Ziemia Egiptu to klasyk, który znają wszyscy. Na rynku jest od wielu lat i chyba nie znam osoby, która nie chciałaby wypróbować tego osławionego kosmetyku. Sama długo czekałam aż wpadnie w moje ręce. Miałam szczęście bo udało mi się ją wygrać w rozdaniu u Śmieti. Gdyby nie to, pewnie bym jej nie miała. Szkoda by mi było wydać na nią 140zł bo tyle kosztuje w internetowym sklepie Bikor. Gdybym miała sama wybierać, zdecydowałabym się na coś innego.
Na początku byłam rozczarowana. Na mojej bardzo bladej skórze bronzer nie wyglądał dobrze. Kompletnie nie umiałam z nim pracować. Wyglądał pomarańczowo i nieestetycznie. Na co dzień i tak zazwyczaj wybieram róż więc odpuściłam sobie próby i wysiłki. Byłam zła i miałam już tworzyć niepochlebną recenzję, jednak się wstrzymałam.
Przyszło lato, ja się trochę opaliłam i znów wzięłam ją w obroty. Raz, drugi, było w miarę ok. Szczególnie kiedy gdzieś wychodziłam wieczorem. Mimo tego, nadal widziałam pomarańczowe tony na mojej twarzy. Znikały po mocnym roztarciu.
Po długim czasie, wielu próbach, zmienianiu pędzli, różnych sposobach nakładania… Polubiłam ten produkt. Nie jest on jednak bez wad. Nadal muszę z nim uważać bo gdy przesadzę z ilością wyglądam jakbym była chora lub po prostu brudna. I wciąż widzę pomarańcz. ;/ W zależności od ilości nałożenia jest go więcej albo mniej. I naprawdę muszę się napracować by uzyskać efekt jaki mnie zadowala.
Moim zdaniem jego główną wadą jest tylko jeden odcień. Mimo, że tak wiele osób chwali Ziemię Egipską, uważam, że nie każdemu będzie pasować. Ja sama wolałabym bardziej chłodny brąz. A wyboru nie mamy żadnego, no chyba, że weźmiemy pod uwagę wybór – kupuję/nie kupuję. ;)
Co do jakości, zastrzeżeń nie mam żadnych. Solidnie wykonane opakowanie,
które dobrze leży w dłoni. Mocna pigmentacja, świetna trwałość. Całkowity mat, bez błyszczących drobinek.Tutaj kosmetyk nie ma żadnych wad. Bardzo długo trzyma się na twarzy, nie wymaga poprawek w ciągu dnia. Ponadto wydajność jest zachwycająca, zatem to inwestycja na lata. Wystarczy tylko lekko musnąć pędzlem by nabrać odpowiednią, bezpieczną ilość. Nic nie pyli, kosmetyk jest w bardzo zwartej formie.
które dobrze leży w dłoni. Mocna pigmentacja, świetna trwałość. Całkowity mat, bez błyszczących drobinek.Tutaj kosmetyk nie ma żadnych wad. Bardzo długo trzyma się na twarzy, nie wymaga poprawek w ciągu dnia. Ponadto wydajność jest zachwycająca, zatem to inwestycja na lata. Wystarczy tylko lekko musnąć pędzlem by nabrać odpowiednią, bezpieczną ilość. Nic nie pyli, kosmetyk jest w bardzo zwartej formie.
W składzie nie podoba mi się przede wszystkim parafina, ale ogólnie nie zauważyłam żadnych nieprzyjemnych skutków codziennego używania. Nie zwiększyła się ilość zaskórników, nie pojawiły się żadne większe niespodzianki, nie zanotowałam żadnych podrażnień czy uczuleń.
Starałam się uchwycić efekt na twarzy, jednak mój aparat bardzo zjada i przekłamuje kolory. Żeby było coś widać, musiałabym chyba nałożyć tonę. ;>. Zazwyczaj nakładam ją pod kości policzkowe, na skronie i linię żuchwy. Zawsze na suchą skórę, gdyż aplikacja na tłustą/wilgotną kończy się plamami. Na dzień jest to naprawdę minimalna ilość. Czasem zaszaleję jedynie wieczorem, kiedy wiem, że będzie ciemne światło, zdjęcia z lampą itd. :)
Ocenę pozostawiam Wam. Ja w okresie letnim lubię ten kosmetyk, ale jesienią i zimą zapewne z niego zrezygnuję. Marzy mi się inny bronzer, typowo chłodny, bez żadnych pomarańczowych tonów, po głowie chodzi Benefit i gdy tylko będę miała stałe wpływy na konto, na pewno się na coś skuszę. :)
Macie? Lubicie? A może polecicie mi jakiś fajny, sprawdzony kosmetyk do konturowania twarzy? :)
gdybyś kiedyś przypadkiem chciała się jej pozbyć to ja jestem zainteresowana. na mojej skórze nie wygląda aż tak ciepło, żebym określiła ją jako "zbyt ciepłą", a konturuje genialnie. a skóra wygląda świetnie. ale cena zbija jednak z tropu..
