Kiedyś nie doceniałam hydrolatów. Dziś wykorzystuję ich wszechstronne właściwości w codziennej pielęgnacji. Są stałym punktem moich urodowych rytuałów. Pamiętam, że kilka ładnych lat temu, jako jedne z pierwszych w mojej kosmetyczce pojawiły się hydrolaty Make Me Bio. Mam do nich ogromny sentyment i dziś z przyjemnością opowiem Wam o czterech ich rodzajach więcej i zdradzę moje ulubione zastosowania!
Hydrolaty, czyli wody roślinne powstają w procesie destylacji parą wodnych całych roślin lub ich kwiatów. Są produktami naturalnymi, bez sztucznych barwników, z krótkim składem.
Właściwości hydrolatu uzależnione są od tego, z jakiej rośliny został stworzony. Generalnie wszystkie mają pH zbliżone do ludzkiej skóry, więc są fantastyczne w roli toników. Warto jednak pamiętać, że jedne z nich mają na przykład większe działanie przeciwzapalne i antybakteryjne, inne zaś typowo kojące i nawilżające. Przy wyborze warto więc kierować się potrzebami skóry.
Ja obecnie posiadam cztery Hydrolaty Make Me Bio i stosuję je zamiennie. Już Wam tłumaczę dokładnie co, jak i dlaczego robię. W roli głównej dziś występuje:
Zawiera wyłącznie jeden składnik – hydrolat z róży damaceńskiej. Dedykowana skórze wrażliwej i suchej. Świetnie tonizuje, nawilża, regeneruje i odżywia. Ma właściwości łagodzące, odświeżające i wyciszające. Zda egzamin także w przypadku innych cer, także trądzikowych, czy tłustych.
Używam jej na kilka sposobów:
- jako tonik po oczyszczeniu i umyciu twarzy – spryskuję skórę i na jeszcze wilgotną wklepuję serum,
- jako nawilżająco-odświeżającą mgiełkę w ciągu dnia, zarówno, gdy noszę makijaż lub, gdy go nie mam,
- jako fixer scalający warstwy makijażu i ściągający pudrową warstwę ze skóry,
- jako dodatek do maseczek glinkowych – rozrabiam proszek z odrobiną hydrolatu i ulubionym olejkiem, by nieco zrównoważyć oczyszczające działanie glinki,
- jako nawilżający podkład do włosów pod ulubiony olej.
W składzie zawiera wyłącznie hydrolat z lawendy. Jest niezastąpiona w pielęgnacji cery tłustej i problematycznej. Wykazuje działanie antyseptyczne, antybakteryjne oraz przeciwzapalne, jednocześnie nawilża i łagodzi podrażnienia, a także stany zapalne.
Rewelacyjnie spisuje się w roli:
- toniku regulującego wydzielanie sebum i przyspieszającego gojenie się zmian,
- wcierki do włosów, gdy mam problem z łupieżem, przetłuszczaniem się włosów, czy zmianami na skórze głowy – genialnie koi,
- antybakteryjny składnik domowych maseczek glinkowych,
- kojącej mgiełki na podrażnioną skórę, na przykład po goleniu, depilacji, czy trymowaniu włosków
Zawiera hydrolat z konopii i dedykowana jest cerze ze skłonnością do zanieczyszczeń, wyprysków, ale też jednocześnie podrażnionej, czy uwrażliwonej na przykład leczeniem dermatologicznym, lub zabiegami. Jest bardzo delikatna, fantastycznie koi reaktywną skórę i wycisza ją.
U mnie sprawdza się przede wszystkim:
- jako tonik łagodzący po umyciu twarzy, na spryskaną i jeszcze wilgotną twarz wklepuję serum, treściwy krem i olej, fundując nadwyrężonej przez izotretynoinę skórze warstwę ochronną,
- jako podkład pod olej do włosów,
- jako łagodząca wcierka do podrażnionej skóry głowy,
- jako kojąca mgiełka do twarzy w ciągu dnia,
- jako wyciszający dodatek do maseczki z białej glinki,
- jako podkład pod olejek do masażu twarzy – najpierw spryskuję twarz hydrolatem, na wilgotną skórę wklepuję olej i przystępuję do rolowania.
Orange energy woda pomarańczowa
Kosmetyk zawiera hydrolat z kwiatów pomarańczy. Działa tonizująco, antybakteryjnie, ściągająco i nawilżająco, w związku z tym sprawdzi się tak naprawdę w pielęgnacji każdego rodzaju cery.
Uwielbiam ją w roli:
- pobudzającego i energetyzującego toniku o poranku – genialnie budzi do życia!
- odświeżającej mgiełki w ciągu dnia – dodaje mi energii w ciągu dnia i przyjemnie orzeźwia,
- nawilżającego podkładu do olejowania włosów i skóry głowy,
- fixera scalającego makijaż i dodającego mu lekkości.
Wszystkie hydrolaty Make Me Bio występują w buteleczkach o pojemności 100ml. Woda różana dostępna jest także w większej pojemności – 200ml. Ich wydajność jest naprawdę niezła, więc w codziennym stosowaniu nie jestem oszczędna.
Atomizery działają bez zarzutu. Po lekkim potrząśnięciu butelką rozpylają delikatną mgiełkę. Kropelki są tak maleńkie, że nie musimy się obawiać, że zniszczą nam makijaż lub rozmarzą tusz do rzęs.
Zobacz też: Hity z apteki, które musisz poznać
Podsumowując – uwielbiam hydrolaty! Nie wyobrażam sobie, by miałoby ich zabraknąć w mojej pielęgnacji. Nawet jeśli myję twarz kosmetykiem z fizjologicznym pH (a jest ich coraz więcej), to i tak wody roślinne mają u mnie zastosowanie na różne sposoby. Jeśli jeszcze nie miałyście z nimi do czynienia, gorąco polecam wypróbować. Te od Make Me Bio, mają świetną jakość, przystępne ceny, potwierdzone działanie i subtelne, naturalne zapachy. W dodatku są kosmetykiem polskim, a ja z przyjemnością wspieram rodzime marki! :)
Decydując się na zakup hydrolatu zwracajcie uwagę na jego skład! Niestety często w ten sposób nazywane są także olejki eteryczne wymieszane z wodą, a to nie jest to samo!
Na koniec oczywiście jestem ciekawa, czy znacie już hydrolaty Make Me Bio, albo inne kosmetyki z asortymentu marki? Ja osobiście uwielbiam jeszcze krem Orange Energy, a obecnie kusi mnie wypróbowanie także kremu z SPF30. :)
Wpis powstał we współpracy z marką Make Me Bio.
Hydrolat różany uwielbiam i najczęściej go stosuję :)
Lubię Hydrolaty oczarowy i z kwiatów pomarańczy, dotychczas używam innej marki, pozytywnie wpływają na cerę po umyciu, dają uczucie nawilżenia, niwelują ściągnięcie, pomagają mi też w redukcji skórek przy i pod nosem, z którymi zawsze miałam problem, póki nie zaczęłam używać esencji i hydrolatów właśnie. Ciekawa jestem zapachu tego z konopii… czy faktycznie neutralny, akurat ten miałabym ochotę wypróbować. Dzięki za ten wpis.
Pozdrawiam serdecznie :)
Spory czas temu używałam wersji różanej i bardzo się z nią polubiłam. W ogóle róża mi służy, a ja hydrolaty uwielbiam! Na twarz, na włosy, do maseczek. No na wszystko w sumie :D
Inne z Make me bio chętnie sprawdzę :)
Również stosuje hydrolaty, jednak nie widzę u siebie żadnych efektów… ;/