23 marca na blogu pojawił się post ‘90 dni do lata, 90 dni na zmiany‘. Od tamtej pory minęło trochę czasu więc wypadałoby napisać jak sprawa wygląda na dzień dzisiejszy. Wciąż dostaję mnóstwo pytań jak moja walka, czy nadal ćwiczę, czy dałam sobie spokój i jakie efekty osiągnęłam. Zbierałam się do tego wpisu długo, bo w zasadzie nie ma się czym chwalić, ale… zapraszam do przeczytania całości. ;)
Nie skończyłam programu Jillian. Nie dałam rady. Nie dlatego, że mi się nie chciało, ale po prostu cholernie obciążyłam sobie kolana. Chodziłam ze stabilizatorem i nawet zgięcia w ciągu dnia sprawiały mi ból. W zasadzie to nic dziwnego, ćwiczyłam dzień w dzień, a wcześniej moja aktywność była znikoma. Stawy miały prawo się zbuntować, a ja dolewałam jeszcze oliwy do ognia. Zamiast zrobić sobie choć jednodniową przerwę, gdy poczułam pierwszy ból, ja nie chciałam być cieniasem i zaciskając zęby ćwiczyłam dalej. Głupota! Musiałam przerwać i muszę przyznać, że prawie przez miesiąc dochodziłam do siebie, w międzyczasie też się rozchorowałam więc ćwiczenia poszły całkowicie w odstawkę. Można powiedzieć, że przez ostatni miesiąc nie ćwiczyłam prawie wcale. W dodatku znów zaczęłam się źle odżywiać. Słodycze to moja zguba i jem ich za dużo. Owszem, schudłam 5kg i wchodzę w spodnie o rozmiar mniejsze niż do tej pory. Waga nadal mi się utrzymuje, ale to nie jest cel, do którego dążyłam. Ćwicząc, moje ciało zmieniało się w ekspresowym tempie. Robiło się bardziej zbite, jędrniejsze i smuklejsze. Teraz ten efekt jest bardzo mizerny. Poza tym, ćwiczenia dodawały mi niesamowitej energii, miałam siłę i chodziłam jak nakręcona. Bez nich czuję się ospała, zmęczona i bez mocy. Często ucinam sobie poobiednie drzemki. ;/
Dlatego powiedziałam DOŚĆ, tak dalej być nie może! Czas wrócić na dobre tory i zrobić coś konkretnego, a nie szukać sobie ciągle wymówek i narzekać, że nie wyglądam tak jakbym chciała. Nadal mam do zrzucenia co najmniej 10 kg i jeśli sama się za to nie zabiorę to nikt za mnie tego nie zrobi. Teraz jednak postanowiłam być mądrzejsza i działać z głową. Rozsądek w tym wszystkim to podstawa. Nie zależy mi na szybkich efektach, ale na trwałych. Jeśli będę chudła 1kg/tygodniowo będzie super.
Jaki mam plan? Zaczęłam od tego, że zapisałam się na wizytę u trenera personalnego. Obok mojego domu jest siłownia, która oferuje w ramach pierwszego wejścia darmowe zajęcia lub właśnie godzinne spotkanie z trenerem (też darmowe). Nigdy nie korzystałam z takich usług więc ruszyłam dupsko i poszłam. Na miejscu stanęłam na magiczną wagę, która odkryła całe zło. Mam za mało mięśni i wody, a za dużo tłuszczu. Generalnie szału nie ma. Największy szok przeżyłam jednak, gdy dowiedziałam się, że moje zapotrzebowanie kaloryczne to aż 2400, bez ćwiczeń, do utrzymania wagi. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jaką krzywdę robiłam mojemu organizmowi, gdy podczas ćwiczeń, czy jakichkolwiek innych diet jadłam o wiele za mało. Śmiało mogę stwierdzić, że spożywałam 40% z tego. :/ Trener pokazał mi jeszcze kilka różnych ćwiczeń i poinstruował jak powinnam ćwiczyć, na jakich maszynach, do jakiego tętna maksymalnego dopuszczać itd. Ustaliliśmy, że na początek wystarczy mi 3 razy w tygodniu. Nie chcę znów przesadzić. Nie wiem czy zostanę na tej siłowni, na pewno nie będę korzystać regularnie ze spotkań trenerskich bo karta multisport, którą posiadam tego nie obejmuje. A taka zabawa ogólnie jest bardzo droga. Czekam aż obok mojej pracy otworzy się Calypso i zawędruję raczej tam.
