Moje włosy naturalnie są w kolorze ciemnego brązu. Na początku studiów bardzo chciałam podrasować nieco ich odcień i poprosiłam mamę by przy okazji swojego farbowania nałożyła mi na pasemko swój średni brąz. Efekt mi się podobał więc farba do włosów wylądowała na całej głowie. Po zmyciu zamiast brązu wyszła czerń i tak zaczęła się moja przygoda z tym kolorem. Od tamtego czasu minęło około 6 lat i nadal się go trzymam. Jeden, jedyny raz zdecydowałam się na zmianę i lekkie rozjaśnienie, ale nie czułam się dobrze. Zresztą bardzo dużo osób mówi mi, że czerń do mnie pasuje, no i ja w niej siebie naprawdę bardzo lubię. :)
Z racji tego, że ostatnio moje odrosty wołały już o pomstę do nieba (dla innych nie są mocno widoczne, ale mnie ta różnica niesamowicie drażni) sięgnęłam po nowość marki Garnier – farbę Olia. Kolor jaki wybrałam to 2.0 czyli standardowa czerń. W rolę fryzjerki wcieliła się mama bo jak farbowanie włosów to tylko ona!
Olia chwyciła mnie przede wszystkim jednym hasłem – optimum komfortu dla skóry głowy. Wiele razy pisałam, że jest problemowa dlatego ciekawa byłam jak to będzie u mnie. Powiem Wam, że jestem pozytywnie zaskoczona bo nie odczułam żadnych negatywnych skutków po farbowaniu. Zero swędzenia, podrażnienia, kompletnie nic.
Sama farba jest bardzo wygodna w aplikacji i zgodnie z obietnicą producenta nie śmierdzi amoniakiem. Po wymieszaniu składników ulatnia się delikatny, całkiem przyjemny zapach. Krem koloryzujący i utleniający zamknięto w wygodnych miękkich tubkach, które łatwo wycisnąć. Nie cierpię, gdy sprawiają mi problem i muszę się gimnastykować by wycisnąć ich zawartość do ostatniej kropli. Konsystencja pozwala na bezproblemowe nałożenie jej na włosy. Nic nie przecieka, nie spływa, wszystko jest na swoim miejscu.
Standardowo zaczęłam od pokrycia najpierw odrostów. Później pozostałości zostały nałożone na resztę włosów by wzmocnić i nieco odświeżyć kolor. Staram się nie trzymać zbyt długo farby do włosów na końcówkach bo lubią się przesuszać.
Z działania farby jestem zadowolona. Ładnie pokryła mi odrost oraz pojedyncze siwe włosy (taaa, ostatnio je odkryłam :/). Nie miałam większego problemu z wypłukaniem farby. Po umyciu kosmyki był grube i sprawiały wrażenie, że jest ich więcej. Dołączona odżywka pomogła mi je bezproblemowo rozczesać. Nie zauważyłam zwiększonego przesuszenia. Włosy były przyjemne w dotyku, jedynie końcówki straciły nieco nawilżenia, ale one nawet bez farbowania są przesuszone. Znaczącym plusem jest także fakt, że farba się nie wypłukuje. Przy krótkotrwałych romansach z różnymi farbami, zauważałam, że po każdym myciu woda, a później ręcznik są czarne! Tutaj taki problem nie istnieje. Kolor trzyma się mocno. Po ponad 2 tygodniach prawie codziennego mycia nie stracił na intensywności. Jest głęboki i naprawdę kruczoczarny, ale nie płaski. Nie przypomina hełmu. ;) Nie wiem jednak jak rezultat dadzą inne odcienie i czy odcień rzeczywiście będzie dobrze oddany.
włosy wilgotne, świeżo po farbowaniu/ włosy 2 tygodnie po, beż żadnej stylizacji |
Podsumowując uważam, że to naprawdę dobra farba do włosów. Nie wyrządziła moim włosom ani skórze głowy żadnej krzywdy. Chętnie więc sięgnę po nią ponownie za jakiś czas.
Jestem ciekawa czy miałyście okazję używać już Garnier Olia i jakie są Wasze wrażenia po farbowaniu? Koniecznie dajcie znać!
