Mamy lipiec, czyli połowa roku już za nami. Niesamowite jak ten czas szybko leci! Jak co miesiąc zapraszam Was na małe przyjemności. Podtrzymam formę wpisu z czerwca bo wydaje mi się, że jest ona dużo bardziej przyjemna w odbiorze i czytelna niż wypunktowane wyrwane chwile z każdego dnia. ;) Choć muszę przyznać, że wróciłam do codziennego spisywania w kalendarzu miłych drobnostek i polecam to również Wam!
Czerwiec minął ekspresowo i przyjemnie. Nie skłamię, jeśli napiszę, że był bogaty w przemyślenia. Po majowym braku mocy wreszcie zabrałam się za działanie. Nie znoszę nie mieć wpływu na swoje życie, nie lubię gdy czas przecieka mi przez palce a ja siedzę na tyłku i przyglądam się temu z boku. Wszystko zależy od nas samych. Jeśli czegoś naprawdę chcemy to prędzej czy później to osiągniemy. Musimy tylko przestać szukać wymówek. A musicie mi uwierzyć, że jestem mistrzem w usprawiedliwianiu samej siebie. ;) Dlatego też zrobiłam sobie mały rachunek sumienia, nie czekając na nowy rok.
Najważniejszym wydarzeniem w czerwcu jest chyba fakt, że wróciłam na dobre tory i zaczęłam żyć według jadłospisów przygotowanych przez moją koleżankę, która jest dietetykiem. Nareszcie czuję, że mam kontrolę nad tym co jem, a jem w zasadzie wszystko i mimo to moje kilogramy powoli sobie lecą. :) Cel to – 15, zobaczymy co z tego wyniknie. :) Królowało więc w czerwcu zdrowe i pyszne jedzonko, pochłaniane bez wyrzutów sumienia.
Co jeszcze? Pobawiłam się na kilku fajnych domówkach, pospotykałam z przyjaciółmi, z rodzinką, zjadłam kilka kilogramów czereśni i truskawek, pospacerowałam, odpowiednio zadbałam o siebie,o swoich bliskich, obejrzałam kilka fajnych seriali i filmów, przeczytałam ciekawą książkę oraz zaliczyłam pierwsze plażowanie nad naszym polskim morzem. Nie byłabym też sobą, gdy po seansie słonecznym nie zlazła mi skóra i gdybym po szczecińskich Dniach Morza nie obudziła się na maxa przeziębiona. Ot, cała ja. ;)
Jak zwykle pojawiło się też sporo łakoci kosmetycznych, które zawsze sprawiają mi niesamowitą radość. Spełniłam kilka swoich zachcianek. Powoli odpuszczam sobie ograniczenie w tym temacie, mimo, iż mam świadomość, że sama tego nie przerobię. Za bardzo kocham kolorówkę. :P Szarpnęłam się też na kilka łupów z wszechobecnych wyprzedaży, głównie z kategorii ‘ciuchy i akcesoria’ bo przecież nie samymi kosmetykami człowiek żyje.;) Rozjaśniłam też lekko włosy, a raczej ich część i ćwiczyłam nowe upięcia z marnym skutkiem. :P
Tak jak wspomniałam wyżej, mam też kilka planów związanych z nadchodzącymi miesiącami. Najważniejsze i zarazem najtrudniejsze dla mnie wyzwanie już ogarnęłam – zaczęłam redukcję kilogramów więc z innymi postanowieniami powinno pójść łatwiej. Wstyd mi przed samą sobą, że do tej pory nie udało mi się ich ogarnąć bo przecież pisałam o tym nie raz. Słomiany zapał to chyba moja wrodzona cecha, ale biorąc pod uwagę mój aktualny przypływ motywacji, wierzę, że tym razem się uda. A jak nie, to nie wiem… Chyba poproszę Was o kopa w tyłek. ;) Przechodząc do sedna, poniżej moje wyzwania. Tym razem nie od jutra, a od dzisiaj. ;) Bo to jutro zazwyczaj nigdy nie nadchodzi. :P
Od dzisiaj kładę się spać przed północą. Najpóźniej o 23 mam wyłączony komputer i czytam książkę bo to niemożliwe, żebym ja czytała tak mało i tak rzadko! Poza tym muszę wreszcie unormować swoją dobę bo chodzenie spać o 2 w nocy i wstawanie o 10 niesamowicie mnie wkurza. Tym bardziej teraz, gdy muszę zmieścić 5 posiłków dziennie. Chcę zaczynać dzień o 7 i być w pełni ogarnięta maksymalnie godzinę od pobudki.
