś o nim wspomnieć. Mowa dzisiaj o rozświetlającym pudrze Essence, z limitki Breaking Dawn o nazwie 01 bella’s secret.
Kosmetyk ma złotawy odcień, jest porządnie sprasowany, bardzo drobno zmielony i nie zawiera żadnych drobinek. Nie pyli jakoś specjalnie, w związku z tym aplikacja nie stwarza większych problemów. Dobrze się rozciera, nie tworzy plam i mimo dość mocnej pigmentacji na palcu, raczej nie zrobimy sobie nim krzywdy.
Na twarzy serwuje nam ładny efekt tafli, a nie tandetnej brokatowej bombki. Skóra wygląda na zdrowo rozświetloną i niezwykle promienną. Jego niewielka ilość całkowicie zmienia nasz makijaż, dodając mu świeżości i lekkości.
Plusem jest także wydajność, używam go od zimy dość często, a zużycie jest praktycznie znikome. Wystarczy naprawdę odrobina do pokrycia szczytów kości policzkowych. Muszę pochwalić również opakowanie! Wydawało mi się tandetne (plastik), ale zaliczyło niejedną glebę i przetrwało w nienaruszonym stanie. Jestem pod wrażeniem.
Dodam też, że rozświetlacz nie spowodował u mnie zapchania, ani podrażnień. Nie pojawiły się w miejscu jego aplikacji żadne nowe krostki, czy zaskórniki, a tego się trochę bałam. Na szczęście stan skóry pozostał bez zmian.
Essence w słońcu, po delikatnym roztarciu |
Podsumowując, jest to produkt, po który ostatnio sięgam najchętniej i szczerze polecam. Długo przekonywałam się do rozświetlaczy bo moja skóra i bez nich raczy mnie błyskiem. Jednak efekt glow w wydaniu od Essence bardzo mi się podoba i nieprędko z niego zrezygnuję. Jeśli dorwiecie go gdziekolwiek na wyprzedaży, nie zastanawiajcie się zbyt długo. Po prostu wrzucajcie do koszyka.;)
Jestem bardzo ciekawa, czy Wy używacie kosmetyków rozświetlających? Jeśli tak, koniecznie napiszcie mi jaki jest Wasz ulubieniec. Ja czaję się oczywiście na theBalm. :D
Zapraszam na konkurs {klik}!
Buziaki,
Agu
bajeczny efekt:)
Mam go i uwielbiam, jak dla mnie to taka tańsza wersja Mary – Lou :)
Ja mam podobny ale z limitki Vampire's Love :)
wygląda pięknie, ale na swojej twarzy zdecydowanie wole maty ;) przez pucki muszę się pilnować ;)
Kto jak kto, ale Essence zna się na rozbieniu fajnych rozświetlaczy :)
Podobają mi się rozświetlacze o chłodnej tonacji najlepiej w bieli lub srebrze, ale nie używam bo mam tłustą cerę.
odkupiłam go od innej blogerki i jest super :D ale w niewielkich ilościach :)
fajnie tez wygląda na powiekach
Typowego rozświetlacza nie mam.
Gdy chcę nadać trochę przyjemnego błysku skórze, to nakładam cień 395 z Inglota.
Świetnie się sprawdza.
Powiem ci, że nazwa zwaliła mnie z nóg :P a już myślałam, że "buuum" na zmiezch dawno temu się skończył i z pewnością nie pomyślałabym że będzie w kosmetykach:P
Też go mam i też używam codziennie. Wcześniej nie miałam takiego produktu w swojej kosmetyczce, a teraz o tym nie zapominam. Uwielbiam delikatny efekt, jaki daje, a do tego jest złoty, a mnie dobrze w takich kolorach :)
Chyna przyjrzę się dokładniej temu rozświetlaczowi po twojej recenzji :-)
Kiedys mialam meteoryty Guerlaina, nie powalily mnie wtedy. A ten Essence nie jest drogi, więc nie mam tak dużo do stracenia ;-)
To nie jest sekret Belli, tylko sekret Edwarda xD Edward tam przecież błyszczał :P
Ja rzadko sięgam po rozświetlacze – raz na czas stosuję jakiś taki zwykły z Elf.
Baaardzo żałuję, że nie dostałam go w swoje łapki :D
Akurat ten rozświetlacz podszedł mi najmniej ze wszystkich z ostatnich limitek Essence. Mój ulubieniec to oczywiście The Balm, ale ostatnio też pokochałam Soft and Gentle MAC'a.
podoba mi się ten efekt rozświetlenia.
Ja nie mam jeszcze żadnego tego typu kosmetyku
ja używam od wielkiego dzwona, mam swój ulubiony wielofunkcyjny cień z Inglota o numerku 395 i jest zarówno fajnym cieniem na dzień jak i rozświetlaczem :))).
nazwałabym to raczej…sekretem Edwarda:):P
wygląda fajnie:) może skorzystam i kupię:)
Wygląda ciekawie, ale ja jako właścicielka tłustej skróry raczej jestem uprzedzona do kosmetyków rozświetlających. Mam takich kilka, a praktycznie wcale po nie nie sięgam… Ostatnio nawet nie używam różu tylko muskam kości policzkowe brązerem.
jest piękny :)
ja osobiście bardzo lubię kosmetyki rozświetlające. na razie stosuję na zmianę High Beam od Benefit i MSF z MAC. w zapasie mam też rozświetlacz z Lush i dodatkowo smocze kulki Guerain. trochę tego jest, a i tak też czaję się na rozświetlacz z the Balm :D
Mam go i lubie aczkolwiek rozswietlacze idace bardzeij w srebrna wrecz perlowa strone sa bardzeij 'moje' :)
ale rewelacyjnie się mieni w słońcu :)
Wygląda bardzo przyjemnie:)
Jest świetny! Gdzie go mogę dorwać?
Radi
może je dorwę w Nautrze to spróbuję ;)
Mam ten rozświetlacz i jest on naprawdę świetny:) Uwielbiam limitowanki Essence:)
Dla mnie nr1 sa dwa produkty MAC Minerlaize w kolorze Lightscapade praz MAC Magically Liquid powder. Efekt rozswietlenia jest subtelny a wieczorem mamy na twarzy piekne iskierki.
Powiem szczerz że rzadko używam rozświetlaczy, jeżeli już to High Beam z Benefitu lub Soft and Gentle z MAC :)
Miałam kiedyś osławiony AOH tej firmy i byłam nim zachwycona :)
Nie mam żadnego rozświetlającego pudru
Mnie nie przypadł do gustu, chętnie go odsprzedam komuś
też używam rozświetlaczy a ostatnio bardzo często nakładam go w wewnętrzne kąciki oczu, bardzo podoba mi się ten efekt ;)