Nie ukrywam, że trochę mnie ta wizyta załamała, bo wyszło na to, że ćwicząc, spalałam sobie jedynie mięśnie, a nie tłuszcz. Dlatego po powrocie do domu od razu skontaktowałam się z koleżanką dietetyczką (P.:*<3). Co prawda mam ją na odległość, ale po długich konsultacjach powstał mój nowy, zdrowy jadłospis. :) Teraz żałuję, że tak długo zwlekałam z wypełnieniem wywiadu żywieniowego (biję się w pierś!;)). Usystematyzowany plan posiłków, z konkretnym rozpisaniem wszystkiego pozwoli mi opanować ataki głodu, uniknąć słodyczy i jeść tyle ile powinnam. Dania są proste, szybkie, skomponowane z ogólnodostępnych, lubianych przeze mnie składników. Wymyślne potrawy szybko by mnie zniechęciły, nie o to przecież chodzi. Ma być zdrowo, ale zarazem przyjemnie.
Cieszę się, że dojrzałam do takich decyzji, mam nadzieję, że teraz wszystko będzie wyglądało trochę inaczej. Zależy mi na spadku wagi, ale przede wszystkim chcę zdrowo jeść. Jestem osobą, która musi mieć wszystko rozpisane, inaczej się gubię. Założyłam sobie, że do września chcę zgubić te znienawidzone 10 kg, a później się zobaczy. O postępach będę Was informować na bieżąco (myślę, że tak co 2 tygodnie) bo takie wpisy niesamowicie mnie motywują i napędzają do działania. Nie wypada przecież napisać, że codziennie jadłam lody, nie? ;)))
Także tego… Trzymajcie za mnie za mnie kciuki bo mimo chwilowego kryzysu nie zamierzam poddać się tak łatwo!
Mam nadzieję, że u Was obyło się bez przygód’ i dzielnie trwacie w swoich postanowieniach. Jak tam efekty? Pochwalicie się? ;))
Buziaki,
Agu
trzymam kciuki w walce o wymarzone ciało;):*
nie dziękuję by nie zapeszyć :)
Trzymam kciuki! na pewno się uda :) ja po obronie mgr też mam zamiar zabrać się ostro za siebie i zacząć uprawiać regularnie sport.
P.S. Śliczne zdjęcia
dzięki :) trzymam kciuki za Ciebie!!
nie pozostaje nic innego jak życzyć Ci powodzonka i wytrwałości :) Mi też zostaje ciągle ok. 10-12 kg do zrzutu i jakoś nie mogę się trwale zmobilizować – co schudnę 3-4 kg, to sobie popuszczam i waga wraca, i tak się bujam od pół roku ;)
ach, skąd ja to znam…:) trzymam kciuki by się udało!
ja też trzymam kciuki!
dziękować:***
powodzenia!
dzięki!:)
Powodzenia! Ja też muszę opracować sobie jakiś dobry plan, ćwicząc często mam obciążone stawy, zazwyczaj robię sobie wtedy kilkudniowe przerwy, ale to i tak nie najlepszy znak…Dotąd najlepiej służyła mi siłownia, bieżnia, rowerek itp. ale niestety nie zawsze mam warunki i czas, żeby iść na siłownię, wolę jednak ćwiczyć we własnym zakresie…
a może niektóre ćwiczenia wykonujesz źle? niestety to też jest bardzo ważne, ja wiem, że nie wszystko robiłam dobrze:)
mam nadzieję, że wrócisz do zdrowia ;)
czasem nawet 'zwykłe' 10 minut ćwiczeń dziennie dużo daje ;)
zdrowa to jestem przez cały czas;)
powodzenia! ja cwicze od 2 miesiecy i schudlam 4,3 kg, więc też szału nie ma. najgorsze, że nadal mam brzuch a leciało mi z talii, więc jak stoję bokiem przed lustrem wyglądam jak ciężarny potwór :( i też podobnie jak Ty cwiczę codziennie, nie robiąc sobie przerw, co wiem, że nie jest dobre ale tak obsesyjnie chce zrzucic te zbedne kilogramy (tez co najmniej 10), że nie zdaje sobie sprawy, ze moze moj organizm potrzebuje sil, by sie zregenerowac…. ostatnio mialam 2 dni przerwy bo sesja mnie dobija i nie mialam czasu na cwiczenia i przyznaje, ze wczoraj po tej… Czytaj więcej »
no i właśnie pewnie przez niejedzenie chudniesz tak powoli…zapotrzebowanie liczył też dietetyk, waga potwierdziła. Tutaj jakoś nie mogłam samej wadze zaufać do końca. :)
Dalszej wytrwałości życzę :)
Ja ćwiczę co drugi dzień, lubię dać organizmowi trochę przerwy.
