złoto • 030 We Are The Champagnes • zieleń • 100 What Do You Sea? • brąz • 090 Nougat It Right • granat • 110 Underworld Evobluetion |
Trafiacie czasem na kosmetyki, które na początku nie budzą zachwytu, a później stają się jednymi z ulubionych? U mnie co jakiś czas ma to miejsce! Pierwsze wrażenia bywają czasem mylące, dlatego nim skreślę produkt całkowicie, staram się mu dać druga szansę. Dziś opowiem Wam o kilku takich, które mimo początkowej niechęci, zagościły w mojej toaletce na dłużej. Zapraszam do dalszego czytania.
KIEHL’S MIDNIGHT RECOVERY CONCENTRATE – regenerujące serum na noc
Jeden z najgłośniejszych kosmetyków ostatniego czasu. Naczytałam się na temat serum tak dużo, że gdy już do mnie dotarło, spodziewałam się efektu wow. Fajerwerków niestety nie było. Początkowo nie zauważyłam jakiejś spektakularnej różnicy. Miałam wrażenie, że dla mojej skóry nawilżenie jest niewystarczające. Z czasem jednak moja cera zaczęła się zmieniać na lepsze – stała się bardziej rozświetlona i promienna, jakby jaśniejsza, a przede wszystkim nawodniona, miękka w dotyku i wyraźnie wzrosła jej elastyczność. Zniknęły wszystkie zaczerwienione i przesuszone miejsca. Zauważyłam też, że wypryski pojawiają się rzadziej i szybciej się goją, mimo braku stosowania kosmetyków złuszczających. Serum ma postać olejku, ale jego formuła jest wyjątkowo lekka. Bardzo szybko się wchłania i pozostawia jedynie delikatną warstewkę ochronną, za co duży plus. Niektóre oleje mnie zapychają, ale podczas aplikowania Midnight Recovery Concentrate nie zaobserwowałam żadnych niepokojących zmian, wręcz przeciwnie, skóra znacznie się wygładziła. Obecnie kończę pierwszą buteleczkę (swoją drogą jest piękna oraz wyposażona w wygodną pipetę) i wkrótce zamierzam kupić kolejny egzemplarz. Niestety produkt do najtańszych nie należy (30ml/172zł), ale wysoką cenę rekompensuje zawrotna wydajność. Do kupienia TUTAJ.
JANTAR, ODŻYWKA Z WYCIĄGIEM Z BURSZTYNU, do włosów i skóry głowy
Bardzo długo podchodziłam do niej jak pies do jeża. Mam wrażliwą skórę głowy i muszę bardzo uważnie dobierać kosmetyki. Wreszcie dałam jej szansę i zaczynam po przerwie trzecią butelkę. Pomogła mi w zahamowaniu wypadania włosów, przyspieszyła ich wzrost i zafundowała wysyp baby hair. W żaden sposób nie podrażniła i nie przesuszyła, więc zostanie ze mną na dłużej. Tym bardziej, że widocznie wpływa też na kondycję pasm na całej długości. Właśnie zaczynam z nią przygodę kolejny raz, bo po narkozie moje włosy zaczęły lecieć na potęgę. Jeśli szukacie taniej i naprawdę działającej wcierki, to gorąco polecam.
AA MAKEUP, LUMI, jedwabisty podkład rozświetlający
Podkład kupiłam w ciemno podczas promocji -49% w Rossmannie. Długo nie wiedziałam co o nim myśleć, jednego dnia go lubiłam, drugiego niekoniecznie. Już miałam go puścić dalej w świat, ale po wklepaniu Lumi wilgotną gąbęczką, na skórę nawilżoną odpowiednim kremem, efekt spodobał mi się na tyle, że obecnie sięgam po niego naprawdę często. Zapewnia mojej zmęczonej cerze (problemy ze zdrowiem odbiły się na mojej skórze niemiłosiernie i wciąż walczę, by doprowadzić się kompleksowo do porządku) dawkę energii i zdrowego blasku. Ma lekko rozświetlające wykończenie, któremu daleko do tandety, a na twarzy prezentuje się naprawdę naturalnie. Dobrze stapia się z cerą, nie podkreśla ewentualnych, suchych skórek i nie ciemnieje w ciągu dnia. Jego formuła jest lekka, ale zaskakująco długo się utrzymuje, jeżeli utrwalimy go pudrem.
