Włosomaniactwo dopadło mnie na całego. Skupiam się na pielęgnacji mej czupryny jak nigdy wcześniej i mam z tego niesamowitą frajdę. Poza tym widzę efekty, co motywuje mnie do dalszej pracy. :) Zanim jednak zacznę rozpływać się w zachwytach nad kosmetykami i sprawdzonymi metodami pielęgnacji, chciałabym zrobić mały rachunek sumienia i przedstawić swoje stare, złe nawyki. Być może któraś z Was także popełnia nieświadomie te same błędy, a od dziś przestanie? :) Ja zauważyłam ogromną poprawę stanu swoich włosów po ich wyeliminowaniu. Podobny wpis robiła też kiedyś Paulina, koniecznie do niej zajrzyjcie [klik].
1/ PROSTOWNICA
Dawno temu byłam wręcz uzależniona od prostowania włosów. Pamiętam, że gdy popsuła się moja pierwsza prostownica (z metalową płytką, kupiona za 30zł, o losie) wpadłam w panikę. Prostowałam włosy codziennie, często, gdy były jeszcze wilgotne. Im bardziej je katowałam, tym krócej były proste i mocno się puszyły. Nie wyobrażałam sobie odstawienia, ale później zrobiłam to i udało się. Na początku nie czułam się komfortowo, nosiłam zazwyczaj włosy związane w kucyk. Bardzo szybko zauważyłam różnicę na lepsze. Teraz po prostownicę sięgam sporadycznie. W zasadzie, w ostatnim czasie częściej nią kręciłam (zanim odkryłam metodę na opaskę) włosy niż prostowałam bo przestało mi się podobać to, jak wyglądam w całkowicie wyprasowanych włosach.
2/ SUSZARKA
Identycznie było z suszarką. Codziennie chodziła ustawiona na gorący nawiew, by było szybciej. W dodatku trzymałam ją bardzo blisko włosów. Teraz pozwalam moim kosmykom schnąć naturalnie, jeśli wyjątkowo mi się spieszy, nakładam kosmetyk termoochronny, włączam chłodne powietrze i cierpliwie suszę zachowując odpowiednią odległość.
3/ SPANIE W MOKRYCH WŁOSACH
Zdarzało mi się bardzo często, jeszcze w tamtym roku. Z czystego lenistwa. Teraz myję włosy wcześniej, wracam do swoich obowiązków i zanim kładę się spać są już całkowicie suche. Włosy mokre są bardziej podatne na uszkodzenia i faktycznie, za każdym razem, po takiej nocce nie prezentowały się dobrze. :/
4/ SPANIE W ROZPUSZCZONYCH WŁOSACH
Bywało, a jakże. I to jeszcze w połączeniu z mokrymi kosmykami. O zgrozo. W trakcie snu, szczególnie, gdy mamy długie włosy i wiercimy się my lub nasz partner, nasze włosy naprawdę cierpią. Łatwiej się łamią i niszczą. Poza tym rano serwowały mi niezły oklap. Wiele razy byłam zaskoczona ile znajduję ich rano na poduszce. Aktualnie związuję włosy w luźny koczek bo tak jest mi najwygodniej. Warkocza nie lubię.
5/ GUMKI Z METALOWYMI ELEMENTAMI
Kiedyś kupowałam tylko takie bo nie miałam świadomości, że mi szkodzą. Aktualnie używam gumek typu twistband, które kupiłam w H&M, ale możecie zrobić je również same (klik) lub grubszych, czarnych, bez żadnych łączeń. W domu często też spinam włosy klamrą.
6/ ROZCZESYWANIE NA MOKRO
Zanim poznałam szczotkę Tangle Teezer, przez chwilę używałam grzebienia z szeroko rozstawionymi zębami, ale wcześniej… W użyciu były najzwyklejsze szczotki z metalowymi igiełkami, zakończone kuleczkami, które często wypadały. Rozczesanie nimi mokrych włosów, było dla nich zabójstwem. Połowę wyrywałam, klnąc przy tym pod nosem. Jak sobie pomyślę, ile ich przez to straciłam to samej mi siebie szkoda.