On musi mieć czas, żeby się zregenerować.
dokładnie, teraz to wiem!:)
Powodzenia i wytrwałości! :) Dasz radę, trzeba tylko się mocno zawziąć :)
Ja za jakieś dwa miesiące rodzę, dam sobie kilka tygodniu na regenerację a potem w ramach możliwości będę chciała ćwiczyć w domu i odstawić słodycze. Co prawda w ciąży dużo nie przytyłam (przynajmniej na razie ;)) ale mam nadprogramowe kg jeszcze sprzed tego okresu. Pisz posty, chętnie będę czytać – może mnie zmotywują :)
Dasz radę kochana! Teraz dzidzia najważniejsza, kg spadną, będę trzymać kciuki! Dużo zdrówka! :)
Trzymam za Ciebie mocno kciuki i wiem, że Ci się uda ;)) Ja ostatnio też trochę pofolgowałam ze słodyczami (zwalam to na sesję), ale wracam do mojej stałej diety – właśnie pożeram moją ukochaną owsiankę!
Takie posty są wręcz wskazane, bo motywują nie tylko Ciebie, ale i mnie, i inne Dziewczyny!
Buziaki :*
ja też dziś jadłam owsiankę :DDD ale na drugie śniadanie :D pycha!
Masz rację, takie posty to ogromna motywacja, no bo jak się poddać skoro tyle osób wie o Twojej walce? Nie wypada;)
wow jakie piknie wygladasz na tych zdjeciach!!
dzięki:*
Kochana, dasz radę! :)
Powodzenia! :)
A zdradzisz co trzeba robić, a czego unikać, żeby spalać tłuszcz, a nie mięśnie?
trzeba jeść zdrowo i nie za mało, ważne jest by znać swoje zapotrzebowanie kaloryczne, jeśli ćwiczymy i jemy zbyt małą ilość to tłuszcz się odkłada a mięśnie spalają, dlatego ważne jest by maxymalnie do godziny po posiłku uzupełnić zapasy węglowodanami a białkiem odbudować nadwyrężone mięśnie :D spozycie weglowodanow z bialkiem po treningu nie tyko pomaga szybciej pozbyć sie tluszczyku, ale tez buduje tkankę mięśniową – cytuję koleżankę, żeby nie było, że się znam :P
Agu nie wazne ze cytujesz, wazne ze wiesz o tym ze tak jest i przestrzegasz tego :) Niestety wiele blogerek odchudza sie na forum publicznym rozpowszechniajac niezdrowe, destrukcyjne spalanie wlasnie miesni, glodowki, diety cud i inne " fantastyczne" sposoby. Jedna z dosc znanych blogerek wrzuca podsumowania swojej diety 1000 kcal.. i pomyslec ze potem ktos moze z niej wziazc przyklad..
ja spasłam się strasznie ale psychicznie nastawiam się na dietę wkrótce.
nie ma co odkładać na jutro, najlepiej zacząć działać od razu:)
Super zdjęcia:) Powodzenia!
