Dziś kilka słów o żelu oczyszczającym Uriage z serii Hyseac. Moją przygodę z blogiem rozpoczęłam notką przepełnioną euforią na temat kosmetyków Uriage, po dwóch dniach stosowania próbek. (Śmiać mi się chce z samej siebie. Od tamtej pory wiele się zmieniło i w życiu bym nie wydała werdyktu o produkcie, tym bardziej kremie po dwóch dniach. Masakra! Jednak muszę przyznać, że zdania o nich nie zmieniłam, pomogły mojej buzi, w ekspresowym tempie zlikwidowały kaszkę z jaką się borykałam i jesienią planuję do tych kremów powrócić.)
No, ale do rzeczy. Końcówkę żelu zużywałam w rodzinnym domu. Zostawiłam go tam sobie aby nie musieć tachać ze sobą przy każdej wizycie żelu do mycia twarzy. Nastał dzień, w którym wycisnęłam ostatnią kroplę więc mogę co nie co o tym żelu napisać.
Po pierwsze – opakowanie. 150 ml produktu zamknięte jest w poręcznej, miłej dla oka tubie. Nie ma problemu z dozowaniem ilości. Standardowy otwór pozwala wydobyć tyle żelu ile potrzeba. Zamknięcie jest solidne. Przez cały czas użytkowania nic mi nie odpadło, nie ułamało się. Na plus.
Po drugie – zapach. Żel cudownie pachnie! Zresztą wszystkie produkty z tej serii są przyjemne dla nosa. Miło się zużywało.
Po trzecie – konsystencja. Żel jest dość gęsty. Jego postać przypadła mi do gustu ponieważ nie musiałam martwić się, że coś przeleci mi przez palce i produkt się zmarnuje.
Po czwarte – wydajność. Żel mam od zeszłego października. Jednak 1/4 zużywałam tylko okazyjnie, zatem długość użytkowania się przedłużyła. No, ale i tak na plus. :)
Po piąte – działanie. Żel doskonale oczyszczał moją twarz, nie podrażniając jej. Jedynym minusem było lekkie szczypanie w oczy, co mnie trochę irytowało. Poza tym nie powodował zaskórników, nie wysuszał i ogólnie rzecz biorąc przyczyniał się do lepszego stanu buzi. Porów nie zmniejszył, ani nie odetkał. Jakie były takie są. Nie spodziewajcie się zatem cudów.
Po szóste – cena. Ja kupiłam na promocji za ok. 28zł. Jego regularna cena sięga ok. 40zł i uważam, że to dość wysoka cena jak na taki żel. Znam inne w tej cenie, o większej pojemności, które służą mi równie dobrze dlatego też nie kupiłabym go po raz drugi za normalną cenę.
lekko zdezelowana obietnica producenta na opakowaniu :)
składniki dla ciekawych :)
Podsumowując – polubiliśmy się, ale nie na tyle abym została jego wierną fanką. Nie kupię go ponownie bo w takiej cenie wolę np Vichy Normaderm, który także mi służył i nie szczypał w oczy. Być może kiedyś do niego wrócę, gdy nadarzy się okazja i cena będzie atrakcyjna. :)
Miałyście z nim do czynienia? A może macie inny, godny polecenia żel do mycia twarzy? Chętnie poznam Waszych faworytów! :)
Kocham Uriage, tylko nie mogę go nigdzie dostać. A czaję się właśnie na ten żel i krem na dzień.
Dość ciekawy żel, szkoda tylko , że ma wysoką cenę regularną. Swego czasu używałam żelu z Avonu niestety nie pamiętam nazwy, był z tej serii przeciwko zaskórnikom i bardzo mi służył :)
Obserwuję
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Leila
Nigdy nie słyszałam o tej firmie czy tym żelu. Mimo wszystko ocena dobra, więc przy najbliższej okazji kupie ;D
Kręciłam się koło tych kosmetyków w SuperPharm, ale nie zaintrygowały mnie na tyle, żeby się skusić. Dzięki za recenzję, żele do mycia twarzy to moja słabość.
Ja to szukam czegoś skutecznego na zaskórniki ;>
♥ Mój blog.
ciekawy żel ;)
Ja jestem wierna żelowi Physiogel :) próbowałaś może go?
z tej firmy mam balsam do ust i bardzo go lubię ;)