podejrzewam, że pewnie kiedyś nadejdzie taki dzień :P
jeśli nadejdzie i będziesz o mnie pamiętać to będzie mi bardzo miło :)
ja używam 'czekoladki' z Bourjois od niedawna, lubię bo ciężko zrobić sobie nim krzywdę, a obsługiwać takie cuda niezbyt umiem ..
ma ładny odcień
i ślicznie pachnie ;)
nie używałam :) ja ogólnie wolę róże ;)))
ja lubię róże ale niekoniecznie różowe, uwielbiam brzoskwiniowe itp.
łatwiej się nimi posługuje niż bronzerami ehhh ;)
ja też lubię różne odcienie:D nakładam w zależności od rodzaju makijażu i…humoru:P czasami wybieram maty, kiedy indziej stawiam na błysk :D ale dobrym, nowym brązerem bym nie pogardziła :D
Cholera, nigdy nie wiem jak się pisze bronzer czy brązer? :D
obie formy są poprawne chyba ;)
oj chętnie bym taką wygrała :)
może jeszcze Śmieti coś zorganizuje?:D albo inna blogerka?;)
nie dalabym 140 zl, w szczegolnosci po twojej recenzji ;)
to, że mi nie pasuje nie znaczy, że np u Ciebie by się nie sprawdziła :) cena wysoka, ale biorąc pod uwagę wydajność nie jest źle;)
Nie wiem jakby się sprawdziła u mnie, nie mówię jej nie :)
najlepiej wypróbować ją na własnej skórze przed zakupem :)
ja mam na nią ochotę, ale jak tylko będę miałą jakąś wolną gotówkę wybiorę ta mniejszą pojemność chyba za 70 zł i w tym jaśniejszym odcieniu…zobaczymy ;)
a jest jakiś inny odcień? :P
Uwielbiam ziemię egipską. Aktualny odcień i tak jest dość ładny. Pierwszy raz kupiłam ten puder kilkanaście lat temu – wtedy był koszmarnie pomarańczowy :-). Mam to szczęście, że w Gdańsku jest sklep firmowy Bikor. Panie chętnie udzielają tam porad dotyczących nakładania ziemi egipskiej. Po kilku wizytach doszłam do wprawy :-))).I moim zdaniem te 140 zł to nie jest wygórowana cena – jeden, przy codziennym stosowaniu – wystarcza mi na ok. 2 lata.
Kaśka
fakt, biorąc pod uwagę wydajność nie wychodzi drogo ;) mówisz, że kiedyś było gorzej? z chęcią bym zobaczyła poprzednią wersję;)
Hmmm. po Twojej recenzji raczej pzrestałam rozwazać jego zakup. Może Benefit Hoola będzie lepszym wyborem :)
Hoola..aj, mam chrapkę ;)
No proszę, czyli jednak nie taki kosmetyk idealny? Trochę ostudziłaś mój zapał względem tego kosmetyku :) Ale to co w ogóle widać na zdjęciu bardzo mi się podoba na Twojej buzi :)
Karo, wiem, że dużo dziewczyn naprawdę go chwali, ale moim zdaniem są lepsze kolorystycznie kosmetyki. Nie wiem, być może moja karnacja jakaś taka dziwna. ;D
Chyba nie jest taka dziwna ;) Tylko ta ziemia jakaś kapryśna :P
Ja na pewno zrobiłabym sobie nią krzywdę ;)
Marzył mi się długi czas… ale potem doszłam do wniosku, że jestem za blada do takiego produktu, może to i dobrze – nie kusi, więc ryzyko wydanych pieniędzy się zmniejsza ;D
Też jestem przez większość czasu blada jak ściana. :D Kiedyś chodziłam na solarium [jak byłam młoda i głupia;)], teraz unikam jak ognia, a niestety z samoopalaczami i balsamami brązującymi jakoś nie umiem się porozumieć. ;)
ja ją uwielbiam, choć fakt! ona ma pomarańczowe tony i rzeczywiście! nie każdemu może służyć :) ja od miesięcy nie używam innego produktu do konturowania, no uwielbiam
Obsession, na Twojej twarzy prezentuje się dużo lepiej niż na mojej ;)
nie mam , ale swego czasu bardzo ta ziemia za mną chodziła. :)
ja też bardzo chciałam ją wypróbować więc Śmieti spadła mi jak z nieba:P jednak jak już zobaczyłam kolor na żywo, pomyślałam sobie "o co tyle szału?" :D
Kurcze, ja się cały czas waham… Byłam kiedyś w sklepie Bikor na makijażu i bardzo podobał mi się efekt użycia tej ziemi (pisałam o tym tutaj: http://aleetzya.blogspot.com/2011/09/makijaz-bikor.html). Spodziewałam się, że wyjdę z pomarańczową twarzą i żałowałam, że nie wzięłam nic do demakijażu ale jak zobaczyłam się w lustrze to byłam w szoku… Obawiam się jednak czy sama będę potrafiła się z nią obejść.
