kosmetyczne rewelacje październikowe
Październik minął mi ekspresowo. W ogóle cały ten rok jakoś tak szybko leci. Niedługo Święta, zima a ja nie mogę w to uwierzyć! Też tak macie? :) W związku z tym, że listopad już pełną parą, najwyższa pora na ulubieńców minionego miesiąca. Pokażę Wam dziś troszkę kolorówki i pielęgnacji oraz pędzle, które zachwyciły mnie od pierwszego wejrzenia. Zapraszam do dalszego czytania.
Na pierwszy ogień idzie pielęgnacja. Z roku na rok, moja skóra coraz gorzej reaguje na zmianę temperatury i początek sezonu grzewczego. Tym razem najbardziej ucierpiały moje łydki, które okropnie się przesuszają, zapewniając mi poczucie niezłego dyskomfortu – napięcie, swędzenie to okropność! Musiałam sięgnąć po coś treściwego, działającego natychmiast. Z pomocą przyszło odżywcze serum do ciała SOS Lirene, z nowej linii Emolient. Działaniem jestem zachwycona. Serum przynosi mi niesamowitą ulgę już po aplikacji. Skóra jest nawilżona, znikają zaczerwienienia i przede wszystkim swędzenie, które czasami było nie do zniesienia. Kosmetyk szybko się wchłania, nie bieli i pachnie przepięknie. Szukajcie go w Rossmannach.
W pielęgnacji twarzy pojawiło się trochę nowości, które aktualnie testuję, ale stałymi punktami wciąż są dwa kosmetyki – Kolagen NTC (recenzja tutaj i tutaj) oraz Effaclar Duo [+] La Roche Posay, [recenzja tutaj, stara wersja tutaj]. Wielokrotnie pisałam, że staram się utrzymywać równowagę w nawilżaniu i złuszczaniu skóry, bo tylko wtedy udaje mi się uniknąć niedoskonałości, czy podrażnień na mojej buzi. Na tych dwóch preparatach mogę polegać w każdej sytuacji i nie wyobrażam sobie, by mogło ich zabraknąć w mojej kosmetyczce.
W październiku poznałam też wreszcie Instant Cuticle Remover od Sally Hansen, czyli kultowy już preparat do usuwania skórek. Miałam w planach jego zakup od daaawna, ale albo nie mogłam go dorwać, albo był drogi. Żałuję, że trafił do mnie dopiero teraz, bo jest fantastyczny. Skórki znikają bezproblemowo i bardzo szybko. On nie tylko je zmiękcza, ale wręcz rozpuszcza. Mój numer jeden w tej kategorii! Polujcie na niego w sieci, bo jest znacznie tańszy. Mój przyleciał do mnie z drogerii ekobieca.pl i do kupienia jest tutaj.
Ostatnim produktem z pielęgnacji jest bananowa maska do włosów marki Kallos. O raju, jak ona pachnie! Zapach jest zdecydowanie lepszy od duetu The Body Shop [recenzja tutaj]. Poza tym maska ma widoczne działanie na moje włosy. Są super nawilżone, mięsiste i dociążone, niesamowicie błyszczą, lepiej się układają i trzymają objętość. Warto wypróbować! Mój ogromny, bo aż litrowy słój pochodzi z puderek.com.pl, znajdziecie go tutaj.
Makijażowo sporo się u mnie ostatnio dzieje i używam wielu kosmetyków, ale pokażę Wam tylko te, po które sięgałam w październiku wyjątkowo często, praktycznie codziennie. Zaczniemy od ust, bo miłość do wszelkiego typu mazideł naustnych nie maleje niestety. ;) W październiku urzekły mnie matowe pomadki Revlon Super Lustrous Matte Lipstick, w odcieniach idealnych na dzień – 002 Pink Pout, 011 Stormy Pink oraz 012 Sky Pink – pokazywałam kolory na fb- tutaj, a wkrótce zaprezentuję je dokładniej na blogu. Niezwykle przyjemnie się je nosi, nie przesuszają jakoś specjalnie i są bardzo trwałe. Nadal też zapoznaję się z ofertą marki Makeup Revolution i coraz większą darzę ją sympatią. Ostatnio do grona moich ulubieńców dołączyły błyszczyki I Heart Makeup The Wow Gloss. Posiadam dwa kolory – The Wow Gloss You Go Girl i The Wow Gloss Double Wow. Nie jestem w stanie stwierdzić, który lubię bardziej. Oba zapewniają równomierne pokrycie ust widocznym, kryjącym, ale niezbyt krzykliwym kolorem. Nie kleją się, nie wysuszają warg, mają gęstą konsystencję i wygodny aplikator. Mam zamiar przygarnąć inne odcienie. :> Pomadki znajdziecie tutaj, a błyszczyki tutaj.