7/ NIEODPOWIEDNIA PIELĘGNACJA
To temat rzeka bo oczywiście każdy wie, że źle dobrane kosmetyki do pielęgnacji mogą narobić więcej szkody niż pożytku. Kiedyś byłam zielona w temacie. Sięgałam po pierwszy lepszy produkt z drogerii, ograniczałam się jedynie do szamponu i odżywki. Wszystko oczywiście napakowane silikonami. Nie wiedziałam co to maski, zabezpieczenie końcówek (stosowanie Biosilku z alkoholem przez chwilę się nie liczy), oleje. Przeżyłam szok, kiedy na chwilę odstawiłam silikony całkowicie i zobaczyłam jaki jest faktyczny stan moich włosów. Nadal po nie sięgam, ale z umiarem i rozwagą.
8/ WYCIERANIE WŁOSÓW RĘCZNIKIEM
Niestety, przez bardzo długi czas, po umyciu, pocierałam włosy ręcznikiem zamiast po prostu odcisnąć nadmiar wody. Piękne sobie uszkodzenia mechaniczne fundowałam. I to dzień w dzień, bo kiedyś codziennie myłam włosy.
9/ FARBOWANIE
To, że chemiczne farby niszczą włosy jest oczywiste. Niestety nadal to robię i nie potrafię z tego zrezygnować. Co gorsza bardzo chciałabym zejść z mojej czerni i zafundować sobie chłodny, ciemny brąz. Ostatnio mnie ona męczy, przytłacza i mam wrażenie, że trochę postarza. Swego czasu chodziło mi po głowie także ombre, ale nie wiem, czy kiedykolwiek odważę się na taki krok. W tym momencie, na swe usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że włosy farbuję rzadko. Moje naturalne są ciemne więc odrost nie rzuca się w oczy. Czekają mnie na pewno włosowe eksperymenty z kolorem, ale nie jestem jeszcze pewna, jaki kierunek obiorę. Na pewno dam Wam znać. ;)
Więcej grzechów nie pamiętam. Poniżej możecie zobaczyć jak wyglądały moje włosy przed ścięciem (nie prezentowały się najlepiej) w zeszłym roku (obcięłam swoje pasma do ramion, dokladnie 27 listopada, w swoje urodziny co pokazywałam tutaj), oraz jaki był ich stan w lutym. Teraz wizualnie wyglądają dość podobnie więc kolejna aktualizacja mam nadzieję w maju, z podsumowaniem kwietniowej pielęgnacji). Cięcie bardzo dużo im dało i absolutnie go nie żałuję. Moim celem są włosy o długości do połowy pleców, błyszczące i wygładzone. Moją zmorą są końcówki, które często sterczą na wszystkie strony. Pracuję też nad poprawą ich gęstości. Kiedyś miałam ich znacznie więcej, jeśli uda mi się odzyskać choć 1/4, będę zadowolona. Niedługo też muszę je lekko podciąć. Chcę wrócić do równej długości, ściętej na prosto bo taka fryzura sprawia mi najmniej problemów, sama się układa i nie muszę jej w żaden sposób stylizować. :)
bodajże sierpień 2013 |
luty 2014, włosy po maseczce Joanny – miód i cytryna [recenzja] |
A Wy jakie macie włosowe grzeszki na sumieniu? Koniecznie dajcie znać, a ja zabieram się za zaległe komentarze. :)
Widać poprawę, ja nie prostowałam nigdy włosów, całe szczęście! Suszę niestety kilka razy w tygodniu (w porze letniej, zimą nie), śpię w rozpuszczonych i rozczesuję na mokro. O jej! Więcej grzechów nie pamiętam :)
Ja byłam wręcz uzależniona, masakra, jak sobie przypomnę… że mi się chciało tak codziennie :P
