Ostatnio mocno rozmyślałam nad blogowymi treściami. Na instagramie prosiłam Was zresztą o małą pomoc, za którą dziękuję, bo ogromnie mnie zainspirowałyście do działania. Wszystkie tematy spisane, czas wziąć się do roboty i realizować pomysły z listy. Pomyślałam, że od czasu do czasu fajnie będzie przemycić tutaj również ulubieńców lifestylowych, bo absolutnie nie chcę zamykać się w kosmetycznej skorupce. Sama takie posty u innych dziewczyn lubię, zawsze coś ciekawego w nich podpatrzę, więc dzisiaj zapraszam na pierwszą od dawna odsłonę hitów ostatnich tygodni. Będzie świetna książka, ulubiona sukienka, kocie zabawki i kilka innych ciekawych rzeczy.
Inspirująca książka
Gdy zapytałam Was, o czym chciałybyście poczytać na blogu i jakie treści Was interesują, to bardzo często pojawiała się tematyka organizacji czasu podczas pracy w domu. Będę z Wami całkiem szczera – moja organizacja mocno kuleje. I choć mogłabym wypisać całą listę przydatnych trików na usprawnienie dnia oraz codzienne planowanie, bo teorię mam opanowaną do perfekcji, to praktyka naprawdę leży i kwiczy. Staram się nad tym pracować, szukam nowych rozwiązań, które sprawdzą się najlepiej w moim stylu życia. Ale bywa różnie, czasem gorzej niż źle. :D Wiele rzeczy robię na ostatnią chwilę, działam pod presją czasu. Na dłuższą metę jest to nieco frustrujące i męczące. No, ale słucham mądrzejszych od siebie, czytam książki związane organizacją, kupuję poradniki, bo temat produktywności, samodyscypliny i skutecznego działania mocno mnie interesuje. W ostatnim czasie kupiłam kilka ciekawych pozycji, więc czytelnicza nuda mi nie grozi. Dziś chcę Wam jednak polecić w szczególności jeden tytuł: Zarządzanie codziennością. Zaplanuj dzień, skoncentruj się i wyostrz swój twórczy umysł. Pochłania się ją ekspresowo, choć ja dawkowałam ją sobie po rozdziale. Zawiera sporo przydatnych wskazówek i spostrzeżeń ludzi biznesu. Niby nie ma w niej nic odkrywczego, niby o większości z tych reguł każdy z nas wie, ale większości na co dzień nie praktykujemy. Warto więc zatrzymać się na chwilę, przeanalizować jak wykorzystujemy swój czas i czy aby na pewno nie marnujemy go kosztem tego co jest dla nas naprawdę ważne. Mnie osobiście motywują i napędzają do działania tego typu książki.
Ulubiona świeczka
Gdybym miała wybrać jeden zapach, który będzie mi towarzyszył końca życia, byłby to Soft Blanket. Boszzzz, jak ja go uwielbiam. I tak, wiem, że mamy środek lata i tropiki za oknem, ale mi to nie przeszkadza. Ta świeca to dla mnie relaks w czystej postaci. Niesamowicie mnie odpręża, uspokaja, dobrze się kojarzy i umila dzień. Zdarza mi się ją odpalać również podczas pracy, od razu łatwiej mi się tworzy teksty w jej towarzystwie. Mam do kocyka ogromny sentyment i zawsze muszę mieć w zapasie albo woski, albo świecę właśnie. Generalnie mój nos jest mocno wrażliwy na zapachy i lubię, gdy w mieszkaniu ładnie pachnie. Jestem ciekawa co jest Waszym zapachowym numerem jeden, koniecznie dajcie znać!
Najwygodniejsza sukienka
Większość swojego życia spędziłam w spodniach. Ciężko mi było trafić na takie sukienki, w których czułabym się komfortowo bez wrażenia, że jestem przebrana. Wstydziłam się, krępowałam. To wszystko siedziało w głowie, bo serio, przez dłuuugi czas nawet w casualowych krojach czułam się aż nadto wystrojona. Te typowo sportowe z kolei nie wpisywały się w mój gust. Na szczęście w mojej szafie jest teraz sporo sukienek, po które z przyjemnością sięgam na co dzień. To największa wygoda! Ściągasz jedną rzecz z wieszaka, ubierasz buty, torebkę i w zasadzie jesteś gotowa do wyjścia. Wybieram miękkie, oddychające tkaniny, luźne, nieopinające fasony zazwyczaj w midi długości. Takie, które pasują zarówno do trampek, jak i sandałków. Moim ostatnim odkryciem jest sukienka, którą pokazywałam Wam już kilka razy na stories. Dostałam o nią wiele pytań. Jest już niestety niedostępna, więc nie linkuję jej, ale podobne kroje oraz botaniczne wzory bez problemu znajdziecie w sieci. Tak na marginesie to mam też wrażenie, że obecnie wybór fajnych, codziennych kiecek, szczególnie w rozmiarach plus size jest znacznie większy niż kiedyś. I każda z nas może znaleźć coś dla siebie niezależnie od figury. Oby tak dalej. Prześmigałam w niej większość tego lata. Obskoczyłam imprezę, załatwiłam urzędowe sprawy, poszłam na kawę z koleżanką. Nadaje się na wiele okazji! Choć jest z dłuższym rękawem, to nie jest mi w niej gorąco. No i czuję się w niej dobrze- swobodnie, ładnie oraz znacznie wygodniej niż w spodniach! I kto by pomyślał, że jeszcze kilka lat temu niechętnie nosiłam sukienki.