dzięki i nie dzięki ;)
wow, gratuluję i trzymam kciuki. najważniejsze to wytrwać:)
póki co to nie ma czego gratulować, ale dzięki. ;) dokładnie – wytrwałość najważniejsza:)
Miałam dokładnie tak samo- obciążyłam kolana do tego stopnia, że nie mogłam wykonywać codziennych czynności, nie mówiąc o ćwiczeniach- a to oczywiście za sprawą 30 day shred. Potem mocno się zniechęciłam, przerwa w ćwiczeniach rozstraja mój organizm. Próbowałam wrócić, ćwiczyłam parę dni z Mel B, potem z Cindy Crawford, ale te ćwiczenia nie dawały takich spektakularnych efektów (wizualnie) jak 30ds, więc już totalnie mnie zniechęciły. Teraz siostra ma najdłuższe wakacje w życiu, zdała maturę, więc mobilizuje mnie do ćwiczeń i zdrowej diety- dziś mamy zaczynać. Nie wiem, co z tego będzie, bo mam sesję, zaczęłam pracę, więc ciężko będzie z… Czytaj więcej »
nie to nie bujda, po treningu dobrze zjeść węglowodany proste (banan,jabłko) żeby odbudować straty glikogenu w mięśniach, białko natomiast buduje tzw-masę. :) to tak w skrócie, poproszę Paulinę aby stworzyła wpis odnośnie ogólnych wskazówek :)
co do metody żywieniowej zacytuję moją koleżankę dietetyczkę bo ja generalnie się na tym nie znam i korzystam z jej rad i zaleceń: TRZEBA JEŚĆ! ale zdrowo bo jak się je to energia się spala a jak się ćwiczy i nie je to energia się w nas kumuluje bo skąd organizm ma wziąć energię na spalanie?:)
Myślę, że wpis przygotowany przez Twoją koleżankę cieszyłby się ogromnym zainteresowaniem :) Wiadomo, że dla każdego dieta powinna być inaczej zbilansowana, ale na pewno są jakieś podstawowe założenia, które każdy powinien przestrzegać – tak jak właśnie to, by jeść więcej, ale by były to takie "zdrowsze", bardziej wartościowe kalorie czy właśnie to zjadanie owoców po treningu :)
Podpisuję się pod prośbą o wpis na temat jedzenia.
Trzymam kciuki, wierzę mocno, że uda Ci się wyrzeźbić ciałko tak, jak sobie wymarzyłaś :)
Ja też walczę, ale idzie mi opornie. Biegam, ćwiczę Ewkę, ale z jedzeniem jest różnie ostatnio (u mnie problemem są słone przekąski, słodyczy mogę nie ruszać).
:*
Dziewczynki, taki post pojawi się niedługo. :) Myślę, że najpóźniej w przyszłym tygodniu. :) Sama chciałabym mieć wszystko spisane w pigułce bo także się gubię. Przy okazji chcę nauczyć się zdrowych nawyków bo przecież nie będę całe życie jadła z kartką. :) Mam nadzieję, że uda nam się z tego stworzyć ciekawą serię postów, a najlepiej, gdyby Paulina wreszcie założyła swojego bloga!! :) Postaram się też wrzucać od czasu do czasu moje aktualne menu :)
Kochana, powodzenia! Ja przeniosłam się na ABS z Jillian, ale ostatnio też coś kolano mi doskwierało. Na szczęscie przeszło. I mam takie same pytanie jak xkeylimex – w jaki sposób można nie spalać mięśni tylko sam tłuszcz?
trzeba jeść zdrowo i nie za mało, ważne jest by znać swoje zapotrzebowanie kaloryczne, jeśli ćwiczymy i jemy zbyt małą ilość to tłuszcz się odkłada a mięśnie spalają, dlatego ważne jest by maxymalnie do godziny po posiłku uzupełnić zapasy węglowodanami a białkiem odbudować nadwyrężone mięśnie :D cytuję koleżankę, żeby nie było, że się znam :P
Ja nie mam jakoś motywacji do ćwiczeń,za to katuję się codziennie rowerkiem stacjonarnym(40 km)z książką w ręku:D.Kiedyś jak byłam młodsza potrafiłam nawet dwie godziny dziennie ćwiczyć(wszystko co znalazłam w kobiecych czasopismach:D)uda,brzuch pośladki.Ale przy rowerku też efekty są 5,5kg w niecałe 3 tygodnie:)
właśnie .. zdradzisz co trzeba robić by spalać tłuszcz ? obawiam się że również popełniam błędy jeśli o to chodzi
odpowiedziałam już wyżej kilka razy:) pod koniec tygodnia pojawi się post na ten temat, przygotowany przez moją koleżankę :)
Długi post, ale niezwykle szybko i przyjemnie się go czytało :) przypuszczam, że po spotkaniu z trenerem również bym się usłyszała brak mięśni, bo kondycji nie mam żadnej:(
to tak jak ja ;D
Zaczęłam tydzień temu ostrą walkę. Założyłam sobie kajecik. Codziennie ważę się i mierzę. Codziennie robię 6 Weidera i ćwiczę na rowerku stacjonarnym. W weekend była przerwa, bo wyjechałam.. a wiadomo jak to w trakcie wyjazdów. Ludzie sobie folgują. Na razie spadł kilogram. W obwodzie może pół centymetra, ale nie we wszystkich partiach. Mimo to zeszycik pomaga. Unaocznia efekty. Trzymam za Ciebie kciuki. Za siebie też ;) Pozdrawiam!