Mi najbardziej zaszkodziło swego czasu farbowanie – drogeryjne farby w pewnym momencie spowodowały, że włosy niesamowicie mi wypadały. Też nie umiem zrezygnować z farbowania, ale polecam apteczną farbę Color&Soin, nie szkodzi tak włosom, używam jej od roku co ok. 3 miesiące, więc wiem co mówię :)
Myślałam o Color&Soin, ale kiedyś Aga z bloga Agowe Petitki opisała jaką jej masakrę farba ta zafundowała i zrezygnowałam bo mam bardzo wrażliwą skórę. :)
Też używam Color&Soin i mam bardzo dobre wspomnienia, rzeczywiście najlepiej zrobić próbę uczuleniową na skórze, mi nic takiego się nie przytrafiło. Bardzo fajny jest naturalny ciemny brąz 4N, niestety szybko się spiera u mnie, 3N ciemniejszy podobno jest trwalszy. Kondycja włosów po tej farbie jest naprawdę świetna. Uwielbiam ;)
Z wyżej wymienionych grzechów popełniam w sumie tylko dwa – farbuję włosy i śpię z rozpuszczonymi. Niestety z tych dwóch grzechów nie zrezygnuję, nie potrafiłabym zasnąć w związanych włosach. Po pierwsze byłoby mi nie wygodnie, a po drugie, podczas snu skóra głowy też się poci, i gumka na włosach spowodowałaby, że rano po przebudzeniu miałabym falę, a tego bardzo nie lubię. Nie po to prostuje włosy (na szczęście mam dobrą prostownicę:P) aby później naturalnie się kręciły :)) Najbardziej ubolwem nad tym, że mimo iż dbam bardzo o włosy i odpowiednie odzywki, końcówki mi się kruszą przez prostowanie i nie potrafię… Czytaj więcej »
czyli popełniasz trzy grzechy, farbujesz, śpisz z rozpuszczonymi i prostujesz! :DDD ja kiedyś myślałam, że nie dam rady bez prostownicy, ale udało się i jest dobrze ;)
Włoski Twoje widać gołym okiem, że odżyły i są zdrowsze :). Ja kiedyś również maltretowałam moje włosy CODZIENNIE prostownicą właściwie nie wiem po co, bo z natury są one gładkie i proste. od jakiegoś pół roku prostuję włosy tylko zaraz po umyciu i starczy :) Malować włosy niestety muszę ponieważ coraz więcej na mojej głowie gości siwych nieprzyjaciół :) więc farbowanie wskazane :) ale i tak często włosów nie farbuję. szczerze powiem, że nigdy, przenigdy z mokrymi włosami nie spałam – mam słabą odporność więc szybko się przeziębiam, a z mokra głowa to pierwszy stopień do choroby w moim przypadku…
ja też mam pierwsze siwe włosy niestety więc muszę włosy farbować bo nawet jak zauważę trzy srebrne nitki to się wkurzam :)
ale poprawa! super wyglądają :) a co do spania w mokrych i rozpuszczonych włosach to robiłam tak jeszcze jakieś, hm… 2-3 tygodnie temu? ciężko było mi się tego oduczyć bo najzwyczajniej w świecie zapominałam je związywać! jednak teraz staram się pilnowac :)
pilnuj się, pilnuj, naprawdę warto, ja dopiero teraz to widzę! :)
Pod wieloma z Twoich włosowych grzeszków mogłabym się podpisać, poza prostownicą (u mnie w tym miejscu byłaby lokówka i karbownica) i farbowaniem. Blogowanie wielu rzeczy mnie nauczyło w kwestii pielęgnacji (nie tylko włosów zresztą). Kiedyś nawet nie wiedziałam co to jest olejowanie włosów. A teraz? W mojej łazience coraz więcej pojawia się olejków, które sprawiają, że moje włosy są w coraz lepszej kondycji.
