Przesilenie wiosenne
Migawki ostatnich tygodni: gdzie byłam jak mnie nie było? co u mnie słychać?
Witam Was po prawie dwutygodniowej, nieplanowanej przerwie. Przez ten czas dostałam od Was wiele wiadomości z zapytaniami, czy wszystko ok i gdzie się podziewam. Postanowiłam więc, że przed jakimkolwiek kosmetycznym wpisem nakreślę Wam co tam u mnie ostatnio słychać. ;-)
Mój organizm wraz z nadejściem wiosny postanowił się ostro zbuntować. W połowie marca zaczęłam się czuć na tyle kiepsko, że w ostatnim czasie nie obyło się bez pobytu w szpitalu i regularnego kłucia w celu pobierania krwi, by ustalić przyczynę moich dolegliwości. A musicie mi uwierzyć, że ostatnie dni to była tragedia. Kiedy budzisz się po 9 godzinach snu i nie masz siły się podnieść, bo świat dookoła Ciebie wiruje, chwilę później pęka Ci głowa, a po zjedzeniu czegokolwiek boli Cię brzuch, to naprawdę odechciewa się wszystkiego (uprzedzam domysły – to nie ciąża ;)). To właśnie była główna przyczyna mojej nieobecności tutaj, ale na szczęście wszystko idzie ku dobremu, a ja powoli odzyskuję energię, której bardzo mi brakowało.
Zmiany, zmiany
Ostatnie okres uświadomił mi bardzo dużo. Chorowanie sprzyja przemyśleniom. Nie muszę Wam chyba pisać, że to zdrowie jest najważniejsze i bez niego nie ma nic, bo wszystkie to niby wiemy, ale czy zawsze o siebie odpowiednio dbamy? Z własnego doświadczenia wiem, że nie. Ile razy stawiacie siebie na ostatnim miejscu i zaniedbujecie podstawowe kwestie? Ja zdecydowanie za często zsuwałam siebie na dalszy plan, bo wszystko było ważniejsze. Teraz wiem, że najwyższa pora bez skrupułów wyeliminować toksycznych ludzi, złe emocje i ograniczyć stres. Znacznie większą uwagę zwracam też na to, co ląduje na moim talerzu, a spacerując godzinę dziennie poznaję swoją okolicę. Jeśli nie zadbamy o odpowiedni tryb życia, prędzej czy później odbije się to na naszym zdrowiu, a wtedy żadne magiczne pigułki nie pomogą. Czasem naprawdę warto odpuścić i postawić na zdrowy egoizm, pamiętajcie o tym.
Kawowy i mleczny detoks
Do tej pory byłam fanką kawy rozpuszczalnej, którą piłam codziennie. Niedawno przerzuciłam na zbożową Inkę, którą zalewam mlekiem roślinnym i o dziwo, nie dość, że mi naprawdę smakuje, to jeszcze bardzo szybko poczułam zmianę na plus! Znacznie lepiej się po niej czuję. Ograniczyłam też spożywanie laktozy do minimum i obserwuje mój organizm, coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że mleko krowie jednak nie do końca mi służy.
Kocie buty na wiosnę
W trakcie chorowania człowiek ma duużo czasu, także na zakupy. Wszystko przez Miskejt. ;-) I choć staram się ograniczać ilość kocich gadżetów w moim otoczeniu, to kocich balerinek odmówić sobie nie mogłam. Świetnie uzupełniają codzienne stylówki i są bardzo wygodne. No i skutecznie poprawiają mi humor. ;-)
Poznajcie Sarę
W temacie kotów pozostając – poznajcie Sarę. To dziewięcioletnia koteczka, która trafiła pod naszą opiekę po śmierci swojej ukochanej pani. Gdy jej opiekunka odeszła, spędziła prawie trzy miesiące w pustym mieszkaniu. Na samą myśl, o tym co przeszła mam ciarki, wierzę jednak, że czeka na nią szczęśliwe zakończenie w postaci własnego domu na resztę lat. Sara jest wspaniała, bardzo delikatna, łagodna i rozwala moje serce na pół. Jeśli znacie kogoś, kto szuka wiernej przyjaciółki i chce odmienić jedno kocie istnienie, kierujcie go do mnie. :) Więcej o Sarci przeczytacie tutaj.
