Przedczoraj było podsumowanie całkowicie niekosmetyczne, natomiast dzisiaj chciałabym Wam przedstawić moje kosmetyczne hity zeszłego roku. Post będzie w całości poświęcony kolorówce, natomiast jutro ukaże się zestawienie pielęgnacyjne. Wybaczcie, że posiłkuję się zdjęciami producentów/dystrybutorów, ale niestety nadal nie odzyskałam danych ze swojego laptopa i nie mam innej możliwości zaprezentowania poszczególnych produktów, a chciałam by zdjęcia utrzymane były w jednym stylu. :) Przy opisach zamieściłam także linki do recenzji, jeśli się takowe na blogu pojawiły. :)
No to zaczynamy… Kategorie ściągnęłam z tagu krążącego na YouTube, który widziałam u Karoliny z kanału stylizacje2.
Zacznijmy od podkładów. Niekwestionowanym hitem tego roku i chyba największym odkryciem był podkład mineralny marki Lily Lolo. Zakochałam się w nim całkowicie i uważam, że jest to jeden z najlepszych kosmetyków jakie miałam okazję używać. Jestem właśnie w trakcie zużywania drugiego słoiczka. [recenzja]
Dużym zaskoczeniem w ostatnich miesiącach okazały się również podkłady Clarins, miałam okazję używać trzech różnych – Teint Haute Tenue, Skin Illusion oraz Ever Matte. Moim zdaniem każdy jest świetny i szczerze mówiąc, gdybym miała kupować, ciężko byłoby mi wybrać ten jeden. Pierwszy ma zdecydowanie największe krycie, ale dwa kolejne na mojej twarzy wyglądają równie dobrze. Nie tworzą maski, mają piękny, jasny kolor, wyglądają bardzo naturalnie i co najważniejsze – nie zapychają!
Jeśli chodzi o pudry wykańczające to nie odkryłam tego jednego, który mogłabym nazwać ideałem. Puder ryżowy Marizy okazał się bardzo dużym zaskoczeniem. Ładnie matuje, trzyma makijaż w ryzach przez dłuższy czas i generalnie jestem z niego zadowolona, ale wciąż mam ochotę na coś innego. [recenzja]
Wracałam też do pudru My Secret, który darzę ogromnym sentymentem i bardzo lubię. :) [recenzja]
Korektorem, który najlepiej spisywał się w maskowaniu cieni pod oczami, okazał się Bourjois Healthy Mix. Jest rewelacyjny i na pewno się z nim długo nie rozstanę! Kryje dużo lepiej niż lubiany przeze mnie korektor Bell, a jest przy tym lekki i nie obciąża delikatnej skóry. Pokażę go dokładniej niedługo. :)
Z niespodziankami na twarzy najlepiej radził sobie L’Oreal True Match, ale w tym roku chciałabym znaleźć coś jeszcze lepszego. [recenzja]
Ulubionym bronzerem okazała się Ziemia Egipska, która po małym odświeżeniu delikatnie zmieniła kolor. Teraz jest on idealny i sięgam po nią codziennie. Cenię ją przede wszystkim za trwałość. Mam chwalony bronzer W7, ale mimo pięknego koloru, nie wytrzymuje on na mojej twarzy całego dnia i były sytuacje, że właził mi nieestetycznie w pory.;/ Dlatego to Bikor zasługuje na pierwsze miejsce. Bezsprzecznie. [recenzja] [nowa wersja]
Kiedyś wcale nie używałam różu i teraz nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego. Na dzień dzisiejszy kocham całym sercem i gdybym mogła, kupowałabym je bez umiaru. Twarz muśnięta tym kosmetykiem nabiera całkowicie innego wyrazu i nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez niego! Oczywiście ulubieńcami zostały róże Lily Lolo za piękne kolory i niesamowitą trwałość. W szczególności Ooh La La i Clementine. Po prostu je uwielbiam! [recenzja]
Na miano tegorocznego hitu zasłużyła sobie także Średnia Morela od Yves Rocher. To najlepszy róż w kamieniu jaki kiedykolwiek miałam! Piękny kolor pasujący do każdego makijażu. [recenzja]
Rozświetlacz urzekł mnie jeden i to stosunkowo niedawno bo do tej pory jakoś nie doceniałam kosmetyków tego typu. Dopóki nie skusiłam się na ten z limitowanki Twilight od Essence. Daje piękną taflę i brak mu jakichkolwiek drobin brokatu. Moim tegorocznym celem jest The Balm :D
Bez bazy nie wyobrażam sobie makijażu oka. W tym roku zachwyciły mnie dwie. Pierwsza z nich do Dax, ładnie utrzymująca i podbijająca kolor cienia na powiekach. Oddałam ją jednak koleżance bo wiedziałam, że nie zdążę zużyć wszystkich baz jakie mam przed terminem ważności. [recenzja]
Druga zaś to Joko, która na dłuższą metę wygrała z Daxem w kwestii podbicia koloru. Nawet najgorzej napigmentowany cień wygląda z nią ładnie, dlatego u mnie została. [recenzja]
Często wracałam też do bazy Hean, która jest także godnym polecenia kosmetykiem. Mam ją już dość długo i wciąż spisuje się świetnie. [recenzja]
Cieni przewinęło się dużo bo to kolejne kosmetyki, które uwielbiam. Ciężko mi było wybrać te, które zachwyciły najbardziej. Pominęłam ukochane od lat Ingloty bo warto zwrócić uwagę na trzy inne marki. Pierwszą z nich jest oczywiście Sleek! Stałam się posiadaczką 4 palet i każdą uwielbiam. Kolory dają nam nieograniczone możliwości i duuuże pole do popisu. [recenzja] [swatche] [makijaż wykonany przy użyciu Bad Girl]
Drugim zachwytem są sypkie cienie Lily Lolo, które mają boskie, często niejednoznaczne kolory i zachwycającą pigmentację. Rewelacja! Na pewno o nich jeszcze przeczytacie!