Ja też uwielbiam olejki i goszczą na moich włosach regularnie. Kiedyś nie potrafiłam ich używać. :)
Ja z kolei kiedy zaczęłam czytać blogi włosomaniaczek i zorientowałam się w temacie miałam podobnie jak Ty używałam pierwszego lepszego produktu w drogerii itd teraz zaczęłam je olejować itd i również widzę efekty:)
Oleje to fantastyczna sprawa!:)
Oj włoski wyglądają na zadowolone!
Ja grzechów nie wymieniam, bo chyba by mnie przeraziło ile tego było ;P
cięcie dużo im dało oraz moja systematyczność, wcześniej także o nie dbałam, ale hmm… mniej regularnie ;)
Super efekt, ale ja nie mam cierpliwości!
Moje grzechy to spanie w mokrych i rozpuszczonych włosach.
Oraz FARBOWANIE, ale to sporadycznie, gdy mój odrost mnie już mocno męczy, albo kolor strasznie mocno wyblaknie.
A najgorsze, że farbuje na jaśniejszy kolor co je jeszcze bardziej osłabia. ;/
Ehh może kiedyś uda mi się to całkowicie wyeliminować.
Ale spania w mokrych (no może czasami) i niezwiązanych nie uda się zniwelować :(((
Cieszę się, że u ciebie idzie w dobrym kierunku! :)
ja chcę rozjaśnić więc pewnie też je osłabię, no chyba, że się rozmyślę ;)))
cierpliwość popłaca więc zachęcam :) dlaczego nie uda się zniwelować spania w mokrych i rozpuszczonych?
ja śpię w rozpuszczonych i mokrych włosach i nie mam z nimi problemu, są zdrowie i prawie w ogóle nie mam rozdwojonych końcówek, poza tym nie mam za bardzo wyjścia, bo moje włosy schną bardzo długo i jedyna możliwość, żeby wyschły bez suszarki (której zresztą bardzo nie lubię) to właśnie kilka godzin podczas snu i wydaje mi się, że nawet moim włosom to służy, bo rano rozczesuję je bez problemu :)
tylko pozazdrościć w takim razie! :)
Jeśli nie masz siwych włosów to zrezygnuj z farbowania- to moja serdeczna rada . Ja swego czasu miałam włosy długie kręcone i tak gęste, że nie mogłam związać ich gumka czy frotką. Marzyłam wtedy o prostych włosach.Farbowałam na rudo, bordowo, fioletowo i pasemkowo …. Teraz mam włosy w trzech długościach. Jakieś resztki włosów, nowe ok 12 cm dł po kuracji wcierką jantar i nowe baby hair po kuracji specyfikami ze skarbów syberii. Wcierke polecam w ciemno, kosztuje ok 10 złotych. Powodzenia w działaniu :)
no właśnie mam pierwsze srebrne nitki więc muszę bo mnie irytują, mimo, że to naprawdę kilka pojedynczych włosków :)
Jantar miałam, ale bałam się go używać i oddałam koleżance. Mam bardzo wrażliwą skórę głowy i wiele kosmetyków ją podrażnia.