I tak się cały czas zastanawiam: Terracota Guerlain, Ziemia Egipska czy Hoola?
ja mam ochotę na Hoola ;) Ziemia nie jest zła, da się nią ładnie wykonturować twarz bo w zasadzie tylko do tego celu jej używam, ale usunęłabym te pomarańczowe tony;)
Mnie nigdy ten kosmetyk nie kusił.
Częściej używam róży.
Bronzery – sporadycznie.
Teraz, na przykład, nie posiadam żadnego.
Ze mnie też różomaniaczka, nie wyjdę z domu bez różu na policzkach, bronzerów używam raczej na większe wyjścia lub jak jestem mocniej opalona. ;)
bardzo mocny efekt! :))))
:)
ja mam lavertu nr 3, ubóstwiam go, krzywdy nie da się nim zrobić :) i ten zapach.. :-)
nie słyszałam, nie widziałam, muszę obadać ;>
Zawsze mnie strasznie kusiła ziemia egipska, niestety cena skutecznie chwilowo mnie zniechęca od zakupu. Mam inne bronzery, a których jestem zadowolona. Pozdrawiam.
Biorąc pod uwagę wydajność na lata, nie wychodzi tak drogo, ale fakt, ciężko wydać od razu 140zł, wiem to doskonale. :) a jakie bronzery polecasz?:)
Ja przez długi czas o niej marzyłam, jednak jak zaczęłam widzieć swatche jak ona wygląda stwierdziłam, że niestety ten odcień pomarańczy kompletnie mi nie pasuje, jestem typowym albinosem i domniemam że bardzo łatwo byłoby mi z nią przesadzić.
No ta pomarańczka tutaj jest niepotrzebna ;D Też wolałabym chłodny brąz ;)
W opakowaniu bardzo ładnie wygląda ;)
:)
mialam ja w rekach i sie przerazilam. ja ogolnie do bronzerow mam dwie lewe rece i nie umiem oraz nie lubie ich uzywac dlatego tez trzymam sie od ziemi egipskiej z daleka ;-)
Dziękuję za recenzję! Tego mi było trzeba, w końcu ktoś napisał:)
Ciepła tonacja nie do końca mnie przekonuje, tzn. mam kilka takich kolorów ale one są w miarę jasne więc stopniowanie nasycenia jest banalne. Jednak muszę uważać na większość bronzerów aby nie przybrały ceglanego odcienia w kontakcie z brzoskwiniowym kolorytem skóry.
Pomarańcz nie jest dla mnie wskazany, nie.
Wrócę ponownie do bronzera Hoola z Benefitu.
Hexx, cieszę się, że pomogłam. Pisałam o tej Ziemi z myślą o Tobie ;)
Kusi mnie Hoola, ona jest typowo chłodnym brązem? :)
Agu, miło mi :*
Wg mnie tak, ale postaram się go pokazać w różnych odsłonach jak tylko dostanę w swoje ręce:) A to już niebawem:)
W takim razie będę czekać :) Zależy mi na czymś bez pomarańczowych tonów. :)
stanowczo wole roze- do bronzerow nie moge sie przekonac
pozdrawiam!
Dziękuję za tę recenzję i zdjęcia!
Czegoś takiego właśnie szukałam!
Niniejszym skreślam to z mojej wish-listy, bo pomarańczowe tony wyglądają na mnie dziwnie niestety…