Długi weekend rozleniwił totalnie, a szczególnie pobyt w moim rodzinnym domu. Kiedyś u mamy bywałam praktycznie co weekend, teraz jestem raz na miesiąc. Niestety “dorosłe” życie wymaga czasem poświęceń a codzienne obowiązki nie pozwalają na częste wizyty, ale wierzę, że po skończeniu studiów będzie łatwiej. Tyle dobrego, że mam blisko. ;)
Dziewięć dni wolnego (m.in. za to właśnie lubię moją pracę;)) pozwoliło mi zregenerować siły, wypocząć, odwiedzić kilka miejsc i zaliczyć wizyty u bliskich. Nie pamiętam kiedy miałam tyle wolnego. Zero stresu, brak myślenia o uczelni i pracy. Totalny luz. Zleciało okropnie szybko, za szybko. :(
I choć jutro rano nie obudzi mnie pies, a budzik, który brutalnie zadzwoni o 6.35 to cieszę się, że jestem już u siebie. Wczoraj brakowało mi konkretnego zajęcia, a przede wszystkim własnego łóżka, całego arsenału kosmetycznego, który zostawiłam w szczecińskiej łazience a miałam ochotę użyć i wielu innych rzeczy, których nie miałam przy sobie. Ileż można się lenić? ;) Nie wiem jak jest z Wami, ale mnie na dłuższą metę męczy nicnierobienie. :) Choć nie powiem, jeszcze jeden dzień wolnego by się przydał, na dojście do siebie po powrocie. ;)
Dziś wieczorem zdążyłam zaliczyć już domowe porządki, zakupy, małe spa, telewizyjny seans, nadrabianie szkolnych zaległości i czytanie książki. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Teraz aż nie mogę zasnąć, stąd ten post. ;) Obiecuję, że to ostatni z tej serii, od jutra wracam z recenzjami. :) Energia mnie rozpiera, a rano pewnie będę nieprzytomna. ;)
Maj ogólnie wprawia mnie w bardzo pozytywny nastrój. Szczególnie obecność bzu i konwalii, które ubóstwiam. :) Szkoda tylko, że pogoda się schrzaniła i znów jest zimno. Dziś było zaledwie 9st. :( Najpierw upały i burze, a teraz znów jesiennie, buu.
Mam nadzieję, że Wy także kończycie ten tydzień wypoczęte, zrelaksowane i zadowolone. Oby nadchodzący był równie dobry! :)))
tak wyglądało wtorkowe niebo, chwilę później zrobiło się całkowicie czarno i ‘zaskoczyła’ nas burza ;) |
Piękne zdj :) dobrze,że wypoczęłaś :) teraz idź spać bo jutro budzik będzie nieubłagalnie dzwonił ;)
buziaki i czekam na kolejne recenzje!!
dzwonił, dzwonił…pierwszy dzień po powrocie dał mi ogólnie nieźle popalić… gorzej niż piątek 13go!
pozdrawiam:)))
Jakie piękne zdjęcia! :)
Podobno ma być ładniej w tym tygodniu, przynajmniej u mnie ;)
dzięki! ;) jak dla mnie może być tak max 20st, nie lubię upałów jak muszę siedzieć w pracy, tym bardziej, że mój firmowy strój tworzą same czarne ubrania ;)
Jeśli ktoś miał naprawdę długi weekend miał prawo się rozleniwić, ale o to właśnie chodzi podczas urlopu:):)
ooo tak, powrót do rzeczywistości był brutalny:P
tez mialam wydluzony dluuuugi majowy weekend ale czuje sie po nim jeszcze bardziej zmeczona :(
Ja w sumie też, przydałby się chociaż jeden dzień na dojście do siebie i regenerację, a tu od rana same niespodzianki. Prawie dziś na zawał zeszłam..;|
ja tez lenilam sie w domku ale tydzien, dwa dni zostawilam sobie juz na Wroclaw. wylenilam sie totalnie i nie wiem jak wroce jutro na uczelnie ( poniedzialki mam wolne )
zazdroszczę:) ja całe 6 dni w pracy:P
aż zapachniało kwiatami ; )
cóż, dorosłe życie z dala od domu rodzinnego ma plusy i minusy, ale chyba największym plusem jest właśnie ta radość z powrotów w rodzinne strony ; )
to fakt:))))
no ja niestety nie jestem wypoczeta – matura.
trzymaj się! i pomyśl o tych najdłuższych w swoim życiu wakacjach, jak tylko skończą się egzaminy:)))
Uwielbiam zapach konwali. A tak w ogóle świetne zdjęcia chmur burzowych. :)
ja też, choć wymieszane z zapachem bzu tworzą mieszankę wybuchową :D
dzięki, robione w czasie jazdy na szybko;) niebo było tak niesamowite, że musiałam cyknąć fotę:D
o kurcze, strasznie czarno w ten wtorek mieliscie :P ja tez bylam dzis nieprzytomna kiedy budzik zadzwonil…
istny armagadeon :D
ale pochmurno !! uwielbiam taką otwartą przestrzeń. :) a kwiatuszki cudne :)
uwielbiam bez i konwalie na tyle, że buszowałam po lesie i krzakach w towarzystwie ogromnych mrówek, które mnie pogryzły:P ale musiałam je mieć:D
wow, ale widoczek :D
ja się też leeeenie, tylko, że mam bardziej poważniejszy, głębszy problem – nie potrafię wrócić do tej "gonionej rzeczywistości" ;(
ja choćbym nie potrafiła to niestety muszę ;) dostałam dzisiaj takiego kopa od rzeczywistości, że hoho:D
chociaż pogoda po tym długim weekendzie się popsuła to pocieszający jest fakt, że jeszcze w tym tygodniu ma być po 30 stopni :D a zdjęcia na prawdę imponujące:)
o nie! a ja weekend rozpocznę dopiero w sobotę o 16.30!:(
Jakie piękne widoki a kwiatuszki super pozowały.