Nowy aparat i wpis o zdjęciach
Stało się. Spełniłam jedno ze swoich marzeń sprzętowych. Zakup nowej lustrzanki długo chodził mi po głowie, ale wciąż były ważniejsze wydatki. Teraz się udało. Padło na Canona 80D i już wiem, że swej decyzji nie żałuję. Choć nie miałam jeszcze okazji, by dobrze go przetestować i pewnie minie sporo czasu nim nauczę się z niego “wyciskać” maksimum, to i tak cieszę się jak dziecko. :-) Stary model (600D) leży obecnie w szufladzie i pewnie wkrótce będę chciała go sprzedać, ale na ten moment nie umiem się go pozbyć. Może to głupie, ale to był mój pierwszy sprzęt zakupiony za pierwsze, poważnie zarobione pieniądze i mam do niego ogromny sentyment. ;-) Przy okazji podrzucam Wam także link do najnowszego wpisu u Agnieszki – Agwer, w którym wraz z innymi blogerkami zdradzamy swoje patenty na ładne zdjęcia – o tutaj. :-)
Monstera, nowa miłość
Przyznam szczerze, że te wszystkie zielone liście przez dłuższy czas nie robiły na mnie wrażenia, ale uległam blogowym trendom i zaczęłam polowanie na Monsterę. ;-) Cholernie trudno ją kupić, ale z pomocą przyszła mi koleżanka i tym sposobem mam swój egzemplarz, który już puścił nawet korzenie! Niestety muszę dbać o to, by trzymać ją z daleka od kotów, bo nie wiem, czy wiecie, ale jest dla nich trująca.
Co dalej?
Biorę sobie słowa lekarza do serca – odpuszczam. Skupiam się na tym co dla mnie dobre i zmieniam podejście świata. Wracam do regularnego pisania i stawiam na rozwój. To mój cel na najbliższe miesiące. Trzymajcie kciuki. :-)
Na dziś to tyle. Być może trochę chaotycznie, ale ten post jest bardzo spontaniczny i nie zastanawiałam się nad jego treścią zbyt długo. Mam nadzieję, że mimo to, dobrnęłyście do końca. :-)
Dajcie znać co tam u Was, a już wkrótce widzimy się w kolejnym wpisie!
Ocen: Migawki ostatnich tygodni: gdzie byłam jak mnie nie było? co u mnie słychać?
Oceń
poprzedni post
4 nowości w mojej pielęgnacji
Hej! Dobrze, że już wszystko zaczyna się układać :) Powiem szczerze, że muszę sobie Twoje słowa wziąć do serca, bo ostatnio zabrakło mi tego egoizmu i znów wrócił zły czas. Ale najwyższa pora wziąć się w garść i znaleźć chwilę dla siebie! Monstera też ostatnio chodziła mi po głowie, więc wybrałam wersję sztuczną – biorąc pod uwagę, że może już na koniec roku będziemy mogli przygarnąć zwierzaka, a mieszkanie malutkie, to postawiłam na bezpieczną wersję :) Do kawy z sojowym mlekiem próbuje się przekonać – na razie wybieram to w wersji czekoladowe i chyba picie go daje mi więcej frajdy… Czytaj więcej »
Klaudyna trzymam za Ciebie kciuki, u mnie każdy dzień to walka serca z rozumem. :-) Buziaki :*
Koniecznie trzeba dbać o zdrowie, ja zmniejszyłam ilość kawy, ale nadal ją piję. Laktoza tak samo mi szkodzi, ostatnio nawet dostałam paskudną wysypkę :( Kotki to kochane i wdzięczne zwierzęta. Mam w domu dwie koteczki, gdyby się tylko dało miałabym pewnie więcej. Trzymam mocno kciuki, żeby znalazła szczęśliwy dla siebie dom. A Ty trzymaj się zdrowo! :*
Dzięki Dorotko, gorąco pozdrawiam!
Trzymam kciuki żeby Ci się udało! Mam nadzieję, że raz dwa wrócisz na nogi!
Za udział we wpisie bardzo dziękuję :)
Co do aparatu – zazdroszczę. Ja w przyszłości też planuję zakup nowego sprzętu i przerzucam się na Canona, ale… to jeszcze musi chwilę poczekać :)
Już wróciłam :-D
Aga, to ja dziękuję! ;-)
Ps. jaki aparat zamierzasz kupić? :-)
Agata, przez moment, kiedy przeczytałam o balerinkach (a nie zobaczyłam jeszcze zdjęcia) myślałam, że zamówiłaś buty dla kotów :)!!!!!!
Jeśli chodzi o mleko krowie, to w czystej postaci większość dorosłych ludzi nie toleruje go w mniejszym lub większym stopniu. Lepsze jest już mleko kozie, bardziej przypominające ludzkie i zmniejszą zawartością laktozy. Świetnym rozwiązaniem są też tak jak napisałaś mleko bez laktozy oraz roślinne.
Cieszę się, że masz więcej energii życiowej i zaczynasz działać :).