A trzecim ulubieńcem okazały się trójki z My Secret. Niska cena, świetne kolory, ich nasycenie oraz trwałość. Czego chcieć więcej? Na dniach będzie o nich więcej.
Z kredek najbardziej polubiłam czarną Emily od Golden Rose i mam ochotę na więcej. Miękka, wyrazista, trwała i śmiesznie tania. [recenzja]
Eylinery żelowe Essence są dużym ułatwieniem w zrobieniu kreski. Wciąż uczę się tej sztuki i raz wychodzi lepiej, raz gorzej, ale namalowana tym linerem krecha trzyma się dzielnie przez cały dzień. ;) Jak opanuję ten temat do perfekcji to na pewno o nich napiszę:D
W kategorii maskar moim zdecydowanym hitem jest 2000 Calorie marki Max Factor. Miałam tusze droższe i tańsze, ale póki co moje rzęsy ten pokochały najbardziej. Żadnym innym nie jestem w stanie uzyskać takiego efektu. [recenzja]
Jeśli chodzi o akcesoria to w zasadzie wszystkie moje pędzle lubię, ale chciałam wyłonić ulubieńców. :) Na dzień dzisiejszy jest to kuleczka z Essence, którą uwielbiam nakładać cienie w zewnętrznym kąciku, cieniować nim załamanie i generalnie nie wyobrażam sobie bez jego użycia mocniejszego makijażu. [recenzja]
To samo jest z pędzelkiem Hakuro H79. Idealny do blendowania! Odkąd go mam Maestro 497 leży praktycznie nieużywany. Przepięknie rozciera i łączy kolory. Niezbędny! Niedługo zrobię wam porównanie tych dwóch pędzelków.
W 2012 roku miałam okazję przetestować na własnej skórze różowe jajeczko Beautyblender, które strasznie polubiłam. Na co dzień, kiedy spieszę się do pracy używam pędzli, ale przed każdym większym wyjściem, jakąś imprezą itd. zawsze używam jajka do nakładania podkładu. Nawet gruba warstwa, mocno kryjącego kosmetyku wygląda dobrze i pięknie stapia się z naszą skórą. [recenzja] [aplikacja] [porównanie z gąbeczką Infinity]
Zeszły rok był dla mnie łaskawy w odkrycia nowych mazideł do ust. Po pomadki zaczęłam sięgać regularnie i bardzo je sobie upodobałam. Najbardziej te o formule nawilżającej, kremowej, lekko masełkowatej, często 2w1, łączące błyszczyk i pomadkę. Nie mogę tu nie napisać o Celii, która szturmem zdobyła blogosferę. To jedna z pomadek, po którą sięgałam najczęściej. [recenzja 603] [recenzja 604]
Kolejnym niekwestionowanym hitem są naturalne pomadki Lily Lolo. Noszą się cudownie, pięknie nawilżają i gdyby nie ich cena, chętnie zaopatrzyłabym się w resztę kolorów. [recenzja]
Muszę wspomnieć także o serii Eliksir z Wibo, którą poznałam dzięki Rossmannowskiej promocji -40% i bardzo polubiłam. Biorąc pod uwagę cenę – rewelacja! Pokażę je niedługo. [swatche 04]
Po błyszczyki w zeszłym roku sięgałam rzadko, w zasadzie większość oddałam. Zostawiłam tylko te, które lubię najbardziej. Do ulubieńców od dawien dawna należą błyszczyki Essence z serii Stay With Me. Lubię je za kremowe, bezdrobinkowe kolory, gęstość, brak lepkości i długotrwały efekt. [recenzja]
W ostatnich miesiącach moje serce skradły także naturalne błyszczki Lily Lolo, o których niedługo przeczytacie więcej. :)
W kwestii paznokci nie działo się za wiele bo moje pazury mają lepsze i gorsze okresy. Z naciskiem na gorsze. :) Najlepszą odżywką, którą miałam okazję używać był Nail Tek, dzięki któremu udało mi się wyhodować długie paznokcie. Dziś nie ma po nich ani śladu, ale walczę. :)
A z lakierów bardzo polubiłam lakiery Miyo. Taniutkie, mające ciekawe kolory. Bardzo fajne. [recenzja]
Z innych kosmetyków służących do makijażu na uwagę zasługuje zestaw do brwi Essence. Pochodzi on z limitki Wild Craft i uważam, że jest dużo lepszy od paletki dostępnej w regularnej sprzedaży. Dzięki niemu zaczęłam regularnie podkreślać brwi. Ten ciemny brąz jest świetny!