Od dzisiaj więc czytam jedną książkę tygodniowo. Czytam i już bo mam na to czas, tylko zajmuję się zbyt wieloma pierdołami. ;)
Od dzisiaj będę ćwiczyć swój angielski, intensywnie! Zaczęłam od większej ilości anglojęzycznych filmików na YT, ale mam ogromne braki i muszę sobie zafundować porządną powtórkę. Dlatego dziś wieczorem pierwsza lekcja. Docelowo chciałabym przeznaczyć na to chociaż 4-5 godziny tygodniowo.
Wprowadzam do swojego życia day off. Zero komputera, zero internetu w tablecie i telefonie. Tylko ja i otaczająca mnie rzeczywistość. Ostatnio miałam okazję przeżyć taki dzień i muszę Wam przyznać, że to niesamowicie fajne uczucie! Początkowo zakładam jeden taki dzień w miesiącu bo raz w tygodniu za pewne nie dam rady odciąć się od wszystkiego. ;)
Nie złamię się w diecie i ćwiczeniach, nawet jak waga będzie chwilowo stała w miejscu. Nie dam się i już! Wytrwam bo cel jest przecież blisko. :)
A ze spraw blogowych, w najbliższym czasie mam zamiar zasypać Was wpisami głównie z kolorówką (bo ostatnio właśnie na punkcie kosmetyków kolorowych mam największego bzika) i publikować więcej postów typowo makijażowych. Mam nadzieję, że moje amatorskie machanie pędzlem po swojemu, przypadnie Wam choć trochę do gustu. ;)
I to tyle mojej pisaniny na dziś. Musiałam sobie pogadać. :D Dajcie znać co tam u Was! Wydarzyło się coś ciekawego w czerwcu? Któraś z Was skończyła studia? Obroniła się? Macie już wakacje? Czy może pracujecie? Wybieracie się na urlop? :) A może jest coś o czym chciałybyście poczytać na blogu? :) Czekam na Wasze komentarze a sama uciekam odpisywać na te zaległe!
powodzenia :) trzymam kciuki :)
Dzięki :)
Twoje makijaże są piękne, czekam na takie dzienne, ale też z jakimś ciekawym akcentem przyciągającym wzrok. Krok po kroku to coś, czego bardzo potrzebuję, zdięcia ostatnio były świetne…Pozdrawiam!
Postaram się wrzucić kilka delikatesów :))) cieszę się, że Ci się podobają i dziękuję za miłe słowa. :)
Dasz radę:) ja też mam plan, aby w lipcu przeczytać więcej książek, wcześniej czytałam minimum jedną tygodniowo, ale przez natłok pracy przez cały czerwiec przeczytałam tylko dwie:/
Ja kiedyś czytałam jedna na dwa dni, a teraz szkoda gadać…
mam wakacje, czekam na zasyp postami o kolorówce, życzę powodzenia w wytrwaniu w postanowieniach! days off'y będę miała niebawem na urlopie, chociaż mi przydałoby się również odcięcie od komórki -chociaż wcale nie mam w niej internetu to jednak wydaje się on być częścią mnie, a nie po prostu telefonem… :) przydałoby się mi również odklejenie od tego tu krzesełka i udanie się do lektury książek, które na mnie czekają… pozdrawiam :)
Zazdroszcze urlopu! U mnie stosik ksiazek tylko rosnie i rosnie! ;)
Świetne cele sobie postawiłaś, życzę powodzenia w ich realizacji :) I masz rację najlepiej zacząć zmiany od zaraz, bo takie odkładanie na jutro na niewiele się zazwyczaj zdaje :) Sama też muszę zacząć wcześniej chodzić spać i dobrze byłoby wprowadzić sobie też taki dzień bez komputera :)
Ja w czerwcu zostałam narzeczoną i to w dniu swoich 26 urodzin, także było ciekawie :)
gratulacje! :)) i jesteśmy w tym samym wieku :D z tym, że ja mam urodziny w listopadzie :D
polecasz jakies kanaly na yt z anglojezycznymi filmikami?
ja oglądam głównie te popularne urodowe, mogę zrobić post o vlogerkach, które polecam ;)
Trzymam kciuki! Chyba też muszę spisać cele na nowy miesiąc to mnie mocno motywowało do działania:)
to prawa! takie papierowe dowody mocno motywują.
Powodzenia! :))) Piękny tydzień ;)
miesiąc. :>
O rany, późne chodzenie spać i późne wstawanie to moja zmora. Nie umiem sobie z tym poradzić. Trzymam więc kciuki aby Tobie się powiodło :)
Teoretycznie mam już wakacje, ale praktycznie rzecz biorąc mam już zapewnione wrześniowe „rozrywki” na uczelni. Nie przejmuję się jednak, nadszedł mój ulubiony (bo urodzinowy) miesiąc w roku, a to chyba najlepszy powód do radości :)
Ja też, od pół roku sobie obiecuję, że to zmienię i nic. :/ Jak pracowałam poza domem i chodziłam do pracy na 7 to było inaczej, a teraz m a s a k r a.
