W weekend wybrałam się do domu rodzinnego. Pakowałam się na szybko i z tego też powodu zapomniałam tuszu do rzęs. W ruch zatem poszła maskara mamy czyli Rimmel, Volume Flash Mascara. I tą recenzją chyba jej się trochę narażę bo mamy bardzo odmienne zdanie na temat tego produktu! Na rzęsach mojej rodzicielki efekt jest naprawdę ok, a stosuje go od kilku lat – ładnie podkreślone oko, zero podrażnień i osypywania, natomiast na moich istna tragedia! Zresztą same za chwilę zobaczycie…
Tusz jest bardzo wodnisty i ma naprawdę badziewną szczotkę. Ciężko nią pomalować rzęsy u nasady, a ponadto nabiera zbyt dużo produktu. Jedna warstwa nie daje żadnego efektu, a jak próbujemy nałożyć drugą zaczyna się koszmar. Wszystko tutaj jest nie tak! Tusz skleja rzęsy, przez swoją konsystencję odbija się na powiekach. Nie dość, że efekt końcowy jest tragiczny to na dodatek miałam całe umazane oko. Ponadto osypał mi się i wpadł do oka. Tragedia… Poniżej możecie efekt, jaki uzyskałam. Miałam nie publikować tego zdjęcia bo aż wstyd, jednak chcę żebyście zobaczyły tę masakrę.. Mega posklejane rzęsy i upaćkane wszystko wokół!
Ile ja się namęczyłam, zanim doprowadziłam oczy do stanu używalności. Nie miałam ze sobą grzebyka z Inglota i musiałam znaleźć inny patent na ogarnięcie rzęs. Brrrr…!
Znacie ten tusz? Używałyście go? A może na waszych rzęsach daje zupełnie odwrotny efekt? Ja tym sposobem utwierdziłam się w przekonaniu, że jednak w przypadku kosmetyków co osoba to inne działanie, dlatego jestem bardzo ciekawa waszych doświadczeń! A póki co pozostaję wierna swojemu ulubieńcowi, o którym już wkrótce! :)
ja mam podobny efekt po L'oreal False Lash Effect…
ja jestem jakoś uprzedzona do wszystkich tuszy Rimmel i żadnego nie kupuję…
łohohho, nawet na górnej powiece co nieco widać ;d ja mojego żółciaka mejbelinowskiego ubóstwiam
!
matkoooo miałam ten tusz, identyczny efekt. O ironio to mój najdroższy tusz i zarazem największy badziew, trochę go zużyłam używając boskiej szczoteczki z tuszu eveline za 7 zł, już nie raz mnie ta szczotka ratowała. Ten tusz z rimmela to koszmar;/
re: ten lash architect 4d false lash effect http://2.bp.blogspot.com/-Ye8O55iHT_0/TfVef-5yVNI/AAAAAAAACVs/n23rVWkJKUQ/s640/LOreal-Lash-Architect-4D.png
kupiłam go z ogromną nadzieją, a po użyciu robi się 5 rzęs na krzyż, a potem wszystko się sypie :/
uu;/ dobrze wiedzieć
Och, Kochana, współczuję Ci takich przygód – jednocześnie pragnę podziękować, że ostrzegłaś innych :)
Ten tusz był okropny. Miałam i nie kupię więcej.
dzieki za przestroge!
Nienawidzę tuszy z Rimmel – każdy z nich ma taką wodnistą, oblepiającą i kruszącą się konsystencję – miałam 3 różne i każdy wyglądał tak jakby ktoś dolał do niego za dużo wody :/
ja za to mogę Ci polecić Glam'eyes także z Rimmela, może nie pogrubia, ale absolutnie nie skleja i dobrze się nakłada
nothingbutchickens.blogspot.com
prawda, strasznie skleja rzęsy. ;/
Ojej… no nie fajnie to wygląda… Dobrze wiedzieć! W przyszłości będę się wystrzegać tego tuszu! :))
Patrząc na szczoteczkę już bym go nie ruszyła, upaćkana wróży kłopoty.
Ja staram się omijać Rimmel,bo testują na zwierzętach.
będę omijać szerokim łukiem! :O
Faktycznie prezentuje się nieciekawie:(
A ja bardzo lubię ten tusz-musi jednak troszkę odleżeć po otwarciu aby zgęstnieć :) Jego nakładanie rzeczywiście mi trochę zajmuje bo jednak odbija się na powiece ale później świetnie pogrubia i wydłuża rzęsy! To mój ulubiony tusz:D
Chyba wszystkie tusze Rimmela są takie tragiczne. Ja kupiłam jakiś czas temu scandaleyes i wyrzuciłąm w błoto kasę, bo jest tak tragiczny, że to się nawet słowami opisać nie da :/
http://nuttinbutstyle.blogspot.com/
efekt jest tragiczny… ja kiedyś się tej maskarze przyglądałam, ale oblepiona szczoteczka skutecznie mnie zniechęciła.