Buziaki,
Agu
Ciekawi mnie ta farba, będzie to kolejna jaką kupię
naczytałam się wielu pozytywów, przy okazji najbliższej wizyty w Rossmannie rozejrzę się za nią i zobaczę, czy znajdę jakąś fajną czerwień :)))
ja ostatnio wypróbowałam tą farbę w odcieniu 5.3 złocisty brąz, obawiałam się, że jak to sklepowa farba przyciemni moje włosy, na szczęście tak się nie stało i jestem zadowolona z efektu i trwałości
dobra, użyłam koloru 5.0, ale szybko się wypłukuje – coś za coś :)
Czarny zawsze wyjdzie czarny, więc z tym problemu na pewno nie miałaś :) ja z efektu może i byłabym zadowolona, gdyby nie: fatalne spłukiwanie, posklejane sztywne włosy, oblane jakby cementem, starszne rozczesywanie mimo odżywki i brak połysku po wyschnięciu włosów. Sama nie rozumiem czemu u mnie taki odwrotny efekt? Nigdy nie miałam takich problemów z żadna farbą, nawet z Syos o których dziewczyny pisały tyle negatywów.Żałuję tylko, że wzięłam ciemny złocisty brąz, a nie po prostu złocisty brąz, ale człowiek uczy się na błędach :)
Czasem czarny potrafi wyjść niebieski :P
Ślicznota :*
uwielbiam ją mam jasny brąz <3
Słyszałam dużo dobrego o tej farbie. Jednak z racji delikatnych włosów i skóry głowy, decyduję się na koloryzację tylko u fryzjera. Ale będę miała ją na uwadze, gdyby coś się zmieniło ;)
Koniecznie muszę jej spróbować :)
Ja na razie również jestem zadowolona, jestem 2 tydzień po koloryzacji, tylko blondem, i jest fajnie :)
Czeka na mnie intensywana czerwień z tej serii i już za kilka dni przekonam się jak się u mnie sprawdzi:)
Farbuję wyłącznie u fryzjera. Póki co nie zdecyduję się robić tego sama:)
Kolor wyszedł bardzo ładny:)
Super, ja zazwyczaj siegam po cos innego ale moze sie skusze, choc wole farby nakladane z aplikatora- zabawy z pedzlem to nie moja bajka ;)
Zużyłam w jednym miesiącu dwa opakowania :D Wiem, że to niezdrowe, ale złocisty, ciemny brąz w ogóle mi nie chwycił. Jedynie moje duże odrosty zrobiły się lekko rudawe, a że całe włosy mam w kolorze ciemnego brązu to wyglądało to… źle :D Zdecydowałam się, że kupię kolejne opakowanie ( bardzo ciemny brąz ) i jestem zadowolona, choć kolor wcale nie wyszedł tak ciemny. Farba też dość szybko wypłukuje mi się z włosów, ale muszę przyznać, że jest delikatniejsza niż np. Casting :) Pewnie kolejny zakup znów będzie z linii Olia :)
wczoraj czytałam, że gdzieś z jasnego brązu zrobiła ciemny kasztan ;/
Miałam odcień 10.0 i nie myslę już o innej farbie mimo, że wcześniej również używałam z Garniera :D
Nie miałam tej farby, ale jak będę w jakiejś drogerii to się jej przyjrzę.:) Może znajdę dla siebie jakiś fajny kolorek.:)
Najważniejsze, że jesteś zadowolona :)
Moja mama używała tej farby. Fakt zapach świetny, można spokojnie oddychać w łazience, ale niestety podrażniła jej skórę, dosyć mocno swędziała, pojawiły się też różne grudki i krosty :(
Za to bardzo sobie chwali farbę z Delii (http://www.delia.pl/produkty/show/farba-www).
Masz bardzo ładne włoski :)
Ta farba zdecydowanie zostanie ze mną na dłużej. Nie podrażnia, nie szkodzi włosom i nie śmierdzi.
Po twojej recenzji mocno ciekawi mnie ta farba i obawiam się, że niedługo może trafić w moje ręce:)
Coś czuję, że to będzie następna farba, po którą sięgnę. Rozeznam się jeszcze w gamie kolorystycznej :)
Coś czuję, że jak zobaczę ją w sklepie to nie wyjdę bez niej ;) A ile kosztowała ? :D
Miałam tą farbę już 2 razy i bardzo ją lubię właśnie za przyjemność w stosowaniu – zapach. Zgadzam się też, że ładnie kryje i całkiem długo się trzyma … :)
Nigdy nie miałam tej farby ale kolor wyszedł ci śliczny.Do twarzy ci w czerni :)
Z chęcią bym wypróbowała tą farbe ale niestety nie mogę na razie używać i mam ten problem że muszę poszukać czegoś z naturalnych składników może popatrzę za henną.Masz bardzo ładne włosy:)
Jakiś czas temu zastanawiałam się nad zakupem farby z tej serii, tylko kolorku z palety brązów:) W koniec końców nie skusiłam się, ponieważ moja ostatnio stała farba do włosów była w promocji. Być może za jakiś czas się skuszę i zakupię:)
Dla mnie ta farba to bubel. Nie sprawdziła się u mnie.
niestety ja nie jestem przekonana do farb z garniera :)
Miałam tę farbę w kolorze popielaty miodowy blond. I może nie byłaby zła, gdyby nie kolor daleki od ideału, wysuszenie i cieńsze włosy.
na początku byłam z niej zadowolona, piękny kolor, włosy za bardzo się nie poniszczyły. ale w moim wypadku kolor bardzo szybko się zmył.
Miałam ją. Niestety przesuszyła mi włosy, kolor z siwych zmył się po tygodniu :/ a na reszcie też za długo nie posiedział…
Swoją przygodę z farbowaniem zakończyłam dawno temu, jednak zwykle sięgałam po farby L'oreal. Miałąm 2 razy coś z Garniera i włosy były okropne ;/
Ładnie Ci z ciemnym kolorem włosów! :)