Student bez kampanii wrześniowej to nie student więc póki co korzystaj z wakacji. :DDD
a wiesz, że ja też ostatnio wprowadziłam wyłączanie komputera o 23 najpóźniej i bardzo mi z tym dobrze, bo był moment, że więcej czasu spędzałam, przed kompem niż z psami/znajomymi/Damianem… słabo.
A iiii mało komentuję, ale czytam zawsze :) tak, żebyś wiedziała, że jestem :)
No ja też miałam taki moment i to jest na maksa słabe. Miałam ogromne wyrzuty z tego powodu. Nadal mam.
Ja też jestem i mam nadzieję, że wiesz! :>
Uwielbiam kolorówkę, więc wpisy o niej będą z pewnością mile widziane :) Fajne te postanowienia! Chyba też wprowadzę u siebie day off, bardzo spodobała mi się ta koncepcja :) I wytrwałości w diecie życzę, najgorzej jest zacząć! Później już idzie łatwo :*
P.S: Od kilku dni mam bzika na punkcie anglojęzycznych filmików na YT – od gameplay'i po makijaże i muszę przyznać, że nauczyłam się już kilku nowych zwrotów! Tak więc to działa :D
Kolorówki będzie duuużo bo ostatnio przybyło mi jej mnóstwo. Poza tym takie wpisy makijażowe uczą mnie nowych rzeczy pod względem zdjęć i samego malowania, a chciałabym się w tym temacie rozwinąć. ;)
Co do diety to póki co jest spoko, nie mam kryzysów i oby tak dalej bo pierwsze 3kg ponad poleciały i bardzo mnie to cieszy.
A odnośnie YT to prawda! Ja oglądam głównie te urodowe, ale cieszę się, że ogarniam to co te vlogerki mówią :D i zawsze się czegoś nowego nauczę hehe. ;)
Pod wieloma Twoimi postanowieniami podpisałabym się obiema rękoma. Kładę się za późno, nie mam czasu na nic.. ani na czytanie książek, ani na języki, ani na ćwiczenia.. jakoś mi czas ucieka przez palce..
No, to jest jakieś nieporozumienie. :D
Cudownie, że wszystko wróciło na dobre tory. Aż zazdroszczę takiej mobilizacji! Wstawanie o 7 i chodzenie spać przed północą brzmią idealnie, ale chyba nie zdołam namówić do takiego trybu mojego Narzeczonego, a my akceptujemy tylko chodzenie spać w tym samym momencie… :)
Gratuluję też pierwszych sukcesów w odchudzaniu! I równocześnie zazdroszczę, ech, ja mam 2 miesiące do ślubu i 5kg za dużo (to nie wyimaginowane, tylko naprawdę powinnam tyle schudnąć do swojej sukni). Jestem dobita i mam dziś totalny dzień paszteta, a za choinkę nie mogę się zmobilizować do działania ;P
No to nieźle bo u nas jest znów tak, że moja druga połówka chodzi spać dość wcześnie i bardzo wcześnie wstaje, nawet w dni wolne, po imprezie itd. Tak zaprogramowany jest. ;) A ja mam znów na odwrót.
Co do odchudzania to ciężko się zmobilizować, wiem po sobie,ja musiałam dostać potężnego kopa w D. by się ogarnąć i o siebie zadbać tak jak powinnam.
No i przybij 5, też miałam wczoraj dzień paszteta. I to do potęgi!
Życzę dużo determinacji :) Ja nie mogę niestety zmusić się do ćwiczeń…
oj ze mną też jest różnie, ale grunt to, mimo porażek, dążyć do celu nadal ;) ja póki co kaszlę jak gruźlik więc ćwiczenia odpadają ;)
Ja skończyłam studia, natomiast jeszcze nie mam totalnego luzu ponieważ we wrześniu bronię tytuł magistra. Z czerwcowych przyjemności to dowiedzieliśmy się, że mój brat będzie po raz trzeci tatusiem z czego wszyscy się najbardziej cieszą. I przeżyłam kompromisy związane ze ślubem oraz udało mi się stworzyć wspaniałą imprezę rodzinną ;) :*
To kochana masz już z górki bo obrona to już czysta formalność. :) Gratulacje powiększenia rodzinki, a co do ślubu, to nasłuchałam się ostatnio o przedślubnej gorączce od przyjaciół i przeraża mnie ten temat mocno :P
Czerwiec to u mnie tragedia, przez niezdany przedmiot bronię sie dopiero we wrzesniu, przez co możliwe ze nie dostanę sie na magisterke. Do tego dodać pare dodatkowych kilograma i juz mamy dramat
u mnie tych kg przybyło kilkanaście przez okres studiów i lata po nich więc wiem co to za dramat :P a co do uczelni, to mam nadzieję, że wszystko uda się rozwiązać pomyślnie, oni często tak tylko straszą, będzie dobrze!