Ufff, myślałam, że nie skończę tego posta. :)
Które z wyżej wymienionych kosmetyków znacie? Może któreś z nich lubicie równie mocno jak ja? Jestem ciekawa waszych podsumowań. Koniecznie dajcie znać. :)
Ściskam,
Agu
Świetne podsumowanie :) Niektóre produkty jak puder Mariza czy cienie Sleek mam i uwielbiam!
dzieki:)) sleeki i marize kochaja chyba wszyscy:-) swietne kosmetyki w niskiej cenie:-)
eliksir z Wibo to rzeczywiście HIT !
Zapraszam do mnie :))
błagam Cię, nie zostawiaj dopiski "Zapraszam do mnie :))" :)
U mnie tusz MF nie sprawdził się, niestety.
Początkowo byłam z niego bardzo zadowolona.
W miarę stosowania i upływu czasu bardzo brzydko zachowywał się na moich rzęsach (sklejał je, tworzył grudki).
ojej, dla mnie to najlepszy tusz, szkoda, ze u Ciebie sie nie sprawdzil:(
pokrywa sie wiele naszych hitow :) ! Au nature, baxa Dax, 200 Calorie, wiele produktow do ust… skoro takie dopasowane jestesmy chyba zakrece sie obok podkladu Clarinsa po jakas probke…
Rzeczywiscie, wiele nas laczy:) sprobuj tego podkladu, w szczegolnosci pierwszego rodzaju, mi panie w Douglasie chetnie daly probki pozostalych dwoch:))
bardzo lubie ten pedzelek z essence i hakuro :)
oba sa swietne!
Wczoraj wreszcie kupiłam wibo 05 i jest cudna! Celii nigdzie nie mogę dostać…
Szkoda, ze Celia jest tak slabo dostepna:(
Liner essence jest moim ideałem, innego (żelowego) nie miałam, nie mam ochoty testować ;). Ten jest dla mnie idealny, robi ładną kreskę bez prześwitów i trzyma się cały dzień. Tak samo tusz 2000 calorie, jest moim pewniakiem! Mam też pędzelek essence i codziennie go używam, ale nie mam porówniania z innymi ;). Tzn. miałam pędzelek kuleczkę z H&M, ale zgubiłam ;(. Chyba ten zgubiony trochę bardziej mi pasował.
Wśród Twoich hitów jest kilka rzeczy, nad których zakupem się zastanawiam, a raczej zbieram fundusze ;). Już wiem, że je kupię :)
o widzisz, kuleczki z hm nie mialam, ale mam jezyczkowy i bardzo lubie:)
jak kupisz cos z listy koniecznie daj znac jak sie sprawdza:)
Miałam Ever Mate z Clarinsa, sprawdził się świetnie, ale i tak wróciłam do ukochanego Double Wear Light z EL :) Z Nail Teka używam Top Coat, jest rewelacyjny. Chciałabym przetestować paletkę Sleek i pędzle Hakuro.
klasyczna wersja DW jest dla mnie zbyt ciezka, ale Light nie probowalam, musze poprosic o jakas probke:)
Super zestawienie. Kilka kosmetyków znam, z innymi dopiero zaczynam mieć do czynienia – np. z Nail Tekiem czy tuszem Max Factor. Nie mogę się doczekać ich stosowania, już czekają w pudełku z zapasami :)
mysle, ze bedziesz zadowolona:)))
Lily lolo rzadzi widze :D
a jak :D
Wstyd, ale nie miałam nic :D Moim tegorocznym celem też jest rozświetlacz theBalm :)
mnie on kusi od dawna :)
Z podkladód Clarins mam Skin Illusion i bardzo lubię:)
zostalam zachecona m.in. dzieki Tobie:)
rozświetlacz z Essence jest świetny :D
zgadzam sie:)
sporo minerałków :)
bardzo je lubie:)
Chyba sobie w końcu zamówię ten podkład mineralny Lily Lollo . Tylko jeszcze nad kolorem myślę. Ten na zdjęciu to który numerek ?