Jeżeli o cienie chodzi, w październiku najbardziej polubiłam się z paletą theBalm Nude ‘Tude. Uważam, że to klasyka w najpiękniejszym wydaniu. Cienie mają fantastyczną jakość. Są wspaniale napigmentowane, nie osypują się, nie tracą koloru przy blendowaniu. Praca z nimi to bajka, a kompozycja kolorów daje ogromne pole do popisu, zarówno na dzień, jak i na wieczór. To kolejny kosmetyk marki, który darzę miłością absolutną. Paletkę znajdziecie tutaj.
Do gustu mocno przypadł mi także puder bambusowy z jedwabiem marki Paese. Jest sypki, drobno zmielony i transparentny. Optycznie wygładza twarz oraz matuje porządnie i długotrwale. W zasadzie po jego użyciu nie potrzebuję poprawek w ciągu dnia. Jednocześnie nie przesusza mojej cery, nie zapycha i nie szkodzi jej w żaden inny sposób. Znajdziecie go tutaj.
Wielokrotnie wspominałam Wam też, że mam fioła na punkcie swoich brwi i nie przepadam za nimi. Dlatego wciąż sięgam po nowe produkty do ich ujarzmienia. W październiku odkurzyłam znajomość z kredką MUA Luxe Power Brow Shape + Highlight w odcieniu Dark Brown. W chwili obecnej tylko nią podkreślam brwi. Ma ładny, chłodny kolor ciemnego brązu i jest bardzo trwała. Z drugiej strony ma końcówkę rozświetlającą, którą czasem delikatnie nakładam na łuk brwiowy i delikatnie rozcieram palcem, ale częściej używam jej do rozświetlania kącików. Kupicie ją tutaj.
Na samym końcu chciałabym jeszcze wspomnieć o pędzlach Zoeva. Nie mam ich długo, ale zostałam kupiona od pierwszego dotknięcia i zobaczenia ich na żywo. Są fenomenalne! Dopracowane pod każdym względem, aż trudno opisać tę jakość. Cechuje je niesamowita miękkość i precyzja, a makijaż robi się sam. ;) Posiadam Vegan Prime Set czyli zestaw 10 pędzli z kosmetyczką i gwarantuję, że skomponowano tak, że każdy pędzelek zostanie wykorzystany. Wykonacie za ich pomocą pełen makijaż twarzy i oczu. Jeśli szukacie dobrych pędzli na początek swej przygody z makijażem, naprawdę warto zainwestować w Zoevę. Ja już wiem, że to dopiero początek mojej przygody z marką. :> Set kupicie tutaj, a ja już wkrótce pokażę Wam go z bliska.
To już wszyscy moi ulubieńcy. :) Mam nadzieję, że pośród nich znalazłyście coś dla siebie, bądź któryś z posiadanych już kosmetyków odkryłyście na nowo w swych zbiorach. :)
Dajcie znać co Was zachwyciło w październiku, może odkryłyście jakieś nowe perełki kosmetyczne? :) Podzielcie się swoimi typami. :)
Ocen: kosmetyczne rewelacje październikowe
Oceń
U mnie październik przeminął spokojnie, bez nowości i szczególnie wybijajacych się produktów kosmetycznych ;)
Ciekawa jestem, czy też będę zadowolona z nowej wersji Effaclar Duo, która już czeka na swoją kolej :)
A pędzle Zoeva to moja największa miłość ;)
Moim odkryciem października jest podkład mineralny matujący marki Annabelle:) Lubię też Effaclar Duo +, puder paese, zarówno bambusowy, jak i ryzowy :)
pozdrawiam :)
Podoba mi się paleta cieni theBalm, tylko cena nie bardzo… :)
Najbardziej zainteresowała mnie maska do włosów :-)
super ja właśnie poluje na ten puder z sypki bo dużo dobrego słyszałam
mam w planach zakup tej maski :)
Od razu w moje oczy rzuciły się te urocze opakowania błyszczyków `WoW` :)
Zaintrygował mnie ten fioletowy kolorek! Czy możesz mi powiedzieć lub pokazać jak prezentuję się na ustach i czy faktycznie ten fioletowy odcień widać po aplikacji?
