Cienie opalizujące wprost uwielbiam! Zawsze znajdzie się dla nich miejsce w mojej toaletce bo ułatwiają wykonanie makijażu i co tu dużo mówić, są przepiękne. Jeden cień, jeden pędzel i sprawia załatwiona, gdy w pośpiechu biegniemy na imprezę. ;) Ostatnio w moje ręce wpadł przepiękny cień mineralny marki La Rosa w odcieniu Olivine i numerku 22. To pierwsze me spotkanie z marką i po udanym debiucie chcę więcej. Ten połyskujący, drobno zmielony proszek skradł moje serce od pierwszego wejrzenia i po prostu musiałam go przygarnąć. :]
Uroczy słoiczek mieści 3g produktu. Wypełniony jest po same brzegi, a jego jedynym minusem jest to, że nie posiada sitka ochronnego. Często przez to ląduje wszędzie dookoła i brudzi przestrzeń. Wybaczam mu to jednak bo za ten kolor i efekt jaki daje, jestem w stanie znieść wiele. Producent na stronie opisuje iż jest to mieszanka brązu z turkusem, ale ja tu za cholerę turkusu nie widzę. Dla mnie to ciepły brąz wymieszany z oliwkową zielenią, która wybija się na pierwszy plan przy aplikacji na mokro. Efekt zmienia się w zależności od kąta padania światła. Przypominać może nieco słynny cień Catrice, jednak jest między nimi sporo różnic. Myślę jednak, że to temat na oddzielny post więc dajcie znać jeśli jesteście zainteresowane takim porównaniem.
Tak jak wspomniałam wyżej, aplikacja na mokro daje najlepszy efekt. Co prawda producent twierdzi, że cień można używać także na sucho, jednak u mnie ta metoda się nie sprawdziła. Wszystko miałam osypane na policzkach, mimo wklepywania pędzelkiem naprawdę cienkich warstw. Nakładanie zaś zwilżonym pędzlem, najlepiej syntetycznym, to całkiem inna bajka. Kolor nabiera trójwymiaru, jest niesamowicie intensywny, nasycony i trzyma się na bazie naprawdę cały dzień. Bez problemu się blenduje i współpracuje z innymi kosmetykami. Pokazuje swoją prawdziwą naturę bo na pierwszy rzut oka może wyglądać niepozornie. Bardzo ciężko było go też sfotografować by choć trochę oddać jego piękno, ale mam nadzieję, że mi się udało.
po lewej stronie cień nałożony wilgotnym pędzelkiem / po prawej stronie cień nałożony na sucho |
Mimo moich osobistych zachwytów muszę podkreślić, że nie jest to cień dla wszystkich i osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z makijażem i na co dzień praktycznie nie malują oczu, mogą sobie z nim nie poradzić. Aplikacja zabiera nieco więcej czasu niż przy standardowych kosmetykach tego typu, poza tym wymaga cierpliwości i jako takiej precyzji by twarz pozostała czysta i nie świeciła jak dyskotekowa kula. Poza tym, wydaje mi się, że ciepły brąz jest odcieniem dość problematycznym, tym bardziej taki, który wpada lekko w bordo. Niestety, uwydatnia on wszelkie zaczerwienienia i niedoskonałości więc skóra musi być w nienagannym stanie. Na początek warto spróbować Kamelonka Catrice nr 410. Ma on bezpieczniejsze tony i jest łatwiejszy w obsłudze. :)
na tym zdjęciu najbardziej widać jego prawdziwy urok, mimo, że mam podejrzanie żółtą twarz przez lampy :] |
Powieki:
cień La Rosa 22,
matowa czerń Hean,
najjaśniejszy cień z paletki Darks Sleeka, pod łuk brwiowy i w kącik
Mary-Lou w kąciku wewnętrznym nałożony palcem w kącik
Rzęsy wytuszowałam MF 2000 Calorie.
