Od dawien dawna gimnastykuję się by utrzymać moje usta w dobrym stanie. Należą do tych wymagających i bywają bardzo upierdliwe. Ze wszelkiego rodzaju balsamami się nie rozstaję. Są w torebkach, kosmetyczce, kieszeni i praktycznie każdym kącie mojego mieszkania. Muszę smarować wargi kilka razy dziennie, inaczej pierzchną i pękają. Na dzień wybieram sztyfty bo taka forma jest dla mnie najbardziej wygodna oraz higieniczna. Wieczorem zaś królują mazidła w słoiczkach. Do tej pory był to Carmex lub Tisane. Niedawno jednak kupiłam Blistex, który w bardzo krótkim czasie zasłużył sobie na miano ulubieńca.
Balsam kupiłam w pierwszej aptece, do której weszłam. Chciałam najpierw tę niebieską wersję w tubce, ale nie było więc skusiłam się na słoiczek. Zapłaciłam 12,50zł/7ml, czyli stosunkowo niewiele, dla przykładu Tisane kosztuje 8,99/4,7g.
Obietnica producenta to nawilżone i odżywione usta, wygładzona ich powierzchnia oraz złagodzone podrażnienia. I co tu dużo mówić, rzeczywiście tak jest. Zapewnienia producenta zostały w 100% spełnione. Już pierwsze nałożenie to ogromna ulga dla ust. Stają się nawilżone, niesamowicie gładkie i delikatne. Znikają wszelkie suche skórki i nierówności. Balsam pomógł mi również przy popękanych kącikach czyli tzw. zajadach, z którymi mam dość częsty problem.
Staram się używać go tylko na noc bo chciałabym zużyć wreszcie wszystkie inne pomadki ochronne jakie mam. Gdy to już nastąpi, na pewno zaopatrzę się w wersję dzienną, czyli sztyft lub tubkę. Blistex ma dla mnie sporą przewagę nad Carmexem z tego względu, że nie chłodzi tak mocno ust i nie powoduje tak wyraźnego uczucia mrowienia. Owszem, taki efekt występuje, jednak jest on o wiele delikatniejszy i subtelniejszy niż w przypadku Carmexu.
Jeśli jeszcze nie miałyście okazji używać, koniecznie spróbujcie. Wersji do wyboru jest kilka więc każdy znajdzie coś dla siebie. To naprawdę godny polecenia kosmetyk. :)
A Wy jakich balsamów do ust używacie? :) Znacie Blistex? :)
Warto mu sie przyjrzeć zwlaszcza że nadchodzą cięzkie czasy dla moich ust a mianowicie jesień i zima :)
Uwielbiam Blistex, nie raz uratował mi usta :)
ja ostatnio używam pomadki z Alterry i bardzo ją sobie chwalę :)
Agato, nie wiem czy mogę tu zadać takie pytanie, a mianowicie chodzi mi o glinkę zieloną, kiedyś pochlebnie o niej pisałaś, powiedz mi proszę ile czasu trzymasz ją na buzi i jak często robisz taką maskę? z góry dziękuję, dobrej nocy :)
Alterrę mam i używam w ciągu dnia, jest bardzo fajna :)
Glinki trzymam około 15min., czasami jak się zapomnę to trochę dłużej. Pamiętaj o tym by nie dopuścić do wyschnięcia maski na twarzy! :) A robię ją raz, maksymalnie dwa razy w tygodniu żeby nie wysuszyć i nie podrażnić skóry, glinka zielona jest dość mocna. :)
dziękuję za odpowiedź! trzymaj się :)
coś mi mówi ta nazwa, ale przyjemności nie miałam.
no ale moje usta się jakoś tak łatwo nie uszkadzają.
teraz został mi kawalątek suchy po zimnie, ale smaruję masłem shea, myśle, że rano już go nie będzie :)
Moje pod tym względem są tragiczne. Zimno kiedyś mnie nawiedzało bardzo często. W dodatku takie na całą wargę. Któregoś razu dostałam nawet zwolnienie lekarskie i zakaz wychodzenia w domu, teraz na szczęście występuje bardzo rzadko i w małych rozmiarach. ;)
Nigdy nie miałam nic z tej firmy :)
Z pewnością wypróbuję, jak tylko zużyję wszystkie moje obecne balsamy do ust :)
Tego nie znam ale mogę polecić Blistex Medicated Lip Ointment szczególnie w okresach kiedy usta potrzebują produktów do regeneracji. Już nie raz uratował mi skórę :) Robiłam u siebie recenzję więc jeżeli masz ochotę to zapraszam do lektury.