Vermezan ze słonecznika
Najpierw na jakiś czas odstawiłam nabiał oraz cukier. Chciałam sprawdzić jaki będzie miało to wpływ na moją trądzikową cerę. Teraz wiem, że ma ogromny. Gdy sobie odpuściłam i jadłam jak dawniej, to niestety wysypało mnie okrutnie. W akcie desperacji postanowiłam z dnia na dzień przejść na dietę wegańską. Minął ponad tydzień. Czuję się dobrze, obserwuję skórę, ciało, moje samopoczucie. Zobaczymy co będzie dalej. Nie ukrywam, czasem brakuje mi sera, czy jajek, ale jest łatwiej niż myślałam. Odkrywam nowe smaki, ciekawe zamienniki. Ostatnim hitem jest Vermezan ze słonecznika od Wege Sióstr. Rety, jakie to jest dobre! Trzy składniki: nasiona słonecznika, płatki drożdżowe nieaktywne, sól himalajska – robią robotę. Genialnie podrasowuje każdy makaron, sałatki, zupy kremy. Pasuje do wszystkiego. Na pewno spróbuję zrobić sama.
Najlepsza kocia zabawka!
Rudzio i Lusia to dwa największe kocie leniwce jakie znam. Ciężko je zaktywizować do jakiejkolwiek dłuższej rozrywki. Najchętniej biegają za rzucanymi przysmaczkami, albo gdy usłyszą dźwięk otwieranej lodówki. Jedzenie to ich ulubione zajęcie. A poza tym uwielbiają spać. Machanie wędką kończy się kiloma pacnięciami łapą i wywaleniu do góry brzuchem. Staram się jak mogę, by ruszały się więcej, szczególnie Lusesita. Kocia panienka musi bowiem zrzucić jakiś kilogram, bo powoli zaczyna dążyć do kształtu kuli. :D Nawet nie wiem kiedy tak przybrała na wadze. Rudego odchudziłam, ale w jej przypadku coś poszło nie tak. :D I tu z pomocą przychodzą poduszeczki z walerianą! W naszym domu jest na nie prawdziwy szał! Waleriana działa na koty pobudzająco, to taki trochę koci narkotyk. ;) Są od razu bardziej aktywne, turlają się, ocierają o tę poduszkę. Ale co więcej, znacznie chętniej wtedy biegają, polują po całym domu na myszki, interesują się innymi zabawkami. Oczywiście ten aromat dość szybko wietrzeje (ostrzegam, śmierdzi nieco starymi skarpetkami hahah, kocimiętka jest delikatniejsza) i po jakimś czasie koty tracą zainteresowanie. Nie przesadzam też z częstotliwością tego typu zabawek, po prostu od czasu do czasu funduję im walerianową imprezkę. Każdy ma swoją sztukę, by nie było bójek. Rozdałam je wielu kotom znajomym i naprawdę mało który na nie nie reaguje w ogóle. Zazwyczaj jest wariacja od pierwszych sekund! Dlatego też z pełnym przekonaniem stwierdzam, że poduszeczki z walerianą lub kocimiętką (kupiłam ostatnio przez pomyłkę i zainteresowanie było równie mocne) to hitowe zabawki dla kotów. :D
Mleko roślinne idealne do kawy
Kiedy odstawiałam nabiał największą bolączką było znalezienie mleka do kawy, które naprawdę mi zasmakuje. Trochę to trwało, ale się udało! Dream&Joya mleko migdałowe Barista z 0% cukru perfekcyjnie komponuje się z kawą. Łatwo się pieni i choć dość szybko “siada”, to jego delikatny smak wyjątkowo mi pasuje. Polecam spróbować, może też przypadnie Wam do gustu. :) Mam też wrażenie, że kawa z mlekiem roślinnym jest bardziej sycąca. Nie jestem w stanie wypić wielkiego kubka na raz, a kiedyś kawę piłam w wiaderkach. Polecam spróbować, może też przypadnie Wam do gustu. :)
I to już wszystko na dziś. Jestem ciekawa co Wy ciekawego odkryłyście w ostatnim czasie! Dajcie znać. :)
Moje koty też lubią zabawki z kocimiętką. Mam jeszcze dwa nadprogramowe i cyrk w domu. Dziewczyny trzymają się razem, chłopaki razem, a jak coś im odbija, to latają na wysokości szafy i leci wszystko :D Dla polepszenia ruchu, mogę jednego odstąpić ;)
Kupiłam tę książkę przez Ciebie i czeka już na czytniku do przeczytania. Mam nadzieję, że pomoże bo moja organizacja też ostatnio kuleje :D
Te kocie poduszeczki robią furorę!! Mela po Twojej wizycie była zakochana, szkoda, że tak szybko wietrzeją, ale nam bank kupię jej kilka sztuk :D