On aż taki mocno fioletowy nie jest, ale dużo fioletowych tonów na pewno posiada. Swatche możesz zobaczyć TUTAJ lub TUTAJ wraz z efektem na ustach a ja już wkrótce zaprezentuję je bliżej na blogu. :)
Mam paletkę The Balm i muszę powiedzieć, że mnie osobiście brakuje w niej matowego, jasnego cienia i irytuje mnie pylenie cieni :/
Aniu, z tym matem to muszę przyznać Ci rację, ja bym Sassy na beżowy mat wymieniła, ale tak czy inaczej paletę uwielbiam. :) Odnośnie pylenia – jakiego pędzla używasz do aplikacji? Ja sięgam zawsze po płaski języczkowy, ale syntetyczny i zbity. Przy jego użyciu nie zauważyłam pylenia ponad normę. ;)
Żel do skórek SH jest genialny, potwierdzam, od lat niezastąpiony:) Piękna jest ta paletka z The Balm.
Pędzle <3
Planowałam zakup pędzli Maestro na targach, ale… teraz sobie pomyślałam, że może lepiej odłożyć na zestaw z Zoeva…. ? Hmm…
Nude Tude jest na mojej liście zakupowej już od początku roku i chyba czas ten punkt zrealizować :)
Aniu, mam zarowno Maestro, jak i Zoeve, gdybym miala wybrac jedna marke bylaby to Zoeva. :)
To mi zabiłaś ćwieka, mam pędzelki Maestro i jestem z nich niesłychanie zadowolona, mówisz, że Zoeva są jeszcze lepsze? ;)
ja mam pędzle Maestro od ładnych paru lat, żeby nie skłamać od 4 chyba i lubię je, ale Zoeva moim zdaniem jest znacznie lepsza. Chociażby pod względem bardziej przemyślanego wykonania. Trzonki są krótsze, a co za tym idzie bardziej praktyczne, łatwiej je przewozić i czyścić. Ponadto pędzelki Zoeva posiadają delikatniejsze i bardziej miękkie włosie, no i też bardziej do mnie trafia kształt oraz sposób jego ułożenia w konkretnych modelach. :)
Paletka i pędzelki – cudo!
Te pędzle strasznie drogie ;-(
Tanie nie są, to fakt, tym bardziej biorąc pod uwagę jednorazowy wydatek, ale w porównaniu np. z pędzlami MAC, gdzie ten do blendowania kosztuje np. około 100zł za sztukę, lub chociażby tymi z Sephory, wychodzą dość tanio a są naprawdę wysokiej jakości. Zestaw kosztuje 300zł, ale masz w nim 10 pędzli, które posłużą Ci przez lata i wykonasz nimi pełen makijaż. Uważam więc, że cena nie jest wygórowana i nie przekracza granicy rozsądku. ;)
Jak się przeliczy to lepiej kupić komplet bo wychodzi taniej :)
Gdybym miała zająć się makijażem zawodowo, to na pewno pierwszy kupiony zestaw pędzli to byłaby ZOEVA, później Hakuro :) Z pędzlami MAC to cała prawda, za jeden pędzelek daje tyle, ile za 1/3 dobrego zestawu z ZOEVA. :)
Paleta wygląda ciekawie!
ja tak samo żałowałam, że tak długo zabierałam się do zakupu tego preparatu do skórek :) jest genialny!