ESTEE LAUDER, DOUBLE WEAR, długotrwały podkład w płynie
Wielokrotnie już wspominałam o nim na blogu, ale powtórzę się raz jeszcze. Nim go polubiłam, minęło bardzo dużo czasu. Miałam do niego naprawdę wiele nieudanych podejść. Kończyłam z maską na twarzy i uczuciem dyskomfortu. Dopiero odpowiednia aplikacja okazała się kluczem do sukcesu. Cienka warstwa Double Wear wklepana Beautyblenderem gwarantuje mi krycie, długotrwały mat i cerę niczym po obróbce w programie graficznym. Sięgam po niego przed większymi wyjściami i nigdy mnie jeszcze nie zawiódł. Więcej na jego temat pisałam w tym poście, więc wpadnijcie jeśli myślicie nad jego zakupem.
CLARINS, BEAUTY FLASH BALM, błyskawiczna maseczka upiększająca
“Chodziła” za mną bardzo długo. Oczywiście blokowała mnie zaporowa cena, a gdy już do mnie trafiła, po pierwszej aplikacji poczułam mały niedosyt. Akurat wtedy, moja cera była w dość dobrym stanie, więc nie zauważyłam jakiejś szczególnej różnicy. Maskę doceniłam dopiero wtedy, gdy wychodziłam na dużą imprezę rodzinną, a moja twarz prezentowała się niezbyt wyjściowo – szara, zmęczona po nieprzespanej nocy i zaczerwieniona. Nałożyłam kosmetyk na skórę, a po chwili zrozumiałam o co tyle szumu. Cera nabrała blasku, zmarszczki mimiczne lekko się wygładziły, pory zmniejszyły, a rysy jakby lekko zmiękczyły. Aż miło mi się spoglądało w lustro. Zauważyłam też, że Clarins widocznie przedłuża trwałość makijażu i sprawia, że podkład znacznie lepiej stapia się z cerą. Obecnie, jeśli czuję, że moja twarz potrzebuje zastrzyku energii i natychmiastowego upiększenia, nakładam maskę na twarz i jej ewentualny nadmiar ścieram po jakimś kwadransie, a następnie przystępuję do nakładania podkładu. Z każdą aplikacją doceniam ją na nowo, ale sięgam po nią oszczędnie, bo niestety nie jest wydajna, a kosztuje sporo (165zł/100ml).
CATRICE COSMETICS, LIQUID METAL EYESHADOW
Są to jedne z moich ulubionych cieni drogeryjnych, choć nasze początki (dawno temu) nie były łatwe. Nałożone bowiem w tradycyjny sposób – pędzelkiem na sucho, tracą swój urok. Ich wypiekana formuła aż prosi się o aplikację na mokro! Możemy spryskać włosie pędzla wodą termalną, albo zmieszać cienie z Duraline lub płynną bazą dołączoną do foliowych cieni MUR. Ja czasem wyciskam też odrobinę bazy pod podkład na dłoń, maczam w niej pędzelek i dopiero sięgam po cień. Wszystkie kolory Catrice są bardzo błyszczące, metaliczne wręcz i robią na oku furorę, szczególnie w makijażach wieczorowych. Pięknie wyglądają nałożone na całą powiekę ruchomą lub przemycone jako dodatek – w wewnętrznym kąciku, na dolnej powiece albo w roli połyskującej kreski. W gamie kolorystycznej dostępne są naprawdę ciekawe odcienie, zarówno jasne, jak i ciemne. Ja uzbierałam wszystkie, a niedawno otrzymałam w spadku od koleżanki kolejne cztery, widoczne na zdjęciu poniżej. Póki są ledwie używane, wyglądają ładnie, ale później trudno zapanować nad ich pyleniem, więc musicie uwierzyć mi na słowo, że starsze egzemplarze nie wyglądają wyjściowo. ;-)
I to już wszystko na dziś. Koniecznie dajcie znać jakim kosmetykom Wy dałyście drugą szansę! :-)
Ocen: Kosmetyki drugiej szansy
Oceń
poprzedni post
Miniaturki i próbki kosmetyków – jak z nich korzystam?
