Haul włosowy
Na mojej głowie panuje obecnie niezły sajgon. W ostatnich tygodniach miałam mocno napięty grafik, a poziom stresu osiągnął maksymalny poziom. Nie miałam czasu, ani siły na bardziej złożone dbanie o siebie. Może to tylko wymówka, może po prostu lenistwo wzięło górę, ale włosy zaniedbałam totalnie. Szampon i odżywka to było wszystko. Szybko odbiło się to na kondycji moich niesfornych z natury kosmyków, a ja stwierdziłam, że dalej tak być nie może. ;-) Wzięłam się w garść i włosy powoli wracają do formy, ale o moim całościowym planie pielęgnacji opowiem Wam innym razem. Dziś natomiast zapraszam na szybki włosowy haul, bo ostatnio uzupełniłam zapasy sprawdzonych kosmetyków i pokusiłam się o kilka nowości!
Na początek must have w pielęgnacji moich włosów, czyli szampon Capitis Duo. Niedawno miałam od niego nieplanowaną przerwę i niestety niezbyt dobrze się to skończyło dla mojej skóry głowy. W tym momencie tylko on jest w stanie utrzymać ją w ryzach. Pozostałe szampony bardzo szybko powodują nawrót łupieżu, a co więcej sprawiają, że moje włosy znacznie szybciej się przetłuszczają i muszę myć je codziennie. Capitis Duo bardzo mi pomaga – usuwa łuskę, doskonale oczyszcza i łagodzi podrażnienia oraz uczucie swędzenia. Trudno dostać go stacjonarnie, a jak już jest, to w śmiesznie wysokiej cenie (np. 46zł) więc zawsze zamawiam go online, tam gdzie znajdę najtaniej (ostatnio 23zł). Jeśli tak jak ja macie problematyczną skórę głowy, polecam wypróbować.
Niestety moje włosy zaczęły ostatnio znów wypadać. Coraz więcej znajdowałam ich na szczotce i pod prysznicem. Podejrzewam, że to przez stres i nawrót łupieżu, bo wyniki mam w normie. W tej kwestii postawiłam na to co sprawdzone, czyli tabletki Biotebal, które swego czasu bardzo mi pomogły oraz Artego Easy Care T Rescue. Wcierkę polecił mi fryzjer i moja ostatnia “kuracja” przyniosła spektakularne efekty, więc liczę, że sprawdzi się i tym razem. To ampułki z wygodnym dzióbkiem, odpowiednie nawet dla tak wrażliwej skóry głowy jak moja.
W mojej włosowej pielęgnacji nie może zabrknąć oleju ze słodkich migdałów od Nacomi. Ostatnią butelkę wykończyłam niezbezpiecznie szybko stosując olej nie tylko do włosów, ale też na całe ciało i skórki wokół paznokci. Jest szalenie uniwersalny i zawsze mam jedno opakowanie w zapasie. To konkretne zamówiłam już kilka tygodni temu, teraz przyszedł czas na otwarcie. Świetnie zmiękcza, ujarzmia, wygładza i dociąża. Gdybym tylko była bardziej systematyczna… Muszę nad tym popracować, bo ostatnio mocno zaniedbałam olejowanie. Nacomi znajdziecie tutaj.
Totalna nowość dla mnie to Batiste, Stylist, Ooomph My Locks XXL Volume Spray, czyli spray zwiększający objętość włosów. Szukałam czegoś, bardziej pod kątem większych wyjść, co pomoże mi zachować odbicie włosów u nasady i sprawi, że fryzura będzie bujniejsza. Tutaj mamy takie 2w1, objętość i typowe właściwości suchego szamponu. Kosmetyk funduje faktycznie niezły efekt push-up, ale nie radziłabym z nim przesadzać, bo może mocno zmatowić ciemne włosy, które po chwili staną się też dość suche i szorstkie w dotyku. Na szczęście biały nalot jest znikomy. Tak jak napisałam, dla mnie to produkt do stosowania “od święta”, w małej ilości, u nasady, głównie na drugi dzień. Myślę, że nada się też do upięć i koków.
Skusiłam się także na wypróbowanie nowego suchego szamponu. Tym razem postawiłam (w ciemno) na Isanę do włosów brązowych i to był błąd. Jak ta klasyczna wersja jest ok, tak ta wypada bardzo słabo. Szampon jest niewydajny – trzeba dużo go użyć, aby był jakiś efekt, ma rudawy odcień, choć na moich włosach tego na szczęście specjalnie nie widać, a co więcej odświeżenie jest krótkotrwałe! Mam wrażenie, że po kilku godzinach włosy wyglądają jeszcze gorzej, na dodatek stają się też szorstkie w dotyku i bardzo matowe. Nigdy więcej, z podkulonym ogonem wrócę do Batiste.
