W poście o promocji na pielęgnację w Rossmannie polecałam Wam masło do ciała z ekstraktami ze zmysłowo pachnących kwiatów wiśni i róży marki Wellness & Beauty. Bardzo je lubię i stosuję codziennie wieczorem. To już mój drugi słoiczek i jestem nieco zmartwiona, bo Pani w “moim” Rossmannie powiedziała mi, że ta linia zniknęła z półek, a ja tak kocham ten zapach idący w parze z dobrym działaniem. Masło szybko się wchłania, ma nietłustą konsystencję, doskonale nawilża i uelastycznia skórę, łagodzi podrażnienia i nie szczypie nawet po depilacji.
Ulubieńcy sierpnia
Dziś bez zbędnych wstępów zapraszam Was na ulubieńców sierpnia. W dalszej części wpisu pokażę kosmetyki, które polubiłam i które wyjątkowo dobrze sprawdziły się u mnie w ostatnich tygodniach. Ciekawe? No, to lecimy!
Bardzo rzadko sięgam po drogie tusze do rzęs, bo te drogeryjne mnie zadowalają. W sierpniu otrzymałam jednak nową maskarę Lancome Monsieur Big. Kiedy przeczytałam, że jej głównym zadaniem jest pogrubienie rzęs i zobaczyłam tradycyjną, sporych rozmiarów szczoteczkę, to pomyślałam, że raczej się nie polubimy. Jakież było moje zaskoczenie po pierwszym pomalowaniu rzęs! Kurde, Monsieur Big naprawdę daje radę i to chyba moja pierwsza strice pogrubiająca maskara, która tak ładnie się prezentuje i podkreśla spojrzenie. Zazwyczaj wybieram te wydłużające, bo wszelkie zwiększenie objętości kończy się u mnie pajęczymi nóżkami, a tu nic z tego. Rzęsy są smoliście czarne, ładnie rozdzielone, widoczne, pogrubione i całkiem nieźle wydłużone, no i przede wszystkim uniesione, bo tusz ładnie trzyma podkręcenie zalotką. Zero grudek, czy posklejanych włosków. Konsystencja od samego początku była odpowiednia, co znacznie ułatwia tuszowanie rzęs. Ponadto zero rozmazywania, kruszenia, czy osypywania się. Jestem zachwycona działaniem, ceną już nieco mniej bowiem tusz kosztuje 139zł i znajdziecie go tutaj.
Drugim bardzo pozytywnym zaskoczeniem sierpnia był podkład L’Oreal Infallible 24H-Matte. Choć obecnie na co dzień używam minerałów, to muszę Wam przyznać, że to naprawdę świetna drogeryjna opcja na dłuższe wyjścia, szczególnie jeśli macie przetłuszczającą się skórę. Podkład ma przyzwoite krycie, którego poziom możemy budować. Ładnie ujednolica skórę, a co najważniejsze świetnie się z nią stapia i nie podkreśla ani porów, ani suchych skórek. Cera prezentuje się gładko i choć jest to kosmetyk matujący, to efekt końcowy daleki jest od płaskiej maski. Do plusów zaliczam też brak oksydowania po nałożeniu. Na dłoni minimalnie ciemnieje, ale na buzi idealnie się dopasowuje. Przypudrowany długo trzyma mat i nawet jak zaczyna się wyświecać, czy ścierać, to makijaż w dalszym ciągu wygląda ładnie. Nie zauważyłam, aby mnie zapychał, ale też nie używam go na co dzień. Byłam do niego nastawiona sceptycznie, a naprawdę zrobił na mnie dobre wrażenie. Aż chyba przygotuję Wam oddzielny post na temat kilku podkładów z drogerii, bo odkryłam ostatnio kilka fajnych propozycji. Co Wy na to? L’Oreal Infallible 24H-Matte znajdziecie tutaj.
Wszyscy mają Nablę, mam i ja. :D Nie byłabym sobą, gdybym nie skusiła się na Nabla Dreamy Matte Liquid Lipstick, czyli kultową już matową pomadkę w płynie w przepięknym odcieniu Roses. To idealny, brudny, zgaszony róż odpowiedni na każdą okazję. Pachnie budyniem, ma lekką, jakby wodnistą konsystencję, która po chwili zastyga i doskonałą pigmentację. Pełne krycie za jednym pociągnięciem gwarantowane. Uwielbiam ją! Nosi się komfortowo, jest trwała i równomiernie schodzi. Mój kolejny pomadkowy hit. Znajdziecie ją np. tutaj, ale obecnie jest wyprzedana, bo ona generalnie rozchodzi się jak ciepłe bułeczki.