Te pomadki z Revlonu uwielbiam, mam Pink in the Afternoon i Coralberry – obie polecam. Nie wiedziałam, że aż tyle odcieni różu mają w ofercie, jak widać w moim Rossmanie jest wybór jest mocno okrojony :)
ja widziałam je w Hebe i też było bardzo mało kolorów. Zwrócę uwagę na wspomniane przez Ciebie odcienie. :)
Przepiękna jest ta paletka cieni :)
pędzle Zoeva kocham, a paletka The Balm to cud sam w sobie;)
Znam tylko produkt SH i Kallosa i oba lubię :D
zakochałam się w paletce The balm <3
Kallos jest na chciejliście i na dniach kupię do na puderku, nad paletą The Balm głowię się od dłuższego czasu, z MUR szminki nie przypadły mi do gustu i bałam się błyszczyków, pędzle Zoeva to moja wielka miłość i zazdroszczę Ci całego zestawu – to moje marzenie. A o Effaclarze pisałam wczoraj – kapitalny produkt :)
duzo z tych cudownosci bym chciala!:)
Paletka TheBalm marzy mi się już bardzo długo :)
Marzy mi się paleta theBalm Nude 'T <3
Aaaaaaaa! Ja choruję na pędzle Zoeva :( musze je miec sa sa sa :D
Uwielbiam te Twoje posty, bo wiele z produktów (zwłaszcza pielęgnacyjnych) trafia później do mnie i baardzo mi pasuje:) Dziękuję :-* Ostatnio kupiłam olejek Isany, który polecałaś i w końcu moje włosy nie są jak siano :):):)
Paletka The Balm też mi się marzy, o pędzlach Zoeva nie wspominając, bo to moja milość :D Chociaż ja mam te z naturalnego włosia, tylko do korektora wegański, ale ten zestaw też bym przygarnęła ;)
Preparat do skórek SH też mnie bardzo zaciekawił :)
Pozdrawiam. :-*
Fajny ten zestaw pędzelków :)
" O raju, jak ona pachnie!" No nie, ja po prostu muszę ją mieć. Jutro wdepnę do Hebe. A ulubieńcy fajni, szczególnie pędzelki Zoeva i paletka tB.
Paleta, pędzle i maska kallos musze kupic wszystko <3
Pędzle zachwycają wygladem :) mnie październik minął równie szybko, nawet się nie oglądnełąm a tu już listopad :P
Też się tak czaję na remover do skórek z SH. Kiedyś kupie:P A pędzle Zoeva mnie bardzo zainteresowały:D
Świetnie się prezentują te wszystkie kosmetyki i pędzle Zoeva ♥
Osobiście znam tylko żel na skórki z SH, zamawiałam go na allegro i wyszło bardzo tanio już z wysyłką :)
Paletka theBalm Nude 'Tude marzy mi się od dawna, ajj gdyby była trochę tańsza…
Effaclar Duo bardzo lubię. Zachęciłaś mnie do zakupu tej maski bananowej :D A pędzle mi się marzą, tylko cena dość wysoka
Świetna paletka :)
AGATKO PROSZĘ O POMOC CO DO EFECLAR DUO! :c
Krem stosuje od 1.10 , czyli już ponad miesiąc i poradził sobie świetnie z moją tłustą cerą. Prawie kompletnie zlikwidował przetłuszczanie się skóry.Poradził sobie też z zaskórnikami na nosie. Niestety zauważyłam że od kiedy go stosuje bardzo mnie wysypało na policzkach przy włosach i na lini żuchwy . Czytałam że wysyp jest normalny bo skóra się oczyszcza , ale tych zmian jest coraz więcej , a używam kremu od długiego czasu.
Uważasz że powinnam go odstawić? Masz pomysł na jaką alternatywę?
Kurcze, dziwne to trochę bo skoro radzi sobie ogólnie z Twoją cerą to ten wysyp jest podejrzany. Tym bardziej, że stosujesz krem ponad miesiąc. Hmm…Gdybyś miała tylko w okolicach włosów, zgoniłabym to na źle wypłukaną odżywkę, ale masz też na żuchwie więc to odpada. Jesteś pewna, że to od kremu a nie np. jakiegoś podkładu, czy innego kosmetyku? Jakie to wypryski? Ropne? Drobna kaszka? Spróbuj odstawić Effaclar Duo na jakiś czas i obserwuj skórę. W tym momencie to chyba najrozsądniejsze wyjście.
używam revlon colorstay i czytałam że on zapycha-nawet na twoim blogu :) , więc też brałam go jako winowajce. ale nie jestem pewna bo to są takie bolesne gule ropne, dosyć spore….
Ale skoro tak mówisz to może rzeczywiście go odstawie . Szkoda bo to pierwszy krem , który pomógł mi z tłustą cerą :c
Paletkę, kolagen i żel SH uwielbiam, za to Effaclar Duo u mnie nie działał najlepiej, dlatego nie wiem czy warto kupować nową wersję. Pomadkę Revlon miałam jedną z tej serii ale też się nie polubiliśmy. Z resztą chętnie się zapoznam, w najbliższym czasie muszę uzupełnić pędzle :)
Mam z 6 pędzli zoevy są rewelacyjne:)
Edit: maska keratynowa, nie wiem co sobie ubzdurałam z tym kolagenem :D