Nie zawsze cena jest wyznacznikiem jakości i każda z Was doskonale to wie. Czasami płacimy sporo za kompletne buble, a za przysłowiowe grosze odkrywamy perełki. Dziś chcę Wam przedstawić dwie pomadki do ust w kredce, które kosztują około 10zł i sprawdzają się u mnie dużo lepiej niż Bourjois Color Boost z wczorajszego wpisu [klik].
Zacznijmy od Lovely i serii Color Wear. Z tego co kojarzę pojawiła się w sprzedaży w okolicach kwietnia. W szafie znajdziemy cztery kolory, ja tam bodajże najciemniejszy, z numerkiem 04. To ładna, trochę malinowa czerwień. W przeciwieństwie do produktów innych marek, kredki Lovely z założenia mają być matowe i utrzymywać się na ustach do 12 godzin (yhym, trochę kogoś poniosło), producent określa je jako long lasting lipstick.
Lubię od czasu do czasu zajrzeć do szafy Wibo oraz Lovely i tym właśnie sposobem kredka wylądowała w moim koszyku w czasie promocji. Nie słyszałam o niej wcześniej, wrzuciłam w ciemno. Jej standardowa cena to niecałe 8zł/2g, więc stwierdziłam, że nawet jeśli się nie sprawdzi, to nie będę żałować. Okazało się, że to całkiem fajny kosmetyk, ale nie bez wad.
Wykończenie pomadki jest faktycznie mniej błyszczące niż innych kredek które posiadam. Nie określiłabym jednak Lovely całkowitym matem. Jej konsystencja przypomina mi grubą kredkę świecową – zbitą i dość twardą. Daleko jej do masełkowatej i miękkiej formuły. Ja zaliczam to w jej przypadku do plusów. Dzięki temu łatwo pokryć wargi jednolitą warstwą koloru. Nic nie wylewa się poza kontury, nie rozmazuje się a pomadka faktycznie cechuje się przedłużoną trwałością. Siedzi na moich ustach jakieś 5h. Wiadomo, że w tym czasie trochę blednie, ale wciąż jest widoczna bo pigment wżera się w wargi. Nawet po delikatnym starciu wygląda estetycznie. Sam kolor można stopniować, odcień 04 jest widoczny, ale nie daje pełnego krycia jak tradycyjne matowe pomadki.
Wyżej wspomniałam jednak, że Lovely posiada wady. Jedną z nich jest dla mnie opakowanie, wykonane z kiepskiej jakości plastiku. Napisy ścierają się z niego w tempie ekspresowym, co zresztą widać na zdjęciach. Ponadto minusem pomadki jest też jej zapach. Chemiczny, dla mnie kojarzący się trochę ze szkolną kredą. Na szczęście nie czuć go w trakcie noszenia.
Lovely 04 |
Pomadka Miss Sporty Instant Lip Colour & Shine nie znalazła się u mnie, gdyby nie moja koleżanka. Jakoś nie zerkam w stronę szafy tej marki (sama nie wiem czemu), ale kumpela tak zachwalała te kredki, że wzięłam jedną na próbę. Zdecydowałam się na odcień DeLIPcious (030) bo takiego jeszcze w swych zbiorach nie miałam. To fajna pomidorowa czerwień. Zazwyczaj unikam takich kolorów bo we wszystkich pomarańczowych tonach wyglądam niekorzystnie, ale ten daje radę. :) W szafie, z tego co pamiętam znajdziecie 6 numerków.
Na wstępie muszę pochwalić markę za ofoliowanie kredek! Dzięki temu mamy pewność, że nikt przed nami jej nie macał. Chciałabym doczekać dnia, w którym wszystkie kosmetyki będą tak pakowane.
DeLIPcious to najcieńsza pomadka w kredce jaką posiadam. Rysik przypomina mi dawne świecówki (uparłam się na nie dziś;)). Całkiem fajne rozwiązanie, które zapewnia większą precyzję w obrysowaniu ust. W dodatku formuła kredki jest dość zbita, dzięki czemu łatwo rozłożymy kolor równomiernie i bez smug.
Wykończenie Miss Sporty jest błyszczące, ale bezdrobinkowe. Nie jest to jednak taki połysk jaki mają kredki Astor, Bourjois, czy Revlon. Ten jest zdecydowanie mniejszy. Pigmentacja jest dużo mocniejsza niż w przypadku Lovely. Efekt można stopniować od delikatnego, aż po pełne krycie.
Numerek 04 trzyma się na moich ustach jakieś 3 godziny. Później schodzi z nich równą warstwą, w dalszym ciągu pozostawiając czerwonawe, matowe już zabarwienie.
Zapach jak dla mnie jest neutralny na tyle, że nie zwracam na niego szczególnej uwagi. Ani mnie nie zachwyca, ani nie drażni.
W tym przypadku nie mam też zastrzeżeń do jakości opakowania. Mogę jedynie ponarzekać, że jest brzydkie wizualnie. ;)
Regularna cena MS to chyba 11zł/1,1g, czyli trochę drożej niż Lovely.
