Niejednokrotnie pisałam, że bardzo lubię tusz Lovely Curling Pump Up. Przez pewien czas kupowałam go non stop, chwilowo go zdradzam z innymi maskarami, ale nadal uważam, że to świetna maskara w niskiej cenie. Wiem też, że wiele z Was ma podobne zdanie do mojego. :) Zdarza się jednak w Rossmannie, że maskara jest wykupiona. Dlatego dziś pokażę Wam maskarę, która łudząco przypomina CPU i znajduje się dosłownie w szafie obok. Mowa o Miss Sporty Studio Lash 3D Volumythic.
Oba tusze nie dość, że mają łudząco podobne do siebie opakowania (ta sama żółto-niebieska kolorystyka, pasek z logo marki), to jeszcze posiadają praktycznie identyczne szczoteczki, różni je w zasadzie tylko długość trzonka (Miss Sporty jest dłuższa).
Szczotki są silikonowe, delikatnie wygięte, z mnóstwem elastycznych, małych włosków. Dobrze rozczesują i unoszą nasze rzęsy.
lewa strona Lovely, prawa strona Miss Sporty |
Nie widzę naprawdę większych różnic pomiędzy tymi maskarami. Jedyna, jaką dostrzegam to konsystencja. U Lovely od samego początku jest gęsta, w sam raz do malowania. Miss Sporty zaś jest rzadsza, bardziej mokra. Nie stanowi to jednak żadnego problemu w trakcie aplikacji.
Na moich rzęsach zachowują się identycznie. Tak jak napisałam już wyżej, przede wszystkim dobrze unoszą rzęsy, ładnie je rozdzielają (moje naturalnie krzyżują się na końcach więc baaardzo łatwo je posklejać w kilka sztuk), nieźle wydłużają i delikatnie pogrubiają. Na pewno nie są to maskary dla wielbicielek ekstremalnego pogrubienia. Ponadto bardzo przyjemnie się je nosi. Są lekkie, nie obciążają rzęs i zachowują ich elastyczność.
Wiem, że wiele dziewczyn skarży się na osypywanie Lovely w ciągu dnia, ale mnie ani jedna, ani druga maskara w tym aspekcie nie zawodzi. Trzymają się cały dzień na swoim miejscu, nie migrują, nie kruszą się, nie robią efektu pandy. Nie podrażniają oczu. Obie też dobrze zmywają się jakimkolwiek płynem micelarnym.
Zresztą, zobaczcie i oceńcie same, czy efekt jakoś specjalnie się różni. Poniżej zdjęcie oka i po lewej jedna warstwa maskary Lovely, a po prawej Miss Sporty. Bez jakiegoś specjalnego skupiania się na aplikacji. Fotki były robione dzień po dniu stąd różnice w świetle i ustawieniu oka do zdjęć. Biorąc pod uwagę, że moje rzęsy ostatnio żyją własnym życiem (wciąż zbieram się za podsumowanie kuracji odżywką Oceanic/AA, ale nadal nie wiem co o niej myślę;) ), uważam, że jest całkiem nieźle.
Cenowo też wypadają podobnie, ale wygrywa Lovely – kosztuje około 9zł, Miss Sporty zaś około 11zł.
Podsumowując, jeśli kiedyś w szafie Lovely zabraknie dla Was Lovely żółtka, polecam wypróbować zamiennik z szafy Miss Sporty. ;)
Jestem ciekawa czy jesteście fankami Curling Pump Up i czy kiedykolwiek miałyście do czynienia z żółtą wersją Miss Sporty? :) Dajcie znać!
u mnie byla znaczna roznica miedzy nimi na korzysc Miss Sporty… Lovely wysychalo po miesiacu i straszliwie sie osypywalo, miss sporty wyschlo po 3 miesiacach a dzieki reanimacji wytrzymalo 6 miesiecy dajac piekne efekty bez osypywania :D
o widzisz, ja na Lovely nie narzekałam nigdy choć miałam parę opakowań, a niektóre moje koleżanki też skarżą się na osypywanie, nie wiem od czego to zależy :(
klientki często odkręcają maskary w sklepie, może właśnie te odkręcone tak szybko potem wysychają :/
Miałam Lovely i oprócz tego, że szybko wysechł, byłam zadowolona :) Fakt- są bardzo do siebie podobne.