Brwi:
paletka Essence
Twarz:
Bourjois HM 51,
kamuflaż Catrice,
puder ryżowy Mariza,
Bikor Ziemia Egipska,
róż Paese 41
rozświetlacz Mary-Lou The Balm
usta:
Essence My Favourite Milkshake
Podsumowując, uważam, że jest to jeden z najpiękniejszych cieni jakie posiadam i z ogromną przyjemnością po niego sięgam. Jeśli wszystkie cienie marki La Rosa są takie to ja chcę całą gamę kolorystyczną. :D Szkoda, że kosmetyki nie są dostępne stacjonarnie, bo wtedy znacznie szybciej wydałabym 25zł na kolejne sztuki. :)
cień La Rosa 22,
matowa czerń Hean,
najjaśniejszy cień z paletki Darks Sleeka, pod łuk brwiowy i w kącik
Mary-Lou w kąciku wewnętrznym nałożony palcem w kącik
Rzęsy wytuszowałam MF 2000 Calorie.
Brwi:
paletka Essence
Twarz:
Bourjois HM 51,
kamuflaż Catrice,
puder ryżowy Mariza,
Bikor Ziemia Egipska,
róż Paese 41
rozświetlacz Mary-Lou The Balm
usta:
Essence My Favourite Milkshake
Podsumowując, uważam, że jest to jeden z najpiękniejszych cieni jakie posiadam i z ogromną przyjemnością po niego sięgam. Jeśli wszystkie cienie marki La Rosa są takie to ja chcę całą gamę kolorystyczną. :D Szkoda, że kosmetyki nie są dostępne stacjonarnie, bo wtedy znacznie szybciej wydałabym 25zł na kolejne sztuki. :)
Jestem też bardzo ciekawa, czy któraś z Was miała inne kosmetyki tej marki i jak się u Was sprawdziły? Bogaty asortyment kusi, ale nie chciałabym się naciąć więc czekam na Wasze komentarze! :)
Ponadto wszystkim moim czytelni(cz)kom chciałabym życzyć udanej zabawy sylwestrowej, szampańskiego wskoku w 2014 rok oraz samych cudownych chwil i sukcesów w kolejnych dwunastu miesiącach. Mam nadzieję, że to będzie lepszy rok od 2013, który przyniesie Wam tylko uśmiech i same radosne momenty! Spełniajcie się, realizujcie swoje marzenia i zawsze idźcie do przodu, mimo przeciwności! Trzymam za Was kciuki i ściskam mocno! :*
o w mordę, przepiękny <3
też tak myślę, jest boski :D
Powtórze się, faktyczne ten cień jest bardzo podobny do pigmentu z Inglota o numerze 85. Piękny jest i bardzo uniwersalny bo przy jednym kolorze możemy uzyskać bardzo ciekawy efekt na oku. A Ty Agatko jak zwykle wyglądasz przepięknie :)
A jak się czujesz, ucho już troszkę odpuściło?
Tobie także życzę wszystkiego dobrego na Nowy Rok :) Zresztą Ty wiesz co chciałabym, aby się Tobie spełniło i udało :) Pamiętaj, że wszystko co robimy jest w Naszych rękach, także wierzę w to, że wszystkie swoje plany i cele zrealizujesz :) Buziaki!
Słyszałam o tym pigmencie, ale nigdy nie widziałam go na żywo, chyba czas to zmienić :) Dziękuję Aniu, ucho już dobrze, nawet zapomniałam, że bolało :)
I po raz kolejny dziękuję :* Ty też wiesz czego ja Ci życzę i mocno trzymam kciuki za powodzenie :*
Dziękuję kochana :)
Ładny makijaż :)
dziękuję :)
Fajny kolorek i pięknie wyglądasz w nim!!!
kolorek jest aktualnie moim ulubionym :) dziękuję Ewa :*
W opakowaniu podoba mi się bardzo.
Na powiekach już mniej.
a ja mam na odwrót, uważam, że dopiero na oku pokazuje swoją moc, która jest ogromna i daje przepiękny efekt, ale wiadomo, o gustach się nie dyskutuje :)
na mokro jest boski! a pierwsze zdjęcie główne boskie!
dziękuję Aniu :* na mokro prezentuje się najpiękniej :)
Mam ten sam odcień,jest cudny,ale nie każdemu spasuje,ma w sobie sporo czerwonego pigmentu i trzeba z nim uważać,ale pięknie prezentuje się na Twoich powiekach :)Wszystkiego naj Agu!