Zachciało mi się też jakiejś nowej maski, bo wszystkie praktycznie mi się pokończyły. Padło na L’Oreal, Pro Nutrifier Nutrifier Glycerol Mask, czyli odżywczą maskę do włosów suchych lub przesuszonych. Użyłam jej zaledwie dwa razy, ale pierwsze wrażenia na plus. Po aplikacji włosy są mięciutkie, przyjemne w dotyku, wygładzone, ale nieobciążone. Wizualnie prezentują się lepiej, łatwiej się rozczesują i układają. Do kupienia tutaj.
Natomiast druga maska, to Loreal, Pro Volumceutic 2, maska żelowa do włosów cienkich. Doczytałam, że najlepiej stosować ją z serum z tej samej linii (serum poprzedza maskę), ale ja go nie posiadam, więc użyłam jej solo. No i jest całkiem ok, ale bez efektu wow. Włosy są lekkie, ale odpowiednio dociążone, ładnie się układają, zyskują na miękkości i faktycznie jest ich jakby więcej. Są puszyste, ale nie spuszone, mięsiste i ładnie odbite. Co prawda nie aplikuję nigdy maski na skórę głowy, ale ze względu na jej lekką formułę naniosłam ją nieco wyżej niż zwykle i to było dobre posunięcie. Znajdziecie ją tutaj.
I to już wszystkie moje zdobycze. Dajcie znać na jakie kosmetyki Wy skusiłyście się w ostatnim czasie – może polecicie mi też jakąś maskę do włosów? Najlepiej gęstą i mocno odżywczą. :-)
Ocen: Haul włosowy
Oceń
poprzedni post
Perełki maja
Ja osatnio mupiłam maskę Biovax Mango i Opuncja Figowa i jestem bardzo z niej zadowolona. Do przesuszonych włosów nadaje się idealnie (ja moje włosy też ostatnio zaniedbałam). A razna tydzień-dwa robię sobie taka mega odżywczą maskę z gliceryny, żółtka, oliwy z oliwek i dodatku jakiejś gęstej maski. I to dsaje naprawdę super efekty :)
Słyszałam masę dobrego na temat marki Biotebal. Koleżanka zachwala zarówno suplementy, jak i kosmetyki
Ja nie mogę się totalnie przekonać do olejowania włosów. Może dlatego, że mam problem z przetłuszczającymi się włosami :)
Dla mnie rewelacyjna okazała się kuracja kokosowa z Palmers.Fakt,że saszetka na jedno użycie kosztuje ok. 20zł, ale jest nieziemska. Włosy zachowują świeżość bardzo długo, są proste i nie puszą się.
Polecam maskę do włosów z Biovax'u, z orchideą :)
Właśnie ostatnio zastanawiałam się, czy warto kupić te oleje naturalne z Nacomi. Jakoś nie mam zaufania do tej marki, ale chyba wreszcie muszę spróbować. Również bardzo lubię olej ze słodkich migdałów, choć moim niekwestionowanym ulubieńcem jest najprawdziwszy olej arganowy.
U mnie w domu też zagościł Capitis Duo, ale dla mojego B. z polecenia dermatologa i faktycznie dobrze się spisuje. Te kapsułki artego bardzo chętnie sprawdzę, muszę je tylko gdzieś sobie zapisać :)
Kupiłam ta wcierkę z Artego z Twojego polecenia z poprzedniego wpisu i bardzo mi się sprawdziły ;) Nawet niedawno wylądowały u mnie na blogu ;)
Jak dla mnie mocno odżywcza jest maska do włosów Vianek a nawet za bardzo odżywcza. Mam włosy cienkie i raczej w dobrej kondycji, które są wiecznie oklapnięte i nie puszą się choćby nie wiem co; dlatego jeśli przesadzę z ilością albo czasem trzymania to nie wyglądają najlepiej ale przy zachowanym umiarze są miękkie i błyszczące, plusem jest też zapach
Też muszę zacząć systematycznie olejować włosy. Po rozjaśnianiu mam teraz niezłe sianko.
Zastanawiałam się ostatnio nad tym olejem ze słodkich migdałów :D Jestem ciekawa jak będzie sie sprawdzał ;)
Z szamponów do problematycznej skóry głowy to polecam Ziaję Przeciwświądową. Mam ŁZS i szampon ten zaleciła mi pani dermatolog jako taki codzienniak do stosowania pomiędzy kuracjami. Bardzo dobrze myje, chociaż przy stosowaniu produktów do stylizacji sobie nie poradzi, nie podrażnia i znacznie pomaga ze świądem i pojawianiem się łuski. Jest też bardzo tani, bo butelka kosztuje koło 8-9 złotych.
Hej,szukam dobrej wcierki przeciw wypadaniu włosów. Tego Artago nie znam. Widze,ze w składzie ma alkohol-myslicie ze nie podrażni i nie przesuszy?
Ostatnio testuje vichy aminexil i już mnie głowa swędzi:-( mam zamiar wrócić do starego przyjaciela Pharmaceris stimuforten.