Zawsze śpię w rozpuszczonych włosach, niestety próbowałam, ale nie dam rady inaczej, szlag mnie trafia :) Inne moje grzeszki to farbowanie (niestety z konieczności, bo mam siwe włosy), no i gumki metalowe – muszę obadać te twistband. Aha i jeszcze jeden grzeszek, przez lata bardzo mocno ściągałam włosy gumkami, aż skóra głowy bolała i właściwie w ciągu dnia nie dawałam im odpocząć. Teraz będąc w domu zwykle związuję luźno grubą frotką, albo klamrą jak Ty :)
oj, ja kiedyś parę razy też za mocno związałam włosy i też mnie skóra bolała, ale szybko zaprzestałam :D więc traktuję to jako jednorazowy wybryk :P
ja też mam pierwsze siwe nitki niestety:P
Ja śpię z rozpuszczonymi włosami (w sumie to prawie nigdy ich nie wiążę) i nie używam niczego poza szamponem i odżywką (staram się zwracać uwagę na to by były bez silikonów). Od czasu do czasu farbuję je farbą L'oreal Casting Creme Gloss, która chyba jest bez amoniaku ale kto ją tam wie czy nie niszczy włosów… Chociaż na szczęście nie zauważyłam żeby się buntowały więc chyba nie jest im źle ;)
pogratulować włosów i pozazdrościć :)
Farba bez amoniaku nie istnieje… zawsze są jakieś pochodne pod inną nazwą które w tym samym stopniu działają na włosy… więc tak samo niszczą… w szkole fryzjerskiej to kilkakrotnie maglowałam… To tylko taki chwyt marketingowy:)
Mogę się podpisać pod wszystkimi grzechami… I podobnie jak Ty farbuję włosy na czarno, już od siedmiu lat i w tym czasie raz zdarzyło mi się również zafundować im dekoloryzację, co oczywiście odchorowały… Twoje rzeczywiście prezentują się lepiej :) Ja też od kiedy piszę bloga bardziej zwracam uwagę na włosy, zaczęłam olejować i odstawiłam pielęgnację z silikonami za wyjątkiem zabezpieczania końcówek. Suszę tylko kiedy muszę, nie prostuję, nie śpię w rozpuszczonych, mokre zawijam w ręcznik i po jakimś czasie rozpuszczam, rozczesuję dopiero jak podeschną szczotką TT. Widzę poprawę, najbardziej w dotyku :)
ja albo pojde do fryzjera, albo sprobuje z kapiela rozjasniajaca :) tez zauwazam ogromna poprawe w dotyku, wlosy jak nowe, mimo,ze na zdjeciach az tak tego jeszcze nie widac :)
Chyba każdy popełnia takie błędy ja staram się bardzo rzadko to robić, ale zdarza się mimo świadomości
dokładnie :) jesteśmy tylko ludźmi ;)
Prostuję sporadycznie, pisząc to właśnie leżę w rozpuszczonych i mokrych włosach, już rozczesanych:P
wstydź się Monika :P
Ja kiedyś też nie mogłam żyć bez prostownicy…włosy myłam codziennie i codziennie katowałam je prostownica… Włosy rosly mi do jednej dlugosci a reszta to byly przerzedzone strąki które musiałam scinać… Ale co z tego jak scinałam i nadal je katowałam… Od dziecka miałam piękne loczki a przez moje rozjasniania…suszenia…prostowania stały sie jednym wielkim puchem…. Od niedawna też calkowicie postanowilam poprawe… ściełam sianko..wpowadzilam olejowanie…nafte… delikatne szampony ,odzywki i maski…olejki zabezpiecczajace…. odstawiłam suszarke i prostownicę.. oczywiscie po farbe siegam raz na cztery miesiace bo jednak też z tego nie moge zrezygnowac i tak jak u Ciebie odrost się nie rzuca to tak… Czytaj więcej »
Ja z prostownicą mam teraz podobnie – raz na miesiąc, albo rzadziej. :) Efekty niesamowicie cieszą. Fajnie, że je zauważasz :) Powodzenia w dalszej walce!
Oj wiele z tych grzeszków mam na sumieniu, najbardziej ciąży mi farbowanie, niestety ze względu na siwe włosy, nie mogę z niego zrezygnować. Staram się wybierać "te naturalniejsze" farby, jednak wolne od chemii, to one nie są.
Suszarki również nie wyeliminuje, mam krótką fryzurę, gdy po umyciu zostawię włosy samopas, wyglądają jak psu z gardła wyjęte ;)
Dlatego ja znów zapuszczam, przy krótkich włosach bardzo trudno zrezygnować ze stylizacji ciepłem :/
Rozczesywanie na mokro jest błędem? To ja życze powodzenia w rozczesywaniu włosów na sucho. Wtedy dopiero można stracić dużo włosów. Włosy chociaż trzeba szerokim grzebieniem rozczesać a nie zostawiac mokre na noc. Pod żadnym pozorem tak nie wolno robić.