ja uzywalam Warm Peach a teraz mam China Doll:)
Bardzo podoba mi się twoje noworoczne podsumowanie :) nie szkodzi, że niema realnych zdjęć, wszystko jest przejrzyście napisane :)
coraz bardziej nabieram chęci na Lily Lolo :)
super, ze Ci sie podoba:) a LL polecam z calego serca:))
świetne podsumowanie, ja się czaję na Lily Lolo ale najpierw porządny pędzel do minerałów. A puder My Secret też uwielbiam ale niestety muszę przyznać 1 miejsce Manhattanowi sypkiemu , urzymuje makijaż lepiej niż MS.
ooo musze wyprobowac:)
a tak kusila mnie ta limitowana edycja twilight:D
mnie tylko rozswietlacz:)
Od kiedy kupiłam paletkę do brwi essecne z limitki nie wyobrażam sobie codziennego makijażu bez podkreślena brwi :)
to tak jak ja, a wczesniej czesto z tego rezygnowalam :)
widzę tutaj kilka moich hitów. :) lubię lily lolo, tusze max factora. :) ciekawi mnie kredka emily, widziałam już ją u Idalki. :)
to swietna kredka, musze poszukac innych kolorow:)
Clarins ma dobre podkłady ale nie zgodze się,że Everlasting nie jest lekko maskowy:P
Hakuro super i ten niepozorny pędzelek z Essence też:)
ale ja nie wymienilam podkladu Everlasting:)
Mnie urzekły też te z niższej półki cenowej, jak ryżowy z marizy i eyeliner z essence, a z hakuro za to h50s do podkładu :)
No i przez Twoje wpisy zamarzył mi się okrutnie podkład z lily lolo! :O
no wlasnie, to
jest najlepsze, ze tanie nie musi byc zle a wrecz przeciwnie! moze byc swietne:)
a LL polecam bardzo:)
Mi już chyba bardziej polecać nie musisz, czuję się skuszona na maxa ;p
Ciekawe zestawienie i widzę kilka wspólnych punktów a na pewno będzie to Ziemia Egipska :* Gdyby nie Ty, nadal bym się zastanawiała :P Róż Średnia Morela stał się ulubieńcem końcówki roku :)
Hakuro to moje odkrycie, ale jak na razie tylko do makijażu twarzy. Z pędzlami do oczy jakoś się nie odnajduję.
Nail Tek to mój żelazny zestaw od paru lat :D
Hexx, ciesze sie, ze polubilas Ziemie:))) ja sama mialam z nia trudne poczatki i drugi odcien odpowiada mi bardziej:) a srednia morele kooocham!:)
szerokie grono ulubieńców :)
eyeliner z essence i beautyblender to zdecydowanie moi faworyci :)
Właśnie dotarły do mnie pomadki lily lolo i jestem nimi zachwycona!
Wśród Twoich ulubieńców jest też kilku moich :)
podkład lily lolo jest też moim hitem ;)
Z podkładem Lily Lolo dopiero zaczynam przygodę,zakupiłam odcień Warm peach i róż także w kolorze Ooh La La:-)Czuję,że się mocno zaprzyjaźnimy…bazę Joko mam i bardzo lubię:-)
hmmm, żadnego z tych produktów nie miałam, ale dopiero zaczynam przygodę z makijażem (w wieku 28 lat! sic), zapiszę sobie na liście :)
Również uwielbiam pędzelki hakuro <3, natomiast zupełnie mi nie przypadł do gustu puder transparentny my secret, co twarz to inne upodobanie hehe :)
Mam ochotę przetestować Nail Tek'a.
ps. zapraszam na mojego raczkującego bloga
Widzę sporo "znajomych" :) Paletki Sleeka, podkład i róż Lily Lolo, Celia, Hakuro, linery z Essence i jeszcze kilka innych… Wszystkie te produkty również i ja lubię :) Zupełnie się nie dziwię, że znalazły się w Twoich ulubieńcach :)
Ja najbardziej cieszę się, że dzięki Tobie odkryłam Lily Lolo i znowu miałam okazję sięgnąć po Celię! Miałaś duży wpływ na moje kosmetyczne upodobania w tym roku :))
Dużo słyszałam dobrego o tych produktach :))) Na kilka z nich na pewno kiedyś się skuszę :)