Teraz totalna petarda – pomada do brwi Wibo! Początkowo nie chciałam jej kupować, bo myślałam, że ta formuła, przy moich lichych włoskach się nie sprawdzi. Później ciągle szafa świeciła pustkami, aż wreszcie dopadłam odcień Soft Brown i jestem zakochana w tym kosmetyku od pierwszego użycia. Konsystencja jest w sam raz i bardzo ułatwia pracę. Pomada nie jest ani zbyt sucha, ani mokra, czy lepka. W połączeniu z moim ulubionym skośnym pędzelkiem, pozwala mi wyrysować taki kształt brwi, na jaki mam w danym momencie ochotę. Intensywność koloru możemy z łatwością stopniować. Ekspresowo też dokonuje się ewentualnych poprawek. Co tu dużo pisać – pomada Wibo, to wysoka jakość, piękny kolor, trwałość, wydajność, precyzja i cena przyjazna dla portfela. Jestem na ogromne tak! Szukajcie kosmetyku w Rossmannach, ja swój egzemplarz kupiłam w promocji za niecałe 19zł.
Całkiem przez przypadek odkryłam również fajny krem – Mizon Water Volume Aqua Gel Cream. Ma on żelową konsystencję i beztłuszczową formułę, jest leciutki i ekspresowo się wchłania, a jednocześnie odczuwalnie nawilża. Fantastycznie sprawdza się pod makijaż, szczególnie w upalne dni. Moja skóra ostatnio mocniej się przetłuszcza i zależało mi na czymś, co dodatkowo jej nie obciąży, nie zapcha, ani nie skróci matu. Mizon wpisał się w moje potrzeby doskonale. Jeśli lubicie takie żelowe kremy, polecam sprawdzić. Znajdziecie go tutaj.
I to już wszyscy moi ulubieńcy sierpnia. Dajcie znać, czy znacie wymienione przeze mnie kosmetyki i co sądzicie na ich temat! :-) Jakie perełki skradły Wasze serducha w ostatnich tygodniach?
Ocen: Ulubieńcy sierpnia
Oceń
poprzedni post
Migawki #3: czuję jesień
Wpis o drogeryjnych podkladach jak najbardziej poprosze :-)
Podkład L'Oreala też mam, jest świetny :)
Loreala muszę wypróbować :)
Super podsumowanie! Słyszałam już wcześniej dużo dobrego o tym podkładzie i chyba się skuszę ;) Pozdrawiam :)
Piekny kolor pomadki :)
Przygarnąłbym tusz :)
Swego czasu było głośno o tym podkładzie z Loreala. Sama nie wiem czemu jeszcze mu się nie przeglądnęłam, bo wydaje się być dla mnie odpowiedni . Czas to nadrobić :D
Uwielbiam mascary Lancome – swego czasu moim numer jeden była wersja Hypnose. Idealna szczoteczka, a rzęsy długie i pięknie rozdzielone.
Również już dłuższy czas kusi mnie pomada z Wibo, ale jednego czego się boję, że zrobię sobie nią krzywdę. U niejednej blogerki/youtuberki np. dziewczyny z mojego Lublina – LGS, efekt wow. :)
A ja jeszcze nic z Nabli nie mam :( Czas nadrobić zaległości.
Dla mnie pomada z Wibo jest niestety zbyt ciemna ;)
Na pomade Wibo czaję się i ja,ale póki co pustki
kupiłam ta pomade ostatnio to pierszy moj taki produkt tego typu jestem bardzo zadowolona
Podkład z loreal jest super, szkoda ze najjasniejszy kolor ciemnieje na twarzy :( Za to pod recenzją pomady z wibo podpisuję się obiema rękami, trzyma się cały dzień i jest świetna! Brakuje mi większej ilości kolorów tho
Podkład, pomadka i pomada do brwi to też zdecydowanie moi ulubieńcy :) A kremu z Mizona nie używałam i jakoś średnio lubię tą markę :c
Krem Mizon również używałam, polecam świetny na gorące lato!
Wiele osób wychwala ten podkład. Muszę się mu przyjrzeć ;)
Koniecznie muszę wypróbować te płynne pomadki Nabla. Mam jedną pomadkę tej marki, ale w tradycyjnym sztyfcie i ją uwielbiam. Jest matowa, komfortowa w noszeniu i super trwała :)