Jakie ambitne postanowienia – i to w wakacje! Powodzenia i trzymam na maksa kciuki!
ja nie mam wakacji więc wiesz :D dzięki! ;)
Życzę powodzenia i wytrwałości dobrze mieć wyznaczone cele w życiu
życie bez celu nie miałoby sensu! ;) nie dzięki!
Powodzenia życzę ;-)) !
nie dzięki, ale przyda się :D
Dzięki za takiego optymistycznego posta ;* Trzymam kciuki za wszystko :D A o chodzeniu spać to tak jakbym czytała o sobie ;)
cieszę się, że przypadł Tobie do gustu. :) z tym chodzeniem spać to wiele z nas ma problem widzę, sieć wciąga :D
No to powodzenia kochana :)
dzięki, przyda się! ;)
Ja się obroniłam ;D
A na blogu poczytałabym o palecie Revolution, zwłaszcza o jakości cieni, widzę na zdjęciu, że masz podróbkę Naked 3. Ja ostatnio chciałam kupić podróbkę Naked 1, ale nie wiem czy wybrać Revolution czy MUA.
będzie taki post, bo mam i oryginał, i MUR, czekam też na MUA. ;)
aa i gratuluję obrony!!!
Świetny plan! Trzymam kciuki za realizację wszystkich punktów :)
dzięki Marti, niby to takie proste, a potwornie trudne do ogarnięcia :D
Podobaja mi sie takie posty, fajnie i przyjemnie sie je czyta. :) Mam zamiar wprowadzic taki poat u mnie na blogu, oczywiscie jeslli pozwolisz. :)
+ Zycze Tobie powodzenia i wytrwalosci w dazeniu do celu!
+Day off – swietna sprawa!
ba! jeszcze się pytasz? ;) nie dzięki! i także powodzenia! ;)
Mam wrażenie, że Twoje postanowienia będą postanowieniami większości blogosfery są takie uniwersalnie proste, a zarazem takie trudne do zrealizowania :D Powodzenia :)
Najtrudniej ogarnąć te proste rzeczy… ;) Nie dzięki! ;)
Trzymam kciuki, tak szczegółowy plan musi wypalić :))
jest 00:22 a ja odpisuje na komentarze :DDD także tego… :P
Trzymam kciuki za wytrwałość!
nie dzięki, jest 00:22 a ja odpisuje na komentarze :DDD
Twoje postanowienia powinny stać się od dziś również moimi – idealnie pasują :) Chyba czas wprowadzić do swojej codzienności więcej dyscypliny! Pozdrawiam i życzę wytrwałości :)
Ciężko utrzymać siebie samą w ryzach. :) Nie dzięki! ;)
Wow, kładzenie się spać o 2 w nocy i wstawanie o 10? Nie pracujesz?
Pracuje w domu, a że jestem sową więc tak jakoś wychodzi, że siedzę do późna. ;)
Bardzo fajny pomysł na posty. Ja zaczęłam spisywać w kalendarzu rzeczy, za które powinnam być z siebie zadowolona. Taki mały autodoping ;)
o! fajna sprawa, może i ja spróbuję?
Kładzenie się przed północą i wstawanie o 7 to też mój cel, ale jakoś ciężko mi to idzie. Powodzenia :)
to tak samo jak mi. chciałabym kiedyś móc napisać "jak z sowy zmienić się w skowronka" :D
uwielbiam bób:) poza tym mi też by się przydało chodzic wcześniej spać, ale jakoś nie mogę się zmotywować…:/
no u mnie jest z tym masakra :/
Mam tak samo: w nocy siedzę do późna nie robiąc niczego konkretnego, a rano śpię długo. To zwyczajne marnotrawstwo czasu, koniecznie muszę to zmienić i wykorzystywać maksymalnie każdy dzień. Trzymam kciuki za Ciebie :)
Ja za Ciebie też trzymam. Niestety sieć, komputer i wszystko co z nim związane to straszne pożeracze czasu. Siadam przed kompem, obiecuję sobie, że posiedzę godzinę a przeciąga się to do 3. :/ I ten czas ucieka nie wiem gdzie.
Trzymam za Ciebie kciuki :) I moje gratulacje, że małymi krokami – czasem w przód, a czasem w tył – dążysz do celu :)
pozdrawiam, A
Dzięki. :) Ostatnio sporo było w tył więc czas ruszyć na przód!
Zaczynać dzień od 7? Powodzenia ;) Kiedy muszę wstać rano, to już wstaję, ale w dni wolne spanie jest bardzo długie i ciężko mnie z łóżka zwlec ;)
ja też sobie obiecałam powtórzyc języki, bo jednak jak się nie używa to strasznie uciekają :) trzymam kciuki :*