Pozdrawiam. :)
mi trzyma się jakoś 3 miesiące, jeden i drugi, później zmieniam na nowe :)
Ja właśnie jak byłam na tej wyprzedaży -49% nie było już Lovely, i ku mojemu zdziwieniu w szafie miss sporty była taka maskara, i to w komplecie, dziwie się że nikt na nią nie zwrócił uwagi :). Capnęłam ją i teraz czeka na swoją kolej ;)
Mam nadzieję, że się u Ciebie sprawdzi! :)
Dobrze wiedzieć!! Używam Lovely, ale cieszy mnie, że jest podobna maskara w innej szafie.
praktycznie identyczna! :)
A ja nienawidzę tego tuszu. Wywija mi rzęsy w różne strony i tworzy owadzie nóżki (czego nie ma przy innych tuszach). Szkoda, bo jest bardzo tani i wiele osób go poleca…
To faktycznie szkoda! :( Ale tak to już jest, że nie wszystko sprawdza się u wszystkich niestety… :(
Niedawno pisałam o Lovely na moim blogu :) kupiłam go podczas rossmanowskiej promocji i tak leżał i leżał aż w końcu stwierdziłam, że czas aby zacząć go używać.. kurczę on jest fantastyczny, dlaczego tak późno po niego sięgnęłam? :).
Nie kruszy się, nie rozmazuje, nie migruje na powieki – no ideał, a cena? śmieszna jak za taki efekt jaki udaje mi się nim osiągnąć :). Tuszu z Miss Sporty nie miałam ale zapewne również wypróbuję :)
żółtek z Lovely jest świetny. :) niektóre droższe tusze nie dorastają mu do pięt! choć ja teraz testuję kilka nowości dla mnie i jestem ciekawa jak wypadną w porównaniu z tak fajnymi tanioszkami :)
Lovely strasznie się kruszył w ciągu dnia, więc zdecydowanie bardziej wolę zieloną mascarę z Wibo :)
a u mnie właśnie ta zielona się okrutnie kruszyła ;)
Miałam zarówno tusz z Lovely jak i Miss Sporty. Planowałam nawet ich porównanie, jednak mnie uprzedziłaś ;P Na razie wstrzymam się z recenzją. Odnośnie tuszy to są ok, ładnie wyglądają na rzęsach, jednak nie jest to jakiś super spektakularny efekt. Pozdrawiam :)
mnie efekt zadowala ;)
Obecnie używam tusz MS jest rewelacyjny. Sprawdza się idealnie na moich rzęsach. Nie testowałam jeszcze Lovely ale na pewno będzie to kolejny mój tusz.
:*
Polecam porównać! :)
Słyszałam już gdzieś o tym, że są identyczne :-) Miałam tylko Lovely i byłam zadowolona :-)
Lovely najpopularniejszy w blogosferze :)
Mam i lubię obydwa, kiedyś się pomyliłam chcąc kupić Lovely i capnęłam Miss Sporty orientując się dopiero w domu :>
hehe :D
no ładnie, właśnie mam w kopiach roboczych dokładnie ten sam post co Twój :D zgadzam się, że są łudząco do siebie podobne, ale jednak dostrzegam pewną różnicę między nimi. no i dziwię się wszystkim, u których te maskary dają taki ładny efekt. u mnie raczej bieda :(
hehe, czekam w takim razie na Twoją recenzję ;)
Nie znam żadnej z tych maskar, ale chętnie spróbuję obie. Masz piękne rzęsy, jak to prezent od AA, to chętnie poczytam o tej odżywce :)
dziękuję, w dużej mierze to AA, niedługo podsumuję kurację. :) ale po innej odżywce miałam ładniejsze i patrząc na efekty u innych dziewczyn czuję się trochę rozczarowana :D
Jestem chyba ostatnią osobą na ziemi która jeszcze nie miała w ręku Lovely .. kurcze ta szczoteczka mnie nie przekonuje… zaś u ludzi widzę, że efekt robi.. wiec o co chodzi? nie wiem ;-D
Kochana, spróbuj, ta szczoteczka świetnie unosi rzęsy, moje w kącikach rosną w dół i czasem potrzebna mi zalotka, a tu nie muszę ;)
Jakoś się ciągle nie mogę do nich przekonać, choć muszę przyznać, że wyglądają pięknie… w ogóle jaja, żeby jedna taniutka firma kopiowała drugą :P To, że to robią z drogimi firmami, to jeszcze jest w jakiś sposób zrozumiałe (choć ja tego nie toleruję), ale żeby tak… :P
właśnie się zastanawiam, kto kogo skopiował i który tusz był pierwszy :D
Curling Pump Up kiedyś miałam, a tą z MS już od dawna planuję kupić. Niestety, jak na razie nie mogę sobie pozwolić na kolejny tusz :(
spokojnie, co się odwlecze to nie uciecze :D
Rzeczywiście, bardzo podobne.