Hahahaha, Ania wyobraziłam sobie właśnie Rudego w balerinkach i padłam po raz kolejny ze śmiechu. :-D :-D, ale faktycznie można sobie tak pomyśleć hahaha. :-)))
Ale fajne migawki! Cudne masz te kocie buciki!! :)
Dziękuję. :-)
Kochana, życzę Ci bardzo dużo zdrowia i cieszę się, że jest już coraz lepiej. Podoba mi się akapit mówiący o zmianach. My dla nas samych jesteśmy najważniejsi i zawsze powinniśmy o tym pamiętać. Zdrowy egoizm zawsze jest zdrowy :)
PS.I za mną chodzi monstera, tylko nie wiem czy mam na nią miejsce :|
Madziak, dziękuję bardzo! :-) Co do monstery, to może spróbuj z liściem na początku? :-)
Czasami tak czytam Twoje wpisy i myślę, ale ta kobieta jest do mnie podobna. Może właśnie dlatego tak dobrze mi się czyta Twojego bloga i stał się on dla mnie inspiracją. Jeśli chodzi o zdrowie sama miałam tak jakoś rok temu, rozgrzebana praca mgr, zbliżająca się sesja, na horyzoncie przeprowadzka do innego kraju. To było dla mnie za wiele. Mój organizm pokazywał to w bardzo dziwny sposób (podobnie jak u Ciebie), najpierw trafiłam do lekarza poz a potem do lekarza od głowy ;) Co usłyszałam? "Pani Agato, proszę odpuścić, zająć się sobą, wyjść na spacer, odetchnąć itd". Do dziś słyszę… Czytaj więcej »
Kochana bardzo Ci dziękuję za ten komentarz! Niestety odpuszczanie jest cholernie trudne i ja wciąż się go uczę… Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej, ale się staram, bo inaczej można zwariować. Chętnie więc przeczytałabym u Ciebie post na ten temat. :-)
Ściskam mocno imienniczko! :-)
Zakochałam sie w tych butach!
Ja też hahahah :-D
Zdrowy egoizm jest jak najbardziej wskazany. Człowiek nie jest robotem, musi sie kiedyś zatrzymać i odetchnąć. Zdrowie to najcenniejsza rzecz jaką mamy i trzeba o nią dbać. Już niemogę sie doczekać az zaczniesz "wyciskać" z nowej lustrzanki. Twoje zdjecia sa dla mnie wzorem i inspiracją! :))) Pozdrawiam gorąco
Kochana, bardzo Ci dziękuję! Pozdrawiam także :-)
Oczywiście, że zdrowie jest najważniejsze. Też odpuściłam ze zdrowotnych względów połowę zmartwień :) Wracaj do zdrowia, odpoczywaj i absolutnie się nie przemęczaj! :) Aparat, koty…buty! Wszystko jest cudne i bardzo do Ciebie pasujące :) To co, wszystkiego najlepszego na nowej drodze? :D
Fancy, dziękuję Ci ślicznie! :*
Hej :) bardzo cieszę się, że wróciłaś, nie mogłam doczekać się kolejnego wpisu :) ja też od jakiegoś czasu unikam nabiału, robie domowę mleka roślinne- zrobienie ich samodzielnie jest o wiele wiele tańsze. Jedyne czego bardzo mi brakowało to spienione mleko do kawy (bo żadne z domowych nie chciało się spienić) dlatego kupiłam owsiane z rossmana, świetnie do tego się nadaje :) tylko zastanawia mnie jedna rzecz, czy takie mleko roślinne można mrozić i nie straci swoich właściwości? Masz może jakieś doświadczenia z tym związane ? Bo takie mleko sklepowe używam jedynie do spieniania i nie jestem w stanie wypić… Czytaj więcej »
Hej kochana, szczerze mówiąc to nie mam pojęcia, bo ja właśnie dopiero zaczynam swoje eksperymenty z mlekiem roślinnym. :-( Owsianego jeszcze nie próbowałam i dzięki Tobie kupię! :-) Dziękuję za rekomendację i miłe słowa! :-)
Dbaj o siebie, zdrowie jest najważniejsze. Z tego właśnie powodu ja zaczęłam dodawać posty raz w tygodniu. Stało się tak ponieważ miałam na sobie zbyt dużo obowiązków.
Dzięki i wzajemnie, dużo zdrowia. :-) Ja jednak chciałabym regularność pisania zwiększyć, a zrezygnować z kilku innych, mniej znaczących spraw, które pochłaniają mój czas.
Dobrze, że u Ciebie już w porządku. Ja właśnie od kilku tygodni tak kiepsko się czuję :( Słabość, zawroty głowy, bóle brzucha i nie tylko. Mam nadzieję, że u mnie też przejściowo, bo też musiałam ograniczyć pisanie i w ogóle aktywność :(
Evelinn, a byłaś u lekarza?