Agato, rozczesywanie mokrych włosów (zwykłymi szczotkami) bardziej im szkodzi bo są wtedy bardziej podatne na uszkodzenia. Ja nie mam problemu z rozczesaniem ich gdy są suche i gdy używałam szerokiego grzebienia to właśnie na sucho traciłam ich mniej, poza tym nie zostawiam włosów mokrych na noc bo to kolejna rzecz, która je niszczy, o czym napisałam. Zresztą napisałam, że rozczesywaniem na mokro niszczyłam je, gdy używałam szczotek z metalowymi igiełkami. TT umożliwia czesanie włosów suchych i mokrych bez szkody dla nich więc problem jest rozwiązany. :)
Moim największym grzechem-niegrzechem było, jest i prawdopodobnie będzie spanie z rozpuszczonymi (choć zawsze suchymi) włosami. Po odkryciu włosowej blogosfery i rozpoczęciu dbania o włosy zaczęłam je związywać. A raczej próbowałam: kitka, coś a la koczek, ale z niczego nie byłam zadowolona. Mam grube i gęste włosy, z których nie da się zrobić sensownego upięcia (o estetycznym nie wspominam, bo to przecież do spania). A na warkocz za krótkie, bo lekko za ramiona. Próbwałam właśnie coś podobnego do koczków tworzyć, ale zawsze i tak budziłam się z rozwaloną "fryzurą". Po kilku miesiącach zauważyłam, że moje włosy są dużo bardziej zniszczone i… Czytaj więcej »
1, 4 i 8 to moje największe grzechy. Szczególnie prostownica dała moim włosom w kość. Na szczęście już z niej zrezygnowałam.
Super, że udało Ci się ją wyeliminować. To bardzo duży plus dla włosów. :)
Wow! Masz cudowne włosy. Ja również zaczęłam stosować się do rad Pauli i wiele złych nawyków odstawiłam w kąt. Mam nadzieję, że niedługo zauważę poprawę swoich włosów :)
Kochana, do cudownych to im sporo brauje, ale pracuję nad tym. ;) Życzę Ci abyś szybko zobaczyła poprawę! :)
witaj napisz do mnie na emaila anitar1@tlen.pl, odpiszę jak bezpiecznie w domowym zaciszu schodzę z czarnego koloru, jest super preparat na bazie oleju kokosowego, ale nie chciałabym zostać posądzona o reklamę:)
malarka
malarka, napisz publicznie, myślę, że wiele dziewczyn na tym skorzysta :)
Jestem ciekawa co sądzisz o oleju arganowym. Czystym , nie w formie kosmetyku. dostałam w prezencie z Maroka a na butelce nie ma oznaczeń i za bardzo nie mogę się połapać jak go używać ;) pozdrawiam ;*
Olej arganowy ma cudowne właściwości. :) Możesz go nakładać na włosy tuż przed myciem, np. na godzinkę, lub na całą noc. Grunt, żeby włosy nie ociekały olejem, wystarczy minimalna ilość. Akurat na moich włosach sprawdza się, ale bez efektu wow. :) Świetnie też działa dodany do kremu, możesz nim smarować paznokcie + skórki lub całe ciało. Jest niezwykle uniwersalny.