Dokładnie, on jest dość 'trudny' przez te ciepłe tony, ale mimo wszystko cudny! dziękuję, wzajemnie Basiu :*
Dziękuję :)
jest piękny! Ja mam inny kolor i też go uwielbiam ;] Wszystkiego dobrego w Nowym Roku !
one chyba wszystkie są tak mocno napigmentowane :) marzą mi się inne odcienie :) wzajemnie! pomyślności :)
ślicznie Ci w tych kolorkach :)
dziękuję Nuna :)
Agu, ślicznoto :* Pięknie poradziłaś sobie z tym cieniem :)
muuuak :*
Mam ten cień z shiny boxa, ale jeszcze go nie używałam. Skoro tak zachwalasz to chyba po niego sięgnę, bo wala się gdzieś po szufladach, a ja nawet go nie testowałam.
Warto wypróbować skoro już go masz :) Jest przepiękny, nie będziesz zawiedziona ;)
Śliczny makijaż cudowny wprost ;)
dzięki Monika!:)
Cień jest naprawdę piękny, a makijaż, który wykonałaś świetny…!!
dziękuję Vashti :) cień jest mega!
Niesamowity!!! I ten makijaż – WOW!
Agu, pomalujesz mnie kiedyś? :DDD
dzięki Aga :* hehe, jak będzie okazja mogłabym spróbować, choć nie mam kompletnie doświadczenia w malowaniu innych osób :)
O jejciu, jaki piekny koloru! Jeżeli cienie to tylko takie odcienie lub beże ;) Pięknie Ci w nim :)
Zgadzam się, kolor jest przepiękny :D dzięki :)
Hmmm, a ja nie przepadam za takimi odcieniami, wydają mi się takie… chore trochę, tzn osoba pomalowana nimi ;)
mi się wydaje, że to kwestia tego jak wygląda całość makijażu bo faktycznie łatwo z nimi przesadzić i zrobić sobie kuku :)
świetny kolor :))
zgadzam się, uwielbiam go :)
Podoba mi się, chociaż wiem, że sama nie wyglądałabym w nim dobrze :)
myślę, że dałoby się coś zrobić byś czuła się w nim dobrze:)
Piękny makijaż, piękna Ty, piękne zdjęcia – czego chcieć więcej ;)
dziękuję kochana :*
Bardzo ładny cień, ale jak napisałaś – potrzeba wprawy, której mi brakuje. Ale to tylko wyzwanie dla mnie, by w końcu nauczyć się malować i móc używać takich cudeniek!
W takim razie trzymam kciuki Monika! :)
niesamowity ;) bardzo mi się podoba
ja jestem w nim zakochana *.*
Przepiękny!
Agu, szczęścia w Nowym Roku! Realizacji swych zamiarów i marzeń, dużo zdrówka i milości :*
dzięki Sylwia i wzajemnie, wszystkiego dobrego w 2014:*
Kolor jrst fantastyczny, bardzo mój :)
cieszę się, że Ci się podoba :)
Świetny :*
cieszę się, że przypadł Tobie do gustu Moniko :)
Piekny, swietnie Ci nim! Przypomina cien z MAC club i cien z MUA ;))
chciałabym pomacać Club z MAC :D ciekawe czy ma tyle czerwonych tonów :) dziękuję!
Piekny:)
dziękuję! :)
Przyznam szczerze, że sama boję się takich kolorów, ale na Tobie wyglądają bardzo dobrze!
dziękuję :) na początku też się ich bałam, ale jakoś oswoiłam bestię :D
Ja jestem niemota i niestety taka forma cieni jest kompletnie nie dla mnie ;(
sypkie cienie są trudniejsze niż prasowane, ale na mokro lub w towarzystwie duraline inglota ich aplikacja jest znacznie ułatwiona :)
świetny! nie miałam nic z tej firmy…
u mnie to też pierwsze spotkanie z La Rosą :)
pięknie wyglądasz w tym makijażu;p a kolor bliżej nie określony, bardzo interesujący ten cień:p
dziękuję Bogusiu :)
Przepiękny ten cień, a makijaż jeszcze lepszy :)
dziękuję! :)
Piękny cień :) Wygląda jak pigment Blue Brown z Maca. Albo cień Club również z Maca. Inglot ma podobny pyłek. O Catrice wspominałaś :)
Pozdrawiam, WingsOfEnvy Blog
:)