Pod każdym względem…
zastanawiam się który był pierwszy! :)
o kurcze, faktycznie podobne, muszę kiedyś wypróbować :)
polecam, ja nie widzę między nimi różnicy :) raz pomalowałam jedno oko Lovely, drugie Miss Sporty i dałam do porównania koleżance, nie zgadła :D
nie wiem czemu ale te zdjęcia sa prawie identyczne, jak to możliwe że rzęsy sklejają Ci się w tych samych miejscach? identyczne ułożenie, Brwi to samo :) Przypadek?
dobrze napisałaś – prawie ;) ja widzę różnicę, chociażby w ubrudzeniu tuszem oka. :) starałam się aby zdjęcia były bardzo podobne do siebie, pod tym samym kątem, żeby pokazać jak najlepiej podobieństwo tych maskar i to, że dają taki sam efekt :), brwi codziennie podkreślam tak samo więc przez jeden dzień raczej nic nie jest w stanie ich zmienić, a co do rzęs, one się nie sklejają, a krzyżują i łączą w tych samych miejscach nawet bez tuszu. ;)
Używam mascary Lovely od dłuższego czasu i muszę przyznać, że jest bardzo dobra. A im dłużej jej używam, tym jest moim zdaniem lepsza. :)
ja mam prawie z każdą maskarą tak, że im dłużej poleży, tym robi się lepsza :)
Mam tę z Lovely i uwielbiam ją. Kończę pierwsze opakowanie, ale już dziś wiem, że nie będzie ostatnim w mojej kolekcji :)
Cieszę się, że i u Ciebie się sprawdza :)
tańsze odpowiedniki clump defy z max factor! skoro nie widać różnicy to po co przepłacać ;)
o, dzięki za info! :) bo tej maskary z MF nie miałam choć markę bardzo lubię :D
Kiedyś w drogerii moja Mama zamiast Lovely wzięła właśnie Miss Sporty, bo pomyliły się jej opakowania – wyobrażacie sobie mój krzyk, że co ona do ręki bierze?! :D A jak widać niepotrzebnie skoro efekty takie same:)
hehehe :D
Ostatnio właśnie kupiłam Miss Sporty i jestem ciekawa efektu ; )
mam nadzieję, że się sprawdzi u Ciebie :)
dobrze wiedzieć :) ja niestety nigdy nie mogę trafić na egzemplarz Lovely w ich szafach :D
a u mnie zawsze jest :D
Wydają się po prostu identyczne ;) Ja chętnie wypróbuję Lovely, kiedy tylko choć trochę wykończę tusze, które zalegają w pokoju, bo coś się nie zanosi na powodzenie tej misji ;)
hehe skąd ja to znam :D
Nie miałam żadnego, ale na pewno na któryś się skuszę!
mam nadzieję, że będzie zadowolona :)
niedawno właśnie kupiłam tą z Lovely i jestem jej bardzo ciekawa, ta druga również mnie zainteresowała, fajnie, że za niską cenę, można dostać coś porównywalnego do tuszy pięciokrotnie droższych
nie zawsze droższe znaczy lepsze ;)
mam tusz lovely już chyba trzeci i nie mam mu nic do zarzucenia. jak dla mnie jest idealny.
cieszę się, że sprawdza się u Ciebie :)
Ja od pewnego czasu używam Lovely ale faktycznie jak ktoś tu wcześniej pisał trochę się osypuje, spróbuję tej drugiej maskary z Miss Sporty bo różnicy brak, a może nie będzie się osypywać ;P
u mnie się ani jeden i drugi nie osypuje, ale czytałam, że niektóre dziewczyny na to się skarżą :)
dobrze wiedzieć, faktycznie nie widać różnicy między nimi ;) ja ostatnio coś nie przepadam za Lovely, bo zaczęło mnie denerwować to, że się osypuje i kruszy na rzęsach.
u mnie się nie kruszy więc naprawdę nie wiem od czego to zależy :(
Lovely mam w zapasach, ale cos czuje ze jeszcze długo poczeka, ale kiedyś moze tez porównam te obie : )
jestem ciekawa jak wypadną u Ciebie :)
Mam Miss Sporty i nie jestem z niej za bardzo zadowolona, pisałam o niej u siebie. Skleja mi rzęsy strasznie i brzydko wygląda. U Ciebie efekt jest ładny, u mnie nie za bardzo :( W takim razie wersja Lovely pewnie też by mi nie przypasowała.