Miss Sporty 030 |
Co jeszcze? Nie zauważyłam aby pomadki dbały w szczególny sposób o moje usta. Nawilżenie jest po prostu w porządku. Plus za to, że nie przesuszają. Nie podkreślają też jakoś ekstremalnie suchych skórek, nie wchodzą w załamania.
lewa strona Miss Sporty 030 / prawa strona Lovely 04 |
Podsumowując, obie kredki różnią się nieco od siebie, ale z chęcią po nie sięgam. W Lovely czuję się pewniej ze względu na kolor, który jest bardziej mój, ale Miss Sporty nadal oswajam. :)
Jestem ciekawa, czy miałyście do czynienia z którąś z nich i co o nich sądzicie? :)
Lovely dla mnie cuchnie potwornie! Miss Sporty lepiej ale zapach też mnie nie zachwycił na tyle,żeby kupić a szkoda bo kolorki mają super :)
Posiadam Lovely i nie jest z nią źle : p
zapewne teraz pójdę do sklepu i kupię, bo mi zapachy wcale nie przeszkadzają w szminkach : )
Zaskoczę Cię lub nie, ale bardziej mi się podobasz z pomadką Miss Sporty! :) Zwrócę na nie uwagę jak będę w drogerii ;)
O pomadkach w kredce z Lovely słyszałam dużo fajnych opinii, ale o kredkach z Miss Sporty nie słyszałam (ani ich nie widziałam). Fajne kolorki, przepięknie Ci w tym czerwonym! :)
Ładnie wyglądają na ustach :)) Nie spodziewałabym się :))
Bardzo ładne kolorki i to prawda ze czasami tansze może byc lepsze (choc nie zawsze…). Nie raz kosmetyk z górnej półki okazywał sie bublem
Mam tę Lovely, ale jeśli dobrze pamiętam to bardziej czerwoną (nie pamiętam numerku, ale wiem, że są dwie ciemne – jedna bardziej czerwona i tę właśnie mam). Tez kupiłam na promo, a właściwie kupiła mi ją mama ;)
Zapach ma faktycznie taki nieciekawy, ale efekt mi się podoba :)
Hello Śnieżko (przedostatnie zdjęcie) :*
Mam kredkę Lovely, numer 3 i bardzo ją lubię :) Chociaż wolę ją w wersji z błyszczykiem, nie do końca przekonuje mnie ten matowy efekt.
I to potwierdza, że niestety cena nie zawsze jest wyznacznikiem jakości..
w pomadce z Miss Sporty jest idealnie! :)
We mnie nie wzbudziły jakiś szczególnych emocji. Kolory są w porządku.
I w jednej i drugiej pomadce wyglądasz pięknie, jednak chyba lepiej w Miss Sporty :)
A mi właśnie podobasz się bardzo w tej pomidorowej czerwieni. Ja sama pewnie pokusiłabym się o bardziej malinowy, koralowy odcień. Jestem zdumiona, że trwałość Lovely jest całkiem niezła, no może nie tak długa jak zapewnia producent :) Znowu mam na coś takiego ochotę. Masełek z Maybelline ostatecznie jednak nie wzięłam, zbankrutowałam na kosmetykach dla niemowlaka!
Pięknie w nich wyglądasz :)
wyglądają pięknie :) ja odkryłam ostatnio pomadki z kredce Celii – też są świetne ;)
Nie miałam, ale myślę, że warto sięgnąć i spróbować za tą cenę.
Z całą pewnością są lepszy niz te z Revlon… kupiłam dwie i obie cą beznadziejne i drogie :/ tą z Lovely planuję kupić :)
nie miałam, ale cena nie jest wysoka więc zawsze można wypróbować.
Jeżeli chodzi o kolory to Lovely bardziej mi się podoba :D
Super, tylko ja bardzo ubolewam, że nie ma wśród nich odcieniu pomarańczowego :(
chyba przy najbliższej okazji się na nie skuszę :) tylko nie jestem jeszcze przekonana jaki kolor wybrac
też czekam na dzień kiedy wszystkie kosmetyki będą foliowane:)
Mam obie, tylko w innych kolorkach i jestem bardzo z nich zadowolona – przynajmniej za taką cenę to jakość jest spoko :)
Nie mam żadnego z tych produktów, ale myślę, że się skuszę na którąś, ale w jakimś jasnym kolorku :)
Wygladaja obie ladnie ale cena mowi swoje
Nie miałam jeszcze pomadki w kredce, ani taniej ani drogiej, więc porównania brak ;)
Ale doceniam ofoliowanie! Czekałam z utęsknieniem na chwilę, kiedy producenci zaczną dbać o ten aspekt produktów i nie będę musiała ze strachem sięgać po kolejne rzeczy z szaf w poszukiwaniu nieotwartego opakowania.
Nie miałam tych kredek, ale wyglądają bardzo ładnie. Muszę na nie zerknąć przy następnej wizycie w Rossmannie :)
Pomadkę Lovely mam i bardzo lubię, kupiłam róż, który jest idealny na co dzień. Natomiast pierwszy raz u Ciebie usłyszałam o kredce Miss Sporty i wczoraj poszłam zobaczyć do Rossmanna. Skusiłam się i nawet wybrałam ten sam odcień, o którym piszesz, bo różów w swojej kolekcji mam co nie miara, a takiego koloru brak. I co? Jestem nią totalnie zachwycona! Kolor jest genialny i nie sądziłam, że tak dobrze się w nim poczuję! Totalnie się zakochałam i czuję, że teraz będę ją nosić cały czas :)
Mam tę kredkę Miss Sporty. Lubię ją, podoba mi się kolor, łatwo się ją aplikuje. Mogłaby być bardziej trwała, ale i tak ostatnio należy do najczęściej przeze mnie noszonych mazideł.
Agata! Pięknie Ci w tej pomidorowej czerwieni
Fajny ktos mial pomysl z tymi pomadkami w kredce :) chce taka!
Radi
Dzisiaj byłam w Rosmmannie i zastanawiałam się nad tymi pomadkami….tak długo, że żadnej nie wybrałam :)
http://przystannatalii.blogspot.com/
Mam tą Lovely i właśnie dziś w CND kupiłam tą miss sporty :) ciekawy kolor