Musicie wiedzieć, że przez większość swojego dorosłego życia nie znosiłam lata. Mój organizm bardzo źle reaguje na upały, bardzo często puchnę, zatrzymuje mi się woda w organizmie i najzwyczajniej w świecie źle się czuję. Marudziłam więc, a gorące, słoneczne dni były dla mnie w zasadzie wegetacją, bo nie miałam w sobie ani motywacji, ani energii do działania. Od samego narzekania jednak nic się nie zmieni i wiedziałam, że mam wybór – albo będę jęczeć przez trzy miesiące i skupiać się na negatywach, albo docenię wszystkie wspaniałości, które lato oferuje i przeżyję je najlepiej jak się da korzystając z nich i uprzyjemniając sobie ten czas. Odkąd zmieniłam podejście naprawdę pokochałam tę porę roku. :) Co mi pomogło?
Zmiana podejścia była kluczowa nie tylko w kwestii lata. Ja po prostu nauczyłam się z wiekiem doceniać te wszystkie drobne momenty składające się na codzienność. Naprawdę się nimi cieszę i je celebruję. Maliny zerwane prosto z krzaczka, własne czereśnie, czy truskawki, możliwość pracy z domu w elastycznych godzinach (wieczorami jest czym oddychać), możliwość zrobienia przerwy w ciągu dnia, by pojechać po świeże jagodzianki, rodzinne ogniska, randki na mieście wieczorową porą i eksplorowanie miasta, spotkania z przyjaciółmi, czy popołudnia z książką w hamaku. Kanapki z sałatą, rzodkiewką i szczypiorkiem z własnej działki smakują sto razy lepiej! :) Staram się o tym nie zapominać i każdego dnia, nawet gdy czuję się jak napompowany balon potrafię wskazać pozytywy. Długo się tego uczyłam, bo kiedyś byłam pesymistką.
Zmieniło się także moje podejście do ubioru. Choć obecnie ważę chyba najwięcej w swoim dotychczasowym życiu, to nie krzywdzę się sztucznymi materiałami i nie zakrywam od stóp do głów. Kiedyś wstydziłam się pokazywać nogi, czy ramiona (które swoją drogą wyglądały znacznie lepiej niż dziś ;)), obecnie nie mam oporu wskoczyć w krótkie spodenki. Nie zawstydza mnie bladość, popękane naczynka, czy żylaki, z którymi zamierzam uporać się jesienią. Stawiam na bawełnę, len, wiskozę, wyprzedałam większość poliestru.
Latem jakoś też chętniej dbam o ciało. Lubię gładką skórę przez cały rok, a moimi ulubionymi maszynkami od lat są niebieskie maszynki do golernia Gilette. Wiem, że nie każdy je lubi, ale u mnie sprawdzają się super. Ostatnio kupiłam nawet samoopalacz bo poczułam chęć przybrązowienia skóry, cały czas w użyciu jest delikatna szczotka do ciała, ulubiony rozmarynowy peeling, czy wszelkiego rodzaju masła oraz balsamy ujędrniające, nawilżające i rozświetlające oraz płytka gua sha, którą masuję nogi i wykonuję drenaż limfatyczny. To prawdziwa ulga, gdy macie problemy z obrzękami!
Wcześniej, gdy miałam trądzik makijaż wykonywałam w zasadzie każdego dnia. Moja skóra była tłusta, więc w upały czułam dyskomfort, bo makijaż nie wyglądał świeżo, szybko się ścierał i bardzo mnie męczył. Teraz w najbardziej upalne dni z niego rezygnuję. Nakładam pielęgnację, spf, balsam do ust i jestem gotowa. Nie mam już presji, że muszę się malować, robię to gdy mam ochotę. To poczucie to dla mnie ogromny komfort.
Aby na maksa wykorzystać lato zrobiłam sobie także listę przyjemności do odhaczania i nowych rzeczy do wypróbowania i Was zachęcam do tego samego. Tym bardziej, że często nie wiąże się to z wydatkami. :) Kilka przykładów na poczekaniu to:
- piknik w parku (kocyk, przekąski przygotowane w domu i dobre towarzystwo, tyle wystarczy!)
- upieczenie ciasta/drożdżówek z sezonowymi owocami
- popołudnie spędzone nad jeziorem
- ognisko wieczorową porą
- odkrywanie miasta – sprawdzenie co warto zobaczyć/zwiedzić i wcielenie się w rolę turystki
- wypad na rowerki wodne/kajaki
- wieczór spędzony z przyjaciółką na działce/balkonie/tarasie
- przygotowanie lemoniady/kawy mrożonej
- chodzenie boso po trawie
- wędrówka po lesie w poszukiwaniu grzybów
- kino pod chmurką
- zjedz pyszne lody
- przeczytaj inspirującą książkę na świeżym powietrzu
- kup hamak (na allegro można je kupić za około 40zł) – serio, to zmienia życie :D a rozwiesić go możesz wszędzie
- wybierz się na przejażdżkę hulajnogą lub rowerem
Pomysłów jest naprawdę mnóstwo! Wystarczy zmienić nastawienie! ;)
A jak jest z Wami? Lubicie latko? Czy raczej jesteście fankami pozostałych pór roku? :)
Post zawiera linki sponsorowane Ceneo.pl / reklama
Kocham jesień, latem się męczę, zwłaszcza w tak upalne dni jak dziś :P Też nie wstydzę się już wskakiwać w krótkie spodenki, poza tym balsam Bielenda CC krem pomaga mi lekko zakryć pajączki i żylaki – nogi wyglądają o wiele “zdrowiej” :) Poza tym jest wodoodporny i nie spływa sam nawet pod prysznicem :D
Ja lubię lato, ale moją ulubioną porą roku jest zima.