kurcze, nie wiem od czego to zależy, pewnie od rzęs :(
Jestem chyba ostatnia osobą, która nie próbowała maskary z Lovely! Muszę jednak kiedyś się do niej przekonać i sprawdzić jak działa, bo za moją ulubioną maskarę miałabym tych Lovely aż sześć :P
jaka jest Twoja ulubiona? :) warto spróbować, tym bardziej, że w promocji każda z tym maskar jest śmiesznie tania :)
Lovely jest super:) jestem bardzo zadowolona!
cieszę się! :)
O proszę, fajnie wiedzieć, że z Miss Sporty jest praktycznie taka sama :) Ja teraz właśnie używam z Lovely i bardzo ją polubiłam, więc następnym razem skuszę się na MS.
daj znać jak wypadnie w porównaniu z lovely :)
Lovely znam oczywiście, a Miss Sporty nie. ;] Teraz czaję się na L'Oreal So Couture
jeśli chodzi o L'Oreal ta wersja VML jest moją ulubioną więc polecam, myślę, że nie będziesz zawiedziona!
Lubię żółtka z lovely, ale obecnie używam SpectacularMe (czy jakoś tak) z Wibo. Efekt jest OK, ale chciałabym mocniejszy efekt. I tu pytanie do Ciebie – czy znasz może jakieś maskary w tym przedziale cenowym, które dawały by bardziej "sztucznorzęsowy" efekt? Pozdrawiam, Marta
Morning Crimson próbowałaś maskary Essence I Love Extreme? Tutaj znajdziesz jego recenzję KLIK
znam tylko tą maskarę z Lovely :)
i jak wrażenia? jesteś z niej zadowolona? :)
Mam maskarę z Lovley, ale kruszy się pod okiem. Fajny daje efekt, ale mam mieszane uczucia co do niej :)
kurcze, nie wiem co z tym kruszeniem, u mnie nic takiego się nie dzieje :(
Porównywałam je u siebie na blogu jakiś czas temu i Miss Sporty wypadło lepiej.
u mnie wypadają identycznie :)
Miss Sporty mam i bardzo lubię. Super się u mnie spisuje. Tego z Lovley jeszcze nie używałam :)
polecam wypróbować :)
Też uderzyło mnie "podobieństwo" opakowań i zastanawiałam się czy środek równie podobny :) Teraz już wiem, że sięgnę po Miss Sporty, bo kiedy miałam maskarę z Lovely, wydawała mi się za gęsta, chyba, że trafił mi się przyschnięty egzemplarz…
możliwe, że ktoś otworzył tusz w drogerii przed zakupem, często się do zdarza :(
Wg mnie Lovely to świetny tusz za niską cenę. Często go kupuję. Efekt jaki daje całkowicie mnie zadowala. Miss Sporty jeszcze nie miałam.
Oba tusze to dobre kosmetyki w niskiej cenie! :)
byłam ciekawa, czy to te same tusze i mam już odpowiedź-dzięki :)
mam tą maskarę z Miss Sporty, jest rewelacyjna! ;) kupiłam ją przez pomyłkę, bo chciałam kupić ten tusz z Lovely, dlatego też nazywam ją jej bliźniakiem :) teraz na pewno kupię Lovely, ot tak dla urozmaicenia :)
Ja rozczarowałam się tyle razy, że teraz już na pewno nie kupię maskar z tych półek choćby miały setki rewelacyjnych recenzji. Bywało, że w ciągu tygodnia tusz obsychał w opakowaniu i nie było wogóle czym pokryć rzęs.Praktycznie wszystkie te (cienkie )maskary są puste w środku (! dokładnie tak- echo pod szczotką nawet w nietkniętych sztukach) , mają nierówne krycie, lepią rzęsy i co najbardziej wkurzające nie malują jasnych rzęs od nasady choćbym szczotkę wepchała pod powiekę. Wybieram te beczułkowate, mniej popularne – spisują się zupełnie inaczej. Choćby pierwsza lepsza Essence All eyes on me okazała się ideałem w porównaniu do… Czytaj więcej »
Też bardzo lubię tusz Lovely Curling Pump Up, i bardzo chętnie przetestuje tusz Miss Sporty. Pozdrawiam :)