Nie rób tego codziennie bo waga lubi się wahać i codzienne ważenie tak na dobrą sprawę jest bez sensu. Będziesz się wkurzać, że waga ani drgnie (bo np. woda Ci się zatrzymała przed okresem) i szybko się zniechęcisz. Raz w tygodniu wystarczy :) Trzymam kciuki!
Kurcze ja kupiłam nawet książkę Ewy Chodakowskiej z myślą, że w końcu zacznę coś robic, ale niestety książka leży i czeka na lepsze czasy, które nigdy nie nadejdą :( Za nic w świecie nie umiem się zmotywowac.
ja zdecydowanie bardziej wolę filmy Ewy niż książkę, nie ogarniam tych ćwiczeń, musiałabym co chwilę przerywać trening.
Ja polecam ćwiczenia z Chodakowską po kolei i zdrowe, w sesie normalne odzywianie. Myslę że najgorzej zapędzić się w kozi róg i walczyć na siłę.
znam ćwiczenia chodakowskiej na wylot, minął mi szał na nią choć skalpel robiłam np. wczoraj ;)
Jak dobrze Cię rozumiem! Właśnie jestem na drodze do upragnionego wygladu jednak u mnie to wyglada troche inaczej… cwicze 5-6 razy w tygodniu ale jem za 6 osob :( wiec efekty sa slabiutkie ale od dzis zaczelam zmniejszac swoje porcje! Obydwie damy rade1 :)
pewnie, że damy! zależy co jesz, ja teraz też jem bardzo dużo, ale o to chodzi by dostarczyć odpowiedniej ilości kalorii :) poszukaj w sieci miejsca, gdzie możesz sobie obliczyć zapotrzebowanie, są takie strony i wzory podane:)
Agu wklej swoje przykładowe menu
postaram się zrobić to w najbliższym czasie :)
Kochana trzymam kciuki za Twój plan:) Bardzo serdecznie polecam Ci książkę 'piękna papryczka uwodzi kształtem', na pewno znajdziesz w niej mnóstwo przydatnych informacji:> No i polecam Ci białeczko z Olimpu natural whey protein concentrate, bez dodatków:)
też ćwiczyłam, do puki się nie rozchorowałam, wtedy przestałam i tak już 3 tyg. bez ćwiczeń, ale motywuję się i za pare dni będę wracać do formy:)
Agu trzymam za Ciebie kciuki :).. Ja od listopada nieco zrzucilam i wymodelowalam lekko cialo i czuje wielka ulge… obecnie mam nieco przerwy bo uczelnia daje mi w kosc ina treningi pozostaje mi malo czasu, ale za 2 tyg bedzie po wszystkim :) 1 kg tygodniowo to dosc zawrotne tempo i uwaza ze postawilas sobie poprzeczke troszke za wysoko i potem mozesz czuc sie rozczarowana. pol kilo to dla mnie realna i optymalna granica chudniecia a i pamietaj ze im wolniej tym lepiej bo i organizm przed traceniem swoich zapasow nie zacznie sie bronic! ja osobiscie biegam ( zalezy od… Czytaj więcej »
Trzymam kciuki! fakt często jemy za mało lub dostarczane kalorie nie pochodzą z wartościowych dla organizmu produktów… ale konsultacja z dietetykiem na pewno wpłynie na Ciebie korzystnie! Ja programu Jillian tez nie skończyłam, ale głównie dlatego, że przerzuciłam się na treningi biegowe, mam w końcu cel, kolejny bieg na 10 kilometrów już 21ego czerwca:) udało mi się pobić swój rekord aż o 11 minut co uważam za ogromny sukces, a moje 60 kg nie jest tak nieapetyczne jak rok temu, bo teraz mam zdecydowanie więcej mięśni, chociaż dieta i tak nie jest idealna, wkrótce pewnie napiszę co nieco na blogu,… Czytaj więcej »
Powiem Ci że weszłam tu ze względu na nazwę "Agu" bo mam na imię Agnieszka i mój B. mówi do mnie Agu. i całkiem fajnie tu u Ciebie :)