Ja do pewnego czasu (czyli do jakichś dwóch-trzech lat temu) popełniałam wszystkie opisane przez Ciebie grzeszki – no, może poza tarmoszeniem włosów ręcznikiem. Teraz właściwie popełniam jeden – farbuję. Rozczesuję na mokro, ale mam kręcone włosy, więc w tym przypadku to chyba już nie grzech – niestety zdarza mi się również czesać suche. Nadal nie jestem z nich zadowolona, wydaje mi się że nigdy nie będą szczególnie ładnie wyglądać…
Zależy jeszcze czym rozczesujesz. Ja teraz przy TT nie uważam tego jako grzech. :) Cierpliwość popłaca, na pewno Ci się odwdzięczą :)
Oj znam część tych grzeszków :) teraz najczęściej popełniam ten z suszarką, no ale co zrobić gdy myje się włosy rano i trzeba się uwijać :)
Jeszcze tak dopiszę, że od 2,5 roku nie farbuję włosów, kiedyś nienawidziłam tego, że jestem blondynka i farbowałam na ciemny brąz, potem długo wychodziłam na jasny kolor, dziś moje włosy są 100% naturalne. Zaakceptowałam siebie i mogę żyć w blondzie :)
Ja na naturalność nie mogę sobie pozwolić bo mam pierwsze siwe włosy :D Gratuluję wytrwałości!
Dużo grzeszków było, oj dużo… Teraz jakby za karę nie chcą odrosnąć po ubiegłorocznym ścięciu. ;)
Popełniam podobne grzechy.Farbuję włosy dwa razy w roku.Śpię z rozpuszczonymi bo podobnie jak wcześniej koleżanka napisała zostaje po gumce znak.Używam prostownicy od czasu do czasu.Suszę włosy suszarką porą zimową co drugi dzień bo tak myję włosy.Rozczesuje na mokro używając grzebienia bo kiedyś fryzjerka powiedziała mi,że szczotką rozczesuje się szybciej,ale przy tym niszczy włosy.Tak więc z tych grzeszków które powtarzam już dobre parę lat włosy mam zdrowe zadbane i rosną jak na drożdzach:)))
Więc napiszę tutaj:)
Jestem po dwóch płukankach z "planti blanc control" z firmy montibel. lo .Jest to komplet dwu butelek preparatów łączymy je w proporcji 30+60ml rozprowadzamy na 20min i po zmyciu, bez stosowania jakichkolwiek odżywek mamy o ton jaśniejsze, piękne, błyszczące włosy. Jednego dnia możemy wykonać dwa zabiegi. Komplet w zależności od długości włosów starcza na 6-8 zabiegów. po dekoloryzajcji jedynie na odrost położyłam jasny brąz z naturalnej farby tej samej firmy i jest cudnie, czekam na następny odrost będzie coraz jasniej, w tej chwili jest czekolada:)
powodzenia
malarka
Ja też niestety nie byłam wielu rzeczy świadoma, dlatego chcę żeby moje włosy najszybciej o tym zapomniały :)
Radi
Ja również mam kilka grzechów włosowych na sumieniu. I to nawet o nich nie wiedziałam. Śpię z mokrymi i rozpuszczonymi wlosami. I wycieram włosy ręcznikiem. O zgrozo. Teraz, gdy już wiem, ze tak nie powinnam postaram sie wyeliminowac te czynniki, choć może byc ciężko. Ale czego sie nie robi dla pieknych włosów :)
Wszystkie grzeszki, które wymieniłaś kiedyś popełniałam. Na szczęście teraz udało mi się je wyeliminować. Nawet przestałam farbować włosy, jedynie od czasu do czasu sięgam po hennę. Mam też nadal problem z wyeliminowaniem kosmetyków z silikonami i nie wiem ile "można" ich używać żeby nie przesadzić.
Włosy suszę rzadko, ostatnio sięgam od czasu do czasu po prostownicę, ale już widzę, że to nie jest najlepszy pomysł :) Generalnie moje włosy nie mają ze mną źle z zewnątrz, ale od wewnątrz coś im nie leży najwidoczniej… Walczę z falą wypadania i ogólnego osłabienia, ostatnio mocno je skróciłam dla odciążenia :)
pozdrawiam, A
Też bym miała sporo grzeszków na sumieniu, cały czas śpię w rozpuszczonych włosach i nie pomyślałabym że to tak szkodzi, bardzo przydatny post ;)
Pozdrawiam :)