Wiem, że wiele z Was czeka na odpowiedź odnośnie poprzedniego wpisu. Przepraszam, że tak długo to trwało, ale choć mocno chciałam to nie dałam rady wcześniej. W zasadzie większość z Was odpowiedziała poprawnie – podkład nałożony po prawej stronie to zasługa beautyblendera, zaś lewa strona to jajeczko/gąbeczka Infinity dostępne w Drogeriach Natura, w cenie 25zł. Dla przypomnienia oryginał kosztuje 79zł.
Szczerze mówiąc musiałam trochę nad tematem pomyśleć. Gdy nałożyłam podkład tańszym odpowiednikiem na żywo nie wyglądał źle. Miałam wręcz wrażenie, że krycie jest lepsze, ale był bardziej widoczny, co zresztą dużo bardziej widać na zdjęciach niż w rzeczywistości. To właśnie foty pozwoliły mi na wysnucie ostatecznych wniosków. Wybrałam sobie do testów dość trudnego zawodnika jakim jest Double Wear od Estee Lauder. Ten podkład wyjątkowo nie chce współpracować z moją skórą, zawsze jest bardzo widoczny, tworzy maskę i nie wygląda korzystnie. W zasadzie gąbkami uzyskałam najlepszy efekt, ale to i tak mnie nie zadowala i zdania w stosunku do niego nie zmienię.
Zacznijmy od tego, że oba jajka różnią się od siebie kształtem, ale wielkość jest podobna. Zarówno na sucho, jak i po zmoczeniu. Po zanurzeniu w wodzie BB można bardzo łatwo odcisnąć, natomiast Infinity pozostawia w sobie sporo wody. Musiałam osuszyć je porządnie papierowym ręcznikiem, czyli czeka nas więcej zabawy.
Jajka różnią się także swą strukturą. Są całkowicie inne. Infinity to lateksowa gąbka, BB zaś lateksu nie posiada. Ponadto BB ma bardziej porowatą powierzchnię, tańsza wersja jest dużo bardziej zbita. Przekłada się to na komfort użytkowania. Tutaj zdecydowanie wygrywa oryginał. Jest bardziej plastyczny, można go ‘ścisnąć’, jest plastyczny i bardzo miękki, natomiast tańsza wersja daje się tylko ‘zgnieść’ w nieznacznym stopniu. Ciężko te różnice uchwycić na zdjęciach,
Co do samej aplikacji, to nie ma co się rozpisywać. Beautyblender bije gąbkę Infinity na łeb. Nakładając podkład tańszą wersją wyraźnie słychać dźwięk odbicia, jakbyśmy stosowały kauczuk do twarzy. Ani to przyjemne, ani komfortowe. Poza tym ciężko mi było dotrzeć do zakamarków twarzy i rozprowadzić podkład w trudniej dostępnych miejscach – przy skrzydełkach nosa, czy rozetrzeć na linii żuchwy. No i gąbka chłonie sporo podkładu. Jedynym znaczącym plusem jaki zauważyłam było szybsze czyszczenie. Wyprałam ją w szamponie dla dzieci i domyła się od razu, beautyblendera musiałam moczyć w oliwce by go doprowadzić do porządku.
Natomiast aplikacja beautyblenderem to bajka. Łatwo, szybko i przyjemnie. Czas nakładania był przynajmniej dwa razy krótszy. Ponadto podkład pięknie się wtapia i zostaje doskonale wciśnięty w skórę. Pory stają się mniej widoczne – dostrzegam tutaj sporą różnicę, Inifinity aż tak mocno ich nie ukryło, wręcz w niektórych miejscach podkreśliło. Twarz wyglądała dość naturalnie i taki efekt byłabym w stanie znieść biorąc pod uwagę, że pracowałam z DW.