Tak, właśnie czekam na wyniki badań i kilka wizyt u specjalistów. Bardzo się tym wszystkim stresuję i to pewnie potęguje złe samopoczucie, ale staram się nie zamartwiać na zapas, choć jest ciężko, bo jestem urodzonym czarnowidzem ;)
"Kiedy budzisz się po 9 godzinach snu i nie masz siły się podnieść, bo świat dookoła Ciebie wiruje, chwilę później pęka Ci głowa, a po zjedzeniu czegokolwiek boli Cię brzuch, to naprawdę odechciewa się wszystkiego" – jakbym widziała swój każdy dzień :D Tak swoją drogą, to przebadali mnie wzdłuż i wszerz i niczego nie znaleźli ;) Trzeba chyba pogodzić się z tym, że jedni mają łatwiej w życiu, inni trudniej ;)
Chocolade, a próbowałaś zmienić dietę? Analizowałaś swój styl życia? Może Twój organizm tak reaguje na stres/przemęczenie?
Zmiana diety na zdrowszą spowodowała zmniejszenie bólu brzucha i zwiększenie bólu głowy :P Czyli tak źle i tak niedobrze ;) A stresu w życiu niestety nie da się uniknąć :( Liczę na to, że jak wiosna zagości na dobre, to więcej ruchu pomoże :D
Widzę, że u Ciebie dużo zmian. Masz rację co do tych toksycznych ludzi, sama niestety się takimi kiedyś otaczałam. Pamiętam, że kiedy powiedziałam im dość większość się ode mnie odwróciła, ale to chyba dobrze, bo wolę mieć kilku szczerych znajomych, niż wielu sztucznych. Sara jest śliczna!
MÓJ KANAŁ NA YT
MÓJ BLOG
No pewnie, że dobrze. ;-) Toksyczność trzeba eliminować. ;-)
Współczuję i trzymam kciuki za zdrowie. Ostatnio i ja miałam podobną niemoc, mówią, że ciąża to nie choroba, ale jak w ciąży dochodzą choroby i się leży plackiem z łóżka i chudnie 5 kilo w mgnieniu oka to naprawdę czuje się człowiek jak kupa…
Ehhh za mną wciąż chodzi lustrzanka, ale do tej pory nie spełniłam tego marzenia i teraz już chyba będzie trudno.
Trzymam kciuki za Sarę.
Marta, dużo zdrowia zatem dla Ciebie i dla Maluszka! :-)
Lustrzanka fajna sprawa, polecam. :-) Pomyśl może o jakichś ratach 0%, jeśli o niej marzysz. :-)
Zdrowie jest najważniejsze cała reszta przyjdzie w odpowiednim momencie:)
Oczywista oczywistość, o której często zapominamy! :-)
Święta racja, zdrowie jest najważniejsze! :) Też ostatnio staram się ograniczyć picie kawy, bo czuję się po niej gorzej, lub zamieniam ją na sok pomarańczowy, który od razu stawia mnie na nogi i dodatkowo dostarcza witamin :)
Sok to same witaminki, aż mi smaku narobiłaś. :-)
To rude kocisko to ogromne:-) i buty super.też myślałam że kotu kupiłaś.
On dąży do idealnego kształtu kuli. ;-) Hahah, jeszcze aż tak nie oszalałam, by koty ubierać. :-D
Podziwiam i gratuluję zmian ! Szkoda tylko, że z tym stresem to nie tak łatwo. On spotyka nasz wszędzie… Ale zdrowie najważniejsze !
I też mam ten problem z kawą :( Myślę też na zamianę na Inkę ale muszę wypróbować różne kombinacje z którym mlekiem roślinnym będzie najlepiej smakować.
No niestety, stresu nie da się tak łatwo wyeliminować, w zasadzie jest to niemożliwe, ale musimy się starać. :-)
Fantastyczny post, bardzo fajnie się go czyta ;) te balerinki są przepiękne i wracaj szybko do pełnego zdrowia bo to najważniejsze :)
Pięknie dziękuję Basiu. :-)
Biedna kotka, zwierzaki przywiązują się do nas bardziej niż inni ludzie.
Zdecydowanie. Ja też się bardziej przywiązuję do zwierząt niż do niektórych ludzi. ;-)
Fajnie, że wracasz do formy! Życzę Tobie (a może bardziej sobie?) więcej równie ciekawych postów :)
Zazwyczaj średnio przepadam za takimi luźnymi postami/filmikami ale Ty i Maksineczka to dwa wyjątki, które zawsze poprawiają mi nastrój :)
Witam ? od czasu do czasu czytam twój blog ?? pozdrawiam z Wardynia ?