Bardzo ciekawe recenzje ale najbardziej zaciekawiło mnie serum i odrzywka do włosow te kosmetyki są rewelacyjne sama muszę ich wyprubować
Polecam :-)
ps. odżywka / wypróbować :-)
mam jeden cień z tej serii od catrice – taki złoto zielony i kocham go na sucho i mokro, jednak na mokro daje czadu :D
One na mokro są świetne, uwielbiam ten efekt. Choć czasem wklepuje palcem na sucho, jak chcę tylko leciutki połysk. :-)
Próbowałam Jantara, ale niestety bardzo podrażnił mi skórę głowy :(
Ja się też obawiałam podrażnienia, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. :-)
Bardzo fajny post i piękne zdjęcia. Podkład Double Wear tez raz lubię raz nie, teraz na okres letni jest dla mnie za ciężki, ale jesienią spróbuje nałożyć go za pomocą bb, może rzeczywiście to jest złoty środek :) Pozdrawiam,
Dziękuję :-)
Mam podobne wrażenia co do Double Wear.Do wcierki Jantar nadal nie mogę się przekonać, natomiast ten produkt Clarinsa uważam u siebie za zbędny:)
A używałaś tej maski?
Ja tak podchodziłam kilka razy do matowych pomadek.
Nie sposób ich nie pokochać! :-D
Hej, w poprzednim wpisie widziałam mini baze pod cienie z the balm. Czy można ją gdzieś kupić w tej mini wejsji na wypróbowanie?
Z tego co wiem, to nie. Ja ją miałam w zestawie z paletą Nude Tude.
BEAUTY FLASH BALM jest bardzo fajnym kosmetykiem, ale też musiałam się do niego przekonać;) pierwszy raz mnie niestety nie powalił:) teraz jest już tylko lepiej i lepiej!:)
Otóż to, bardzo fajna maska. :-)
Ach, cienie od Catrice są jak małe skarby < 3 Nie kuś tymi zdjęciami, bo mam tylko 3 kolory i są obłędne ;)
Sorki ;-))))
Cienie mają łądne wykończenie, jednak ja je lubię nakładać na mokro :)
Łukasz, a Ty post przeczytałeś? Przecież napisałam, że najlepiej na mokro.
Taka sytuacja miala u mnie miejsce w przypadku tuszu od loreal,najpierw mnie nie zachwycił a potem stał się moim ulubionym :) kiehls to trochę za wysoka półka cenowa dla mnie ale może kiedyś :)
A który tusz?:-)
Wccierka jantar to mój ogromny ulubieniec i często do niej wracam.
Tania i skuteczna, czego chcieć więcej?
Tez choruję na to serum Kiehl's. Może kiedyś przyjdzie na nie czas, aktualnie mam dwa podobne kosmetyki, które chciałabym w końcu zużyć :D
Sprawdza się świetnie, właśnie je kończę i w kolejce mam Bielendę oraz Resibo, a potem do niego znów wrócę. :-)
Jantar <3 uwielbiam, tak samo jak Radical. :)
Ja za Radicalem akurat nie przepadam :-)
Mi odżywka z Jantara bardzo pomogła kilka lat temu. Zahamowała wypadanie włosów i sprawiła, że włosy przestały się tak przetłuszczać. Niestety po jakimś czasie zmienili skład tej odżywki i nowy składnik spowodował u mnie złuszczanie skóry głowy, z którym nie mogłam sobie dać rady bez pomocy dermatologa.
Co do Kiehl's to bardzo kusi mnie to serum, jednak jakiś czas temu wypatrzyłam nowość – Micro-Peel Concentrate, który wydaje się być lepiej dopasowany do potrzeb mojej skóry ;)
O kurcze, a co się dokładnie działo ze skórą głowy? Micro-Peel czeka w kolejce. :-)
Ostatnio mialam podejsciw do DW i stwierdzam ze kiepskie. Bardzo podkreslal mi suchosc policzkow. Stwierdzam, ze sie na niego nie zdecyduje dopoki nie doprowadze skory do porzadku. Olejek z Kiehls za mna chodzi juz od bardzo dawna.
Faktycznie, on może podkreślać suche skorki :-(
Faktycznie w przypadku Kiehl's przeszkodą może być cena, jednak ma tyle pozytywnych opinii, że trudno jest się na niego nie skusić. Używałam cieni z Catrice i są przepiękne, ale na mojej powiece jednak lepiej utrzymują się foliowe MUR.
Folie MUR to całkiem inna bajka. :-)
Ciekawa jestem jakby było u mnie z tym olejkiem. Mam jakaś miniaturkę to chyba w końcu sprawdzę bo czeka od marca ;) ale wolałabym szybki efekt!:D