Kilka z Was napisało, że nie widzi różnicy. Jasne, w samym wyglądzie na twarzy nie jest ona aż tak bardzo znacząca. Jednak biorąc pod uwagę inne aspekty, dla mnie beautyblender wygrywa. Gdybym miała wydać 25zł wolałabym przeznaczyć je na dobry pędzel np. Hakuro. Sprawdzi się dużo lepiej niż podróbka i posłuży Wam dłużej. Beautyblender jest delikatny i może się szybko zniszczyć, ale Inifinity podejrzewam, że zużyje się dużo szybciej. Mimo, że gąbeczka nie była często używana już widać naruszenie jej struktury. A jak bardzo chcecie wypróbować podróbkę to zawsze możecie kupić ją w H&M za 9,99zł ;)
Oryginał mam od kilku miesięcy i bardzo lubię, ale mogłabym bez niego żyć bonajczęściej używam pędzli i je uwielbiam najbardziej. Gdybym miała wybierać jajko lub pędzle (w cenie 79zł możecie mieć co najmniej 2) wybrałabym to drugie. W podróbki bym się w tym przypadku nie bawiła bo najzwyczajniej w świecie nie warto, ale że nadarzyła się okazja i koleżanka mi użyczyła swojej sztuki to zaspokoiłam swoją ciekawość i porównałam jak to wszystko wygląda. :)
Mam nadzieję, że tym samym pomogłam Wam choć trochę w dokonaniu wyboru i podjęciu decyzji. :)
Dajcie znać czy czujecie się zachęcone i co wybieracie w ostatecznym rozrachunku. Pędzel, podróbkę, czy oryginał? A może własne palce? Czym nakładacie podkład każdego dnia? :)
Ściskam,
Agu
Ja obecnie używam pędzla typu Flat Top, ale planuję jeszcze wypróbować Duo Fibre. Beuty Blender też bym z chęcią potestowała :)
duo fibre tez mnie kusi;-)
zdecydowanie postanowilam nie korzystac z podrobek…
ja tez lubie bedzle i chwale sobie nakladanie flat topem hakuro, w zsadzie chyba nic wiecej mi nie potrzeba.
ja tez najbardziej lubie flat top hakuro i lancrone :-) no i kuleczke takze z lancrone ;-)
pierwszy & ostatni raz kupuję fejka czegokolwiek. brzydzę się podróbami, a sama się w końcu dałam naciągnąć, meh. 'beauty blending' rozpierniczył się po pierwszym praniu. pomijając fakt, że nawet się nie doprał ;-)
nigdy więcej.
z tym nie jest az tak zle:-) ale wolalabym ta kase przeznaczyc na pedzel ;-)
Ja używam pędzli z EcoTools i przy nich zostanę.
ich akurat nie mam :-)
No cóż, ja nakładam podkład palcami.
Tak lubię najbardziej :)
Na różowe jajo nikt mnie nie namówi.
Najzwyczajniej żal mi pieniędzy.
ja luboe flat topy i kulki do podkladu:-) od palcow sie odzwyczailam :-)
kiedys mialam fisia na punkcie pedli do podkladu, ale ostatnio nakladam podklad palcami.
*pedzli
ja nadal mam fisia na ich punkcie :-)
I ja również nakładam wszystko palcami. Choć czaję się na pędzel do podkładu Hakuro. Czas na zmiany :)
hakuro polecam, tak samo lancrone :) od palcow sie odzwyczailam i efekt mnie nie zadowala:-)
Ja nakladam podklad palcami albo pedzlem, mam rowniez oryginal BB, ale dla mnie to zadna rewoluja o czym pisalam u siebie na blogu. Palce tez swietnie sobie radza, podobnie jak pedze, a jesli nie widze roznicy i komfort stosowania jest taki sam, to po co mam przeplacac? Pozdrawiam!
ja nie lubie juz nakladania palcami, pedzel radzi sobie duzo lepiej. BB lubie takze, ale sama pewnie bym go nie kupila:)
Nie dała bym aż tyle za BB :D Wolę palce ;D
ja palcami nie lubie nalladac podkladu:-)
Nie miałam ani BB, ani żadnej podróbki. Preferuję Hakuro H50 albo H54 albo zwyczajnie własne palce :)
Ja dokładnie tak samo. Nawet numery pędzli się zgadzają ;)
ja lubie jeszcze pedzle lancrone ;-)
Ma podróbkę, i nie powiem co się z nią stało..