U mnie pielęgnacja ust jest tak samo ważna jak ciało, twarz, dłonie. Poza tym mam wyjątkowo wymagającą skórę ust i…skłonność do opryszczki, która potrafi wracać w najmniej oczekiwanych momentach :/
ja uwielbiam miodki z Oriflame, próbowałam z Avonu jednak nie przypadł mi do gustu
Mnie wystarcza zwykła wazelina i obojętnie jaka pomadka nakładana w dzień, mam szczęście z ustami :)
Fajnie, że jesteś zadowolona :) Kurde, w mojej aptece nie było takiej wersji, a kupiłabym sobie do smarowania na noc… Chociaż teraz na noc zużywam resztki ze słoiczka Carmexu :)
Jeszcze nie miałam tego preparatu, ale Twoja opinia jest bardzo zachęcająca.
Używam właśnie wersji w sztyfcie i jakoś mnie nie przekonała do siebie.
Również mam problem z ustami a od smarowideł do ust jestem wręcz uzależniona, muszę go zatem przetestowac :-)
zwykła wazelina kosmetyczna najlepsza na wszytko! :)
będę o nim pamiętać na przyszlość. :)
Agu na pewno kupie jak zuzyje chociaz jedna tubke carmexa ;-) !
Ja tyż mam problem z przesuszonymi ustami, na noc używam masełka z TBS "słodka cytryna" (mniam!), na dzień sztyft bebe różany, ale na zimę spróbuję Blistexu, przyglądałam mu się ostatnio w aptece ;).
Kupię, gdy zużyję inne
chętnie bym się na niego skusiła, bo ciekawi mnie bardzo działanie, jednak mam tak przeogromne zapasy mazideł do ust, że chyba przez sto lat tego nie zużyję ;)
Nie słyszałam zupełnie o tej pomadce, ale coś czuję, że nie długo zrewolucjonizuje poglądy blogerek urodowych co do pomadek :P
Kochana, bardzo dziękuję za wysłane pomadki, dziś lub jutro wysyłam pieniądze. Cena nie zmieniła się od tej, którą podałaś mi w mailu jakiś czas temu?:)
Ja też jestem ogromną maniaczką balsamów do ust, niestety słyszałam że usta wysuszają się gdyż przyzwyczajają się do dużej ilości substancji nawilżających które nakładamy na nie. I ponoć tu jest pies pogrzebany :/ Mimo wszystko zimą mam okropne problemy z bolącymi ustami, toteż używam wszelakich produktów tego typu, i możliwe że skusze się na ten produkt w tę zimę :)
Zapraszam do mnie i pozdrawiam :)
Uwielbiam różnego rodzaju maziaje do ust. Ostatnio przystaje przy "jajku" z Oriflame:)
Nie słyszałam o tej firmie. Jesienią mam zawsze problem z ustami więc rozejrzę się:)
Jesień i zima za pasem więc warto zainwestować w coś do ust:)
Ja narazie jestem wierna Carmexowi , ale ten też zapowiada się ciekawie:)
Zapraszam do mnie
Niiieeeeeeee, dlaczego Ty mi to robisz ;( z każdym postem na temat pomadek, balsamów i tym podobnym do ust ja na drugi dzień lecę i kupuję :D haha, nie dobry szatan!
Tisane znam i uwielbiam:) Hmm czyli na blistex skusić się muszę, ale kuszenie Ci wybaczam, bo moje usta też mają czasem dni, gdy wołają o pomstę do nieba, więc mazidła do ust są u mnie niezbędnikiem w kosmetyczce, a nie czymś co mogę sobie odpuścić:)