rozwalila sie?:-P
Ja jajka nie używałam i nie zamierzam, cena jest zbyt wygórowana. Używam pędzli hakuro i przy nich zostanę :)
bardzo lubie pedzel hakuro ;-)
Beauty Blender daje ładniejsze wykończenie :)
to fakt ;-)
Mam BB i użyłam go na razie 3 razy ;) i niby fajny a niby nic nadzwyczajnego za tą cenę na pewno nie, jak ktos ma nadmiar gotowki to polecam ale ja jakbym miala wybierac to wzielabym pedzel bo efekt jaki daja na twarzy jest taki sam, podróbke też miałam ale żarła strasznie dużo podkładu
wyzej napisalam to samo, tez wybralabym pedzel wiec zgadzam sie z Toba :)
ja bardzo lubie BB , ale z racji ze rano zaawsze nie mam czasu to siegam po pedzel ktorym 2x szybciej mi to idzie ;)
mam identycznie ;-)
Czyli oryginał dużo lepszy :) Ja poznałam po tym, że oryginalny BB dale lekko mokre wykończenie o zostawia taki błysk. A tamto jajko jakby bardziej matowy efekt dało.
moim zdaniem lepszy;-) i z efektem tez masz racje :-)
korzystam z gąbeczek ale jak na razie jestem w fazie prób :D
daj znac jak wrazenia;-)
kocham BB <3
ja bardzo lubie, ale tak jak napisalam, za takie pieniadze kupilabym pedzel :)
czyli jednak lepiej zainwestować w oryginał. :) dla mnie jednak jest zbyt drogi, szkoda, bo zaczął mnie kusić. :P
zagadka rozwiązana – udało mi się odgadnąć która fotka strzelona była po użyciu BB ;)
mnie to jajeczko jednak nie kusi, dużo wygodniejsze w użytkowaniu i czyszczeniu wydają mi się pędzle
ha! dobrze zgadłam :D ogólnie w ogóle mnie to jajo nie kręci, jak używałam Double Wear to nakładałam gąbeczką, teraz mam Mattitude z Astora i jego konsystencja moim zdaniem w ogóle się nie nadaje do gąbeczki stąd też paćkam się palcami ;)
Pewnie, że pędzle, zwłaszcza z moim budżetem :)
Ja jednak wolę własne palce lub pędzel. Szkoda mi wydać tyle pieniędzy na jajko, które za kilka miesięcy będę musiała wyrzucić. Pędzel równie ładnie nakłada podkład, a do tego jeśli będziemy o niego dbać, będzie nam służył latami.
Ewidentnie widać różnicę. Beauty blender spisał się zdecydowanie lepiej. Ale ja i tak wolę Hakuro H51 :)
Strasznie mnie dziwi określenie, że ta "podróbka" jest twarda. Jak dla mnie po zmoczeniu jest całkiem przyjemna.
Kolejny aspekt – nie odważyłabym się myć jakiejkolwiek gąbki w tłuszczu, a szczególnie BB, który magazynuje w sobie niewypłukane resztki.
kwestia gustu :) nie od dziś wiadomo, że tłuszcz rozpuszcza tłuszcz, po oliwce BB zawsze zalicza jeszcze kąpiel w szamponie dla dzieci, tak samo jak pędzle :)
ja osobiście na co dzień rozprowadzam podkład palcami , ale nie ukrywam że po tym poście przemyślę zakup BB . Swoją drogą miałam zakupić ten z Infinity gdy jeszcze pracowałam w drogerii Aster ale po twoich słowach dochodzę do wniosku że dobrze iż tego nie zrobiłam :)
nie chce nikomu doportfela absolutnie zagladac ale szczerze mowiac smieszy mnie to, ze ktos jest w stanie wydac stowe na kawalek gabki ;D
rozłóż tę stówę w czasie, biorąc uwagę wytrzymałość tej gąbki ;) mam ją po dziś dzień i świetnie mi służy. ;)